[Tylko u nas] Marcin "Różal" Różalski: "Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę"

Ja pomagam, a ty pomóż mi w tym pomaganiu. Ja sam nie jestem z gumy. Sam wszystkiego nie ogarnę. Jeżeli ty pomagasz, ja pomogę tobie. To jest reakcja łańcuchowa. Każda najdrobniejsza kwota się liczy. Mój fanpage na Facebooku lubi ponad 220 tysięcy użytkowników. Niech każdy z nich wpłaci miesięcznie złotówkę. Mam 220 tysięcy złotych pomnóż to sobie przez 12 miesięcy. Wyobraź sobie, jaka to jest kwota. Ostatnio byliśmy na interwencji. Uratowaliśmy mnóstwo zwierząt. Gdybyśmy ich nie uratowali, straciłyby życie. Często ludzie do nas mają pretensje, że pomagamy wyłącznie zwierzętom, a nie skupiam się na ludziach. To jest nieprawda. Pomagam wielu fundacjom, które pomagają potrzebującym czy kombatantom. Jeżeli ktoś do mnie zadzwoni i poprosi o gadżet na licytację, bo jego dziecko jest chore i jest z polecenia, to zawsze pomogę – mówi w rozmowie z Tysol.pl Marcin "Różal" Różalski zawodnik MMA, kickboxer, działacz charytatywny.
 [Tylko u nas] Marcin "Różal" Różalski: "Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę"
/ Materiały prasowe
Tysol.pl: Wystąpiłeś w filmie „Diablo. Wyścig o wszystko”. W jaką rolę wcieliłeś się w tej produkcji?

Marcin "Różal" Różalski: Byłem wystrojem wnętrz. Wcieliłem się w rolę Gerarda, który jest człowiekiem od brudnej roboty, którą wykonuję dla pana Jarosza, którego gra Cezary Pazura. Może będę z 10 minut na ekranie (śmiech).

W zwiastunie wybijasz się na pierwszy plan…

Jestem mistrzem improwizacji. Jeżeli rola nie wymaga ode mnie grania, to odnajdę się na planie filmowym doskonale. Jestem klaunem, prześmiewcą. Reżyser wybrał dla mnie doskonałą rolę. Nie musiałem się zbyt dużo gimnastykować.

Czy występ w „Diablo. Wyścig o wszystko” jest twoim debiutem w filmie fabularnym?

Nie. Pierwszy raz wystąpiłem w filmie „Kochaj” to jest polska komedia, która była w głównej mierze nagrywana w Płocku, moim rodzinnym mieście. Na początku nie chciałem wziąć udział w tej produkcji, bo nie uważam się za aktora. To również nie była odpowiednia chwila, żeby uczestniczyć w jakikolwiek sposób w tym filmie. Jednak producenci bardzo nalegali i w końcu zgodziłem się. Postawiłem warunki. Chciałem wypromować dwie fundacje: Fundacja Tara i Fundacja AST. Zagrałem epizod. Dziewczyny przychodzą na wieczór panieński do knajpy, a tam odbywają się nielegalne walki w klatce. Razem z Łukaszem Bieńkowskim wzięliśmy w tym udział. Były dłuższe przebitki na loga fundacji, kiedy się biliśmy. Chciałem też, żeby w napisach końcowych znalazła się odpowiednia informacja o fundacjach, które wspieraliśmy. W „Kochaj” odgrywamy scenę walki ustawioną przez nas. Jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami i umiemy to zaplanować. Lepiej, że zrobiliśmy to my, a nie ktoś kto nigdy nie był w klatce. A to wszystko trwa 3 minuty może mniej.

Wiążesz swoją przyszłość z filmem?

Nie ma co ukrywać w „Diablo. Wyścig o wszystko” grałem siebie. Nie musiałem się wcielać w rolę. Jeżeli miałbym grać kogoś zupełnie innego niż ja, to bym się w tym nie odnalazł. Praca na planie była kolejną przygodą w moim życiu. Spróbowałem swoich sił jako epizodysta. Dostałem dobrą ofertę i z niej skorzystałem. Występ w filmie nie kolidował z moimi obowiązkami.

Jesteś zawodnikiem federacji DSF Kickboxing Challenge i Babilon MMA. Jednak rozbrat z MMA nie był byt długi...

Gdy skończyłem współpracę z federacją KSW byłem na rozstaju dróg. Miałem różne plany. Różna myśli krzątały się po głowie. Wtedy przyszedł Sławomir Duba, szef federacji DSF Kickboxing Challenge specjalizującej się w kick boxingu. Zanim dołączyłem do jego organizacji znaliśmy się na stopie przyjacielskiej. Zaproponował mi walkę u siebie w federacji, dobrą ofertę oraz dobrego przeciwnika na tamtą porę. Długo się nie zastanawiałem. Podpisałem umowę, zrobiliśmy walkę. Potem nastąpiły zawirowania. W zeszłym roku miałem stoczyć cztery walki. Z przyczyn ode mnie niezależnych nie odbyły się. W otoczeniu organizacji DSF były osoby, które promowały wyłącznie siebie, a nie dbały o dobro federacji. Pojedynki były wielokrotnie przekładane, gale odwoływane. Szef DSF zachował się w porządku, zwrócił pieniądze, że moje przygotowania do walki. Wtedy wyszedłem na swoje, nie zarobiłem na tym. W trakcie zaistniałej sytuacji, trafiła się okazja podpisaniu kontraktu z federacją Babilon MMA. I w Babilonie też zaczęły się komplikacje. Przekładanie gal, itp. Podkreślam.. Nigdy nie byłem talentem. Zawsze byłem chuliganem, który uwielbiał się bić. Jednak jednej rzeczy nie przeskoczymy, jest to czas. Mam 40 lat. Ja nie muszę się bić, ja chcę się bić. Przez swoją nonszalancję doprowadziłem mój organizm do wielu kontuzji. Na tę chwilę moja kariera zawodowa jest pod dużym znakiem zapytania. Teraz zrobiłem sobie dłuższą przerwę, żeby zregenerować siły i odpocząć. Obecnie mój menedżer prowadzi rozmowę z moimi promotorami. Zobaczymy, jak to wszystko dalej się potoczy.

W 2019 roku są większe szanse, że wystąpisz w  DSF Kickboxing Challenge czy Babilon MMA?

Chciałbym powalczyć tu i tu. Prawdopodobnie, jest to mój ostatni rok startów i chciałbym to wykorzystać. Mam jeszcze ten ogień i siłę, więc warto spożytkować to na dobre walki. Na razie ciężko jest cokolwiek mówić.

Nie myślałeś o tym, żeby założyć własną federację albo zostać promotorem?

Zdaję sobie sprawę jakie to są olbrzymie koszty. To są olbrzymie nerwy i odpowiedzialność. Podam ci przykład. Moje miesięczne przygotowania kosztują ok. 5 tysięcy złotych. Jeżeli nie mam sponsorów, to wtedy koszty wzrastają. Tak samo jest z galą tylko w o wiele większym zakresie. Jeżeli promotor inwestuje setki tysięcy złotych albo i miliony złotych. I co zrobić, jak mu się to posypie? Nie chciałbym w to wchodzić.

Jest szansa, żeby kickboxing stał się równie popularny w Polsce jak MMA?

Na pewno bym tego chciał. Historia polskich sportów walki jest bogata w wiele osiągnięć i warto o tym pamiętać. Ludzie, którzy kochają sporty walki tak jak ja, idąc na galę nie chcą oglądać 10-12 walk na pełnym dystansie. A tak się często zdarza w boksie czy w kickboxingu. MMA jest nieprzewidywalne. Możliwości skończenia walki jest wiele. To przyciąga ludzi. W kickboxingu możesz kogoś znokautować albo zawodnik odniesie kontuzja. Możliwości jest mniej. W MMA dużo walk kończy się za wcześnie. Sędziowie za szybko przerywają pojedynki. Tak nie powinno być.

Boks dużo stracił na popularności...

Boks jako boks nigdy do mnie nie przemawiał. Dla mnie w boksie jest za dużo szachowania i kalkulacji. Lubię bójkę i krwawe pojedynki. A w boksie teraz rzadko się to zdarza. Kiedyś rozmawiałem z promotorem bokserskim i powiedział mi, że pierwsze 10-15 walk to budowanie bilansu zwycięstw danego zawodnika. Dopiero później walki są na serio.

Na swoim koncie masz jedną walkę bokserską.

Mam ich więcej ok. 8. Jednak nie były to oficjalne walki.

Jesteś ambasadorem wielu fundacji charytatywnych, które pomagają zwierzętom. Kiedy nastąpił moment w twoim życiu, gdy wziąłeś sprawy we własne ręce?

W momencie gdy przyszła do Monika Zalewska z Fundacji AST i zaproponowała mi bycie ambasadorem jej fundacji. Wtedy miałem kontrakt z federacją KSW. Przez moją kontrowersyjność,  rozpoznawalność oraz to że jestem ciągle na świeczniku, fundacja zaproponowała mi taką rolę, a nie inną. Potem przekalkulowałem, że można to przekuć na dobre rzeczy. Nie chcę być próżnym, prostym cymbałem jak większość gwiazdek z Instagrama. I potem zaczęliśmy działać również z fundacją TARA. Wtedy przeprosiłem się z Facebookiem, bo za pośrednictwem tego portalu zaczęliśmy robić licytacje na cele charytatywne, które ukazały się być sukcesem. Na początku było dużo krzykaczy i hejterów, potem te niedowiarki zobaczyły, ze jestem prawdziwy i w tym co robię, nie ma zakłamania. My naprawdę chcemy pomóc. Nie defraudujemy pieniędzy. Środki finansowe przeznaczymy wyłącznie na szczytne cele. Na tę chwilę stworzyliśmy silną markę Pomagaj Pomagać. Dzwonią do nas ludzie z każdego zakątka Polski, bo chcą pomóc. Jednak musimy uważać na ludzi, którzy mają złe zamiary i próbują wykorzystać naszą empatię.

Pomagaj pomagać, co się kryje za tym hasłem?

Ja pomagam, a ty pomóż mi w tym pomaganiu. Ja sam nie jestem z gumy. Sam wszystkiego nie ogarnę. Jeżeli ty pomagasz, ja pomogę tobie. To jest reakcja łańcuchowa. Każda najdrobniejsza kwota się liczy. Mój fanpage na Facebooku lubi ponad 220 tysięcy użytkowników. Niech każdy z nich wpłaci miesięcznie złotówkę. Mam 220 tysięcy złotych pomnóż to sobie przez 12 miesięcy. Wyobraź sobie, jaka to jest kwota. Ostatnio byliśmy na interwencji. Uratowaliśmy mnóstwo zwierząt. Gdybyśmy ich nie uratowali, straciłyby życie. Często ludzie do nas mają pretensje, że pomagamy wyłącznie zwierzętom, a nie skupiam się na ludziach. To jest nieprawda. Pomagam wielu fundacjom, które pomagają potrzebującym czy kombatantom. Jeżeli ktoś do mnie zadzwoni i poprosi o gadżet na licytację, bo jego dziecko jest chore i jest z polecenia, to zawsze pomogę. Pamiętaj, że najłatwiej jest skrytykować. Najłatwiejszymi zawodami na świecie są komentator i krytyk. Oni zawsze mogą być negatywnie nastawieni do otoczenia. Najłatwiej jest pluć jadem, usiąść przed telewizorem, obejrzeć dziadowski serial, nażreć się kebabem. I taka jest egzystencja takiego krytyka.

To masz sporo pracy przy administrowaniu swoich profili na portalach społecznościowych.

Obecnie ludzie walczą o lajki. Ja w ciągu weekendu potrafię usunąć 150 osób. Ludzie muszą wiedzieć, że to jest moja strona i mogę publikować, co tylko chcę. To tak jakbyś przyszedł do mnie do domu i powiedział, żebym przestawił stół, bo tobie nie podoba. Jak ci się nie podoba, to w******.

Pamiętam, jak Facebook wielokrotnie blokował twój profil za politycznie niepoprawne wypowiedzi...

Blokują mnie często za jadowity język i za niewyparzoną gębę. Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę.

Czy miałeś sytuację, że stanąłeś oko w oko z hejterem. Jaka była jego i twoja reakcja?

Takich sytuacji było dużo. O wszystkich nie należy mówić. Kiedyś przejeżdżałem przez miasto, gdzie mieszka mój bardzo dobry kolega. Hejter mówił o swoich poczynaniach mojemu koledze. A paradoks jest taki, że mój kolega mieszka nad tą osobą. Zapukałem do tego osobnika, spojrzałem i pojechałem dalej. Kiedyś spotkałem jednego czy drugiego internetowego ninję i nasze spotkanie inaczej się skończyło. W takich konfrontacjach ludzie, chociaż ciężko ich nazwać ludźmi, są jak słup soli i nic nie mogą z siebie wydusić.

Kozak w necie, frajer w świecie?

Zgadzam się z tobą. Na ogół są to ludzie niedowartościowani, szukający poklasku. Jak ci się coś nie podoba, to tam nie wchodzisz i nie zostawiasz po sobie śladu. Nie rozumiem po co komentować, trzeba działać. My za komentowanie nie kupimy jedzenia dla zwierząt.

Czego obecnie potrzebujesz?

Jesteśmy po dużej interwencji. Niestety ciężko tu nie używać wulgaryzmów. Najwyżej wypikujesz w tekście.

Ok (śmiech).

Ta stara k**** miała przytulisko dla zwierząt. Stać ciebie na konia, to staraj się uratować to zwierzę. A jak nie masz warunków, to tego nie rób. Nie miała warunków, ale robiła bardzo dobre wrażenie. A te zwierzęta były tam głodzone. Nie miały opieki weterynaryjnej. Zwierzęta umierały. Wcześniej jakoś prześlizgiwała się przez interwencje. W końcu się sami za to wzięliśmy. Zabraliśmy konie, owce, kozy, psy i koty. Zwierzaki były totalnie zaniedbane. Jesteśmy na etapie zbiórek, żeby wyleczyć te zwierzęta. Tego obecnie potrzebujemy. Wszystko jest na moich profilach w mediach społecznościowych.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak
 
 
 
 

 

POLECANE
Płońsk: Policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie Wiadomości
Płońsk: Policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie

W sobotę rano policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie jednej z posesji w Płońsku. Zatrzymano dwóch funkcjonariuszy, jeden miał 2 promile alkoholu we krwi, drugi 0,7 promila - przekazała PAP oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Płońsku kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. W sprawie trwają czynności pod nadzorem prokuratora.

Bezcenne znalezisko w Gdyni sprzed 1000 lat Wiadomości
Bezcenne znalezisko w Gdyni sprzed 1000 lat

Archeolodzy pracujący na trasie przyszłej obwodnicy Witomina w Gdyni zidentyfikowali trzy kurhany, a w nich siedem grobów. Znaleziono m.in. skrzynię kamienną zawierającą popielnicę, której powstanie datuje się na ok. 1000-700 lat p.n.e. - podał gdyński magistrat.

Kultowy hit TVN znów na antenie. Widzów czeka zmiana Wiadomości
Kultowy hit TVN znów na antenie. Widzów czeka zmiana

Stacja TVN ogłosiła powrót kultowego teleturnieju „Milionerzy”. Nowe odcinki pojawią się na antenie od 18 maja, ale tym razem widzowie zobaczą je w weekendy - w soboty i niedziele o godzinie 19:45. Informacja wynika z najnowszego cennika reklam stacji.

KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi Wiadomości
KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi

Jak poinformowała "Rzeczpospolita", skrót nazwy usługi Kwalifikowanej Usługi Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego tak oburzyła jednego z obywateli, że postanowił złożyć w Sejmie petycję w tej sprawie.

Udawał dentystę i przyjmował pacjentów. 59-latek w rękach policji Wiadomości
Udawał dentystę i przyjmował pacjentów. 59-latek w rękach policji

Policjanci zatrzymali 59-letniego mężczyznę, który wykonywał zabiegi zdrowotne bez wymaganych uprawnień dentysty - poinformowała w sobotę na portalu X Komenda Stołeczna Policji. Dodano, że mężczyzna usłyszał zarzuty i grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.

Nowe przepisy uderzą w działkowców. Łatwiejsze wywłaszczenia, niższe odszkodowania Wiadomości
Nowe przepisy uderzą w działkowców. Łatwiejsze wywłaszczenia, niższe odszkodowania

Na początku kwietnia Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, który może znacząco wpłynąć na przyszłość rodzinnych ogrodów działkowych (ROD). Zmiany zaproponowane przez rząd mają na celu uproszczenie procedur wywłaszczeń i przyspieszenie realizacji inwestycji związanych z obronnością kraju.

Kaczyński: Mamy trudny czas, życzę by ten czas się skończył Wiadomości
Kaczyński: Mamy trudny czas, życzę by ten czas się skończył

Wesołych świąt, wielkiego szczęścia, wszystkiego co dobre - życzył w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że obecnie nad Polską mamy ciemne chmury i trudny czas, dlatego życzy każdemu z osobna i wszystkim naraz, by ten czas się skończył.

Tragiczny wypadek. Nie żyje znany piłkarz Wiadomości
Tragiczny wypadek. Nie żyje znany piłkarz

Smutne wieści dotarły z Chorwacji. W wieku 39 lat zginął Nikola Pokrivač, były piłkarz Dinama Zagrzeb, AS Monaco, Salzburga i reprezentacji Chorwacji. O jego śmierci poinformował Chorwacki Związek Piłki Nożnej (HNS).

Po spadkach w sondażach sztab Trzaskowskiego zapowiada ofensywę polityka
Po spadkach w sondażach sztab Trzaskowskiego zapowiada ofensywę

Pracownia IBRIS w badaniu dla Polsatu potwierdza trend widoczny w innych sondażach, jakim są spadki w notowaniach dotychczasowego lidera Rafała Trzaskowskiego. W porównaniu do poprzedniego badania z marca kandydat Koalicji Obywatelskiej stracił 5,6 pkt proc. Dziś chce na niego głosować 30,8 proc. badanych.

Pogoda na Wielkanoc. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Pogoda na Wielkanoc. IMGW wydał komunikat

Wielkanoc pogodna prawie w całym kraju, w sobotę, niedzielę i poniedziałek do 24 st. C, jedynie na Pomorzu temperatura niższa do 13 st. C. - powiedział PAP Grzegorz Walijewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dodał, że deszcz możliwy na Mazowszu, Suwalszczyźnie i w rejonach górskich.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin "Różal" Różalski: "Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę"

Ja pomagam, a ty pomóż mi w tym pomaganiu. Ja sam nie jestem z gumy. Sam wszystkiego nie ogarnę. Jeżeli ty pomagasz, ja pomogę tobie. To jest reakcja łańcuchowa. Każda najdrobniejsza kwota się liczy. Mój fanpage na Facebooku lubi ponad 220 tysięcy użytkowników. Niech każdy z nich wpłaci miesięcznie złotówkę. Mam 220 tysięcy złotych pomnóż to sobie przez 12 miesięcy. Wyobraź sobie, jaka to jest kwota. Ostatnio byliśmy na interwencji. Uratowaliśmy mnóstwo zwierząt. Gdybyśmy ich nie uratowali, straciłyby życie. Często ludzie do nas mają pretensje, że pomagamy wyłącznie zwierzętom, a nie skupiam się na ludziach. To jest nieprawda. Pomagam wielu fundacjom, które pomagają potrzebującym czy kombatantom. Jeżeli ktoś do mnie zadzwoni i poprosi o gadżet na licytację, bo jego dziecko jest chore i jest z polecenia, to zawsze pomogę – mówi w rozmowie z Tysol.pl Marcin "Różal" Różalski zawodnik MMA, kickboxer, działacz charytatywny.
 [Tylko u nas] Marcin "Różal" Różalski: "Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę"
/ Materiały prasowe
Tysol.pl: Wystąpiłeś w filmie „Diablo. Wyścig o wszystko”. W jaką rolę wcieliłeś się w tej produkcji?

Marcin "Różal" Różalski: Byłem wystrojem wnętrz. Wcieliłem się w rolę Gerarda, który jest człowiekiem od brudnej roboty, którą wykonuję dla pana Jarosza, którego gra Cezary Pazura. Może będę z 10 minut na ekranie (śmiech).

W zwiastunie wybijasz się na pierwszy plan…

Jestem mistrzem improwizacji. Jeżeli rola nie wymaga ode mnie grania, to odnajdę się na planie filmowym doskonale. Jestem klaunem, prześmiewcą. Reżyser wybrał dla mnie doskonałą rolę. Nie musiałem się zbyt dużo gimnastykować.

Czy występ w „Diablo. Wyścig o wszystko” jest twoim debiutem w filmie fabularnym?

Nie. Pierwszy raz wystąpiłem w filmie „Kochaj” to jest polska komedia, która była w głównej mierze nagrywana w Płocku, moim rodzinnym mieście. Na początku nie chciałem wziąć udział w tej produkcji, bo nie uważam się za aktora. To również nie była odpowiednia chwila, żeby uczestniczyć w jakikolwiek sposób w tym filmie. Jednak producenci bardzo nalegali i w końcu zgodziłem się. Postawiłem warunki. Chciałem wypromować dwie fundacje: Fundacja Tara i Fundacja AST. Zagrałem epizod. Dziewczyny przychodzą na wieczór panieński do knajpy, a tam odbywają się nielegalne walki w klatce. Razem z Łukaszem Bieńkowskim wzięliśmy w tym udział. Były dłuższe przebitki na loga fundacji, kiedy się biliśmy. Chciałem też, żeby w napisach końcowych znalazła się odpowiednia informacja o fundacjach, które wspieraliśmy. W „Kochaj” odgrywamy scenę walki ustawioną przez nas. Jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami i umiemy to zaplanować. Lepiej, że zrobiliśmy to my, a nie ktoś kto nigdy nie był w klatce. A to wszystko trwa 3 minuty może mniej.

Wiążesz swoją przyszłość z filmem?

Nie ma co ukrywać w „Diablo. Wyścig o wszystko” grałem siebie. Nie musiałem się wcielać w rolę. Jeżeli miałbym grać kogoś zupełnie innego niż ja, to bym się w tym nie odnalazł. Praca na planie była kolejną przygodą w moim życiu. Spróbowałem swoich sił jako epizodysta. Dostałem dobrą ofertę i z niej skorzystałem. Występ w filmie nie kolidował z moimi obowiązkami.

Jesteś zawodnikiem federacji DSF Kickboxing Challenge i Babilon MMA. Jednak rozbrat z MMA nie był byt długi...

Gdy skończyłem współpracę z federacją KSW byłem na rozstaju dróg. Miałem różne plany. Różna myśli krzątały się po głowie. Wtedy przyszedł Sławomir Duba, szef federacji DSF Kickboxing Challenge specjalizującej się w kick boxingu. Zanim dołączyłem do jego organizacji znaliśmy się na stopie przyjacielskiej. Zaproponował mi walkę u siebie w federacji, dobrą ofertę oraz dobrego przeciwnika na tamtą porę. Długo się nie zastanawiałem. Podpisałem umowę, zrobiliśmy walkę. Potem nastąpiły zawirowania. W zeszłym roku miałem stoczyć cztery walki. Z przyczyn ode mnie niezależnych nie odbyły się. W otoczeniu organizacji DSF były osoby, które promowały wyłącznie siebie, a nie dbały o dobro federacji. Pojedynki były wielokrotnie przekładane, gale odwoływane. Szef DSF zachował się w porządku, zwrócił pieniądze, że moje przygotowania do walki. Wtedy wyszedłem na swoje, nie zarobiłem na tym. W trakcie zaistniałej sytuacji, trafiła się okazja podpisaniu kontraktu z federacją Babilon MMA. I w Babilonie też zaczęły się komplikacje. Przekładanie gal, itp. Podkreślam.. Nigdy nie byłem talentem. Zawsze byłem chuliganem, który uwielbiał się bić. Jednak jednej rzeczy nie przeskoczymy, jest to czas. Mam 40 lat. Ja nie muszę się bić, ja chcę się bić. Przez swoją nonszalancję doprowadziłem mój organizm do wielu kontuzji. Na tę chwilę moja kariera zawodowa jest pod dużym znakiem zapytania. Teraz zrobiłem sobie dłuższą przerwę, żeby zregenerować siły i odpocząć. Obecnie mój menedżer prowadzi rozmowę z moimi promotorami. Zobaczymy, jak to wszystko dalej się potoczy.

W 2019 roku są większe szanse, że wystąpisz w  DSF Kickboxing Challenge czy Babilon MMA?

Chciałbym powalczyć tu i tu. Prawdopodobnie, jest to mój ostatni rok startów i chciałbym to wykorzystać. Mam jeszcze ten ogień i siłę, więc warto spożytkować to na dobre walki. Na razie ciężko jest cokolwiek mówić.

Nie myślałeś o tym, żeby założyć własną federację albo zostać promotorem?

Zdaję sobie sprawę jakie to są olbrzymie koszty. To są olbrzymie nerwy i odpowiedzialność. Podam ci przykład. Moje miesięczne przygotowania kosztują ok. 5 tysięcy złotych. Jeżeli nie mam sponsorów, to wtedy koszty wzrastają. Tak samo jest z galą tylko w o wiele większym zakresie. Jeżeli promotor inwestuje setki tysięcy złotych albo i miliony złotych. I co zrobić, jak mu się to posypie? Nie chciałbym w to wchodzić.

Jest szansa, żeby kickboxing stał się równie popularny w Polsce jak MMA?

Na pewno bym tego chciał. Historia polskich sportów walki jest bogata w wiele osiągnięć i warto o tym pamiętać. Ludzie, którzy kochają sporty walki tak jak ja, idąc na galę nie chcą oglądać 10-12 walk na pełnym dystansie. A tak się często zdarza w boksie czy w kickboxingu. MMA jest nieprzewidywalne. Możliwości skończenia walki jest wiele. To przyciąga ludzi. W kickboxingu możesz kogoś znokautować albo zawodnik odniesie kontuzja. Możliwości jest mniej. W MMA dużo walk kończy się za wcześnie. Sędziowie za szybko przerywają pojedynki. Tak nie powinno być.

Boks dużo stracił na popularności...

Boks jako boks nigdy do mnie nie przemawiał. Dla mnie w boksie jest za dużo szachowania i kalkulacji. Lubię bójkę i krwawe pojedynki. A w boksie teraz rzadko się to zdarza. Kiedyś rozmawiałem z promotorem bokserskim i powiedział mi, że pierwsze 10-15 walk to budowanie bilansu zwycięstw danego zawodnika. Dopiero później walki są na serio.

Na swoim koncie masz jedną walkę bokserską.

Mam ich więcej ok. 8. Jednak nie były to oficjalne walki.

Jesteś ambasadorem wielu fundacji charytatywnych, które pomagają zwierzętom. Kiedy nastąpił moment w twoim życiu, gdy wziąłeś sprawy we własne ręce?

W momencie gdy przyszła do Monika Zalewska z Fundacji AST i zaproponowała mi bycie ambasadorem jej fundacji. Wtedy miałem kontrakt z federacją KSW. Przez moją kontrowersyjność,  rozpoznawalność oraz to że jestem ciągle na świeczniku, fundacja zaproponowała mi taką rolę, a nie inną. Potem przekalkulowałem, że można to przekuć na dobre rzeczy. Nie chcę być próżnym, prostym cymbałem jak większość gwiazdek z Instagrama. I potem zaczęliśmy działać również z fundacją TARA. Wtedy przeprosiłem się z Facebookiem, bo za pośrednictwem tego portalu zaczęliśmy robić licytacje na cele charytatywne, które ukazały się być sukcesem. Na początku było dużo krzykaczy i hejterów, potem te niedowiarki zobaczyły, ze jestem prawdziwy i w tym co robię, nie ma zakłamania. My naprawdę chcemy pomóc. Nie defraudujemy pieniędzy. Środki finansowe przeznaczymy wyłącznie na szczytne cele. Na tę chwilę stworzyliśmy silną markę Pomagaj Pomagać. Dzwonią do nas ludzie z każdego zakątka Polski, bo chcą pomóc. Jednak musimy uważać na ludzi, którzy mają złe zamiary i próbują wykorzystać naszą empatię.

Pomagaj pomagać, co się kryje za tym hasłem?

Ja pomagam, a ty pomóż mi w tym pomaganiu. Ja sam nie jestem z gumy. Sam wszystkiego nie ogarnę. Jeżeli ty pomagasz, ja pomogę tobie. To jest reakcja łańcuchowa. Każda najdrobniejsza kwota się liczy. Mój fanpage na Facebooku lubi ponad 220 tysięcy użytkowników. Niech każdy z nich wpłaci miesięcznie złotówkę. Mam 220 tysięcy złotych pomnóż to sobie przez 12 miesięcy. Wyobraź sobie, jaka to jest kwota. Ostatnio byliśmy na interwencji. Uratowaliśmy mnóstwo zwierząt. Gdybyśmy ich nie uratowali, straciłyby życie. Często ludzie do nas mają pretensje, że pomagamy wyłącznie zwierzętom, a nie skupiam się na ludziach. To jest nieprawda. Pomagam wielu fundacjom, które pomagają potrzebującym czy kombatantom. Jeżeli ktoś do mnie zadzwoni i poprosi o gadżet na licytację, bo jego dziecko jest chore i jest z polecenia, to zawsze pomogę. Pamiętaj, że najłatwiej jest skrytykować. Najłatwiejszymi zawodami na świecie są komentator i krytyk. Oni zawsze mogą być negatywnie nastawieni do otoczenia. Najłatwiej jest pluć jadem, usiąść przed telewizorem, obejrzeć dziadowski serial, nażreć się kebabem. I taka jest egzystencja takiego krytyka.

To masz sporo pracy przy administrowaniu swoich profili na portalach społecznościowych.

Obecnie ludzie walczą o lajki. Ja w ciągu weekendu potrafię usunąć 150 osób. Ludzie muszą wiedzieć, że to jest moja strona i mogę publikować, co tylko chcę. To tak jakbyś przyszedł do mnie do domu i powiedział, żebym przestawił stół, bo tobie nie podoba. Jak ci się nie podoba, to w******.

Pamiętam, jak Facebook wielokrotnie blokował twój profil za politycznie niepoprawne wypowiedzi...

Blokują mnie często za jadowity język i za niewyparzoną gębę. Robię, to co mówię. Mówię, to co myślę.

Czy miałeś sytuację, że stanąłeś oko w oko z hejterem. Jaka była jego i twoja reakcja?

Takich sytuacji było dużo. O wszystkich nie należy mówić. Kiedyś przejeżdżałem przez miasto, gdzie mieszka mój bardzo dobry kolega. Hejter mówił o swoich poczynaniach mojemu koledze. A paradoks jest taki, że mój kolega mieszka nad tą osobą. Zapukałem do tego osobnika, spojrzałem i pojechałem dalej. Kiedyś spotkałem jednego czy drugiego internetowego ninję i nasze spotkanie inaczej się skończyło. W takich konfrontacjach ludzie, chociaż ciężko ich nazwać ludźmi, są jak słup soli i nic nie mogą z siebie wydusić.

Kozak w necie, frajer w świecie?

Zgadzam się z tobą. Na ogół są to ludzie niedowartościowani, szukający poklasku. Jak ci się coś nie podoba, to tam nie wchodzisz i nie zostawiasz po sobie śladu. Nie rozumiem po co komentować, trzeba działać. My za komentowanie nie kupimy jedzenia dla zwierząt.

Czego obecnie potrzebujesz?

Jesteśmy po dużej interwencji. Niestety ciężko tu nie używać wulgaryzmów. Najwyżej wypikujesz w tekście.

Ok (śmiech).

Ta stara k**** miała przytulisko dla zwierząt. Stać ciebie na konia, to staraj się uratować to zwierzę. A jak nie masz warunków, to tego nie rób. Nie miała warunków, ale robiła bardzo dobre wrażenie. A te zwierzęta były tam głodzone. Nie miały opieki weterynaryjnej. Zwierzęta umierały. Wcześniej jakoś prześlizgiwała się przez interwencje. W końcu się sami za to wzięliśmy. Zabraliśmy konie, owce, kozy, psy i koty. Zwierzaki były totalnie zaniedbane. Jesteśmy na etapie zbiórek, żeby wyleczyć te zwierzęta. Tego obecnie potrzebujemy. Wszystko jest na moich profilach w mediach społecznościowych.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak
 
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe