Pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana: Powrócą strażnicy skarbu

Szczątki dwóch bardzo zasłużonych dla Polski oficerów powrócą do kraju. 10 grudnia na Powązkach Wojskowych odbędzie się pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana – ludzi, którzy uratowali polskie zapasy złota przed najeźdźcami w 1939 roku.
 Pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana: Powrócą  strażnicy skarbu
/ Piotr Molecki/KPRP
Choć przed II wojną światową polska waluta nie była wymienialna na złoto, Bank Polski miał w sierpniu 1939 roku zapasy kilkudziesięciu ton tego kruszcu, warte ponad 450 milionów złotych. Zabezpieczenie tego skarbu przed zakusami Niemców wymagało tytanicznej wręcz pracy. Polskie złoto ewakuowali m.in. popularny publicysta i mistrzyni olimpijska w rzucie oszczepem.

Akcja ewakuacja Już w czerwcu i lipcu 1939 roku część zapasów złota Banku Polskiego przewieziono do oddziałów w Siedlcach, Lublinie, Zamościu i Brześciu. W brzeskiej twierdzy przygotowano nawet specjalne zabezpieczone pomieszczenia. Rozważano również wywiezienie całości zapasów z kraju, sprzeciwił się jednak takiemu rozwiązaniu ówczesny wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, obawiając się spadku kursu złotówki. Jedna czwarta polskiego złota za granicą już jednak była – ulokowana między innymi w Banku Anglii oraz skarbcach szwajcarskich i amerykańskich. Wobec wybuchu wojny i szybkich postępów niemieckich wojsk konieczne stało się ewakuowanie całości.

4 września były prezes Banku Polskiego pułkownik Adam Koc oraz były minister skarbu Ignacy Matuszewski z pomocą majora Henryka Floyar-Rajchmana rozpoczęli przygotowania do ewakuacji. Do wywiezienia było ponad 70 ton złota w sztabach i monetach, co wymagało kilkunastu ciężarówek. Do tego autobusami ewakuowano z Warszawy grupę najważniejszych pracowników Banku. W wojennym rozgardiaszu nie było łatwo znaleźć samochody – jeszcze trudniej było o kierowców. Za kierownicą jednego z autobusów zasiadła więc żona Matuszewskiego – mistrzyni oszczepu Halina Konopacka-Matuszewska, złota medalistka olimpiady w Amsterdamie. Wieczorem 5 września kolumna z polskim skarbem dowodzona przez płk. Koca wyruszyła z Warszawy na wschód. Podróż po zatłoczonych uchodźcami, nieustannie bombardowanych i ostrzeliwanych z powietrza drogach nie była łatwa ani szybka – po trzech dniach transport ze stolicy dotarł jednak do Łucka. Tam też przywieziono zapasy z Zamościa i Lublina. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza – Niemcy byli już na tropie polskiego złota, kolumna była rozpoznawana i atakowana przez Luftwaffe.

9 września zapadła decyzja o wywózce złota do sojuszniczej Rumunii. Transportem dowodzić mieli Matuszewski i Flojar-Rajchman. Koc natomiast wyruszył na Zachód, negocjować o pomoc finansową i materiałową z Francuzami i Brytyjczykami. złoty pociąg Obaj oficerowie energicznie zabrali się do realizacji trudnego zadania. Udało im się zdobyć kilkanaście sprawnych pojazdów, sformowali również policyjną eskortę. Poszczególne transporty miały zostać skoncentrowane w Śniatyniu, tuż przy granicy południowej. W nocy z 9 na 10 września „złota kolumna” ruszyła w drogę, przez Dubno, Brody, Tarnopol na Śniatyń. W stronę tego miasteczka podążały też samochody z Brześcia i Siedlec.

13 września po kolejnej ciężkiej tułaczce fatalnymi drogami województw kresowych całość zapasów złota (z wyłączeniem niecałych czterech ton, pozostawionych w Dubnie do dyspozycji rządu i Naczelnego Wodza) znalazła się na śniatyńskiej stacji kolejowej. Tam przeładowano skrzynki do ośmiu wagonów. Każdy wagon zaplombowano i zaopatrzono w solidne kłódki. Nocą z 13 na 14 września „złoty pociąg” wyruszył w drogę do rumuńskiej granicy. Pół godziny po jego odjeździe niemieckie lotnictwo zbombardowało stację w Śniatyniu. Trasa pociągu, przez przejście graniczne, wiodła do portu w Konstancy. Na miejscu nie było jednak żadnego polskiego ani sojuszniczego statku, który mógłby zabrać bezcenny ładunek. A Niemcy cały czas podążali jego tropem – 14 września niemiecki ambasador złożył w tej sprawie protest w rumuńskim MSZ.

15 września do Konstancy wpłynął niewielki brytyjski handlowiec „Eocene” – ambasador Wielkiej Brytanii zmusił kapitana do zgody na załadunek polskiego skarbu. Skrzynie powędrowały do ładowni, lecz Rumuni niespodziewanie odmówili zgody na opuszczenie portu. Kapitan zignorował zakaz i wyruszył w drogę. 16 września polskie złoto zostało wyładowane w porcie w neutralnym Stambule. Tamtejszy ambasador RP Michał Sokolnicki, znany i lubiany w tureckich kołach decyzyjnych, błyskawicznie przystąpił do działania. 20 września złoty ładunek trafił do podstawionego przez Turków specjalnego pociągu. Dwa dni później skład przekroczył granicę pomiędzy Turcją a Syrią, będącą wówczas pod panowaniem francuskim. Miesiąc później przewieziono je drogą morską do arsenału marynarki wojennej Francji w Tulonie. Przez cały czas transportem dowodził Matuszewski. Floyar-Rajchman bowiem miał do wykonania jeszcze jedno zadanie.

Chodziło o bezpieczną ewakuację zasobów Funduszu Obrony Narodowej – złota, srebra i innych kosztowności, będących darem społeczeństwa na rzecz armii. Już po agresji radzieckiej major objął komendę nad transportem FON i niemal tuż przed nosem czołówek Armii Czerwonej przez Horodenkę i Kuty przeprowadził go do rumuńskiej granicy. Początkowo do Czerniowców, następnie do ambasady polskiej w Bukareszcie. Stamtąd, jako „przedmioty artystyczne znacznej wartości” skarb FON został wywieziony drogą morską do Marsylii.
Oskarżenia  zamiast podziękowań Jeśli ktoś myśli, że za pomyślną ewakuację polskich skarbów dowodzących tą operacją oficerów nagrodzono – myli się srodze. Pułkownik Matuszewski, jako czołowy piłsudczyk (choć w ostatnich latach przed wojną skonfliktowany mocno z obozem rządzącym), nie był mile widziany przez ekipę generała Władysława Sikorskiego. Nie tylko nie nagrodzono go, lecz wszczęto przeciw niemu śledztwo, oskarżając pułkownika (w stanie spoczynku, został bowiem zwolniony z szeregów armii) między innymi o przewiezienie zbyt wielu osób postronnych czy zbyt hojne szafowanie powierzonymi funduszami – dowodem na to ostatnie miał być rachunek z apteki za proszki od bólu głowy zakupione przez Halinę Konopacką. Major Floyar-Rajchman stanął natomiast przed osławioną komisją generała Izydora Modelskiego, która miała sądzić sprawców klęski wrześniowej. Po upadku Francji w 1940 roku obaj wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Tam zmarli, kilka lat po wojnie.

A polskie złoto przechodziło kolejne niespodziewane przygody. Tuż przed kapitulacją Francji wywieziono je z Tulonu, lecz nie trafiło ani do USA, ani do Wielkiej Brytanii. Francuzi umieścili je w Maroku, na obrzeżach Sahary, w małym miasteczku Kayes. Odmówili wydania go zarówno Polakom, jak i Niemcom. Po opanowaniu Afryki Północnej przez aliantów w styczniu 1944 roku zapasy Banku Polskiego powróciły do prawowitych właścicieli. Podzielono je na dwie części i wywieziono do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Z tej drugiej części, po zakończeniu wojny, polski rząd zapłacił Brytyjczykom za używany w czasie wojny przez nasze wojsko sprzęt. Także za te samoloty, na których nasi piloci bronili latem 1940 roku Londynu w czasie Bitwy o Anglię...

Henryk  Floyar-Rajchman

Urodził się 7 grudnia 1893 roku w warszawie. w 1911 roku zdał maturę w Krakowie, tam też działał aktywnie w związku strzeleckim. w czasie I wojny światowej żołnierz 5 pułku 1 Brygady Legionów polskich oraz polskiej organizacji wojskowej. po kryzysie przysięgowym przez dwa lata studiował prawo na uniwersytecie Jagiellońskim.
w styczniu 1920 roku wstąpił do wojska polskiego, uczestniczył w wojnie polsko -bolszewickiej. w 1923 roku ukończył wyższą szkołę wojenną. w stopniu kapitana służył w 61 pułku piechoty w Bydgoszczy, następnie w Dowództwach okręgu Korpusu w Brześciu i warszawie. w 1928 roku jako major został attaché wojskowym ambasady rp w tokio. przez dwa lata wiceminister, zaś od maja 1934 do października 1935 minister przemysłu i handlu. poseł na sejm rp z ramienia BBwr i ozN.
we wrześniu 1939 uczestniczył w ewakuacji zapasów złota Banku polskiego i Funduszu obrony Narodowej. Nie przyjęto go do amii polskiej we Francji, wyjechał poprzez wielką Brytanię do stanów zjednoczonych. współorganizator Komitetu Narodowego amerykanów polskiego pochodzenia, wiceprezes Instytutu Józefa piłsudskiego. zmarł w Nowym Jorku 22 marca 1951 roku, pochowany we wspólnym grobie z Ignacym Matuszewskim.

Ignacy Matuszewski

Urodził się 10 września 1891 roku w warszawie, jego ojcem chrzestnym był Bolesław prus. w grudniu 1917 roku wstąpił do I Korpusu polskiego generała Dowbor-Muśnickiego. po odzyskaniu niepodległości zgłosił się do sztabu Generalnego wojska polskiego, gdzie pracował przez jakiś czas jako szef oddziału II – wywiadowczego.
w roku 1926, po przewrocie majowym odszedł z wojska i zajął się działalnością polityczną. Był dyrektorem oddziału w Msz, ambasadorem w Budapeszcie, przez dwa lata ministrem skarbu w pięciu kolejnych gabinetach. po śmierci piłsudskiego skonfliktowany z Edwardem rydzem-Śmigłym i prezydentem Ignacym Mościckim pozostawał na uboczu, zajmując się pracą dziennikarską.
po upadku Francji wyemigrował do stanów zjednoczonych. współorganizował tam Komitet Narodowy amerykanów polskiego pochodzenia oraz Instytut Józefa piłsudskiego. Konsekwentnie zwalczał rząd sikorskiego podobnie jak Mikołajczyka. zmarł nagle w Nowym Jorku 3 sierpnia 1946 roku. Dwa lata wcześniej w powstaniu warszawskim poległa jego jedyna córka Ewa, sanitariuszka pułku „Baszta”.


Leszek Masierak

Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (48/2016). Cały numer do kupienia tutaj


 

 

POLECANE
Live Kanału Zero z Karolem Nawrockim najpopularniejszą relacją live YT na świecie z ostatniej chwili
Live Kanału Zero z Karolem Nawrockim najpopularniejszą relacją live YT na świecie

Dziś gościem programu "Godzina Zero" na Kanale Zero u Krzysztofa Stanowskiego jest obywatelski, wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość, kandydat na prezydenta Karol Nawrocki.

Czat Kanału Zero zwariował. Karol Nawrocki u Krzysztofa Stanowskiego. Komentarze gorące
"Czat Kanału Zero zwariował". Karol Nawrocki u Krzysztofa Stanowskiego. Komentarze

Dziś gościem programu "Godzina Zero" na Kanale Zero u Krzysztofa Stanowskiego jest obywatelski, wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość, kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. W sieci zaroiło się od komentarzy.

Karol Nawrocki: Widzę Polskę normalną, bez obcych ideologii Wiadomości
Karol Nawrocki: Widzę Polskę normalną, bez obcych ideologii

- Widzę Polskę normalną, bez obcych ideologii, które naprawdę nakładają presję na szkolę naszych dzieci - powiedział kandydat na prezydenta Karol Nawrocki w rozmowie na Kanale Zero.

Samuel Pereira: Wybory prezydenckie będą plebiscytem w sprawie przyszłości Polski tylko u nas
Samuel Pereira: Wybory prezydenckie będą plebiscytem w sprawie przyszłości Polski

Co naprawdę wybieramy 18 maja i 1 czerwca? Nie oszukujmy się – wybory prezydenckie w Polsce od dawna są czymś więcej niż tylko wyborem głowy państwa. To referendum wobec aktualnej władzy, czy plebiscyt na przyszłość kraju, ale i… na to, jak ten kraj ze sobą rozmawia. A może raczej: czy jeszcze w ogóle chce rozmawiać.

Serbia ma nowego premiera. To lekarz bez doświadczenia politycznego polityka
Serbia ma nowego premiera. To lekarz bez doświadczenia politycznego

W środę serbski parlament zatwierdził nowy rząd premiera Djuro Macuta. Gabinet składa się z 30 ministrów, z których większość tworzyła poprzedni rząd Milosza Vuczevicia.

Leszek Balcerowicz oburzony pomysłem Tuska Wiadomości
Leszek Balcerowicz oburzony pomysłem Tuska

Zapowiedzi premiera Donalda Tuska dot. repolonizacji polskiej gospodarki spotkały się z krytycznym komentarzem Leszka Balcerowicza.

Marco Rubio zamyka biuro zajmujące się walką z obcą dezinformacją. W tle Polska polityka
Marco Rubio zamyka biuro zajmujące się walką z obcą dezinformacją. W tle Polska

Sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił w środę zamknięcie Biura ds. Przeciwdziałania Zagranicznym Ingerencjom i Manipulacjom Informacjami (R/FIMI). Jak oznajmił, biuro to, funkcjonujące wcześniej pod nazwą Global Engagement Center, cenzurowało Amerykanów. Instytucja ta zawarła w 2024 r. umowę w sprawie walki z dezinformacją z Polską.

Ważne informacje dla kierowców. Nowe przepisy wchodzą w życie Wiadomości
Ważne informacje dla kierowców. Nowe przepisy wchodzą w życie

Od 2025 roku młodzi Polacy będą mogli szybciej zdobyć prawo jazdy. Nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym wprowadza istotne zmiany. Sprawdź, jakie warunki trzeba spełnić aby móc ubiegać się o "prawko" i co grozi za złamanie nowych przepisów.

Śląsk: Mieszkańcy protestują przeciwko budowie ośrodka dla cudzoziemców Wiadomości
Śląsk: Mieszkańcy protestują przeciwko budowie ośrodka dla cudzoziemców

W środę przed budynkiem Urzędu Miasta w Porębie odbył się protest przeciwko budowie ośrodka. Mieszkańcy nie zgadzają się na powstanie placówki, w której mieliby przebywać imigranci.

Jest decyzja Sądu Najwyższego. Ten kandydat nie wystartuje w wyborach prezydenckich polityka
Jest decyzja Sądu Najwyższego. Ten kandydat nie wystartuje w wyborach prezydenckich

Sąd Najwyższy oddalił w środę odwołanie pełnomocnika Romualda Starosielca od decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która w piątek odmówiła rejestracji tego kandydata w wyborach prezydenckich - poinformował PAP Maciej Brzózka z zespołu prasowego SN.

REKLAMA

Pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana: Powrócą strażnicy skarbu

Szczątki dwóch bardzo zasłużonych dla Polski oficerów powrócą do kraju. 10 grudnia na Powązkach Wojskowych odbędzie się pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana – ludzi, którzy uratowali polskie zapasy złota przed najeźdźcami w 1939 roku.
 Pogrzeb pułkownika Ignacego Matuszewskiego i majora Henryka Floyar-Rajchmana: Powrócą  strażnicy skarbu
/ Piotr Molecki/KPRP
Choć przed II wojną światową polska waluta nie była wymienialna na złoto, Bank Polski miał w sierpniu 1939 roku zapasy kilkudziesięciu ton tego kruszcu, warte ponad 450 milionów złotych. Zabezpieczenie tego skarbu przed zakusami Niemców wymagało tytanicznej wręcz pracy. Polskie złoto ewakuowali m.in. popularny publicysta i mistrzyni olimpijska w rzucie oszczepem.

Akcja ewakuacja Już w czerwcu i lipcu 1939 roku część zapasów złota Banku Polskiego przewieziono do oddziałów w Siedlcach, Lublinie, Zamościu i Brześciu. W brzeskiej twierdzy przygotowano nawet specjalne zabezpieczone pomieszczenia. Rozważano również wywiezienie całości zapasów z kraju, sprzeciwił się jednak takiemu rozwiązaniu ówczesny wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, obawiając się spadku kursu złotówki. Jedna czwarta polskiego złota za granicą już jednak była – ulokowana między innymi w Banku Anglii oraz skarbcach szwajcarskich i amerykańskich. Wobec wybuchu wojny i szybkich postępów niemieckich wojsk konieczne stało się ewakuowanie całości.

4 września były prezes Banku Polskiego pułkownik Adam Koc oraz były minister skarbu Ignacy Matuszewski z pomocą majora Henryka Floyar-Rajchmana rozpoczęli przygotowania do ewakuacji. Do wywiezienia było ponad 70 ton złota w sztabach i monetach, co wymagało kilkunastu ciężarówek. Do tego autobusami ewakuowano z Warszawy grupę najważniejszych pracowników Banku. W wojennym rozgardiaszu nie było łatwo znaleźć samochody – jeszcze trudniej było o kierowców. Za kierownicą jednego z autobusów zasiadła więc żona Matuszewskiego – mistrzyni oszczepu Halina Konopacka-Matuszewska, złota medalistka olimpiady w Amsterdamie. Wieczorem 5 września kolumna z polskim skarbem dowodzona przez płk. Koca wyruszyła z Warszawy na wschód. Podróż po zatłoczonych uchodźcami, nieustannie bombardowanych i ostrzeliwanych z powietrza drogach nie była łatwa ani szybka – po trzech dniach transport ze stolicy dotarł jednak do Łucka. Tam też przywieziono zapasy z Zamościa i Lublina. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza – Niemcy byli już na tropie polskiego złota, kolumna była rozpoznawana i atakowana przez Luftwaffe.

9 września zapadła decyzja o wywózce złota do sojuszniczej Rumunii. Transportem dowodzić mieli Matuszewski i Flojar-Rajchman. Koc natomiast wyruszył na Zachód, negocjować o pomoc finansową i materiałową z Francuzami i Brytyjczykami. złoty pociąg Obaj oficerowie energicznie zabrali się do realizacji trudnego zadania. Udało im się zdobyć kilkanaście sprawnych pojazdów, sformowali również policyjną eskortę. Poszczególne transporty miały zostać skoncentrowane w Śniatyniu, tuż przy granicy południowej. W nocy z 9 na 10 września „złota kolumna” ruszyła w drogę, przez Dubno, Brody, Tarnopol na Śniatyń. W stronę tego miasteczka podążały też samochody z Brześcia i Siedlec.

13 września po kolejnej ciężkiej tułaczce fatalnymi drogami województw kresowych całość zapasów złota (z wyłączeniem niecałych czterech ton, pozostawionych w Dubnie do dyspozycji rządu i Naczelnego Wodza) znalazła się na śniatyńskiej stacji kolejowej. Tam przeładowano skrzynki do ośmiu wagonów. Każdy wagon zaplombowano i zaopatrzono w solidne kłódki. Nocą z 13 na 14 września „złoty pociąg” wyruszył w drogę do rumuńskiej granicy. Pół godziny po jego odjeździe niemieckie lotnictwo zbombardowało stację w Śniatyniu. Trasa pociągu, przez przejście graniczne, wiodła do portu w Konstancy. Na miejscu nie było jednak żadnego polskiego ani sojuszniczego statku, który mógłby zabrać bezcenny ładunek. A Niemcy cały czas podążali jego tropem – 14 września niemiecki ambasador złożył w tej sprawie protest w rumuńskim MSZ.

15 września do Konstancy wpłynął niewielki brytyjski handlowiec „Eocene” – ambasador Wielkiej Brytanii zmusił kapitana do zgody na załadunek polskiego skarbu. Skrzynie powędrowały do ładowni, lecz Rumuni niespodziewanie odmówili zgody na opuszczenie portu. Kapitan zignorował zakaz i wyruszył w drogę. 16 września polskie złoto zostało wyładowane w porcie w neutralnym Stambule. Tamtejszy ambasador RP Michał Sokolnicki, znany i lubiany w tureckich kołach decyzyjnych, błyskawicznie przystąpił do działania. 20 września złoty ładunek trafił do podstawionego przez Turków specjalnego pociągu. Dwa dni później skład przekroczył granicę pomiędzy Turcją a Syrią, będącą wówczas pod panowaniem francuskim. Miesiąc później przewieziono je drogą morską do arsenału marynarki wojennej Francji w Tulonie. Przez cały czas transportem dowodził Matuszewski. Floyar-Rajchman bowiem miał do wykonania jeszcze jedno zadanie.

Chodziło o bezpieczną ewakuację zasobów Funduszu Obrony Narodowej – złota, srebra i innych kosztowności, będących darem społeczeństwa na rzecz armii. Już po agresji radzieckiej major objął komendę nad transportem FON i niemal tuż przed nosem czołówek Armii Czerwonej przez Horodenkę i Kuty przeprowadził go do rumuńskiej granicy. Początkowo do Czerniowców, następnie do ambasady polskiej w Bukareszcie. Stamtąd, jako „przedmioty artystyczne znacznej wartości” skarb FON został wywieziony drogą morską do Marsylii.
Oskarżenia  zamiast podziękowań Jeśli ktoś myśli, że za pomyślną ewakuację polskich skarbów dowodzących tą operacją oficerów nagrodzono – myli się srodze. Pułkownik Matuszewski, jako czołowy piłsudczyk (choć w ostatnich latach przed wojną skonfliktowany mocno z obozem rządzącym), nie był mile widziany przez ekipę generała Władysława Sikorskiego. Nie tylko nie nagrodzono go, lecz wszczęto przeciw niemu śledztwo, oskarżając pułkownika (w stanie spoczynku, został bowiem zwolniony z szeregów armii) między innymi o przewiezienie zbyt wielu osób postronnych czy zbyt hojne szafowanie powierzonymi funduszami – dowodem na to ostatnie miał być rachunek z apteki za proszki od bólu głowy zakupione przez Halinę Konopacką. Major Floyar-Rajchman stanął natomiast przed osławioną komisją generała Izydora Modelskiego, która miała sądzić sprawców klęski wrześniowej. Po upadku Francji w 1940 roku obaj wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Tam zmarli, kilka lat po wojnie.

A polskie złoto przechodziło kolejne niespodziewane przygody. Tuż przed kapitulacją Francji wywieziono je z Tulonu, lecz nie trafiło ani do USA, ani do Wielkiej Brytanii. Francuzi umieścili je w Maroku, na obrzeżach Sahary, w małym miasteczku Kayes. Odmówili wydania go zarówno Polakom, jak i Niemcom. Po opanowaniu Afryki Północnej przez aliantów w styczniu 1944 roku zapasy Banku Polskiego powróciły do prawowitych właścicieli. Podzielono je na dwie części i wywieziono do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Z tej drugiej części, po zakończeniu wojny, polski rząd zapłacił Brytyjczykom za używany w czasie wojny przez nasze wojsko sprzęt. Także za te samoloty, na których nasi piloci bronili latem 1940 roku Londynu w czasie Bitwy o Anglię...

Henryk  Floyar-Rajchman

Urodził się 7 grudnia 1893 roku w warszawie. w 1911 roku zdał maturę w Krakowie, tam też działał aktywnie w związku strzeleckim. w czasie I wojny światowej żołnierz 5 pułku 1 Brygady Legionów polskich oraz polskiej organizacji wojskowej. po kryzysie przysięgowym przez dwa lata studiował prawo na uniwersytecie Jagiellońskim.
w styczniu 1920 roku wstąpił do wojska polskiego, uczestniczył w wojnie polsko -bolszewickiej. w 1923 roku ukończył wyższą szkołę wojenną. w stopniu kapitana służył w 61 pułku piechoty w Bydgoszczy, następnie w Dowództwach okręgu Korpusu w Brześciu i warszawie. w 1928 roku jako major został attaché wojskowym ambasady rp w tokio. przez dwa lata wiceminister, zaś od maja 1934 do października 1935 minister przemysłu i handlu. poseł na sejm rp z ramienia BBwr i ozN.
we wrześniu 1939 uczestniczył w ewakuacji zapasów złota Banku polskiego i Funduszu obrony Narodowej. Nie przyjęto go do amii polskiej we Francji, wyjechał poprzez wielką Brytanię do stanów zjednoczonych. współorganizator Komitetu Narodowego amerykanów polskiego pochodzenia, wiceprezes Instytutu Józefa piłsudskiego. zmarł w Nowym Jorku 22 marca 1951 roku, pochowany we wspólnym grobie z Ignacym Matuszewskim.

Ignacy Matuszewski

Urodził się 10 września 1891 roku w warszawie, jego ojcem chrzestnym był Bolesław prus. w grudniu 1917 roku wstąpił do I Korpusu polskiego generała Dowbor-Muśnickiego. po odzyskaniu niepodległości zgłosił się do sztabu Generalnego wojska polskiego, gdzie pracował przez jakiś czas jako szef oddziału II – wywiadowczego.
w roku 1926, po przewrocie majowym odszedł z wojska i zajął się działalnością polityczną. Był dyrektorem oddziału w Msz, ambasadorem w Budapeszcie, przez dwa lata ministrem skarbu w pięciu kolejnych gabinetach. po śmierci piłsudskiego skonfliktowany z Edwardem rydzem-Śmigłym i prezydentem Ignacym Mościckim pozostawał na uboczu, zajmując się pracą dziennikarską.
po upadku Francji wyemigrował do stanów zjednoczonych. współorganizował tam Komitet Narodowy amerykanów polskiego pochodzenia oraz Instytut Józefa piłsudskiego. Konsekwentnie zwalczał rząd sikorskiego podobnie jak Mikołajczyka. zmarł nagle w Nowym Jorku 3 sierpnia 1946 roku. Dwa lata wcześniej w powstaniu warszawskim poległa jego jedyna córka Ewa, sanitariuszka pułku „Baszta”.


Leszek Masierak

Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (48/2016). Cały numer do kupienia tutaj


 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe
-->