Piotr Zarzycki: Legendę o polskich ułanach szarżujących z lancami na czołgi stworzyli Niemcy

O kawalerii, jej sposobie walki, wartościach i czarnej propagandzie jaka ją dotknęła w czasie i po wojnie z historykiem wojskowości i autorem książek o polskiej kawalerii w kampanii wrześniowej Piotrem Zarzyckim rozmawia Andrzej Berezowski.
kawaleria w bitwie nad Bzurą Piotr Zarzycki: Legendę o polskich ułanach  szarżujących z lancami na czołgi stworzyli Niemcy
kawaleria w bitwie nad Bzurą / Wikipedia
Ile kawalerzystów wyruszyło na pola walk we wrześniu 1939 roku.
Zaledwie 11 brygad, z których każda liczyła od 6600 do 7000 żołnierzy. Dla porównania we wrześniu 1939 roku Polska wystawiła 40 dywizji piechoty. W każdej z nich służyło  16,5 tys. żołnierzy.

To niewiele.
Była to broń elitarna. Kawaleria była formacją najlepiej wyszkoloną i o wysokim morale. Podczas działań wojennych we wrześniu prawie nie dochodziło do dezercji. Nawet żołnierze pochodzący z mniejszości narodowych, którzy służyli w kawalerii, nie uciekali. Czuli się nobilitowani i bardzo dzielnie walczyli.  Kawalerzystom w zasadzie nie zdarzało się też porzucać broni. Znany mi jest przypadek żołnierza z artylerii konnej, które w czasie walki stracił karabin i oderwał się od swojego oddziału. Następnego dnia dołączył do oddziału i swojemu dowódcy zameldował, że prosi o postawienie go przed sąd wojenny, ponieważ stracił karabin.

Jak walczyła kawaleria?
Zgodnie z doktryną wojenną II Rzeczpospolitej kawalerzyści nie mieli za zadanie szarżować na wroga z szablami i lancami w rękach. Nie taki był ich styl walki. Konie służyły jako szybki transport. Po dojechaniu na miejsce walki kawalerzyści zsiadali z koni i walczyli jak piechota.
W dawnych czasach nazywano tego typu żołnierzy dragonami.

Jedna trzecia lub jedna czwarta oddziału kawalerii nie brała udziały w walce – pilnowała koni. Ci żołnierze nazywali się koniowodni. Regulaminy dokładnie określały w jakiej sytuacji ilu żołnierzy musi pozostać, aby pilnować koni.
Polska sztuka wojenna przewidywała częste przemieszczanie się oddziałów. Kawaleria do takiej strategii nadawała się idealnie.

Chyba każdy ma obraz ułana z lancą i szabla w dłoni.
Legendy, które pokazują jak ułani polscy szarżują na koniach z lancami na czołgi (często w czapkach garnizonowych) są nieprawdziwe. Powstały, aby pokazać zacofanie polskiego wojska. Stworzyli je Niemcy, by zdyskredytować przeciwnika i pokazać swoją cywilizacyjną wyższość, a następnie przejęli komuniści, aby udowodnić, że byli w stanie dokonać skoku technicznego.
We wrześniu 39 roku niektóre półki w ogóle nie zabrały ze sobą w pole lanc. W samej kampanii wrześniowej ani razu też nie doszło do ich użycia.  

Czy to oznacza, że szarże we wrześniu 39 sie nie zdarzały?
Dwukrotnie doszło do starć kawalerii z bronią pancerną. W bitwie pod Krojantami 18 pułk ułanów przeprowadzał szarzę na pieszy oddział niemieckich pionierów, kiedy nagle z lasu wyjechały niezauważone wcześniej wrogie pojazdy pancerne. Legenda głosi, że dwa szwadrony, które wtedy szarżowały zostały zmasakrowane, tymczasem zginęło 37 żołnierzy. Oczywiście szkoda każdego życia, ale biorąc pod uwagę fakt, że szwadron liczył ok 200 żołnierzy, to nie sposób tego wydarzenia nazwać masakrą.
Drugie starcie miało miejsce pod Mokrą, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii zniszczyła czwartą niemiecką dywizję pancerną. 400 niemieckich czołgów i samochodów pancernych nie mogło przebić się przez słabą polską brygadę kawalerii. Polacy wówczas zniszczyli lub uszkodzili 80 niemieckich czołgów i wozów pancernych

Jak i dlaczego?
Polski kawalerzysta wiedząc, że będzie toczył walkę z bronią pancerną, potrafił się do takich bitew doskonale przygotować. Jako broń przeciwpancerną wykorzystywał karabiny wzór 35. Wystrzelony z tego karabinu pocisk przebijał pancerze wszystkich niemieckich czołgów użytych w kampanii wrześniowej. Żołnierze używali również armat przeciwko pancernych wzór 36 (kalibru 37 milimetrów). W bitwie pod Mokrą wzięli udział żołnierze drugiego dywizjonu artylerii konnej, który wyposażony był w tak zwane armaty prawosławne, czyli przekalibrowane armaty radzieckie wzór  1902. Kawalerzyści posiadali również broń maszynową.
Kawalerzyści przeprowadzili rajd na Prusy Wschodnie. Chodziło o to, aby zaznaczyć, że Polacy są gotowi do podjęcia działań ofensywnych. Wypad kawalerii spowodował panikę pruskiej ludności cywilnej, nie miał jednak strategicznego znaczenia.
Niemcy, a po wojnie komuniści, przedstawiał kawalerię jako synonim zacofania wojska Polskiego. Tymczasem kawalerzyści walczyli skutecznie.

Ułan z karabinem wzór 35

Jednostki kawalerii były dobrze wyposażone i wyszkolone, dzielnie się biły, a jednak wojnę przegraliśmy w miesiąc.
W Polsce zawiodło lotnictwo i obrona przeciwlotnicza. Niemcy szybko zyskali przewagę w powietrzu, co okazało się kluczowe dla losów walk.
Kawaleria potrafiła się dobrze kryć przed niemieckimi samolotami. Jeśli spadały bomby, to na ogół na tabor a nie jednostki bojowe. Trzeba też pamiętać, że przed wojną Polska była biedna, a taniej było wyszkolić dobrego kawalerzystę, niż wyprodukować odpowiednią liczbę czołgów, samochodów i samolotów bojowych, a tego ewidentnie we wrześniu 39 roku nam zabrakło. Kampania wrześniowa była klęską, ale była to klęska z tarczą.

Jakich koni używali kawalerzyści?
Były konie W – wierzchowe, AL – artylerii lekkiej i pociągowe AC do transportu dział. Były też konie taborowe – najsłabsze. Kawaleria dysponowała też wozami taborowymi, które miały różną pojemność. Na wozy poleskie można było załadować 300 kg materiału, na poznańskie 800 kg.
W czasie kampanii wrześniowej ciągle pracujące konie taborowe często były wymieniane.

Co się stało z kawalerzystami po zakończeniu walk wrześniowych?
Te oddziały, które nie skapitulowały zostały rozwiązane. Żołnierze zostali zwolnieni z przysięgi. Większość z nich później trafiła do konspiracji. Konie rozdawano ludności cywilnej. Działania wojenne kawalerii koncentrowały się na zachodzie kraju. Oddziały kawalerii, które chciały dostać się do Rumunii miały do przebycia kilkaset kilometrów. Podczas marszu liczba żołnierzy zmniejszała się każdego dnia z powodu strat bojowych albo tzw. strat marszowych. Żołnierze byli tak zmęczeni, że podczas marszu zasypiali i odrywali się od oddziału. Niektórym udawało się dogonić kolegów, innym nie.  
Cześć kawalerzystów dostała się w ręce Sowietów. Zginęli w Katyniu.
Kawalerzyści, którzy dostali się do niemieckich oflagów w większości przeżyli wojnę, nawet jeśli byli pochodzenia żydowskiego.

Czy tylko Polska armia miał w swych szeregach kawalerzystów?
W 39 roku jednostki kawalerii posiadali Brytyjczycy, Francuzi, Sowieci, Czesi, Belgowie, Węgrzy, armia Jugosłowiańska a nawet armia Amerykańska. W czasie II Wojny światowej tylko Brytyjczycy i Amerykanie całkowicie zmotoryzowali swoje jednostki.
W roku 1938 Niemcy planowali zmotoryzować swoją ostatnią wielką jednostkę kawalerii: Pierwszą Brygadę Kawalerii, która stacjonowała w Prusach Wschodnich. Przeprowadzili wówczas dokładną analizę przyszłego pola walki na wschodzie Europy, które charakteryzowało się małą ilością kiepskiej jakości dróg, dużą ilość pól i terenów leśnych, i uznali, że kawalerii nie tylko nie warto likwidować, ale należy ją rozbudować. Pierwsza Brygada Kawalerii urosła do rozmiarów dywizji. Również w niemieckich jednostkach piechoty zaczęły powstawać rozpoznawcze jednostki konne.
Kiedy w 1941 roku armia niemiecka ruszyła na ZSRR (wszystko na to wskazuje, że uderzeniem wyprzedzającym) miała 60 tysięcy samochodów i  600 tysięcy koni.

Może Niemcy nie byli wstanie wyprodukować więcej samochodów. Może mieli też problemy z paliwem?
Oczywiście tak, ale na wschodniej arenie walk żołnierz konny mógł dotrzeć wszędzie, a samochód czy motocykl niekoniecznie. Pojazdy niemieckie często grzęzły w bagnach, w jakie zamieniały się po intensywnych opadach radzieckie drogi.
Niemcy planowali, że w 1945 roku powstanie kolejna dywizja kawalerii.

Po wojnie jednak wszystkie armie pozbyły się jednostek konnych
Po części jest to prawda. Formacje konne jednak obecnie przezywają renesans. Używa ich policja do patrolowania terenów zielonych. Policja konna okazuje się też dość skuteczna przy rozpraszaniu agresywnie się zachowującego tłumu. Formacje końskie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

 

POLECANE
Karol Nawrocki w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił generała Pytla znanego z fotografii w czapce Autory gorące
Karol Nawrocki w krótkich żołnierskich słowach "wyjaśnił" generała Pytla znanego z fotografii w czapce "Autory"

Generał Piotr Pytel, w latach 2014–2015 szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, usiłował szydzić z Karola Nawrockiego. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał.

Francuska prasa ujawniła tajny, przedwyborczy układ Tuska i von der Leyen tylko u nas
Francuska prasa ujawniła tajny, przedwyborczy układ Tuska i von der Leyen

Le Monde zrobił to, czego od dawna nie odważyły się zrobić media głównego nurtu w Polsce – podniosło kurtynę nad kulisami politycznej gry Komisji Europejskiej. Z opublikowanego materiału wyłania się obraz, który nie zostawia złudzeń: Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji, aktywnie wspierała i wspiera Donalda Tuska w kampanii wyborczej, stosując metody, które w innych okolicznościach zostałyby nazwane skandalicznym nadużyciem instytucji unijnych. Wszystko to – jak pisze Le Monde – po to, „by pomóc Tuskowi przed wyborami”.

Jest doniesienie ws. ingerencji w wybory w Polsce w ramach Europejskiej Tarczy Demokracji z ostatniej chwili
Jest doniesienie ws. ingerencji w wybory w Polsce w ramach Europejskiej Tarczy Demokracji

Beata Szydło wraz z Mariuszem Kamińskim przedstawili przewodniczącej Europejskiej Tarczy Demokracji informację o ingerencji w wybory prezydenckie w Polsce. - Ponieważ Parlamentowi Europejskiemu tak bardzo zależy na transparentności wyborów, ma teraz okazję zareagować - napisała europoseł PiS. 

Ruch Kontroli Wyborów ostrzega: widzimy przygotowania do nieuznania wyniku wyborów tylko u nas
Ruch Kontroli Wyborów ostrzega: widzimy przygotowania do nieuznania wyniku wyborów

- Państwowa Komisja Wyborcza nie wywiązała się ze swojego ustawowego obowiązku i wypuściła do obiegu nieważne karty do głosowania – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Marcin Dybowski prezes Ruchu Kontroli Wyborów.

Nowe informacje ws. ataku na posłów PiS w Sejmie. Są zarzuty dla napastnika z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. ataku na posłów PiS w Sejmie. Są zarzuty dla napastnika

Mężczyzna, który zaatakował posłów Dariusza Mateckiego i Krzysztofa Cieciórę w restauracji sejmowej, usłyszał dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Podejrzanemu grozi do trzech lat więzienia.

Zaginęła 16-letnia Daria. Rodzina i policja proszą o pomoc z ostatniej chwili
Zaginęła 16-letnia Daria. Rodzina i policja proszą o pomoc

Policja w Krakowie prowadzi poszukiwania 16-letniej Darii. Miesiąc temu nastolatka, podczas powrotu do placówki opiekuńczo-wychowawczej w Węgrzynowie, oddaliła się na Dworcu Głównym w Krakowie. Od tamtej pory ślad po niej zaginął. Nie skontaktowała się z rodziną ani z placówką. Na prośbę rodziny w środę policja opublikowała wizerunek dziewczyny i zwróciła się o pomoc.

Jarosław Kaczyński zareagował na hitowy cytat, który podbija internet. Szanowni państwo, daję słowo honoru gorące
Jarosław Kaczyński zareagował na hitowy cytat, który podbija internet. "Szanowni państwo, daję słowo honoru"

Poseł Koalicji Obywatelskiej Przemysław Witek poruszył wszystkich swoją szczerą wypowiedzią w programie na żywo w Polsat News. Na jego słowa zareagował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Opinia polityka KO na temat obietnic wyborczych podbija internet. 

IPN odpowiada na naciski Sikorskiego ws. zdewastowanego cmentarza w Miednoje. Obrzydliwe działanie  pilne
IPN odpowiada na naciski Sikorskiego ws. zdewastowanego cmentarza w Miednoje. "Obrzydliwe działanie"

– Za opiekę nad Polskim Cmentarzem Wojennym w Miednoje, gdzie spoczywają ofiary zbrodni katyńskiej, odpowiada polski rząd – podkreślił rzecznik IPN Rafał Leśkiewicz. To odpowiedź na słowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Rzecznik IPN ocenił też, że kierowanie oczekiwań wobec IPN, by podjął działania, jest "obrzydliwym działaniem o charakterze politycznym".

Unikalna Polska technologia elastycznych paneli fotowoltaicznych poważnie zagrożona z ostatniej chwili
Unikalna Polska technologia elastycznych paneli fotowoltaicznych poważnie zagrożona

Innowacyjna technologia perowskitowych ogniw fotowoltaicznych stworzona przez Olgę Malinkiewicz może zostać zmarnowana. Polska spółka Saule Technologies, odpowiedzialna za rozwój tego przełomowego rozwiązania, znalazła się w głębokim kryzysie – autorka technologii została odwołana z zarządu.

Zbigniew Ziobro: Zwycięstwo Karola Nawrockiego byłoby potężnym problemem dla Niemców z ostatniej chwili
Zbigniew Ziobro: Zwycięstwo Karola Nawrockiego byłoby potężnym problemem dla Niemców

"Potężnym problemem dla Niemców byłoby zwycięstwo Karola Nawrockiego. (…) Dlatego unijni komisarze zrobią wszystko, by wygrał ich kandydat" – pisze na platformie X były szef Ministerstwa Sprawiedliwości i wicepremier Zbigniew Ziobro.

REKLAMA

Piotr Zarzycki: Legendę o polskich ułanach szarżujących z lancami na czołgi stworzyli Niemcy

O kawalerii, jej sposobie walki, wartościach i czarnej propagandzie jaka ją dotknęła w czasie i po wojnie z historykiem wojskowości i autorem książek o polskiej kawalerii w kampanii wrześniowej Piotrem Zarzyckim rozmawia Andrzej Berezowski.
kawaleria w bitwie nad Bzurą Piotr Zarzycki: Legendę o polskich ułanach  szarżujących z lancami na czołgi stworzyli Niemcy
kawaleria w bitwie nad Bzurą / Wikipedia
Ile kawalerzystów wyruszyło na pola walk we wrześniu 1939 roku.
Zaledwie 11 brygad, z których każda liczyła od 6600 do 7000 żołnierzy. Dla porównania we wrześniu 1939 roku Polska wystawiła 40 dywizji piechoty. W każdej z nich służyło  16,5 tys. żołnierzy.

To niewiele.
Była to broń elitarna. Kawaleria była formacją najlepiej wyszkoloną i o wysokim morale. Podczas działań wojennych we wrześniu prawie nie dochodziło do dezercji. Nawet żołnierze pochodzący z mniejszości narodowych, którzy służyli w kawalerii, nie uciekali. Czuli się nobilitowani i bardzo dzielnie walczyli.  Kawalerzystom w zasadzie nie zdarzało się też porzucać broni. Znany mi jest przypadek żołnierza z artylerii konnej, które w czasie walki stracił karabin i oderwał się od swojego oddziału. Następnego dnia dołączył do oddziału i swojemu dowódcy zameldował, że prosi o postawienie go przed sąd wojenny, ponieważ stracił karabin.

Jak walczyła kawaleria?
Zgodnie z doktryną wojenną II Rzeczpospolitej kawalerzyści nie mieli za zadanie szarżować na wroga z szablami i lancami w rękach. Nie taki był ich styl walki. Konie służyły jako szybki transport. Po dojechaniu na miejsce walki kawalerzyści zsiadali z koni i walczyli jak piechota.
W dawnych czasach nazywano tego typu żołnierzy dragonami.

Jedna trzecia lub jedna czwarta oddziału kawalerii nie brała udziały w walce – pilnowała koni. Ci żołnierze nazywali się koniowodni. Regulaminy dokładnie określały w jakiej sytuacji ilu żołnierzy musi pozostać, aby pilnować koni.
Polska sztuka wojenna przewidywała częste przemieszczanie się oddziałów. Kawaleria do takiej strategii nadawała się idealnie.

Chyba każdy ma obraz ułana z lancą i szabla w dłoni.
Legendy, które pokazują jak ułani polscy szarżują na koniach z lancami na czołgi (często w czapkach garnizonowych) są nieprawdziwe. Powstały, aby pokazać zacofanie polskiego wojska. Stworzyli je Niemcy, by zdyskredytować przeciwnika i pokazać swoją cywilizacyjną wyższość, a następnie przejęli komuniści, aby udowodnić, że byli w stanie dokonać skoku technicznego.
We wrześniu 39 roku niektóre półki w ogóle nie zabrały ze sobą w pole lanc. W samej kampanii wrześniowej ani razu też nie doszło do ich użycia.  

Czy to oznacza, że szarże we wrześniu 39 sie nie zdarzały?
Dwukrotnie doszło do starć kawalerii z bronią pancerną. W bitwie pod Krojantami 18 pułk ułanów przeprowadzał szarzę na pieszy oddział niemieckich pionierów, kiedy nagle z lasu wyjechały niezauważone wcześniej wrogie pojazdy pancerne. Legenda głosi, że dwa szwadrony, które wtedy szarżowały zostały zmasakrowane, tymczasem zginęło 37 żołnierzy. Oczywiście szkoda każdego życia, ale biorąc pod uwagę fakt, że szwadron liczył ok 200 żołnierzy, to nie sposób tego wydarzenia nazwać masakrą.
Drugie starcie miało miejsce pod Mokrą, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii zniszczyła czwartą niemiecką dywizję pancerną. 400 niemieckich czołgów i samochodów pancernych nie mogło przebić się przez słabą polską brygadę kawalerii. Polacy wówczas zniszczyli lub uszkodzili 80 niemieckich czołgów i wozów pancernych

Jak i dlaczego?
Polski kawalerzysta wiedząc, że będzie toczył walkę z bronią pancerną, potrafił się do takich bitew doskonale przygotować. Jako broń przeciwpancerną wykorzystywał karabiny wzór 35. Wystrzelony z tego karabinu pocisk przebijał pancerze wszystkich niemieckich czołgów użytych w kampanii wrześniowej. Żołnierze używali również armat przeciwko pancernych wzór 36 (kalibru 37 milimetrów). W bitwie pod Mokrą wzięli udział żołnierze drugiego dywizjonu artylerii konnej, który wyposażony był w tak zwane armaty prawosławne, czyli przekalibrowane armaty radzieckie wzór  1902. Kawalerzyści posiadali również broń maszynową.
Kawalerzyści przeprowadzili rajd na Prusy Wschodnie. Chodziło o to, aby zaznaczyć, że Polacy są gotowi do podjęcia działań ofensywnych. Wypad kawalerii spowodował panikę pruskiej ludności cywilnej, nie miał jednak strategicznego znaczenia.
Niemcy, a po wojnie komuniści, przedstawiał kawalerię jako synonim zacofania wojska Polskiego. Tymczasem kawalerzyści walczyli skutecznie.

Ułan z karabinem wzór 35

Jednostki kawalerii były dobrze wyposażone i wyszkolone, dzielnie się biły, a jednak wojnę przegraliśmy w miesiąc.
W Polsce zawiodło lotnictwo i obrona przeciwlotnicza. Niemcy szybko zyskali przewagę w powietrzu, co okazało się kluczowe dla losów walk.
Kawaleria potrafiła się dobrze kryć przed niemieckimi samolotami. Jeśli spadały bomby, to na ogół na tabor a nie jednostki bojowe. Trzeba też pamiętać, że przed wojną Polska była biedna, a taniej było wyszkolić dobrego kawalerzystę, niż wyprodukować odpowiednią liczbę czołgów, samochodów i samolotów bojowych, a tego ewidentnie we wrześniu 39 roku nam zabrakło. Kampania wrześniowa była klęską, ale była to klęska z tarczą.

Jakich koni używali kawalerzyści?
Były konie W – wierzchowe, AL – artylerii lekkiej i pociągowe AC do transportu dział. Były też konie taborowe – najsłabsze. Kawaleria dysponowała też wozami taborowymi, które miały różną pojemność. Na wozy poleskie można było załadować 300 kg materiału, na poznańskie 800 kg.
W czasie kampanii wrześniowej ciągle pracujące konie taborowe często były wymieniane.

Co się stało z kawalerzystami po zakończeniu walk wrześniowych?
Te oddziały, które nie skapitulowały zostały rozwiązane. Żołnierze zostali zwolnieni z przysięgi. Większość z nich później trafiła do konspiracji. Konie rozdawano ludności cywilnej. Działania wojenne kawalerii koncentrowały się na zachodzie kraju. Oddziały kawalerii, które chciały dostać się do Rumunii miały do przebycia kilkaset kilometrów. Podczas marszu liczba żołnierzy zmniejszała się każdego dnia z powodu strat bojowych albo tzw. strat marszowych. Żołnierze byli tak zmęczeni, że podczas marszu zasypiali i odrywali się od oddziału. Niektórym udawało się dogonić kolegów, innym nie.  
Cześć kawalerzystów dostała się w ręce Sowietów. Zginęli w Katyniu.
Kawalerzyści, którzy dostali się do niemieckich oflagów w większości przeżyli wojnę, nawet jeśli byli pochodzenia żydowskiego.

Czy tylko Polska armia miał w swych szeregach kawalerzystów?
W 39 roku jednostki kawalerii posiadali Brytyjczycy, Francuzi, Sowieci, Czesi, Belgowie, Węgrzy, armia Jugosłowiańska a nawet armia Amerykańska. W czasie II Wojny światowej tylko Brytyjczycy i Amerykanie całkowicie zmotoryzowali swoje jednostki.
W roku 1938 Niemcy planowali zmotoryzować swoją ostatnią wielką jednostkę kawalerii: Pierwszą Brygadę Kawalerii, która stacjonowała w Prusach Wschodnich. Przeprowadzili wówczas dokładną analizę przyszłego pola walki na wschodzie Europy, które charakteryzowało się małą ilością kiepskiej jakości dróg, dużą ilość pól i terenów leśnych, i uznali, że kawalerii nie tylko nie warto likwidować, ale należy ją rozbudować. Pierwsza Brygada Kawalerii urosła do rozmiarów dywizji. Również w niemieckich jednostkach piechoty zaczęły powstawać rozpoznawcze jednostki konne.
Kiedy w 1941 roku armia niemiecka ruszyła na ZSRR (wszystko na to wskazuje, że uderzeniem wyprzedzającym) miała 60 tysięcy samochodów i  600 tysięcy koni.

Może Niemcy nie byli wstanie wyprodukować więcej samochodów. Może mieli też problemy z paliwem?
Oczywiście tak, ale na wschodniej arenie walk żołnierz konny mógł dotrzeć wszędzie, a samochód czy motocykl niekoniecznie. Pojazdy niemieckie często grzęzły w bagnach, w jakie zamieniały się po intensywnych opadach radzieckie drogi.
Niemcy planowali, że w 1945 roku powstanie kolejna dywizja kawalerii.

Po wojnie jednak wszystkie armie pozbyły się jednostek konnych
Po części jest to prawda. Formacje konne jednak obecnie przezywają renesans. Używa ich policja do patrolowania terenów zielonych. Policja konna okazuje się też dość skuteczna przy rozpraszaniu agresywnie się zachowującego tłumu. Formacje końskie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe