Z wniosków o wgląd do akt sprawy Falenty SN rozpatrzył wnioski Onetu i Polityki
Z kolei szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin (PiS) stwierdził w poniedziałek w Polskim Radiu, że wszystko na to wskazuje, iż taśmy wyszły z SN do "bardzo konkretnych mediów, znanych ze swojego bardzo mocnego zaangażowania politycznego po stronie opozycji". "To nie jest przypadek, to pokazuje, że mamy do czynienia z zorganizowaną prowokacją, która ma uderzyć w pana premiera (Mateusza) Morawieckiego, uderzyć samym faktem, że został nagrany, bo jeśli ktoś chciałby się zagłębić w to, co jest na tych taśmach rzeczywiście mówione, to nie ma niczego, co by premiera kompromitowało" - oświadczył Sasin.
Do tych słów odniósł się rzecznik prasowy SN Michał Laskowski "nie jest prawdą jakoby +ktoś z Sądu Najwyższego przesłał do kilku >zaprzyjaźnionych< redakcji cynk, że akta są do >wzięcia<+ czy też, że +nagrania wyszły z SN do bardzo konkretnych mediów, znanych ze swojego bardzo mocnego zaangażowania politycznego po stronie opozycji+" - napisał.
Źródło: wPolityce.pl/DPG/TwitterOnet uzyskał dostęp do akt afery taśmowej 2 dni po złożeniu wniosku o to do Sądu Najwyższego.
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 8 października 2018
Rozpoznano tylko wnioski Onetu i Polityki.
Pozostałe są nierozpatrzone. https://t.co/LPzPIz8g3e