Agnieszka Żurek: Syberyjska Wigilia mojego Dziadka. "Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek..."

Dziadek Stefan, przedwojenny nauczyciel, żołnierz Armii Krajowej i zesłaniec syberyjski umarł, kiedy miałam 9 lat. Bardzo Go kochałam i uwielbiałam wspólne spacery po lesie, kiedy – niczym Herbertowski „Pan od przyrody” (tak, tak, Dziadek był nauczycielem biologii), uczył mnie nazw ptaków, krzewów, owoców, a także chwastów.
By LoMit - Praca własna, CC BY-SA 4.0 Agnieszka Żurek: Syberyjska Wigilia mojego Dziadka. "Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek..."
By LoMit - Praca własna, CC BY-SA 4.0 / Wikimedia Commons
Zdawał sobie sprawę, że i znajomość chwastów jest w życiu potrzebna. Spacery z Dziadkiem były przygodą. Przechodziliśmy przez dziury w płocie, wędrowaliśmy bez końca mimo mrozu („Stefan, dziecko przeziębisz!” – załamywała ręce Babcia Danusia), a wieczorem wygłupialiśmy się w zaimprowizowanym teatrzyku cieni przy świecach. Dziadek miał poczucie humoru, był szczery, niepokorny i odważny. Do rodzinnego zbioru anegdot przeszedł jego dialog z esbekami w czasie rewizji z okresu stanu wojennego. Wujek działał w „Solidarności” i był na liście osób przeznaczonych do internowania. Na szczęście zdążył się ukryć, a „smutni panowie” zastali w domu tylko Dziadka. Przeprowadzili rewizję, zdejmując triumfalnie z pawlacza spory przedmiot o obłych kształtach, przypominający powielacz.

- Co to jest? – zapytali.
- Odkurzacz – odparł spokojnie Dziadek.
- A dlaczego taki dziwny?
- Bo ruski.

I była to szczera prawda, obły ruski odkurzacz służył nam jeszcze długo. Bardzo żałuję, że nie miałam możliwości porozmawiania z Dziadkiem o Polsce, tej dzisiejszej i tej przedwojennej. Mam na to tym większą ochotę, odkąd przeczytałam Jego wspomnienia z syberyjskiego łagru. Zaskoczyła mnie plastyczność języka, z jaką opisuje swoje przeżycia, szerokie horyzonty, duża świadomość, wartkość narracji, ale także wielka wrażliwość i czułość do ludzi, pochylenie się nad ich cierpieniem.

Nie żywił nienawiści do Rosjan, dostrzegał w nich także ofiary stalinowskiego terroru. Opisał niebywałą znajomość z jednym z nich. Najpierw to Dziadek uratował mu życie, ukrywając rannego Miszę przed Niemcami, a później z kolei Misza odwzajemnił się tym samym, ratując Dziadka przed NKWD. Ratunek okazał się niestety chwilowy, w 1944 Dziadek został aresztowany i zesłany na Syberię.

Dziś, w Wigilię, wracam do Jego wspomnień z tamtego okresu, symbolicznie przywołując Go do naszego świątecznego stołu. Refleksja o tym, że warto docenić to, co się ma, zamiast skupiać się na niezaspokojeniu wyimaginowanych nieraz potrzeb, brzmi mniej banalnie po przeczytaniu poniższych słów:

"Pierwsze obozowe święto Bożego Narodzenia obchodziliśmy dzieląc się kawałeczkami chleba zamiast opłatka, płacząc nad swoją niedolą. Zamiast napoju wydano nam tylko suchą herbatę – zabrakło podobno wody i opału w kuchni, ale mogła to być niska złośliwość naszych prześladowców. Może przypuszczali, że użyjemy herbaty jako tytoniu na skręty zawijane w marnym papierze uzyskiwanym od funkcyjnych z opakowań żywności pochodzenia amerykańskiego – i tu docierała pomoc USA dla ZSRR. Wiedzieliśmy, że dym ze spalonej herbaty, w dodatku w przetłuszczonym papierze, powoduje groźne następstwa – drapanie w gardle i płucach, zawroty głowy, otępienie, mdłości. Ot, może chodziło o szatański „żart wigilijny” dla prakliatych Polaczkow (przeklętych Polaczków). W barakach, w nastroju przygnębienia, nuciliśmy pieśń, która stała się naszą pieśnią obozową:
 

O Boże, skrusz ten miecz co siecze kraj
do wolnej Polski nam powrócić daj
by stał się źródłem nowej siły
nasz dom, nasz Kraj...


Administracja obozowa dowiedziała się o treści tej modlitwy. Groźnie zapowiedziano, że zrobią z nami paradiok (porządek), że nigdy nie zobaczymy Polski, jeśli nie zaprzestaniemy śpiewania „wrogich” pieśni. Politruk wołał do nas mniej więcej tak: „Śpiewajcie, śpiewajcie, aż doigracie się, że osadzimy was w takim miejscu, skąd powrotu już nie będzie”.

Nikt nie spodziewał się, że wśród nas jest ksiądz. Długo nie ujawniał swojego kapłaństwa, był po prostu jednym z nas, znosił wszystkie dolegliwości obozowego życia, pracował jak my wszyscy. Zwrócił na siebie uwagę tym, że inicjował wspólne modlitwy. Potem został przez kogoś rozpoznany, ale w dalszym ciągu jego stan był znany tylko ludziom zaufanym i wtajemniczonym. Oni też postarali się, aby miał naczynia liturgiczne i składany mały ołtarzyk. Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek, które odpowiednio wymodelowane i wypolerowane lśniły jak złoto. Na komunikanty dostarczane były skóreczki chleba, pokrojone w małe kosteczki.

Podziwu godnym było, że ksiądz znał na pamięć treść Mszy Świętej i wielu okolicznościowych modlitw, które wypisywał na małych kartonikach przy pomocy przyciętych kurzych lub wronich piór i atramentu sporządzonego własnoręcznie ze znalezionej końcówki ołówka kopiowego. Ksiądz Kornilak, tak się nazywał, był pozbawiony nawet książeczki do nabożeństwa, ale potrzebujących pociechy religijnej spowiadał, komunikował, udzielał namaszczeń. Odprawiał Msze Święte po łacinie, co w ponurym otoczeniu łagru nabierało dostojnego, mistycznego wymiaru.

Sam ułożył modlitwy za Polskę i o szczęśliwy powrót do Ojczyzny oraz za drogie osoby – jedną z nich udało mi się zachować i przywieźć do kraju.

Modlitwa za Polskę:

O Przenajświętsza Panno Mario, Królowo Polski, licznymi cudami w Ojczyźnie naszej słynąca, wysłuchaj Twe dzieci pokornie ze łzami Cię błagające. Matko Miłosierdzia i Obrończyni nasza, zlituj się nad ludźmi Twymi, wskrześ w naszej Ojczyźnie dawną wiarę praojców naszych i miłość gorącą ku Tobie i spraw, aby Ojczyznę naszą w utrapieniu się znajdującą, do dawnej sławy Bóg doprowadzić raczył i kary nas gniotące odwrócił. Ochroń nas płaszczem Twej opieki przez miłość Syna Twego, a Pana naszego. Amen."

Agnieszka Żurek

Cytaty pochodzą z książki mojego Dziadka, Stefana Pieńkowskiego: „Żyjcie i pozwólcie żyć innym”, Wydawnictwo Arche, Gdańsk 2019.
 

 

POLECANE
Spada sympatia Polaków do Ukraińców Wiadomości
Spada sympatia Polaków do Ukraińców

Nowy sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazał, że coraz więcej Polaków krytycznie patrzy na obecność Ukraińców w kraju. Jeszcze niedawno dominowały pozytywne oceny, dziś trend jest zupełnie inny.

WHO dodaje pigułki aborcyjne do listy leków podstawowych z ostatniej chwili
WHO dodaje pigułki aborcyjne do listy leków podstawowych

Jak poinformował portal LifeSiteNews, Światowa Organizacja Zdrowia dodała mifepriston i mizoprostol do listy leków podstawowych i to pomimo zgłaszanych zagrożeń związanych z aborcjami chemicznymi.

Cyberatak sparaliżował lotniska w Europie. Co dalej z bezpieczeństwem podróży? z ostatniej chwili
Cyberatak sparaliżował lotniska w Europie. Co dalej z bezpieczeństwem podróży?

Chaos na największych lotniskach Europy – Berlin, Bruksela i Londyn padły ofiarą cyberataku, który uziemił tysiące pasażerów. Linie ostrzegają przed kolejnymi opóźnieniami, a rządy analizują zagrożenie.

Konserwatywny think tank: Unijny program edukacyjny promuje eurofederalistyczną propagandę pilne
Konserwatywny think tank: Unijny program edukacyjny promuje eurofederalistyczną propagandę

Znany konserwatywny think tank MCC Brussels opublikował raport „Jak unijny program Jeana Monneta niszczy środowisko akademickie”, w którym zarzucił Unii Europejskiej, że wykorzystuje program edukacyjny Jeana Monneta do promowania unijnej propagandy, co zdaniem analityków godzi w wolność prowadzenia badań naukowych.

Terminal w Gdyni oddany zagranicznemu operatorowi. Oferta polskiego konsorcjum odrzucona pilne
Terminal w Gdyni oddany zagranicznemu operatorowi. Oferta polskiego konsorcjum odrzucona

Nowoczesny terminal promowy w Gdyni, wybudowany za publiczne pieniądze, trafił w ręce zagranicznego operatora. Polskie konsorcjum mówi wprost: nasza oferta była lepsza, ale port w Gdyni postawił na Szwedów.

Tragiczne skutki polityki multikulti w Szwecji: morderstwa, gwałty, zamachy terrorystyczne z ostatniej chwili
Tragiczne skutki polityki multikulti w Szwecji: morderstwa, gwałty, zamachy terrorystyczne

Szwecja zbiera tragiczne pokłosie prowadzonej przez siebie polityki otwartych drzwi dla migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jak poinformował portal European Conservative, Sztokholm należy obecnie do najniebezpieczniejszych miast Europy ze względu na liczne strzelaniny, zamachy bombowe i wstrząsające krajem wojny gangów.

Rosja idzie w zaparte. Kreml o incydencie w Estonii: Niczego nie naruszyliśmy z ostatniej chwili
Rosja idzie w zaparte. Kreml o incydencie w Estonii: "Niczego nie naruszyliśmy"

Rosyjski resort obrony stanowczo zaprzecza zarzutom Estonii o naruszenie przestrzeni powietrznej przez trzy MiG-31. Jednak sam komunikat Kremla zdradza coś zupełnie innego.

Legendarna atrakcja Paryża znów dostępna. Bilety wykupiono błyskawicznie Wiadomości
Legendarna atrakcja Paryża znów dostępna. Bilety wykupiono błyskawicznie

Po latach zamknięcia spowodowanego tragicznym pożarem w 2019 roku, wieże katedry Notre-Dame w Paryżu znów stanęły otworem dla turystów. Ale uwaga – wejściówki znikają w błyskawicznym tempie, a sama wspinaczka to prawdziwy sprawdzian sił.

Tragiczny wypadek w USA. Dwóch polskich żołnierzy Wojsk Specjalnych nie żyje z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek w USA. Dwóch polskich żołnierzy Wojsk Specjalnych nie żyje

Podczas nocnego szkolenia spadochronowego w Stanach Zjednoczonych zginęło dwóch polskich żołnierzy Wojsk Specjalnych. Przyczyny tragedii bada specjalna komisja.

Trump reaguje na rosyjską prowokację w Estonii. To oznacza poważne problemy Wiadomości
Trump reaguje na rosyjską prowokację w Estonii. "To oznacza poważne problemy"

Rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii, a sprawa wywołała burzę na arenie międzynarodowej. Prezydent USA Donald Trump nie ukrywa niepokoju: – To może spowodować poważne problemy – powiedział dziennikarzom w Białym Domu.

REKLAMA

Agnieszka Żurek: Syberyjska Wigilia mojego Dziadka. "Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek..."

Dziadek Stefan, przedwojenny nauczyciel, żołnierz Armii Krajowej i zesłaniec syberyjski umarł, kiedy miałam 9 lat. Bardzo Go kochałam i uwielbiałam wspólne spacery po lesie, kiedy – niczym Herbertowski „Pan od przyrody” (tak, tak, Dziadek był nauczycielem biologii), uczył mnie nazw ptaków, krzewów, owoców, a także chwastów.
By LoMit - Praca własna, CC BY-SA 4.0 Agnieszka Żurek: Syberyjska Wigilia mojego Dziadka. "Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek..."
By LoMit - Praca własna, CC BY-SA 4.0 / Wikimedia Commons
Zdawał sobie sprawę, że i znajomość chwastów jest w życiu potrzebna. Spacery z Dziadkiem były przygodą. Przechodziliśmy przez dziury w płocie, wędrowaliśmy bez końca mimo mrozu („Stefan, dziecko przeziębisz!” – załamywała ręce Babcia Danusia), a wieczorem wygłupialiśmy się w zaimprowizowanym teatrzyku cieni przy świecach. Dziadek miał poczucie humoru, był szczery, niepokorny i odważny. Do rodzinnego zbioru anegdot przeszedł jego dialog z esbekami w czasie rewizji z okresu stanu wojennego. Wujek działał w „Solidarności” i był na liście osób przeznaczonych do internowania. Na szczęście zdążył się ukryć, a „smutni panowie” zastali w domu tylko Dziadka. Przeprowadzili rewizję, zdejmując triumfalnie z pawlacza spory przedmiot o obłych kształtach, przypominający powielacz.

- Co to jest? – zapytali.
- Odkurzacz – odparł spokojnie Dziadek.
- A dlaczego taki dziwny?
- Bo ruski.

I była to szczera prawda, obły ruski odkurzacz służył nam jeszcze długo. Bardzo żałuję, że nie miałam możliwości porozmawiania z Dziadkiem o Polsce, tej dzisiejszej i tej przedwojennej. Mam na to tym większą ochotę, odkąd przeczytałam Jego wspomnienia z syberyjskiego łagru. Zaskoczyła mnie plastyczność języka, z jaką opisuje swoje przeżycia, szerokie horyzonty, duża świadomość, wartkość narracji, ale także wielka wrażliwość i czułość do ludzi, pochylenie się nad ich cierpieniem.

Nie żywił nienawiści do Rosjan, dostrzegał w nich także ofiary stalinowskiego terroru. Opisał niebywałą znajomość z jednym z nich. Najpierw to Dziadek uratował mu życie, ukrywając rannego Miszę przed Niemcami, a później z kolei Misza odwzajemnił się tym samym, ratując Dziadka przed NKWD. Ratunek okazał się niestety chwilowy, w 1944 Dziadek został aresztowany i zesłany na Syberię.

Dziś, w Wigilię, wracam do Jego wspomnień z tamtego okresu, symbolicznie przywołując Go do naszego świątecznego stołu. Refleksja o tym, że warto docenić to, co się ma, zamiast skupiać się na niezaspokojeniu wyimaginowanych nieraz potrzeb, brzmi mniej banalnie po przeczytaniu poniższych słów:

"Pierwsze obozowe święto Bożego Narodzenia obchodziliśmy dzieląc się kawałeczkami chleba zamiast opłatka, płacząc nad swoją niedolą. Zamiast napoju wydano nam tylko suchą herbatę – zabrakło podobno wody i opału w kuchni, ale mogła to być niska złośliwość naszych prześladowców. Może przypuszczali, że użyjemy herbaty jako tytoniu na skręty zawijane w marnym papierze uzyskiwanym od funkcyjnych z opakowań żywności pochodzenia amerykańskiego – i tu docierała pomoc USA dla ZSRR. Wiedzieliśmy, że dym ze spalonej herbaty, w dodatku w przetłuszczonym papierze, powoduje groźne następstwa – drapanie w gardle i płucach, zawroty głowy, otępienie, mdłości. Ot, może chodziło o szatański „żart wigilijny” dla prakliatych Polaczkow (przeklętych Polaczków). W barakach, w nastroju przygnębienia, nuciliśmy pieśń, która stała się naszą pieśnią obozową:
 

O Boże, skrusz ten miecz co siecze kraj
do wolnej Polski nam powrócić daj
by stał się źródłem nowej siły
nasz dom, nasz Kraj...


Administracja obozowa dowiedziała się o treści tej modlitwy. Groźnie zapowiedziano, że zrobią z nami paradiok (porządek), że nigdy nie zobaczymy Polski, jeśli nie zaprzestaniemy śpiewania „wrogich” pieśni. Politruk wołał do nas mniej więcej tak: „Śpiewajcie, śpiewajcie, aż doigracie się, że osadzimy was w takim miejscu, skąd powrotu już nie będzie”.

Nikt nie spodziewał się, że wśród nas jest ksiądz. Długo nie ujawniał swojego kapłaństwa, był po prostu jednym z nas, znosił wszystkie dolegliwości obozowego życia, pracował jak my wszyscy. Zwrócił na siebie uwagę tym, że inicjował wspólne modlitwy. Potem został przez kogoś rozpoznany, ale w dalszym ciągu jego stan był znany tylko ludziom zaufanym i wtajemniczonym. Oni też postarali się, aby miał naczynia liturgiczne i składany mały ołtarzyk. Kielich chłopcy wykonali z blaszanych puszek, które odpowiednio wymodelowane i wypolerowane lśniły jak złoto. Na komunikanty dostarczane były skóreczki chleba, pokrojone w małe kosteczki.

Podziwu godnym było, że ksiądz znał na pamięć treść Mszy Świętej i wielu okolicznościowych modlitw, które wypisywał na małych kartonikach przy pomocy przyciętych kurzych lub wronich piór i atramentu sporządzonego własnoręcznie ze znalezionej końcówki ołówka kopiowego. Ksiądz Kornilak, tak się nazywał, był pozbawiony nawet książeczki do nabożeństwa, ale potrzebujących pociechy religijnej spowiadał, komunikował, udzielał namaszczeń. Odprawiał Msze Święte po łacinie, co w ponurym otoczeniu łagru nabierało dostojnego, mistycznego wymiaru.

Sam ułożył modlitwy za Polskę i o szczęśliwy powrót do Ojczyzny oraz za drogie osoby – jedną z nich udało mi się zachować i przywieźć do kraju.

Modlitwa za Polskę:

O Przenajświętsza Panno Mario, Królowo Polski, licznymi cudami w Ojczyźnie naszej słynąca, wysłuchaj Twe dzieci pokornie ze łzami Cię błagające. Matko Miłosierdzia i Obrończyni nasza, zlituj się nad ludźmi Twymi, wskrześ w naszej Ojczyźnie dawną wiarę praojców naszych i miłość gorącą ku Tobie i spraw, aby Ojczyznę naszą w utrapieniu się znajdującą, do dawnej sławy Bóg doprowadzić raczył i kary nas gniotące odwrócił. Ochroń nas płaszczem Twej opieki przez miłość Syna Twego, a Pana naszego. Amen."

Agnieszka Żurek

Cytaty pochodzą z książki mojego Dziadka, Stefana Pieńkowskiego: „Żyjcie i pozwólcie żyć innym”, Wydawnictwo Arche, Gdańsk 2019.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe