[Tylko u nas] Pedofilia w showbiznesie. Mariusz Zielke dla Tysol.pl: "Pokażę coś, czego jeszcze nie było"

Z Sadowskim wielu ma problem. Zbudował sobie doskonały system doboru ofiar i ochrony siebie. Potrafił wejść wszędzie i załatwiać pieniądze na jazz. Był sprawnym organizatorem. Dzięki temu budował różne relacje. Zawsze wiedział, z której strony wiał wiatr. Za czasów komuny grał w kościołach i dla władzy. Potrafił oddzielić politykę i ideologię od swoich interesów. Nie wolno zapominać, że Sadowski miał relacje z politykami PiS i PO. Ani jednych, ani drugich nie można politycznie o to oskarżać. Chcę pokazać, że w obecnym systemie politycznym nie ma kary dla pedofilów, którzy funkcjonują na styku polityki, biznesu i mediów. Jest to moim zdaniem dużo większy problem niż w Kościele katolickim. W wielu państwach widzę surowe wyroki dla pedofilów, a u nas? Lepiej nie mówić – mówi Mariusz Zielke, pisarz w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Pedofilia w showbiznesie. Mariusz Zielke dla Tysol.pl: "Pokażę coś, czego jeszcze nie było"
/ Materiały prasowe

Jak to się zaczęło?
 

– Od przypadku. Pamiętaj, że od 10 lat nie jestem dziennikarzem, tylko piszę książki. Obecnie nie zajmuje się dziennikarstwem. Moje powieści są fikcyjne, ale wszystkie wydarzenia które opisują, wydarzyły się naprawdę.
 

To co się stało, że porzuciłeś dziennikarstwo?
 

– Wywalili mnie z zawodu, bo uznali, że im przeszkadzam. Chciałem pisać prawdę, nie należąc do żadnego obozu. Przez wiele lat pisałem niewygodne rzeczy, ale oczywiście na mojej dziennikarskiej drodze pojawiały się problemy. Nie było różowo w gazetach. Były naciski ze strony wielu spółek, żeby nie pisać o nich tekstów. Gdyż wiązałoby się to z kosztami procesowymi i pozbycia się dużego reklamodawcy. Cenzurę komunistyczną zastąpiła cenzura ekonomiczna. Tak jest we wszystkich dużych redakcjach. Tam są duże pieniądze, wydatki, koszty i potrzeby. Dlatego zarządy zawsze będą kłóciły się z redakcjami.
 

I zaczęła się przygoda z literaturą.
 

– Bezpośrednią przyczyną była seria procesów, które wytoczył mi Marek Falenta. Było to 5 procesów, próbował zablokować moje publikacje. Wszystkie procesy prawomocnie wygrałem. To było w 2010 roku jeszcze przed aferą taśmową. Przez jednego z ministrów ostrzegałem Donalda Tuska przed grupą pana Falenty. Powiedziałem, że źle się to skończy, jeśli nie zostanie przeprowadzone rzetelne śledztwo wobec pana Falenty i działań osób z nim powiązanych. Niestety moje prośby i zeznania w ABW zlekceważono.
 

W jaki sposób dotarłeś do tematu pedofilii w środowiskach artystycznych?
 

– Trafiła do mnie sprawa Moniki M. Zaproponowałem jej, żebyśmy napisali wspólnie powieść. Jest to osoba publiczna i jej dane są zmienione. Monika jest bardzo znaną i piękną osobą.
 

Jakbyś mi powiedział jej prawdziwe imię i nazwisko, to od razu wiedziałbym i o kim mowa?
 

– Oczywiście (śmiech). Ale ci nie powiem (śmiech). Poznałem ją przez przypadek. Wiedziałem, ze ma ciekawą historię do opowiedzenia, bo uatrakcyjniała wyjazdy referencyjne dla dużych firm. Była „sprzedawana” najbogatszym ludziom na świecie. To jest duża afera. Dziewczyny z Dubaju to przy tym pikuś. Jakbyśmy podali nazwiskach tych ludzi, to o nich pisze cały świat.
 

Jestem miliarderem i chcę mieć spotkanie ze znaną polską artystką. Da się to zrobić?
 

– Tak. Nie ma tu tematu prostytucji jako takiej. Ona zabraniała mi nazywania ją prostytutką. Mówiła, ze jest osobą publiczna, która spotykała się z bogatymi mężczyznami. Nie jest powiedziane, że ma się przespać z tą osobą, a że na ogół tak to się kończy… Osoba załatwiająca ten deal fakturuje to na setki tysięcy albo miliony dolarów. Kwoty są potężne. Przy udziale Moniki M. dokonano największej polskiej prywatyzacji. Pomagała też w wyprowadzaniu z funduszy emerytalnych potężnych pieniędzy.
 

I to jedna Monika M.?
 

– Nie jedna, było więcej takich osób, ale żadna się tym nie chwali. Monika jest tu wyjątkiem, choć też nasze rozmowy były prowadzone w dużej konspiracji. Ona uatrakcyjniała różnego rodzaju operacje biznesowe i wyjazdy organizowane przez firmy. Gdy na przykład przeprowadzano transakcję za kilkanaście miliardów złotych, oprawa imprez towarzyszących musiała być na najwyższym światowym poziomie, na niczym nie oszczędzano, a już szczególnie na towarzystwie znanych osób, występach gwiazd.
 

Jaki to ma związek ze sprawą Krzysztofa Sadowskiego?
 

– Zastanawiałem się, jak Monika M. może tak funkcjonować. Nie potrafiłem tego rozgryźć. Mówimy o osobie, która nie potrzebuje pieniędzy. Ona to robi z potrzeb władzy i panowania nad mężczyznami.
 

Czyli musiała dawno temu być skrzywdzona przez faceta…
 

– Tak zakładałem. W pewnym momencie pękła i powiedziała mi, że została zgwałcona. Opowiadała mi, że znany muzyk, człowiek z telewizji wyłowił ją na jakimś festiwalu i zaczął ją wprowadzać do środowiska artystycznego. Jak miała 10 lat, to przyszedł do niej w nocy i zaczął ją molestować. Gdy ona na to pozwalała, to doszło do gwałtu, gdy miała 11-12 lat. To zniszczyło jej psychikę. Na szczęście wyrwała się z jego szponów, ale od takiej traumy nie da się uciec.
 

Jak dotarłeś do kolejnych ofiar oraz do tego, że sprawcą tych nieszczęść był Krzysztof Sadowski?
 

– Trochę to trwało. Ogólne informacje poznałem w 2016 roku.
 

Co się stało, że żadna redakcja nie zainteresowała się tym tematem?
 

– Nie chciałem się tym zajmować, bo nie jestem dziennikarzem. Z tej historii stworzyłem książkę „Bejbi” o sekskorupcji w biznesie. A o Sadowskim dowiedziałem się przez przypadek. Zacząłem kojarzyć fakty. Jak już się dowiedziałem o Sadowskim, to wpadłem na pomysł, jak mu to udowodnić i ostrzec przed nim ludzi, którzy wciąż mogą paść ofiarami. Pedofil nie ma jednej ofiary. Ma ich dziesiątki albo setki zależy od jego aktywności. Pedofil działa tak, że ofiary o sobie nie wiedzą. Myślą, że są sami.
 

Co trzeba mieć w głowie, żeby skonstruować taką siatkę ofiar?
 

– To są zorganizowani przestępcy, którzy potrafią stworzyć zarówno system doboru ofiar i jak i ochrony przed konsekwencjami. On tworzył parasole ochronne na różnych poziomach, a jednocześnie prezentował się jako dobry przyjaciel dzieci, co pozwalało mu wytwarzać wrażenie, że nie robi niczego złego, że to jego zbliżanie się do dzieci nie ma drugiego dna. Niestety miało i to bardzo mroczne.
 

To dlaczego tak późno się dowiadujemy o Sadowskim. On już ma 83 lata. Jest poważnie chory…
 

– To lepiej poczekać, jak umrze? Ale pytanie słuszne, można było go złapać dawno temu, bo jednak było parę prób nagłośnienia czy zgłoszenia działań tego człowieka. Trudno powiedzieć, dlaczego one ostatecznie się nie udały. Może z tego powodu, że był bardzo dobrze zorganizowany. Kontrolował ofiary, załatwiał pracę niektórym ofiarom. To są znane osoby. One cierpią na syndrom sztokholmski. Niektóre go żałują. Zgłosiło się do mnie ponad 20 osób i im nie jest szkoda Sadowskiego. One są zadowolone, że to wyszło. Nawet najbliższe osoby Sadowskiego nie były bezpieczne. On wykorzystywał bardzo bliskie sobie osoby.
 

Ta sprawa mogłaby być już wyjaśniona w 1992 roku.
 

– Tak. Wtedy było źle przeprowadzone śledztwo. Chociaż biegły wydał pozytywną opinię o zeznaniach ofiary, 10-letniej dziewczynki, sprawę umorzono z braku dowodów. Teraz śledztwo też jest prowadzone bardzo dziwnie. Policja powinna zatrzymać osobę oskarżaną o tak groźne przestępstwa. Przedstawić mu zarzuty, a jak nie jest w stanie tego zrobić, to prowadzić działania operacyjne. A co zrobiła policja? Zgadnij?
 

Nic?
 

– Nie. Wezwała na przesłuchanie jego żonę. Policja powiedziała jej, ze są takie zarzuty wobec jej męża i co ona na to. Ona powiedziała, że odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji.
 

Obecna czy była żona, bo pojawiają się sprzeczne informacje?
 

– To są sprawy prywatne pana Sadowskiego i ma do nich prawo. Ona cały czas się tytułowała, że jest jego żoną. Wielu jego przyjaciół powiedziało, że są zaskoczeni tym, że to nie jest jego żona. Według moich informacji rozwód wzięli w 1983 roku, ale cały czas ze sobą pomieszkiwali. TO jest zadziwiająca sytuacja. W ocenie pokrzywdzonych jego żona nie mogła nie wiedzieć o niestosownych zachowaniach Sadowskiego wobec dzieci, było zresztą wokół tego parę sporów, powinna domyślić się, że to jest dla dzieci niebezpieczne. Akty pedofilii często są dokonywane dlatego, że sprawca ukrywa swoją seksualność. Tak najczęściej jest w Kościele. Ludzie są homoseksualistami, ukrywają to, nie mogą realizować swoich potrzeb i nagle znajdują dziecko, które mogą omamić czy osaczyć.
 

Jak jest w przypadku Sadowskiego?
 

– Są obie płcie. Każda ofiara myślała, że jest sama. Wciąż zgłaszają się osoby, ale na ogół są to świadkowie. Ofiary to zarówno statystyczni Kowalscy, jak i znani ludzie. Jestem odpowiedzialny za te osoby i tych nazwisk nie ujawnię.



Fot. Materiały Prasowe


Jak Twoja psychika?


– W porządku.
 

Ale wciąż mnie zastanawia, dlaczego pisarz zajmuje się tym tematem, a nie dziennikarz?
 

– Nie miałem wyjścia, dziennikarze odmówili zajęcia się tematem. Ten temat mnie obciąża, ale chcę to raz na zawsze wyjaśnić. Lubię pisać powieści. Musiałem odłożyć pracę nad moimi książkami ze względu na ten temat. Musiałem zmienić termin publikacji mojej najnowszej książki „Lobbysta”. A wracając do twojego pytania, poszedłem do wielu mediów, które w mojej ocenie powinny zająć się tym tematem. Pytają mnie dlaczego nie poszedłem do prawicowych mediów. Celowo tam nie poszedłem, gdyż na ogół nie zajmują się taką tematyką. Nie chciałem też, żeby ten temat stał się tematem politycznym. Mamy tutaj sprawę apolityczną, która jednak ma wątki polityczne ze względu na osoby, które przejawiają się w tej aferze. Nie zwróciłem się do dwóch dużych redakcji, do których zwracałem się wcześniej z innymi tematami i olewały mnie.
 

A możesz powiedzieć co to za redakcje?
 

– Jedna to „Gazeta Wyborcza”, drugiej nie wymienię. Teraz dziennikarka „GW” napisała, że ukradłem jej temat (śmiech). Chomikowali temat od jesieni 2018 roku. Dziennikarka napisała, że wylałem dziecko z kąpielą, że robię to nieprofesjonalnie. Tak sobie myślę, że ona nic nie ustaliła, tylko pisała z kwitów, a ja ustaliłem ponad 20 ofiar. W tym tkwi mój nieprofesjonalizm? Bardzo liczyłem na pomoc „GW”, TVN czy Onetu w tym śledztwie i się niestety mocno zawiodłem, ale mam nadzieję, że tylko na chwilę, bo temat jest zbyt ważny, by się tu dzielić i obrażać. Przede wszystkim chodzi o dobro dzieci i ofiar. Temat jest bardzo poważny. Pokażę to w filmie, który będę przygotowywał.
 

Sprawa pedofilii w środowiskach artystycznych wyjaśniłaby się szybciej, gdyby można byłoby zbić na niej kapitał polityczny?
 

– Z Sadowskim wielu ma problem. Jak mówiłem, on zbudował sobie doskonały system doboru ofiar i ochrony siebie. Potrafił wejść wszędzie i załatwiać pieniądze na jazz. Był sprawnym organizatorem. Dzięki temu budował różne relacje. Zawsze wiedział, z której strony wiał wiatr. Za czasów komuny grał w kościołach i dla władzy. Potrafił oddzielić politykę i ideologię od swoich interesów.
 

Muzyk uważa się za osobę wierzącą?
 

– Tak. Jest osobą bardzo wierzącą. Systematycznie chodzi do kościoła. Jest prawicowy. Obecnie popiera opcję rządzącą.
 

Człowiek wielu twarzy…
 

– Jest świetnym manipulatorem. Jednak z biegiem czasu krążyły plotki o jazzmanie. I opiekunowie przekazywali wychowankom, żeby uważali na Sadowskiego. Staram się trochę zrozumieć to środowisko, że nie reagowało na działania jazzmana. Pewnie czuli się równie osamotnieni jak ofiary, choć to ciężko zestawiać. Co z tego, że wiedzieli, ale co mieli zrobić z taką wiedzą, gdy mogliby zostać potraktowani jak donosiciele czy plotkarze? Nie chcieli donosić, dla nich to byłoby coś uwłaczającego. Przecież jazz równa się wolność, jazzman nie donosi. Tata jednej czy drugiej dziewczynki wolał pójść do Sadowskiego i powiedzieć mu, że jeżeli dotknie jego córki, to Sadowski dostanie w mordę niż pójść na policję. Unikanie tego tematu doprowadziło do tylu ofiar. Winnych jest dużo i pewnie część dziś czuje się podle, bo – co się często powtarza - nie myśleli, „że to aż tak”. Winni są ci, którzy go kryli, unikali tego tematu i nie reagowali na sygnały, ale jest tu też wiele szarości, więc ostrożnie z rozliczaniem, żeby na koniec nie okazało się, że wszyscy poniesiemy konsekwencje czynów Sadowskiego, poza nim samym. Byłaby to ironia losu, przyznasz...
 

Wciąż nie mogę uwierzyć, że dopiero dowiadujemy się o tym teraz…
 

– On nie był bardzo popularny i znany. Nie był mocno kojarzony politycznie.
 

Jest więcej takich panów czy pań jak Sadowski?
 

– Tak. O tym będzie w filmie. Skupiam się na tym, co mówią ofiary. Dojdę do prawdy, jak pójdę śladem ofiar. Chcę obiektywnie i rzetelnie wyjaśnić ten temat, który uderzy w wiele wpływowych osób. Nie będzie żadnego oszczędzania.
 

Myślałeś o zatrudnieniu ochrony?
 

– Nie. Śmieszne jest to, że zabicie mnie spowodowałoby jeszcze większą rozpierduchą. Jesteśmy w kropce. Ja tych ludzi rzetelnie ujawnię. Nie będę ich wrogiem. Zrobię film dokumentalny, gdzie obiektywnie przedstawię temat pedofilii w wielu środowiskach.
 

A książka też będzie?
 

– Tak. Liczę na to, że film i książka ukaże się w 2020 roku. Będą wątki polityczne i z jednej i z drugiej strony. Będę im wszystkim przeszkadzał, bo to nie jest temat polityczny. Nie można powiązać Kaczyńskiego z Sadowskim, bo znalazł się na liście poparcia szefa PiS. Na takiej liście mógł znaleźć się każdy. Nawet ty czy ja. Nie wolno zapominać, że Sadowski miał relacje z politykami PiS i PO. Ani jednych, ani drugich nie można politycznie o to oskarżać. Chcę pokazać, że w obecnym systemie politycznym nie ma kary dla pedofilów, którzy funkcjonują na styku polityki, biznesu i mediów. Jest to moim zdaniem dużo większy problem niż w Kościele katolickim. W wielu państwach widzę surowe wyroki dla pedofilów, a u nas? Lepiej nie mówić.
 

Rozmawiałeś już z Sadowskim?
 

– Nie odbiera ode mnie telefonów, ale dzwoni do dziewczyn, które go oskarżają. Wiem z wielu źródeł, że to jest jego aktualny numer telefonu. Mogę teraz przy tobie do niego zadzwonić.
 

Ok.
 

(Mariusz dzwoni do Krzysztofa Sadowskiego. Muzyk nie odbiera. Pisarz próbuje nagrać się na skrzynkę głosową, ale jazzman odrzuca tę możliwość). On z tego telefonu straszy swoje ofiary, a ofiary dzwonią do mnie i pytają się, co mają zrobić.
 

Mamy dowody, mamy ofiary. Co dalej?
 

– Czekamy na działania prokuratury, ja przecież jej nie mogę zastąpić. Robimy film i książkę. Jeżeli zbierzemy dużo pieniędzy, to zrobimy profesjonalny film. Jeżeli nie, to zrobimy taką produkcję, na jaką nas stać. Na YouTube chodzą również filmy zrobione amatorskimi sposobami.
 

Liczysz, że pobijesz Tomasza Sekielskiego?
 

– Myślę, że nie. Tomek był pierwszy. Miał duże wsparcie środowiska dziennikarskiego. Do udziału w zbiórce na jego film namawiały bardzo znane osoby. Nie działam w opozycji do Tomka. Zrobił dobry film. On przygotował film na temat pedofilii w Kościele, a ja robię na temat ukrywania pedofilii w wielu środowiskach. Pokażę coś, czego jeszcze nie było. To jest temat na kilka lat. Dostaję wciąż wiele zgłoszeń, żeby ludziom pomóc. A ja nie odmawiam pomocy.


Rozmawiał: Bartosz Boruciak


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

[Tylko u nas] Pedofilia w showbiznesie. Mariusz Zielke dla Tysol.pl: "Pokażę coś, czego jeszcze nie było"

Z Sadowskim wielu ma problem. Zbudował sobie doskonały system doboru ofiar i ochrony siebie. Potrafił wejść wszędzie i załatwiać pieniądze na jazz. Był sprawnym organizatorem. Dzięki temu budował różne relacje. Zawsze wiedział, z której strony wiał wiatr. Za czasów komuny grał w kościołach i dla władzy. Potrafił oddzielić politykę i ideologię od swoich interesów. Nie wolno zapominać, że Sadowski miał relacje z politykami PiS i PO. Ani jednych, ani drugich nie można politycznie o to oskarżać. Chcę pokazać, że w obecnym systemie politycznym nie ma kary dla pedofilów, którzy funkcjonują na styku polityki, biznesu i mediów. Jest to moim zdaniem dużo większy problem niż w Kościele katolickim. W wielu państwach widzę surowe wyroki dla pedofilów, a u nas? Lepiej nie mówić – mówi Mariusz Zielke, pisarz w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Pedofilia w showbiznesie. Mariusz Zielke dla Tysol.pl: "Pokażę coś, czego jeszcze nie było"
/ Materiały prasowe

Jak to się zaczęło?
 

– Od przypadku. Pamiętaj, że od 10 lat nie jestem dziennikarzem, tylko piszę książki. Obecnie nie zajmuje się dziennikarstwem. Moje powieści są fikcyjne, ale wszystkie wydarzenia które opisują, wydarzyły się naprawdę.
 

To co się stało, że porzuciłeś dziennikarstwo?
 

– Wywalili mnie z zawodu, bo uznali, że im przeszkadzam. Chciałem pisać prawdę, nie należąc do żadnego obozu. Przez wiele lat pisałem niewygodne rzeczy, ale oczywiście na mojej dziennikarskiej drodze pojawiały się problemy. Nie było różowo w gazetach. Były naciski ze strony wielu spółek, żeby nie pisać o nich tekstów. Gdyż wiązałoby się to z kosztami procesowymi i pozbycia się dużego reklamodawcy. Cenzurę komunistyczną zastąpiła cenzura ekonomiczna. Tak jest we wszystkich dużych redakcjach. Tam są duże pieniądze, wydatki, koszty i potrzeby. Dlatego zarządy zawsze będą kłóciły się z redakcjami.
 

I zaczęła się przygoda z literaturą.
 

– Bezpośrednią przyczyną była seria procesów, które wytoczył mi Marek Falenta. Było to 5 procesów, próbował zablokować moje publikacje. Wszystkie procesy prawomocnie wygrałem. To było w 2010 roku jeszcze przed aferą taśmową. Przez jednego z ministrów ostrzegałem Donalda Tuska przed grupą pana Falenty. Powiedziałem, że źle się to skończy, jeśli nie zostanie przeprowadzone rzetelne śledztwo wobec pana Falenty i działań osób z nim powiązanych. Niestety moje prośby i zeznania w ABW zlekceważono.
 

W jaki sposób dotarłeś do tematu pedofilii w środowiskach artystycznych?
 

– Trafiła do mnie sprawa Moniki M. Zaproponowałem jej, żebyśmy napisali wspólnie powieść. Jest to osoba publiczna i jej dane są zmienione. Monika jest bardzo znaną i piękną osobą.
 

Jakbyś mi powiedział jej prawdziwe imię i nazwisko, to od razu wiedziałbym i o kim mowa?
 

– Oczywiście (śmiech). Ale ci nie powiem (śmiech). Poznałem ją przez przypadek. Wiedziałem, ze ma ciekawą historię do opowiedzenia, bo uatrakcyjniała wyjazdy referencyjne dla dużych firm. Była „sprzedawana” najbogatszym ludziom na świecie. To jest duża afera. Dziewczyny z Dubaju to przy tym pikuś. Jakbyśmy podali nazwiskach tych ludzi, to o nich pisze cały świat.
 

Jestem miliarderem i chcę mieć spotkanie ze znaną polską artystką. Da się to zrobić?
 

– Tak. Nie ma tu tematu prostytucji jako takiej. Ona zabraniała mi nazywania ją prostytutką. Mówiła, ze jest osobą publiczna, która spotykała się z bogatymi mężczyznami. Nie jest powiedziane, że ma się przespać z tą osobą, a że na ogół tak to się kończy… Osoba załatwiająca ten deal fakturuje to na setki tysięcy albo miliony dolarów. Kwoty są potężne. Przy udziale Moniki M. dokonano największej polskiej prywatyzacji. Pomagała też w wyprowadzaniu z funduszy emerytalnych potężnych pieniędzy.
 

I to jedna Monika M.?
 

– Nie jedna, było więcej takich osób, ale żadna się tym nie chwali. Monika jest tu wyjątkiem, choć też nasze rozmowy były prowadzone w dużej konspiracji. Ona uatrakcyjniała różnego rodzaju operacje biznesowe i wyjazdy organizowane przez firmy. Gdy na przykład przeprowadzano transakcję za kilkanaście miliardów złotych, oprawa imprez towarzyszących musiała być na najwyższym światowym poziomie, na niczym nie oszczędzano, a już szczególnie na towarzystwie znanych osób, występach gwiazd.
 

Jaki to ma związek ze sprawą Krzysztofa Sadowskiego?
 

– Zastanawiałem się, jak Monika M. może tak funkcjonować. Nie potrafiłem tego rozgryźć. Mówimy o osobie, która nie potrzebuje pieniędzy. Ona to robi z potrzeb władzy i panowania nad mężczyznami.
 

Czyli musiała dawno temu być skrzywdzona przez faceta…
 

– Tak zakładałem. W pewnym momencie pękła i powiedziała mi, że została zgwałcona. Opowiadała mi, że znany muzyk, człowiek z telewizji wyłowił ją na jakimś festiwalu i zaczął ją wprowadzać do środowiska artystycznego. Jak miała 10 lat, to przyszedł do niej w nocy i zaczął ją molestować. Gdy ona na to pozwalała, to doszło do gwałtu, gdy miała 11-12 lat. To zniszczyło jej psychikę. Na szczęście wyrwała się z jego szponów, ale od takiej traumy nie da się uciec.
 

Jak dotarłeś do kolejnych ofiar oraz do tego, że sprawcą tych nieszczęść był Krzysztof Sadowski?
 

– Trochę to trwało. Ogólne informacje poznałem w 2016 roku.
 

Co się stało, że żadna redakcja nie zainteresowała się tym tematem?
 

– Nie chciałem się tym zajmować, bo nie jestem dziennikarzem. Z tej historii stworzyłem książkę „Bejbi” o sekskorupcji w biznesie. A o Sadowskim dowiedziałem się przez przypadek. Zacząłem kojarzyć fakty. Jak już się dowiedziałem o Sadowskim, to wpadłem na pomysł, jak mu to udowodnić i ostrzec przed nim ludzi, którzy wciąż mogą paść ofiarami. Pedofil nie ma jednej ofiary. Ma ich dziesiątki albo setki zależy od jego aktywności. Pedofil działa tak, że ofiary o sobie nie wiedzą. Myślą, że są sami.
 

Co trzeba mieć w głowie, żeby skonstruować taką siatkę ofiar?
 

– To są zorganizowani przestępcy, którzy potrafią stworzyć zarówno system doboru ofiar i jak i ochrony przed konsekwencjami. On tworzył parasole ochronne na różnych poziomach, a jednocześnie prezentował się jako dobry przyjaciel dzieci, co pozwalało mu wytwarzać wrażenie, że nie robi niczego złego, że to jego zbliżanie się do dzieci nie ma drugiego dna. Niestety miało i to bardzo mroczne.
 

To dlaczego tak późno się dowiadujemy o Sadowskim. On już ma 83 lata. Jest poważnie chory…
 

– To lepiej poczekać, jak umrze? Ale pytanie słuszne, można było go złapać dawno temu, bo jednak było parę prób nagłośnienia czy zgłoszenia działań tego człowieka. Trudno powiedzieć, dlaczego one ostatecznie się nie udały. Może z tego powodu, że był bardzo dobrze zorganizowany. Kontrolował ofiary, załatwiał pracę niektórym ofiarom. To są znane osoby. One cierpią na syndrom sztokholmski. Niektóre go żałują. Zgłosiło się do mnie ponad 20 osób i im nie jest szkoda Sadowskiego. One są zadowolone, że to wyszło. Nawet najbliższe osoby Sadowskiego nie były bezpieczne. On wykorzystywał bardzo bliskie sobie osoby.
 

Ta sprawa mogłaby być już wyjaśniona w 1992 roku.
 

– Tak. Wtedy było źle przeprowadzone śledztwo. Chociaż biegły wydał pozytywną opinię o zeznaniach ofiary, 10-letniej dziewczynki, sprawę umorzono z braku dowodów. Teraz śledztwo też jest prowadzone bardzo dziwnie. Policja powinna zatrzymać osobę oskarżaną o tak groźne przestępstwa. Przedstawić mu zarzuty, a jak nie jest w stanie tego zrobić, to prowadzić działania operacyjne. A co zrobiła policja? Zgadnij?
 

Nic?
 

– Nie. Wezwała na przesłuchanie jego żonę. Policja powiedziała jej, ze są takie zarzuty wobec jej męża i co ona na to. Ona powiedziała, że odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji.
 

Obecna czy była żona, bo pojawiają się sprzeczne informacje?
 

– To są sprawy prywatne pana Sadowskiego i ma do nich prawo. Ona cały czas się tytułowała, że jest jego żoną. Wielu jego przyjaciół powiedziało, że są zaskoczeni tym, że to nie jest jego żona. Według moich informacji rozwód wzięli w 1983 roku, ale cały czas ze sobą pomieszkiwali. TO jest zadziwiająca sytuacja. W ocenie pokrzywdzonych jego żona nie mogła nie wiedzieć o niestosownych zachowaniach Sadowskiego wobec dzieci, było zresztą wokół tego parę sporów, powinna domyślić się, że to jest dla dzieci niebezpieczne. Akty pedofilii często są dokonywane dlatego, że sprawca ukrywa swoją seksualność. Tak najczęściej jest w Kościele. Ludzie są homoseksualistami, ukrywają to, nie mogą realizować swoich potrzeb i nagle znajdują dziecko, które mogą omamić czy osaczyć.
 

Jak jest w przypadku Sadowskiego?
 

– Są obie płcie. Każda ofiara myślała, że jest sama. Wciąż zgłaszają się osoby, ale na ogół są to świadkowie. Ofiary to zarówno statystyczni Kowalscy, jak i znani ludzie. Jestem odpowiedzialny za te osoby i tych nazwisk nie ujawnię.



Fot. Materiały Prasowe


Jak Twoja psychika?


– W porządku.
 

Ale wciąż mnie zastanawia, dlaczego pisarz zajmuje się tym tematem, a nie dziennikarz?
 

– Nie miałem wyjścia, dziennikarze odmówili zajęcia się tematem. Ten temat mnie obciąża, ale chcę to raz na zawsze wyjaśnić. Lubię pisać powieści. Musiałem odłożyć pracę nad moimi książkami ze względu na ten temat. Musiałem zmienić termin publikacji mojej najnowszej książki „Lobbysta”. A wracając do twojego pytania, poszedłem do wielu mediów, które w mojej ocenie powinny zająć się tym tematem. Pytają mnie dlaczego nie poszedłem do prawicowych mediów. Celowo tam nie poszedłem, gdyż na ogół nie zajmują się taką tematyką. Nie chciałem też, żeby ten temat stał się tematem politycznym. Mamy tutaj sprawę apolityczną, która jednak ma wątki polityczne ze względu na osoby, które przejawiają się w tej aferze. Nie zwróciłem się do dwóch dużych redakcji, do których zwracałem się wcześniej z innymi tematami i olewały mnie.
 

A możesz powiedzieć co to za redakcje?
 

– Jedna to „Gazeta Wyborcza”, drugiej nie wymienię. Teraz dziennikarka „GW” napisała, że ukradłem jej temat (śmiech). Chomikowali temat od jesieni 2018 roku. Dziennikarka napisała, że wylałem dziecko z kąpielą, że robię to nieprofesjonalnie. Tak sobie myślę, że ona nic nie ustaliła, tylko pisała z kwitów, a ja ustaliłem ponad 20 ofiar. W tym tkwi mój nieprofesjonalizm? Bardzo liczyłem na pomoc „GW”, TVN czy Onetu w tym śledztwie i się niestety mocno zawiodłem, ale mam nadzieję, że tylko na chwilę, bo temat jest zbyt ważny, by się tu dzielić i obrażać. Przede wszystkim chodzi o dobro dzieci i ofiar. Temat jest bardzo poważny. Pokażę to w filmie, który będę przygotowywał.
 

Sprawa pedofilii w środowiskach artystycznych wyjaśniłaby się szybciej, gdyby można byłoby zbić na niej kapitał polityczny?
 

– Z Sadowskim wielu ma problem. Jak mówiłem, on zbudował sobie doskonały system doboru ofiar i ochrony siebie. Potrafił wejść wszędzie i załatwiać pieniądze na jazz. Był sprawnym organizatorem. Dzięki temu budował różne relacje. Zawsze wiedział, z której strony wiał wiatr. Za czasów komuny grał w kościołach i dla władzy. Potrafił oddzielić politykę i ideologię od swoich interesów.
 

Muzyk uważa się za osobę wierzącą?
 

– Tak. Jest osobą bardzo wierzącą. Systematycznie chodzi do kościoła. Jest prawicowy. Obecnie popiera opcję rządzącą.
 

Człowiek wielu twarzy…
 

– Jest świetnym manipulatorem. Jednak z biegiem czasu krążyły plotki o jazzmanie. I opiekunowie przekazywali wychowankom, żeby uważali na Sadowskiego. Staram się trochę zrozumieć to środowisko, że nie reagowało na działania jazzmana. Pewnie czuli się równie osamotnieni jak ofiary, choć to ciężko zestawiać. Co z tego, że wiedzieli, ale co mieli zrobić z taką wiedzą, gdy mogliby zostać potraktowani jak donosiciele czy plotkarze? Nie chcieli donosić, dla nich to byłoby coś uwłaczającego. Przecież jazz równa się wolność, jazzman nie donosi. Tata jednej czy drugiej dziewczynki wolał pójść do Sadowskiego i powiedzieć mu, że jeżeli dotknie jego córki, to Sadowski dostanie w mordę niż pójść na policję. Unikanie tego tematu doprowadziło do tylu ofiar. Winnych jest dużo i pewnie część dziś czuje się podle, bo – co się często powtarza - nie myśleli, „że to aż tak”. Winni są ci, którzy go kryli, unikali tego tematu i nie reagowali na sygnały, ale jest tu też wiele szarości, więc ostrożnie z rozliczaniem, żeby na koniec nie okazało się, że wszyscy poniesiemy konsekwencje czynów Sadowskiego, poza nim samym. Byłaby to ironia losu, przyznasz...
 

Wciąż nie mogę uwierzyć, że dopiero dowiadujemy się o tym teraz…
 

– On nie był bardzo popularny i znany. Nie był mocno kojarzony politycznie.
 

Jest więcej takich panów czy pań jak Sadowski?
 

– Tak. O tym będzie w filmie. Skupiam się na tym, co mówią ofiary. Dojdę do prawdy, jak pójdę śladem ofiar. Chcę obiektywnie i rzetelnie wyjaśnić ten temat, który uderzy w wiele wpływowych osób. Nie będzie żadnego oszczędzania.
 

Myślałeś o zatrudnieniu ochrony?
 

– Nie. Śmieszne jest to, że zabicie mnie spowodowałoby jeszcze większą rozpierduchą. Jesteśmy w kropce. Ja tych ludzi rzetelnie ujawnię. Nie będę ich wrogiem. Zrobię film dokumentalny, gdzie obiektywnie przedstawię temat pedofilii w wielu środowiskach.
 

A książka też będzie?
 

– Tak. Liczę na to, że film i książka ukaże się w 2020 roku. Będą wątki polityczne i z jednej i z drugiej strony. Będę im wszystkim przeszkadzał, bo to nie jest temat polityczny. Nie można powiązać Kaczyńskiego z Sadowskim, bo znalazł się na liście poparcia szefa PiS. Na takiej liście mógł znaleźć się każdy. Nawet ty czy ja. Nie wolno zapominać, że Sadowski miał relacje z politykami PiS i PO. Ani jednych, ani drugich nie można politycznie o to oskarżać. Chcę pokazać, że w obecnym systemie politycznym nie ma kary dla pedofilów, którzy funkcjonują na styku polityki, biznesu i mediów. Jest to moim zdaniem dużo większy problem niż w Kościele katolickim. W wielu państwach widzę surowe wyroki dla pedofilów, a u nas? Lepiej nie mówić.
 

Rozmawiałeś już z Sadowskim?
 

– Nie odbiera ode mnie telefonów, ale dzwoni do dziewczyn, które go oskarżają. Wiem z wielu źródeł, że to jest jego aktualny numer telefonu. Mogę teraz przy tobie do niego zadzwonić.
 

Ok.
 

(Mariusz dzwoni do Krzysztofa Sadowskiego. Muzyk nie odbiera. Pisarz próbuje nagrać się na skrzynkę głosową, ale jazzman odrzuca tę możliwość). On z tego telefonu straszy swoje ofiary, a ofiary dzwonią do mnie i pytają się, co mają zrobić.
 

Mamy dowody, mamy ofiary. Co dalej?
 

– Czekamy na działania prokuratury, ja przecież jej nie mogę zastąpić. Robimy film i książkę. Jeżeli zbierzemy dużo pieniędzy, to zrobimy profesjonalny film. Jeżeli nie, to zrobimy taką produkcję, na jaką nas stać. Na YouTube chodzą również filmy zrobione amatorskimi sposobami.
 

Liczysz, że pobijesz Tomasza Sekielskiego?
 

– Myślę, że nie. Tomek był pierwszy. Miał duże wsparcie środowiska dziennikarskiego. Do udziału w zbiórce na jego film namawiały bardzo znane osoby. Nie działam w opozycji do Tomka. Zrobił dobry film. On przygotował film na temat pedofilii w Kościele, a ja robię na temat ukrywania pedofilii w wielu środowiskach. Pokażę coś, czego jeszcze nie było. To jest temat na kilka lat. Dostaję wciąż wiele zgłoszeń, żeby ludziom pomóc. A ja nie odmawiam pomocy.


Rozmawiał: Bartosz Boruciak



 

Polecane
Emerytury
Stażowe