[Tylko u nas] Adrianna Szymańska dla Tysol.pl: "Nigdy nie chciałam uczyć w szkole"

Mój debiut kierowany jest do dojrzałych kobiet. Jednak z drugiej strony wielu mężczyzn pokochało już mój świat. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, bo w niej naprawdę jest wszystko. Sądzę też, że pokolenie wychowane na zabawach na dywanie, bieganiu po podwórkach, na pierwszych zachodnich serialach, pokolenie bez komputerów przypomni sobie tamte fajne czasy beztroskiego dzieciństwa. Im może bardzo spodobać się moja książka – mówi Adrianna Szymańska, pisarka w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Adrianna Szymańska dla Tysol.pl: "Nigdy nie chciałam uczyć w szkole"
/ Materiały prasowe
– Studentka filologii polskiej zostaje pisarką. Zazwyczaj ludzie po polonistyce uczą, trafiają do redakcji, ale pisanie książek?
– Przed wyborem polonistyki nie wiedziałam jeszcze, gdzie chciałabym pracować. Poszłam na te studia z pasji i z myślą, że będę lepiej rozumiała warsztat pisarski. Ale nigdy nie chciałam uczyć w szkole.


– Dlaczego?
– Nigdy mnie to nie interesowało. Zresztą bałam się tego w pewien sposób. Mój charakter chyba nie pozwalałaby mi uczyć. Musiałabym dostosować się do dziwnego programu nauczania języka polskiego w szkole podstawowej. Nie miałabym czasu przekazywać dzieciom naprawdę pięknych rzeczy, bo musiałabym trzymać się okrojonego programu, z którym nie zawsze się zgadzam.


– Twój debiut literacki spełnia twoje wymagania jako artystki?
– Bardzo.  Zawsze chciałam, żeby trylogia „Domek”, ten świat z dzieciństwa był moim debiutem.


– Pozostałe dwie części również będą tak objętościowo duże jak pierwsza część?
– Mam dużo do przekazania (śmiech). Drugi tom będzie troszkę grubszy, a trzeci, który piszę teraz, będzie najgrubszy.


– Jak długo powstawała trylogia?
– To jest zabawa z mojego dzieciństwa, którą zaczęłam z siostrą w 2003 roku. Pojechałyśmy do dziadków na ferie, wyciągnęłyśmy lalki i się bawiłyśmy. Ten świat, który stworzyłyśmy był bardzo trwały. Wciąż nas fascynował. Z roku na rok. Po jakimś czasie spisałyśmy losy naszych bohaterów i to stało się początkiem pisania książki.





– To dlaczego na okładce książki nie widnieje twoja siostra?
– Pytałam ją, czy nie chce być na okładce jako drugi autor. Ale zawsze mówiła, że spisany Domek a „przebawiony” Domek to coś innego. To prawda. Nic nie odda w zupełności emocji z naszych wspólnych chwil na dywanie. Ale w sumie Ania jest na okładce. Ta postać po lewej to jej sylwetka.


– W książce mamy dużo realizmu magicznego. Łączenie świata fantastycznego z realnym…
– Realizm magiczny jak najbardziej. Jest to literatura obyczajowa z elementami fantastyki, która potrafi zaskoczyć czytelnika, ale nie jest głównym elementem tego świata. Jest bardziej metaforą, z której da się wyczytać więcej.


– Od kiedy Ryki leżą nad morzem?
– (śmiech) Mój wujek też był bardzo zaskoczony. Jako dziecko wyobrażałam sobie stawy, które otaczają lubelskie Ryki, jako morze. Zresztą do wielu scen potrzebuję morza.






– Liczysz na to, że będziesz ambasadorem Ryk na całą Polskę?
– Jestem bardzo związana z Rykami. Staram się tam spędzać jak najwięcej czasu, chłonąć miasto, a przede wszystkim najcudowniejszy dom dziadków na świecie.  Chociaż przy obecnym szale, jaki dzieje się w moim życiu, czasem jest trudno. Wtedy strasznie tęsknię.


– Ale mieszkasz w Warszawie.
– Tak. Wielokrotnie zastanawiałam się, czy mogłabym mieszkać w Rykach na stałe. Bałam się, że Ryki by mi spowszedniały. Jednak w przyszłości przeprowadzę się tam koniecznie i myślę, że powstanie na miejscu wiele nowych powieści.


– Jaki masz pomysł na siebie? Pisarzy jest wielu na polskim rynku wydawniczym.
– U mnie to wychodzi naturalnie. Chciałabym przypominać czytelnikom o dzieciństwie, o ich najmilszych wspomnieniach. O źródłach swojej największej siły i energii.


– Do kogo kierujesz „Domek”?
– W pierwszej kolejności przychodzi na myśl, ze mój debiut kierowany jest do dojrzałych kobiet. Jednak z drugiej strony wielu mężczyzn pokochało już mój świat. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, bo w niej naprawdę jest wszystko. Sądzę też, że pokolenie wychowane na zabawach na dywanie, bieganiu po podwórkach, na pierwszych zachodnich serialach, pokolenie bez komputerów przypomni sobie tamte fajne czasy beztroskiego dzieciństwa. Im może bardzo spodobać się moja książka.








– Nie żałujesz, że skończyłaś filologię polską?
– Poszłam na polonistykę, żeby ta książka powstała. Uważam, że bardzo ważne jest wykształcenie się w tej materii, która nas najbardziej interesuje. Obawiałabym się pisać bez studiów. Wielokrotnie pisałam różne rzeczy do szuflady, ale dopiero po studiach piszę świadomie, dokładnie wiem, czemu czegoś użyłam tutaj i jaki efekt chciałam uzyskać. To wszystko jest zaplanowane.


– Jak będzie wyglądała promocja twojego debiutu literackiego?
– Jestem otwarta na różne formy promocji. Najważniejsze jest, żeby skupić się na książce, wejść w jej klimat, usiąść na dywanie. Dlatego powstała strona książki, która przybliża ten świat. Czytelnik może poznać bohaterów poprzez zdjęcia, może posłuchać jak czytam fragment powieści czy zaznajomić się z główną problematyką książki. Jestem też aktywna w social mediach, chcę być w stałym kontakcie z  moimi czytelnikami. A w najbliższym czasie odbędą się trzy spotkania autorskie: w Rykach, Piasecznie i Warszawie. 


– Jaki jest nakład „Domku”?
– 500 sztuk. Jednak to nie jest stały nakład. J.K. Rowling też debiutowała z takim nakładem. Książkę można kupić w księgarniach online oraz na stronie internetowej domeknovel.com. Na stronie można dowiedzieć się więcej na temat świata „Domku”. Większość autorów w Polsce, którzy sprzedają dużo książek, nie mają nawet strony internetowej. To nadal nie jest aż tak powszechne wśród polskich pisarzy.


– Jaką niszę chcesz wypełnić na rynku literackim?
– Nie spotkałam nigdy książki, która byłaby inspirowana zabawą z dzieciństwa, która przetrwała szesnaście lat. Nawet mnie samą zadziwia, że przez tyle lat ten świat nieustannie ciągnie mnie do siebie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak




 

POLECANE
Porozumienie Ukraina-Rosja. Trump zabrał głos z ostatniej chwili
Porozumienie Ukraina-Rosja. Trump zabrał głos

Prezydent USA Donald Trump przekazał w niedzielę, że liczy na dojście do porozumienia między Ukrainą i Rosją w nadchodzącym tygodniu. Wyraził nadzieję, że oba kraje będą robić "duże interesy" ze Stanami Zjednoczonymi.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Użyto śmigłowców z ostatniej chwili
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Użyto śmigłowców

– Ok. 400 ha terenu obejmuje pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym – poinformowała PAP w poniedziałek rano mł. ogn. Justyna Kłusewicz, rzecznik prasowy podlaskiego komendanta wojewódzkiego PSP. W nocy teren był monitorowany przy użyciu dronów, od rana w akcji znowu będą używane śmigłowce i samolot gaśniczy.

Setki strażaków walczą z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. Spłonęło już ponad 60 hektarów [WIDEO] z ostatniej chwili
Setki strażaków walczą z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. Spłonęło już ponad 60 hektarów [WIDEO]

Ponad dwadzieścia zastępów straży pożarnej bierze udział w gaszeniu pożaru suchych trzcinowisk w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ogień wybuchł na styku powiatów augustowskiego i monieckiego, w okolicach wsi Kopytkowo. W akcji biorą też udział śmigłowce i samolot gaśniczy.

TVN: Zużyte niemieckie panele fotowoltaiczne, zamiast do recyclingu, trafiają do Polski z ostatniej chwili
TVN: Zużyte niemieckie panele fotowoltaiczne, zamiast do recyclingu, trafiają do Polski

Tysiące ton starych paneli fotowoltaicznych wjeżdża do Polski z Niemiec. Nadają się do utylizacji, ale Polacy je biorą za darmo. Są sprzedawane na rynku wtórnym jako tanie zamienniki, ale szybko trafiają na śmietnik – donoszą dziennikarze „Superwizjera” TVN24.

Wielkanocne zawieszenie broni na Ukrainie. Jest nowy komunikat Kremla z ostatniej chwili
Wielkanocne zawieszenie broni na Ukrainie. Jest nowy komunikat Kremla

Prezydent Rosji Władimir Putin nie wydał rozkazu przedłużenia wielkanocnego zawieszenia broni w Ukrainie – podał w niedzielę Reuters, powołując się na oświadczenie rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. Rozejm ma obowiązywać do północy (godz. 23 w Polsce) z niedzieli na poniedziałek.

Niepokojące informacje z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb z ostatniej chwili
Niepokojące informacje z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb

W minionym tygodniu odkryto próbę przemytu dwóch osób w południowej Brandenburgii. Kierowca pojazdu wylegitymował się polskim dokumentem pobytowym – informuje w komunikacie niemiecka policja.

Dantejskie sceny w Jerozolimie. Chrześcijanie przedarli się pod Grób Chrystusa Wiadomości
Dantejskie sceny w Jerozolimie. Chrześcijanie przedarli się pod Grób Chrystusa

Wg doniesień zagranicznych mediów, izraelska policja w Wielką Sobotę blokowała wiernym dostęp do Bazyli Grobu Pańskiego. Z nagrań udostępnionych w mediach społecznościowych wynika jednak, że ostatecznie chrześcijanie licznie przedostali się pod grób Jezusa Chrystusa.

Załamanie pogody w Poniedziałek Wielkanocny? Oto najnowsza prognoza Wiadomości
Załamanie pogody w Poniedziałek Wielkanocny? Oto najnowsza prognoza

W niedzielę i poniedziałek temperatura wyniesie do 24 st. C. W Śmigus-dyngus na północy kraju wystąpią opady deszczu, a na zachodzie burze. W czasie burz porywy wiatru wyniosą do 60 km/h - powiedział PAP synoptyk IMGW Michał Kowalczuk.

Nieoficjalnie: Wściekłość w sztabie Trzaskowskiego. Na celowniku Hołownia polityka
Nieoficjalnie: Wściekłość w sztabie Trzaskowskiego. Na celowniku Hołownia

Jak donosi w niedzielę Onet.pl, w sztabie Rafała Trzaskowskiego panuje wściekłość na Szymona Hołownię. Marszałek Sejmu zjawiając się na debacie w Telewizji Republika rzucił piach w tryby kampanii kandydata KO i odmienił dynamikę kampanii. 

Rosyjskie prowokacje nad Morzem Bałtyckim. Jest reakcja Wielkiej Brytanii z ostatniej chwili
Rosyjskie prowokacje nad Morzem Bałtyckim. Jest reakcja Wielkiej Brytanii

Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii poinformowało w niedzielę, że dwa brytyjskie myśliwce przechwyciły rosyjskie samoloty nad Morzem Bałtyckim w pobliżu przestrzeni powietrznej sojuszu NATO. Do dwóch odrębnych zdarzeń doszło we wtorek i czwartek.

REKLAMA

[Tylko u nas] Adrianna Szymańska dla Tysol.pl: "Nigdy nie chciałam uczyć w szkole"

Mój debiut kierowany jest do dojrzałych kobiet. Jednak z drugiej strony wielu mężczyzn pokochało już mój świat. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, bo w niej naprawdę jest wszystko. Sądzę też, że pokolenie wychowane na zabawach na dywanie, bieganiu po podwórkach, na pierwszych zachodnich serialach, pokolenie bez komputerów przypomni sobie tamte fajne czasy beztroskiego dzieciństwa. Im może bardzo spodobać się moja książka – mówi Adrianna Szymańska, pisarka w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Adrianna Szymańska dla Tysol.pl: "Nigdy nie chciałam uczyć w szkole"
/ Materiały prasowe
– Studentka filologii polskiej zostaje pisarką. Zazwyczaj ludzie po polonistyce uczą, trafiają do redakcji, ale pisanie książek?
– Przed wyborem polonistyki nie wiedziałam jeszcze, gdzie chciałabym pracować. Poszłam na te studia z pasji i z myślą, że będę lepiej rozumiała warsztat pisarski. Ale nigdy nie chciałam uczyć w szkole.


– Dlaczego?
– Nigdy mnie to nie interesowało. Zresztą bałam się tego w pewien sposób. Mój charakter chyba nie pozwalałaby mi uczyć. Musiałabym dostosować się do dziwnego programu nauczania języka polskiego w szkole podstawowej. Nie miałabym czasu przekazywać dzieciom naprawdę pięknych rzeczy, bo musiałabym trzymać się okrojonego programu, z którym nie zawsze się zgadzam.


– Twój debiut literacki spełnia twoje wymagania jako artystki?
– Bardzo.  Zawsze chciałam, żeby trylogia „Domek”, ten świat z dzieciństwa był moim debiutem.


– Pozostałe dwie części również będą tak objętościowo duże jak pierwsza część?
– Mam dużo do przekazania (śmiech). Drugi tom będzie troszkę grubszy, a trzeci, który piszę teraz, będzie najgrubszy.


– Jak długo powstawała trylogia?
– To jest zabawa z mojego dzieciństwa, którą zaczęłam z siostrą w 2003 roku. Pojechałyśmy do dziadków na ferie, wyciągnęłyśmy lalki i się bawiłyśmy. Ten świat, który stworzyłyśmy był bardzo trwały. Wciąż nas fascynował. Z roku na rok. Po jakimś czasie spisałyśmy losy naszych bohaterów i to stało się początkiem pisania książki.





– To dlaczego na okładce książki nie widnieje twoja siostra?
– Pytałam ją, czy nie chce być na okładce jako drugi autor. Ale zawsze mówiła, że spisany Domek a „przebawiony” Domek to coś innego. To prawda. Nic nie odda w zupełności emocji z naszych wspólnych chwil na dywanie. Ale w sumie Ania jest na okładce. Ta postać po lewej to jej sylwetka.


– W książce mamy dużo realizmu magicznego. Łączenie świata fantastycznego z realnym…
– Realizm magiczny jak najbardziej. Jest to literatura obyczajowa z elementami fantastyki, która potrafi zaskoczyć czytelnika, ale nie jest głównym elementem tego świata. Jest bardziej metaforą, z której da się wyczytać więcej.


– Od kiedy Ryki leżą nad morzem?
– (śmiech) Mój wujek też był bardzo zaskoczony. Jako dziecko wyobrażałam sobie stawy, które otaczają lubelskie Ryki, jako morze. Zresztą do wielu scen potrzebuję morza.






– Liczysz na to, że będziesz ambasadorem Ryk na całą Polskę?
– Jestem bardzo związana z Rykami. Staram się tam spędzać jak najwięcej czasu, chłonąć miasto, a przede wszystkim najcudowniejszy dom dziadków na świecie.  Chociaż przy obecnym szale, jaki dzieje się w moim życiu, czasem jest trudno. Wtedy strasznie tęsknię.


– Ale mieszkasz w Warszawie.
– Tak. Wielokrotnie zastanawiałam się, czy mogłabym mieszkać w Rykach na stałe. Bałam się, że Ryki by mi spowszedniały. Jednak w przyszłości przeprowadzę się tam koniecznie i myślę, że powstanie na miejscu wiele nowych powieści.


– Jaki masz pomysł na siebie? Pisarzy jest wielu na polskim rynku wydawniczym.
– U mnie to wychodzi naturalnie. Chciałabym przypominać czytelnikom o dzieciństwie, o ich najmilszych wspomnieniach. O źródłach swojej największej siły i energii.


– Do kogo kierujesz „Domek”?
– W pierwszej kolejności przychodzi na myśl, ze mój debiut kierowany jest do dojrzałych kobiet. Jednak z drugiej strony wielu mężczyzn pokochało już mój świat. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, bo w niej naprawdę jest wszystko. Sądzę też, że pokolenie wychowane na zabawach na dywanie, bieganiu po podwórkach, na pierwszych zachodnich serialach, pokolenie bez komputerów przypomni sobie tamte fajne czasy beztroskiego dzieciństwa. Im może bardzo spodobać się moja książka.








– Nie żałujesz, że skończyłaś filologię polską?
– Poszłam na polonistykę, żeby ta książka powstała. Uważam, że bardzo ważne jest wykształcenie się w tej materii, która nas najbardziej interesuje. Obawiałabym się pisać bez studiów. Wielokrotnie pisałam różne rzeczy do szuflady, ale dopiero po studiach piszę świadomie, dokładnie wiem, czemu czegoś użyłam tutaj i jaki efekt chciałam uzyskać. To wszystko jest zaplanowane.


– Jak będzie wyglądała promocja twojego debiutu literackiego?
– Jestem otwarta na różne formy promocji. Najważniejsze jest, żeby skupić się na książce, wejść w jej klimat, usiąść na dywanie. Dlatego powstała strona książki, która przybliża ten świat. Czytelnik może poznać bohaterów poprzez zdjęcia, może posłuchać jak czytam fragment powieści czy zaznajomić się z główną problematyką książki. Jestem też aktywna w social mediach, chcę być w stałym kontakcie z  moimi czytelnikami. A w najbliższym czasie odbędą się trzy spotkania autorskie: w Rykach, Piasecznie i Warszawie. 


– Jaki jest nakład „Domku”?
– 500 sztuk. Jednak to nie jest stały nakład. J.K. Rowling też debiutowała z takim nakładem. Książkę można kupić w księgarniach online oraz na stronie internetowej domeknovel.com. Na stronie można dowiedzieć się więcej na temat świata „Domku”. Większość autorów w Polsce, którzy sprzedają dużo książek, nie mają nawet strony internetowej. To nadal nie jest aż tak powszechne wśród polskich pisarzy.


– Jaką niszę chcesz wypełnić na rynku literackim?
– Nie spotkałam nigdy książki, która byłaby inspirowana zabawą z dzieciństwa, która przetrwała szesnaście lat. Nawet mnie samą zadziwia, że przez tyle lat ten świat nieustannie ciągnie mnie do siebie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak





 

Polecane
Emerytury
Stażowe