Łysakowski Wyklęci przypisy cz.2

Przypisy cz. 2
[37] Źródło „Adam”                                                           Warszawa dnia 15.II.1958 r
    Przyjął Bruksztein                                                       Ściśle tajne

    „ [...] Po mszy znajdowaliśmy się na ulicy Kemnitz wyraził ogromną radość z mojego przywiązania do wiary – twierdząc, że w obecnym >kochanym< ustroju – w którym żadna wartość nie posiada ceny – jedynym miernikiem ludzkiej wartości jest jego stosunek do wiary. Wierzący w bardzo rzadkim przypadku jest zdolny do podłości. Aczkolwiek wiara w sferach inteligenckich nie jest probierzem. Jego moralności i etyki. Zupełnie odmiennie ta sprawa wygląda w sferach robotniczych. Tam wiara jest głębsza i prawie nigdy nie pozwoli na zdradę i podłość [...] .„ IPN-0192/140 t.1,s. 193,

[38] Przy okazji należy przypomnieć nazwiska tych, którzy przyczynili się do wydania i wykonania tego bandyckiego wyroku (Generał Fieldorf  / Nil został w marcu 1989 roku zrehabilitowany), a byli to: sędzia Maria Gurowską (de facto Maria Sand – jej nazwisko  można znaleźć między innymi w aktach procesu  Anny Roszkiewicz IPB GK 317439) , ławnicy Michał Szymański i Bolesław Malinowski, sędziowie Emil Merz, Gustaw Auscaler i Igor Andrejew,Bolesław Bierut ówcześnie Prezydent RP, Alicja Graff wicedyrektor Departamentu III Generalnej Prokuratury, Prokurator Witold Gatner, prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej – Helena Wolińska – paradoksalne ale brała ona także udział w procesach rehabilitacyjnych od 1956 roku w tym na przykład w procesie w  którym uniewinniono całkowicie od zarzucanych jej czynów współpracy z Niemcami i działania na szkodę Polski wspomnianą wyżej dzielną Annę Roszkiewicz IPN GK 317 439 s. 103 , prokuratorzy Prokuratury Generalnej – Beniamin Wejsblech i Paulina Kernowa niezwykle często występująca w przeglądanych przeze mnie aktach w tym między innymi właśnie oskarżająca Annę Roszkiewicz i wzywającą sąd do wymierzania oskarżonej „[…] odpowiednio surowej kary,[…]” IPN GK 317/439, s 62,  wyrok brzmiał 6 lat pozbawienia wolności, a uzasadnienie do niego w sposób następujący:”[…] uznać winną tego, że w okresie od maja 1943 r. do sierpnia 1944 r. idąc na rękę państwa niemieckiego działała na szkodę Państwa Polskiego […], że jako sekretarka i łączniczka kontrwywiadu okręgu warszawskiego, brała udział w opracowywaniu tak zwanych raportów sytuacyjnych, w których […]  znajdowały się rozpracowania organizacji lewicowych Gwardii Ludowej, Armii Ludowej, Krajowej Rady Narodowej, a także poszczególnych osób podejrzanych o przekonania lewicowe, które to raporty przekazywane były do kierownictwa A.K. celem walki z lewicą a także za pośrednictwem kierownictwa A.K. do gestapo […].” Sygnatura dokumentu wyżej s. 65,. Dla uzupełnienia obrazu dodajmy, że tacy przestępcy jak na przykład wyżej wymieniona Helena Wolińska prawie do dnia swojej śmierci korzystali z przywilejów materialnych, które gwarantowała im służba w „organach wymiaru sprawiedliwości” PRL, patrz tekst: „Odbieranie przywilejów funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki w wolnej Polsce (aspekty historyczno prawne)” pióra Renaty Soszyńskiej i Rafała Leśkiewicza, zamieszczony w pracy „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 – 1989”, 1/8 – 9/2011, na stronach 75 / 96, z życiorysami większości tych bandytów w sędziowskich i prokuratorskich (i niejdonkrotnie także adwokackich) togach można zapoznać się w pracy Tadeusza M. Płużańskiego „Bestie. Reprterskie śledztwo o ludziach, którzy w czasach komunizmu mordowali polskich patriotów, za co nigdy nie zostali ukarani”, Warszawa 2012,. Na pewne uwarunkowani zachowań tych ludzi można natrafić w wyiadzie jaki przeprowadził wspominany wyżej Tadeusz M. Płużański  z Ryszardem Mońką (zastępcą naczelnika więzienia mokotowskiego ds politycznych) w tygodniku Uważam Rze, 8 / 14 października 2012, „Kat strzelał po pijanemu”, „[...] Więzieni, torturowani, mordowani...Pan to nadzorował, był pan wysoko. Dziś nie rozumie się tych spraw, naciąga politycznie. W grę wchodziły tu problemy narodowościowe. Żydzi, Ukraińcy – to była elita. My byliśmy na przyczepkę. […] Musiał pan jednak znać tych ubeków. Nie znałem. Z tymi z MBP nie miałem nic wspólnego. Nie pochwala pan tych metod ? Pewnie, że nie pochwalałem. A Światło żyje ? Nie zyje. Przyjeżdżał na Mokotów. W departamencie więziennym wszyscy naczelnicy byli pochodzenia zydowskiego, ale potem jak powstał Izrael, rzucali leigitymacje. Mówili: po co nam ten PZPR, i wyjeżdżali. Oni nienwidzili Polaków. Nie wiem skąd się ta nienawiść brałą. Przecież w Polsce przez wieki było im dobrze. [...]”, s. 68 / 71 . W kontekście powyższego  oskarżanie Polaków o antysemityzm, pojawiające się wtedy gdy  mają miejsce próby oskarżania i następnie karania (na przykład Heleny Wolińskiej) stalinowskich oprawców są intelektualnie ekstrawaganckie i moralnie obrzydliwe, nie  mówiąc już o tym , że obraźliwe dla ofiar „bestii”. 

[39] Według znawców przedmiotu (kolaboracji) takich jak Profesor Tomasz Szarota („Kolaboranci pod pręgierzem”, Gazeta Wyborcza, 7 lipca 1995) osoby oskarżane i skazywane z artykułów "sierpniówki" nie mogły otrzymywać kary mniejszej niż trzy lata więzienia. Odbierano im przy tym prawa obywatelskie i honorowe oraz orzekano konfiskatę mienia. Sprawy tych ludzi rozpatrywane były przez „Specjalne Sądy Karne”, powołane do życia dekretem z 12 września 1944 r. i istniejące do 1947 roku. Kompetencje tych sądów przejęły później wydziały karne normalnych sądów okręgowych. 

#NOWA_STRONA#

[40]  Tomasz Szarota twierdzi w cytowanym wyżej artykule, że: „ […]Dopiero w trakcie pisania tego artykułu otrzymałem od dr. Dariusza Jarosza informację o odnalezionym przez niego w zespole akt Kancelarii Prezydenta RP i Rady Państwa bardzo ważnym dokumencie: wykazie liczby skazanych w Polsce na podstawie "sierpniówki" w latach 1944-1949. Dane te nigdzie dotychczas nie były publikowane. Okazuje się, że w 1944 r. skazano 29 osób, w 1945 r. - 1205, w 1946 r. - 2238, w 1947 r. - 3690, w 1948 r. - 4683 i w 1949 r. - 4777, czyli razem 16 622 osoby. […]”. Dane te wydają się być prawdziwe. 

[41]  Patrz - wspominany wyżej artykuł z Gazety Wyborczej,

[42] Pytanie: Kiedy we wsi Orzełek zaczęli ukrywać się 4 – rej sowieccy żołnierze uciekinierzy z obozu jenieckiego ? Odpowiedź: Zimą 1943 – 44 r. przyszło na wieś Orzełek czterech sowieckich żołnierzy ubranych po cywilnemu […] zetknęli się wszyscy razem i zaczęli chodzić na napady. […] Dokonywali oni napadów na uciekających z treblinki żydów  (tak w tekście – P.Ł.). […]”, Z akt śledczych przeciwko Sewerynowi Ufnalowi (żołnierzowi AK, mieszkańcowi opisywanej okolicy oskarżonemu o zabicie w. w. żołnierzy sowieckich) – fragment zeznań świadka Czesława Kalbarczyka przesłuchiwanego dnia 4 czerwca 1949 roku przez oficera śledczego WUBP Wacława Letkiewicza, IPN GK 318/418 s. 13., oraz kolejny dokument z tych akt mówiący o atakowaniu żydowskich uciekinierów: „[…] Kiedy niemcy w tym czasie zaczęli wywozić żydów do Treblinki odległej od Orzołka o 3 kilometry, to w czasie przebiegu pociągów przez las pobliski dużo żydów (zachowana oryginalna pisownia dokumentów – P.Ł) ratując się ucieczką wyskakiwało z wagonów. Właśnie na tych żydów wymienieni na wstępie (byli żołnierze sowieccy – P.Ł.) przybysze zaczęli dokonywać napadów. Później zdarzały się wypadki, że ci sami przybysze dokonywali napadów na ludność polską.”, z protokołu przesłuchania przez Sędziego Grodzkiego w Węgrowie Władysława Dworakowskiego (dnia 10 czerwca 1949 roku) podejrzanego o udział w zabójstwie wspomnianych Sowietów Stanisława Ogonowskiego (dodajmy przy tym , ze Ogonowski sam omal nie został wcześniej zabity przez wymienionych Sowietów), IPN GK 318/418, s. 17,.

[43]  Z uzasadnienia unieważnienia wyroku na Seweryna Ufnala i Jana Leśnika z dnia 16 marca 2001: „[…] Było ono realizacją jednego z celów tej organizacji (AK), jakim była ochrona ludności cywilnej przed aktami bandytyzmu i terroru. Oczywistym bowiem w sprawie niniejszej jest, że osoby wobec których wydano i wykonano rozkaz zabicia ich, należały do grupy przestępczej dopuszczającej się szeregu napadów rabunkowych, gwałtów i zabójstw na terenie działania oddziału oskarżonych. W tej sytuacji zachodzą wszelkie podstawy do przyjęcia, że aresztowanie a następnie skazanie Seweryna Ufnala i Janusza Leśnika było związane z ich działalnością na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.”. Z akt IPN GK 318/416 s.153. 

[44] Z akt sprawy karnej przeciwko Tadeuszowi Markiewiczowi funkcjonariuszowi Policji Państwowej w latach 1938 / 1939, „Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu z dnia 12 października 1950 roku” – akta o sygnaturze IPN GK 317/582, s. 13. Podobny „format” miała sprawa karna prowadzona przeciwko 2 innym funkcjonariuszom Policji Państwowej, Henrykowi Pogorzelskiemu i Tadeuszowi Pawłowskiemu IPN GK 317/754 i IPN GK 317/755, którym zarzucano działanie przeciwko narodowi polskiemu tylko i wyłącznie dla tego, że pod koniec lat trzydziestych ubiegłego stulecia (a więc w wolnej Polsce) ścigali komunistów, którzy chcieli destrukcji Państwa Polskiego i jego anihilacji. Ciekawy w tym kontekście jest fragment listu Henryka Pogorzelskiego jakie skierował on z więzienia „mokotowskiego” do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie (abstrahuję tu od późniejszych decyzji sądów różnych instancji zmniejszających obu policjantom wyroki a na samym końcu uniewinniających ich od zarzucanych im czynów)  z dnia 13 lipca 1952 roku: „[…] Nigdy w czasie służby nie skrzywdziłem osób zatrzymanych. Nigdy nie mściłem się za doznane krzywdy. Dwukrotnie darowałem i zwolniłem bez następstw […] dwóch członków KZMP za przygotowanie zamachu na moje życie. Nigdy w innych czynnościach służbowych w Policji […] nie użyłem broni nawet w wypadku próby zabicia mnie. Wolałem znieść ciosy w głowę zadawane mi sporym kamieniem przez atletycznej budowy kowala, członka KPP, niż użyć przeciwko niemu broni. Sumienie nie pozwalało mi zabić człowieka, chociaż trzymałem pistolet w ręku będąc napadniętym nie napadającym […]” z akt o sygnaturze GK 317/754 s. 30,. Abstrahując tu od wiarygodności twierdzeń policjanta o jego osobistej łagodności otrzymujemy de facto mocny obraz działania komunistycznej jaczejki i stosunku komunistów do Państwa Polskiego, które można było „walnąć cegłą w łeb”.  Za popełnione przed wojną „zbrodnie” będące faktycznie działaniami obronnymi Polski wobec komunistów ścigano nie tylko policjantów. Za swą służbę cierpieli także urzędnicy wszelkich szczebli. Klasycznym przykładem niech będzie tu v/ce starosta w Łasku i Piotrkowie Jerzy Rosicki: „[…] Pytanie: Opowiedzcie swoją działalność jako starosty powiatowego […] na odcinku KPP i KZMP. Odpowiedź : Stwierdzam, że interesowałem się przejawami działalności politycznej członków KPP i KZMP tylko o tyle o ile chodziło o wyłowienie jakichkolwiek niezadowoleń  wśród mas pracujących przez wywoływanie strejków względnie innych demonstracji […] W okresie swego urzędowania […] tak w Łasku jak i w Piotrkowie podpisywałem wnioski na działaczy KPP i KZMP za działalność polityczną wśród robotników w celu ich wyłania do obozu Berezy Kartuskiej, które to swatały realizowane przez policję państwową […].”, z przesłuchania Jana Rosickiego przez oficera śledczego UBP w Łodzi Zdzisława Drobnika dnia 6 października 1953 roku, IPN GK 317/670 s.18,

[45] Z akt sprawy przeciwko Józefowi Szostakowi i zamieszczonego w nich aktu oskarżenia (sporządzony 1 lipca 1952 roku przez oficera śledczego UBP Czesława Ruzgę), IPN GK 317/852, T.I, s.2/3/4, 

[46] Teraz zaś fragmenty uzasadnienia wyroku na Józefa Szostaka (ostatecznie skazano go za działanie przeciwko ZSRS – czyli pracę dla niepodległej Polski – 26 stycznia 1953 roku -na 6 lat więzienia, a następnie 1 lutego 1958 roku uniewinniono ze wszystkich stawianych mu zarzutów): „[…] wprawdzie oskarżony twierdzi,. że działania wojenne (przeciwko ZSRS – P.Ł) ze strony Polski […] nie były pomyślane jako agresja […] ale tego rodzaju stanowisko jest najwyraźniejszym fałszowaniem rzeczywistości. Historia dowodzi czegoś innego. […] Z tego wynika, że Szostakowi musiały być znane nastroje społeczeństwa radzieckiego, […] i jego negatywne stanowisko do wszelkich napaści i podbojów. Szostak musiał się orientować, że państwo radzieckie, ze względu na zasadnicze założenia, […] nie mogło szykować i nie wykazywało jakiejkolwiek i przeciwko komukolwiek agresji bowiem już w momencie swego powstania – potępiło carską politykę podbojów i unieważniło traktaty rozbiorowe Polski. Wobec tego oczywistym jest, że plany wojenne, nad którymi pracował Szostak, nie mogły być planami obronnymi, ale tylko agresywnymi. […] oskarżony nie uwzględnia planów sojuszu Polski faszystowskiej z Niemcami Hitlera.[…]”. Pod wyrokiem podpisali się sędzia Marian Stepczyński, ławnicy Sołdatow i Bruliński oraz prokurator Maria Warman, IPN GK 317/852, T.I, s.61,

[47] Cytowany artykuł z Gazety Wyborczej: „[…] Niewykluczone, że owa "władza ludowa" początkowo rzeczywiście zamierzała dokonać w Polsce uczciwego suum cuique, a dekret "sierpniowy" PKWN w intencji jego autorów służyć miał tylko i wyłącznie do rozprawy z hitlerowskimi zbrodniarzami i zdrajcami narodu polskiego. Mało znane są pod tym względem poczynania władz na Pradze jesienią 1944 r. Otóż podczas pierwszego plenarnego posiedzenia Warszawskiej Rady Narodowej 30 XI 1944 r. przyjęta została uchwała zobowiązująca komitety domowe do "rejestracji niemców [z małej litery - T.S.] i osób oskarżonych o współpracę z władzami okupacyjnymi". Komentarz "Życia Warszawy" (z 3 XII 1944 r.) do tej uchwały nosi tytuł "Oczyścić dom". Chodziło więc o podobne działanie jak francuska "epuration", z tym że wyraźnie odwoływano się u nas do udziału czynnika społecznego. Dla każdej kamienicy miano robić listy zdrajców i kolaborantów, ewentualnie, gdy ich wśród lokatorów nie było, należało dostarczyć zaświadczenie, "że w odnośnym domu nie zamieszkują zdrajcy narodu", podpisane przez przewodniczącego komitetu domowego. Dziwnie jakoś potem głucho o tej akcji. Nie mogło być inaczej, skoro "władza ludowa", jak sądzę z nakazu NKWD, zaczyna się interesować nie tyle kolaborantami, co swoimi wrogami politycznymi, przede wszystkim żołnierzami Armii Krajowej. Oto tytuły z cytowanego "Życia Warszawy": 13 XII 1944 r. - "A.K. - organizacja zbrodni", 14 XII - "Zniszczyć gniazda zbrodni", 16 XII - "Wstąpienie do A.K. to przejście na stronę niemiecką", 21 XII - "Pod pręgierzem - nowa zbrodnia A.K." 

[48] „Zabijano mnie dwa razy” – Rozmowa z Płk Janem Górskim, przewodniczącym Światowego Związku Armii Krajowej w Wielkopolsce, - rozmawia Wojciech Wybranowski: „[…] Wtedy miał pan pierwszy kontakt z komunistami ? Tak. Na trasie pomiędzy Łagowem a Opatowem, koło leśniczówki  Nieskurzów zostałem schwytany przez bojówkarzy Armii Ludowej obserwujących leśniczówkę, […]. Al. – owcy wiedzieli, że jestem żołnierzem AK. Krótka wymiana zdań między ludowcami i zapadła decyzja >>zlikwidować<<. […] Kto był ich dowódcą ? Trudno powiedzieć, oni wówczas bardzo mocno ścierali się między sobą o przywództwo. Właściwie była to banda rabunkowa tworzona przez przedwojennych działaczy PPR (błąd lub brak precyzji – PPR przed wojną nie istniało – prawdopodobnie chodziło o KPP – P.Ł.) i zwykłych przestępców, pospolitych bandytów, którzy wstąpili do AL. Ci, którzy mnie schwytali, podlegali niejakiemu >>Saszce<<, żołnierzowi Armii Czerwonej, który zbiegł z  niewoli, i niejakiemu >>Lepiarzowi<< przedwojennemu bandycie. […] Przeprowadziliście akcję odwetową ?  Doszło do ostrej rozmowy naszego dowództwa z AL. – owcami. Zobowiązali się powstrzymać od takich działań, które w gruncie rzeczy były na rękę Niemcom. […] Ich dowódca >>Brzoza<< (Jan Byk vel Czesław Borecki – przyp. Red) nie wywiązał się z ustaleń. […] schwytali na przykład czterech naszych chłopaków z oddziału AK - >>Nurta<< (mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego – przyp. Red.), gdy ci wracali z przepustki […]. >>Brzoza<< wyprowadził ich do lasu i rozstrzelał. Po wojnie za >>zasługi,, >>Brzoza<< został wojewódzkim komendantem MO. A jego współpracownicy funkcjonariuszami UB.”, tekst rozmowy zamieszczony w numerze 5/2011 tygodnika „Uważam Rze” z dnia 7 marca, s.44, 

[49] „[…] w pobliżu Sobótki nadjeżdżał z przeciwnej strony wózek chłopski, na którym jechali dwaj nieznani nam ludzie. W pewnym momencie jeden z nich zeskoczył z wózka, podbiegł do nas z wyciągniętym pistoletem i krzyknął >>ręce do góry<<. Wtedy Soktnicki wyjął pistolet i strzelił. […] Po krótkiej strzelaninie w której wszyscy brali udział wycofaliśmy się w stronę Sobótki przy czym widzieliśmy jak jeden z przeciwników podniósł swego towarzysza z ziemi […]. Wickenhagen usłyszawszy o tej przygodzie wyraził przypuszczenie, że byli to żołnierze Armii Ludowej, którzy poprzedniej nocy obrabowali dwór w okolicy.[…]” , z protokołu przesłuchania świadka Andrzeja C[L]emańskiego przez funkcjonariusza UB Tadeusza Cibora (24 stycznia 1949) w sprawie Stanisława Skotnickiego sądzonego między innymi za próbę zabójstwa żołnierza AL., IPN GK 317 / 839, s. 114,

[50]  Przykład sądzenia i skazania bardzo młodych ludzi dają nam akta IPN odnoszące się do procesu organizacji  „EKA 3” – akta tej sprawy znajdują się w teczkach o sygnaturach: IPN Bi 015/409, IPN Bi 213 - 23 - 126 V, IPN Bi 212/4880, IPN Bi 213 – 23 – 119 V, IPN Bi 212 – 23 – 073 V, IPN Bi 212/4708. 

#NOWA_STRONA#

[51] „[…] Przechodząc do rozważenia kwestii wymiaru kar. Sąd miał przede wszystkim na uwadze ogrom zbrodni popełnionych przez oskarżonych wobec Polski Ludowej (w chwili , gdy „oskarżeni” popełniali swe „zbrodnie” twór taki jak „Polska Ludowa” nie istniał w jakimkolwiek wymiarze łącznie z tym , który pozwoliłby sądzić kogokolwiek za działanie przeciwko „niej” czyli w wymiarze prawnym – P.Ł.) i własnego narodu. Wydając jednak stosunkowo łagodne wyroki. […] Polska Rzeczpospolita Ludowa rozbiła doszczętnie reakcyjne podziemie inspirowane przez tych samych mocodawców, którzy kierowali zbrodniczą działalnością oskarżonych w czasie okupacji. Władza ludowa okrzepła i może okazać swoją siłę, między innymi tym, że rozbitkom zbankrutowanego obozu politycznego, zasiadającym na ławie oskarżonych […], okazuje swą wielkoduszność i wymierza im łagodne kary, tym bardziej, że zrozumieli oni ogrom zbrodni, których się dopuścili […]. Sąd ludowy hołdując zasadzie, że kara ma być celowa, a więc podyktowana nie pragnieniem odwetu, zemsty, ale dążeniem do osiągnięcia celów leżących u podstaw instytucji kary, […].” Z wyroku Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy Wydział IV Karny na Tadeusza Myślińskiego, Jana Zborowskiego, Wacława Iwaszkiewicza, Bernarda Zakrzewskiego, Antoniego Szperlicha, Stefana Rysia. IPN GK 317/586, s. 236,   

[52] „[…] Wobec odwołania przez skazanych Pajora, Nienałtowskiego, Czystowskiego złożonych przez nich zarówno w śledztwie, jak i rozprawie wyjaśnień, jak również przez niektórych świadków, […], i wysunięcia zarzutów co do stosowania  wobec nich w śledztwie sprzecznych z prawem metod, zarzutów uprawdopodobnionych ujawnianymi obecnie faktami […]. Przytoczone wyżej okoliczności podważające zasadność wyroku skazującego – stwarzają konieczność wznowienia postępowania i przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia w stosunku do wszystkich oskarżonych, a więc i co do Zygmunta Ojrzyńskiego w stosunku do którego wyrok został wykonany, a co do którego za wznowieniem postępowania takie same względy przemawiają. […]”, z uzasadnienia postanowienia o wznowieniu postępowania (z dnia 27 października 1956 roku) podjętego przez Sąd najwyższy Izba Karna w Warszawie w sprawie oskarżonych Pajora, Ojrzyńskiego, Nienałtowskiego, Czystowskiego znajdującego się w teczce IPN GK 317/725 s.1, (reszta dokumentacji w tej sprawie w teczkach IPN GK 317/724, IPN GK 317/726, IPN GK 317/727,).

[53] Bito i torturowano nie tylko „wrogów klasowych” i „bandytów z AK” fizycznej presji poddawani byli w śledztwach także i ci, którzy uznawani byli za na danym etapie „rozwoju socjalizmu” zdrajców „sprawy”: „[…] Sąd nie rozpoznał merytorycznie wniosku o odszkodowanie za wybicie i wstawienie zębów bowiem wiąże się to z niedozwolonymi metodami śledztwa, a więc właściwa dla tego jest droga postępowania cywilnego […]”, z postanowienia Sądu Wojewódzkiego dla m.St. Warszawy odnośnie wniosku o odszkodowanie Aleksandra Łaktiewa (członek „Miecza i Pługa”) , IPN GK 317 / 759, s.104. O „niedozwolonych metodach śledztwa” będziemy wspominać jeszcze w dalszej części tekstu, gdyż wątek ten będzie pojawiał się w kolejnych teczkach i dokumentach wytwarzanych w interesujących nas sprawach po roku 1956. 

[54] Protokół przesłuchania prowadzonego przez Jana Szymczaka dnia 21.02.50 r. IPN GK 317/780 s.5. Charakterystyczne jest, że Jałbrzykowskiego przesłuchiwano kilka razy dziennie przez prawie tydzień. Na protokołach brak godzin przesłuchań można więc wnioskować, że był przesłuchiwany, przez zmieniających się śledczych, w tak zwanym konwejerze czyli de facto w zasadzie bez przerwy lub z niewielkimi przerwami.

[55] „[…] Już obecnie – dla każdego jasną jest sprawą, że moja współpraca z Karwackim w czasie okupacji oraz pomoc materialna jaką mu świadczyłem nie były wspieraniem >>kontrrewolucyjnej grupy dywersyjnej<< czy też działaniem na rzecz >>wielkiej kierowanej prowokacji<< - (przez którą śledztwo uważało grupę tow. Tow. Gomółki , Spychalskiego i innych) lecz ofiarnym wypełnieniem mego obowiązku jako rewolucjonisty i Polaka. […]”, z prośby Stanisława Szczota o rehabilitację i rewizję nadzwyczajną skierowanych do Sądu najwyższego dnia 15.11.56 roku , IPN GK 317 / 870 t. 2, s.166, „[…] Mjr. Michalak tłumaczył mi także, że w tej całej sprawie nie chodzi o mnie. […] W takich oto warunkach powstał protokół rzekomej mojej współpracy z Ardellim. Skoro przez cały czas śledztwa zarzucano mi udział i kontakty z >>kontrrewolucyjną grupą Gomółki<< oraz >>spowodowanie<< przeze mnie (wraz z Karwackim) rzekomego zatwierdzenia przez Moskwę Gomółki na stanowisku sekretarza KC. […] Chcąc przerwać pasmo udręki przesłuchiwań i doprowadzić do tego, by ta gehenna cała czym prędzej się skończyła – złożyłem zeznanie o mojej rzekomej współpracy z Ardellim […] Byłem doprowadzony do takiego stanu, że >>przyznałem<< się nawet do współudziału w zabójstwie Nowotki […] i do rzekomego rozpracowywania M .Fornalskiej. […] We wrześniu 1953 r. został mi odczytany (w ubikacji) akt oskarżenia. […]”, z listu Stanisława Szczota do Ministra Sprawiedliwości Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (20.07.1956) , IPN GK 317 / 870 t.2, s. 176, 177, 178, 180,

[56] Dla wyjaśnienia dodam, że w przygotowanym katalogu , z którego korzystałem widniały tylko nazwiska skazanych i „mniej więcej” definiowano „zbrodnię” jakiej określony człowiek miał się dopuścić, z zaznaczeniem, że wyrok zapadł na podstawie „sierpniówki” lub jakichś innych regulacji prawnych. Tak więc nie było tu możliwości (przy doborze akt) manipulacji i ustawiania ich pod określoną z góry tezę badawczą.

[57]  Z dokumentów Sądu Najwyższego Izba Karna (17.01.57) dotyczących uchylenia wyroku na Stanisława Szczota i uniewinnienia wyżej wymienionego, IPN GK 317 / 870 t. 2, s. 150, oraz z wcześniejszego listu / podania Szczota do Sądu Najwyższego ( 15.11.56) dotyczącego rewizji nadzwyczajnej i rehabilitacji s. 165  dokument znajduje się tym samym co sygnowany wyżej zbiorze archiwaliów,

[58]  Piotr Gontarczyk „Operacja Wallenrod” Rzeczpospolita, 27 lipca 2011, 

[59] „ […] Może być to jednym z powodów, dla których z entuzjazmem przyjmowane są we współczesnej polskiej humanistyce postmodernistyczne tezy o wielostronności historii i wielości interpretacji. Bowiem nie jest chyba przypadkiem, że wiele ze współczesnych "gwiazd" postmodernizmu w humanistyce było wcześniej marksistami. Zgodnie z założeniami tej nowej teorii dąży się do przekonania środowiska historycznego, i w tym duchu wychowuje się kolejne roczniki historyków, że nie ma jednej prawdziwej wersji wydarzeń. Wieloznaczność źródeł ma być powodem zanegowania możliwości odtworzenia ich przebiegu, można mówić jedynie o możliwych wersjach. Podkreśla się więc, że jest wersja wynikająca ze źródeł pisanych (a najczęściej jest to kilka wersji) oraz ta zachowana w ludzkiej pamięci - uczestników zdarzeń czy ich obserwatorów. Dla części metodologów nie do pomyślenia jest krytyczne połączenie tych wizji - możemy mówić, co najwyżej, o równoległych, na równi traktowanych, narracjach. Dodatkowo będą się oni domagać ucieczki od wartościowania. Nie ma więc prawdy i fałszu, bohaterstwa i tchórzostwa, wierności i zdrady - wszystko jest relatywne. W takim ujęciu działania polskiego podziemia niepodległościowego oraz zwalczających je ubeków traktowane będą na równi, podobnie jak aktywność gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" i Bolesława Bieruta. Napisanie, że wprowadzenie stanu wojennego było złe, jest subiektywną oceną, a więc działaniem niezgodnym z warsztatem historyka. On nie ma oceniać, ale relacjonować, jak można widzieć daną sytuację w świetle zróżnicowanych źródeł. Bowiem to, co z punktu widzenia aresztowanych działaczy "Solidarności" jawiło się jako złe, we wspomnieniach Wojciecha Jaruzelskiego będzie pozytywnym działaniem zmierzającym do zaprowadzenia porządku publicznego. Taka wizja przynosi ostateczne uwolnienie od problemów z "ludową" Polską. Czerwony totalitaryzm nie był dobry ani zły, po prostu był, a można go było postrzegać rozmaicie - inaczej postrzegał go gen. "Nil", któremu zakładano pętlę na szyję, a inaczej kat, który uruchamiał pod nim zapadnię. W mętnej wodzie postmodernistycznego relatywizmu rzesze komunistycznych aparatczyków czy wspierających reżim intelektualistów mogą czuć się bezpiecznie. A jeśli komuś przyjdzie do głowy przypomnieć o ich zaangażowaniu sprzed 1989 roku, będzie można o takiej osobie napisać, że na polityczne zamówienie realizuje "politykę hakową. […]". Nasz Dziennik „Miś czy esbecki układ ND.5.08.11”

[60]  Protokół rozprawy sądowej przeciwko Adamowi Kasce (16 października 1953 roku) – IPN GK 318/467 t.1 , s. 36,

#NOWA_STRONA#

[61] „[…] Nie jest mi też wiadomo o tym, że grupa >>Orlika<< dokonywała morderstw ludności polskiej i żydowskiej […]” , z akt sprawy Witolda Nowaka żołnierza AK i późniejszego uciekiniera z MO, IPN GK 318/654, s.104,

[62] IPN-0192/140 t.1

[63] IPN GK 317/733 – teczka akt śledczych z kopiami rozkazów i dokumentów podziemia niepodległościowego. Cytaty z dokumentu zatytułowanego „Sprawozdanie 18.III” – dokument pisany ręcznie (zachowano w nim oryginalną pisownię) sygnowany „Agent – dalej nieczytelne – Komador !?”, datowany 20.V. s.271/272. Wspominany Goldberg został przez piszącego sprawozdanie żołnierza podziemia zabity o czym  żołnierz ów donosi sam relacjonując dalej zdarzenia: „[…] W dniu 14.V. […] r o godz 14 zjawiłem się u Tęczyńskich w towarzystwie kolegi pseudo Apis, wykonaliśmy wyrok przez zastrzelenie […] za jego czyny wyrodne na osobie żony Tęczyńskiej.  Samowolny ten wyrok wykonałem bez zezwolenia sądu który powinien drogę służbową być rozpatrzony. Lecz sprawa przybierała tak szybki obrót, że rodzina Tęczyńskich mogła zostać narażona na śmierć, bo Goldberg stawał się dla otoczenia niemożliwym grożąc że sam pójdzie do żandarmerii i powie że oni go przetrzymywali jako żyda […] Ratując dwóch istnień młodych Polaków dopuściłem się tejże samowoli, zaco Sąd przepraszam jednocześnie podając swoje usprawiedliwienie.” Cytowany wyżej dokument na stronach 271/272 – znajdują się w nim także zeznania świadków potwierdzające twierdzenie osoby, która zastrzeliła Goldberga. Ciąg dalszy „jego” historii  (zeznania świadków odwołujące to co powiedzieli kilka lat wcześniej – patrz wyżej, protokół ekshumacji, wzmianki ukazujące Go jako ofiarę antykomunistycznej działalności „Startu”) znajdziemy w aktach IPN pod sygnaturami IPN GK 317/727 s. 26 (sprawa Witolda Pajora, Zygmunta Ojrzyńskiego, Stanisława Nienałtowskiego i Andrzeja Cystowskiego), IPN GK 317/728, s. 449/453, 457, 461/470, (dokumenty do w.w. sprawy w tym kwestii ekshumacji ciała Goldberga traktowanego niesłusznie jako modelowy przykład prześladowania komunistów i antysemityzmu podziemia),

[64]  Antoni Szperlich nie odegrał niestety w „całej” tej sprawie szczególnie chlubnej roli. 

[65] Z teczki zawierającej wyżej wspominany akt oskarżenia przeciwko wymienianym w tekście osobom. Dokument znajduje się w teczce o sygnaturze IPN GK 317/586 na stronach (własna / odręczna numeracja w teczce) 14 – 49, 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Waldemar Krysiak: Czy Trzaskowski będzie zmuszał do nazywania brodatego mężczyzny kobietą? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Czy Trzaskowski będzie zmuszał do nazywania brodatego mężczyzny kobietą?

Trzaskowski wprowadza ideologię gender do ratusza. Na Zachodzie policja już aresztuje tych, którzy ze skrajną lewicą się nie zgadzają. Czy więc Trzaskowski też będzie zmuszał swoich pracowników do nazywania brodatego mężczyzny kobietą? Czy obowiązkowe będą fikcyjne zaimki i końcówki, których zażyczy sobie transseksualista? Dlaczego prezydent Warszawy domaga się rzeczy absurdalnych?

Polak kieruje zespołem mającym przesunąć granice znanej fizyki Wiadomości
Polak kieruje zespołem mającym przesunąć granice znanej fizyki

W takich osobach moc!! Drodzy Państwo, Polak przeprowadza w naszym kraju jeden z największych w historii fizyki testów teorii kwantowej!

Znany polityk PiS zawieszony! Decyzja prezesa Kaczyńskiego z ostatniej chwili
Znany polityk PiS zawieszony! "Decyzja prezesa Kaczyńskiego"

Europoseł Krzysztof Jurgiel został zawieszony w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości – poinformował rzecznik partii Rafał Bochenek.

Nieoczekiwane orędzie Hołowni: To kwestia wagi państwowej polityka
Nieoczekiwane orędzie Hołowni: "To kwestia wagi państwowej"

– Ostudzenie natychmiast temperatury sporu to kwestia wagi państwowej; to sprawa naszego bezpieczeństwa – powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia w czwartkowym orędziu.

[Felieton „TS”] Jan Wróbel: Polski Ład w Europie tylko u nas
[Felieton „TS”] Jan Wróbel: Polski Ład w Europie

Do piór, które cenię, zaliczam pióro Marcina Napiórkowskiego, świadom, że pisuje on zasadniczo do pism z lewej strony polskiego centrum. Ale niech tam – wypowiada się po swojemu i językiem własnym, nie zaś językiem współczesnego polit-gramot-kuku-na-muniu. Kiedy zatem pisze o sporach wokół Zielonego Ładu, czytam, bo wiem, że nawet kiedy mnie zdenerwuje, to raczej nie spowoduje tzw. pęknięcia żyłki, lecz skłoni do myślenia. Czytam: „Aktywizm antyeuropejski motywuje dziś bardziej niż proeuropejski. Bo komu chciałoby się wychodzić z domu, żeby zamanifestować, że jest ok? «Nic się nie dzieje, spokojnie jest, i tak właśnie ma być!». Słabo wyglądałoby to na transparentach”. Zdaniem autora ostatni spór wykazuje nie tyle nonsens Zielonego Ładu, ile głęboki deficyt umiejętności budowania prestiżu i zrozumienia przez Unię Europejską. Nie tyle „Ład”, lecz nieład komunikacyjny jest kłopotem. Za projektem: „Stoi mnóstwo faktów, mnóstwo racji, mnóstwo niezłych pomysłów. Nie ma jednak opowieści. Nie ma mitów, które porwałyby tłumy?”.

Lewica zrywa współpracę z KO w Krakowie gorące
Lewica zrywa współpracę z KO w Krakowie

Struktury Nowej Lewicy wycofały się ze współpracy z Koalicją Obywatelską w Radzie Miasta Krakowa.

Kaczyński zadał niewygodne pytanie Tuskowi. Co zrobi premier? polityka
Kaczyński zadał niewygodne pytanie Tuskowi. Co zrobi premier?

– Tusk oświadczył, niedługo po tym głosowaniu, że ten pakt migracyjny przyniesie nam różne korzyści, że będziemy beneficjentami, no to ja teraz pytam publicznie. Panie Tusk, to dlaczego pan przeciw głosował? – powiedział w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak na jego słowa odpowie premier Donald Tusk?

Zamach na premiera Słowacji Roberta Fico. Co wiemy do tej pory? gorące
Zamach na premiera Słowacji Roberta Fico. Co wiemy do tej pory?

Premier Słowacji Robert Fico, ciężko ranny w środowym zamachu, pozostaje w czwartek na oddziale intensywnej opieki medycznej szpitala w Bańskiej Bystrzycy. Napastnik przyznał, że kierował się motywami politycznymi. Władze apelują o uspokojenie nastrojów.

Rewolucyjny, agresywny język Marty Lempart zastrasza ludzi tylko u nas
"Rewolucyjny, agresywny język Marty Lempart zastrasza ludzi"

- Rewolucyjny, agresywny język nie tylko zatruwa debatę publiczną, ale też wpływa na myślenie ludzi. Może prowadzić do tego, że wiele osób poczuje się zastraszone, nie będzie chciało zabierać głosu. Niektóre osoby, może mniej zdecydowane, doprowadzi to do myślenia, żeby szukać jakichś kompromisów, żeby tylko zamknąć temat aborcji - mówi poseł Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z portalem Tysol.pl.

Waldemar Buda wykluczony z posiedzenia komisji ds. tzw. wyborów kopertowych polityka
Waldemar Buda wykluczony z posiedzenia komisji ds. tzw. wyborów kopertowych

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda został wykluczony z posiedzenia komisji ds. tzw. wyborów kopertowych. Wcześniej między posłem PiS a przewodniczącym komisji, posłem KO Dariuszem Jońskim doszło do ostrej kłótni.

REKLAMA

Łysakowski Wyklęci przypisy cz.2

Przypisy cz. 2
[37] Źródło „Adam”                                                           Warszawa dnia 15.II.1958 r
    Przyjął Bruksztein                                                       Ściśle tajne

    „ [...] Po mszy znajdowaliśmy się na ulicy Kemnitz wyraził ogromną radość z mojego przywiązania do wiary – twierdząc, że w obecnym >kochanym< ustroju – w którym żadna wartość nie posiada ceny – jedynym miernikiem ludzkiej wartości jest jego stosunek do wiary. Wierzący w bardzo rzadkim przypadku jest zdolny do podłości. Aczkolwiek wiara w sferach inteligenckich nie jest probierzem. Jego moralności i etyki. Zupełnie odmiennie ta sprawa wygląda w sferach robotniczych. Tam wiara jest głębsza i prawie nigdy nie pozwoli na zdradę i podłość [...] .„ IPN-0192/140 t.1,s. 193,

[38] Przy okazji należy przypomnieć nazwiska tych, którzy przyczynili się do wydania i wykonania tego bandyckiego wyroku (Generał Fieldorf  / Nil został w marcu 1989 roku zrehabilitowany), a byli to: sędzia Maria Gurowską (de facto Maria Sand – jej nazwisko  można znaleźć między innymi w aktach procesu  Anny Roszkiewicz IPB GK 317439) , ławnicy Michał Szymański i Bolesław Malinowski, sędziowie Emil Merz, Gustaw Auscaler i Igor Andrejew,Bolesław Bierut ówcześnie Prezydent RP, Alicja Graff wicedyrektor Departamentu III Generalnej Prokuratury, Prokurator Witold Gatner, prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej – Helena Wolińska – paradoksalne ale brała ona także udział w procesach rehabilitacyjnych od 1956 roku w tym na przykład w procesie w  którym uniewinniono całkowicie od zarzucanych jej czynów współpracy z Niemcami i działania na szkodę Polski wspomnianą wyżej dzielną Annę Roszkiewicz IPN GK 317 439 s. 103 , prokuratorzy Prokuratury Generalnej – Beniamin Wejsblech i Paulina Kernowa niezwykle często występująca w przeglądanych przeze mnie aktach w tym między innymi właśnie oskarżająca Annę Roszkiewicz i wzywającą sąd do wymierzania oskarżonej „[…] odpowiednio surowej kary,[…]” IPN GK 317/439, s 62,  wyrok brzmiał 6 lat pozbawienia wolności, a uzasadnienie do niego w sposób następujący:”[…] uznać winną tego, że w okresie od maja 1943 r. do sierpnia 1944 r. idąc na rękę państwa niemieckiego działała na szkodę Państwa Polskiego […], że jako sekretarka i łączniczka kontrwywiadu okręgu warszawskiego, brała udział w opracowywaniu tak zwanych raportów sytuacyjnych, w których […]  znajdowały się rozpracowania organizacji lewicowych Gwardii Ludowej, Armii Ludowej, Krajowej Rady Narodowej, a także poszczególnych osób podejrzanych o przekonania lewicowe, które to raporty przekazywane były do kierownictwa A.K. celem walki z lewicą a także za pośrednictwem kierownictwa A.K. do gestapo […].” Sygnatura dokumentu wyżej s. 65,. Dla uzupełnienia obrazu dodajmy, że tacy przestępcy jak na przykład wyżej wymieniona Helena Wolińska prawie do dnia swojej śmierci korzystali z przywilejów materialnych, które gwarantowała im służba w „organach wymiaru sprawiedliwości” PRL, patrz tekst: „Odbieranie przywilejów funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki w wolnej Polsce (aspekty historyczno prawne)” pióra Renaty Soszyńskiej i Rafała Leśkiewicza, zamieszczony w pracy „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 – 1989”, 1/8 – 9/2011, na stronach 75 / 96, z życiorysami większości tych bandytów w sędziowskich i prokuratorskich (i niejdonkrotnie także adwokackich) togach można zapoznać się w pracy Tadeusza M. Płużańskiego „Bestie. Reprterskie śledztwo o ludziach, którzy w czasach komunizmu mordowali polskich patriotów, za co nigdy nie zostali ukarani”, Warszawa 2012,. Na pewne uwarunkowani zachowań tych ludzi można natrafić w wyiadzie jaki przeprowadził wspominany wyżej Tadeusz M. Płużański  z Ryszardem Mońką (zastępcą naczelnika więzienia mokotowskiego ds politycznych) w tygodniku Uważam Rze, 8 / 14 października 2012, „Kat strzelał po pijanemu”, „[...] Więzieni, torturowani, mordowani...Pan to nadzorował, był pan wysoko. Dziś nie rozumie się tych spraw, naciąga politycznie. W grę wchodziły tu problemy narodowościowe. Żydzi, Ukraińcy – to była elita. My byliśmy na przyczepkę. […] Musiał pan jednak znać tych ubeków. Nie znałem. Z tymi z MBP nie miałem nic wspólnego. Nie pochwala pan tych metod ? Pewnie, że nie pochwalałem. A Światło żyje ? Nie zyje. Przyjeżdżał na Mokotów. W departamencie więziennym wszyscy naczelnicy byli pochodzenia zydowskiego, ale potem jak powstał Izrael, rzucali leigitymacje. Mówili: po co nam ten PZPR, i wyjeżdżali. Oni nienwidzili Polaków. Nie wiem skąd się ta nienawiść brałą. Przecież w Polsce przez wieki było im dobrze. [...]”, s. 68 / 71 . W kontekście powyższego  oskarżanie Polaków o antysemityzm, pojawiające się wtedy gdy  mają miejsce próby oskarżania i następnie karania (na przykład Heleny Wolińskiej) stalinowskich oprawców są intelektualnie ekstrawaganckie i moralnie obrzydliwe, nie  mówiąc już o tym , że obraźliwe dla ofiar „bestii”. 

[39] Według znawców przedmiotu (kolaboracji) takich jak Profesor Tomasz Szarota („Kolaboranci pod pręgierzem”, Gazeta Wyborcza, 7 lipca 1995) osoby oskarżane i skazywane z artykułów "sierpniówki" nie mogły otrzymywać kary mniejszej niż trzy lata więzienia. Odbierano im przy tym prawa obywatelskie i honorowe oraz orzekano konfiskatę mienia. Sprawy tych ludzi rozpatrywane były przez „Specjalne Sądy Karne”, powołane do życia dekretem z 12 września 1944 r. i istniejące do 1947 roku. Kompetencje tych sądów przejęły później wydziały karne normalnych sądów okręgowych. 

#NOWA_STRONA#

[40]  Tomasz Szarota twierdzi w cytowanym wyżej artykule, że: „ […]Dopiero w trakcie pisania tego artykułu otrzymałem od dr. Dariusza Jarosza informację o odnalezionym przez niego w zespole akt Kancelarii Prezydenta RP i Rady Państwa bardzo ważnym dokumencie: wykazie liczby skazanych w Polsce na podstawie "sierpniówki" w latach 1944-1949. Dane te nigdzie dotychczas nie były publikowane. Okazuje się, że w 1944 r. skazano 29 osób, w 1945 r. - 1205, w 1946 r. - 2238, w 1947 r. - 3690, w 1948 r. - 4683 i w 1949 r. - 4777, czyli razem 16 622 osoby. […]”. Dane te wydają się być prawdziwe. 

[41]  Patrz - wspominany wyżej artykuł z Gazety Wyborczej,

[42] Pytanie: Kiedy we wsi Orzełek zaczęli ukrywać się 4 – rej sowieccy żołnierze uciekinierzy z obozu jenieckiego ? Odpowiedź: Zimą 1943 – 44 r. przyszło na wieś Orzełek czterech sowieckich żołnierzy ubranych po cywilnemu […] zetknęli się wszyscy razem i zaczęli chodzić na napady. […] Dokonywali oni napadów na uciekających z treblinki żydów  (tak w tekście – P.Ł.). […]”, Z akt śledczych przeciwko Sewerynowi Ufnalowi (żołnierzowi AK, mieszkańcowi opisywanej okolicy oskarżonemu o zabicie w. w. żołnierzy sowieckich) – fragment zeznań świadka Czesława Kalbarczyka przesłuchiwanego dnia 4 czerwca 1949 roku przez oficera śledczego WUBP Wacława Letkiewicza, IPN GK 318/418 s. 13., oraz kolejny dokument z tych akt mówiący o atakowaniu żydowskich uciekinierów: „[…] Kiedy niemcy w tym czasie zaczęli wywozić żydów do Treblinki odległej od Orzołka o 3 kilometry, to w czasie przebiegu pociągów przez las pobliski dużo żydów (zachowana oryginalna pisownia dokumentów – P.Ł) ratując się ucieczką wyskakiwało z wagonów. Właśnie na tych żydów wymienieni na wstępie (byli żołnierze sowieccy – P.Ł.) przybysze zaczęli dokonywać napadów. Później zdarzały się wypadki, że ci sami przybysze dokonywali napadów na ludność polską.”, z protokołu przesłuchania przez Sędziego Grodzkiego w Węgrowie Władysława Dworakowskiego (dnia 10 czerwca 1949 roku) podejrzanego o udział w zabójstwie wspomnianych Sowietów Stanisława Ogonowskiego (dodajmy przy tym , ze Ogonowski sam omal nie został wcześniej zabity przez wymienionych Sowietów), IPN GK 318/418, s. 17,.

[43]  Z uzasadnienia unieważnienia wyroku na Seweryna Ufnala i Jana Leśnika z dnia 16 marca 2001: „[…] Było ono realizacją jednego z celów tej organizacji (AK), jakim była ochrona ludności cywilnej przed aktami bandytyzmu i terroru. Oczywistym bowiem w sprawie niniejszej jest, że osoby wobec których wydano i wykonano rozkaz zabicia ich, należały do grupy przestępczej dopuszczającej się szeregu napadów rabunkowych, gwałtów i zabójstw na terenie działania oddziału oskarżonych. W tej sytuacji zachodzą wszelkie podstawy do przyjęcia, że aresztowanie a następnie skazanie Seweryna Ufnala i Janusza Leśnika było związane z ich działalnością na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.”. Z akt IPN GK 318/416 s.153. 

[44] Z akt sprawy karnej przeciwko Tadeuszowi Markiewiczowi funkcjonariuszowi Policji Państwowej w latach 1938 / 1939, „Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu z dnia 12 października 1950 roku” – akta o sygnaturze IPN GK 317/582, s. 13. Podobny „format” miała sprawa karna prowadzona przeciwko 2 innym funkcjonariuszom Policji Państwowej, Henrykowi Pogorzelskiemu i Tadeuszowi Pawłowskiemu IPN GK 317/754 i IPN GK 317/755, którym zarzucano działanie przeciwko narodowi polskiemu tylko i wyłącznie dla tego, że pod koniec lat trzydziestych ubiegłego stulecia (a więc w wolnej Polsce) ścigali komunistów, którzy chcieli destrukcji Państwa Polskiego i jego anihilacji. Ciekawy w tym kontekście jest fragment listu Henryka Pogorzelskiego jakie skierował on z więzienia „mokotowskiego” do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie (abstrahuję tu od późniejszych decyzji sądów różnych instancji zmniejszających obu policjantom wyroki a na samym końcu uniewinniających ich od zarzucanych im czynów)  z dnia 13 lipca 1952 roku: „[…] Nigdy w czasie służby nie skrzywdziłem osób zatrzymanych. Nigdy nie mściłem się za doznane krzywdy. Dwukrotnie darowałem i zwolniłem bez następstw […] dwóch członków KZMP za przygotowanie zamachu na moje życie. Nigdy w innych czynnościach służbowych w Policji […] nie użyłem broni nawet w wypadku próby zabicia mnie. Wolałem znieść ciosy w głowę zadawane mi sporym kamieniem przez atletycznej budowy kowala, członka KPP, niż użyć przeciwko niemu broni. Sumienie nie pozwalało mi zabić człowieka, chociaż trzymałem pistolet w ręku będąc napadniętym nie napadającym […]” z akt o sygnaturze GK 317/754 s. 30,. Abstrahując tu od wiarygodności twierdzeń policjanta o jego osobistej łagodności otrzymujemy de facto mocny obraz działania komunistycznej jaczejki i stosunku komunistów do Państwa Polskiego, które można było „walnąć cegłą w łeb”.  Za popełnione przed wojną „zbrodnie” będące faktycznie działaniami obronnymi Polski wobec komunistów ścigano nie tylko policjantów. Za swą służbę cierpieli także urzędnicy wszelkich szczebli. Klasycznym przykładem niech będzie tu v/ce starosta w Łasku i Piotrkowie Jerzy Rosicki: „[…] Pytanie: Opowiedzcie swoją działalność jako starosty powiatowego […] na odcinku KPP i KZMP. Odpowiedź : Stwierdzam, że interesowałem się przejawami działalności politycznej członków KPP i KZMP tylko o tyle o ile chodziło o wyłowienie jakichkolwiek niezadowoleń  wśród mas pracujących przez wywoływanie strejków względnie innych demonstracji […] W okresie swego urzędowania […] tak w Łasku jak i w Piotrkowie podpisywałem wnioski na działaczy KPP i KZMP za działalność polityczną wśród robotników w celu ich wyłania do obozu Berezy Kartuskiej, które to swatały realizowane przez policję państwową […].”, z przesłuchania Jana Rosickiego przez oficera śledczego UBP w Łodzi Zdzisława Drobnika dnia 6 października 1953 roku, IPN GK 317/670 s.18,

[45] Z akt sprawy przeciwko Józefowi Szostakowi i zamieszczonego w nich aktu oskarżenia (sporządzony 1 lipca 1952 roku przez oficera śledczego UBP Czesława Ruzgę), IPN GK 317/852, T.I, s.2/3/4, 

[46] Teraz zaś fragmenty uzasadnienia wyroku na Józefa Szostaka (ostatecznie skazano go za działanie przeciwko ZSRS – czyli pracę dla niepodległej Polski – 26 stycznia 1953 roku -na 6 lat więzienia, a następnie 1 lutego 1958 roku uniewinniono ze wszystkich stawianych mu zarzutów): „[…] wprawdzie oskarżony twierdzi,. że działania wojenne (przeciwko ZSRS – P.Ł) ze strony Polski […] nie były pomyślane jako agresja […] ale tego rodzaju stanowisko jest najwyraźniejszym fałszowaniem rzeczywistości. Historia dowodzi czegoś innego. […] Z tego wynika, że Szostakowi musiały być znane nastroje społeczeństwa radzieckiego, […] i jego negatywne stanowisko do wszelkich napaści i podbojów. Szostak musiał się orientować, że państwo radzieckie, ze względu na zasadnicze założenia, […] nie mogło szykować i nie wykazywało jakiejkolwiek i przeciwko komukolwiek agresji bowiem już w momencie swego powstania – potępiło carską politykę podbojów i unieważniło traktaty rozbiorowe Polski. Wobec tego oczywistym jest, że plany wojenne, nad którymi pracował Szostak, nie mogły być planami obronnymi, ale tylko agresywnymi. […] oskarżony nie uwzględnia planów sojuszu Polski faszystowskiej z Niemcami Hitlera.[…]”. Pod wyrokiem podpisali się sędzia Marian Stepczyński, ławnicy Sołdatow i Bruliński oraz prokurator Maria Warman, IPN GK 317/852, T.I, s.61,

[47] Cytowany artykuł z Gazety Wyborczej: „[…] Niewykluczone, że owa "władza ludowa" początkowo rzeczywiście zamierzała dokonać w Polsce uczciwego suum cuique, a dekret "sierpniowy" PKWN w intencji jego autorów służyć miał tylko i wyłącznie do rozprawy z hitlerowskimi zbrodniarzami i zdrajcami narodu polskiego. Mało znane są pod tym względem poczynania władz na Pradze jesienią 1944 r. Otóż podczas pierwszego plenarnego posiedzenia Warszawskiej Rady Narodowej 30 XI 1944 r. przyjęta została uchwała zobowiązująca komitety domowe do "rejestracji niemców [z małej litery - T.S.] i osób oskarżonych o współpracę z władzami okupacyjnymi". Komentarz "Życia Warszawy" (z 3 XII 1944 r.) do tej uchwały nosi tytuł "Oczyścić dom". Chodziło więc o podobne działanie jak francuska "epuration", z tym że wyraźnie odwoływano się u nas do udziału czynnika społecznego. Dla każdej kamienicy miano robić listy zdrajców i kolaborantów, ewentualnie, gdy ich wśród lokatorów nie było, należało dostarczyć zaświadczenie, "że w odnośnym domu nie zamieszkują zdrajcy narodu", podpisane przez przewodniczącego komitetu domowego. Dziwnie jakoś potem głucho o tej akcji. Nie mogło być inaczej, skoro "władza ludowa", jak sądzę z nakazu NKWD, zaczyna się interesować nie tyle kolaborantami, co swoimi wrogami politycznymi, przede wszystkim żołnierzami Armii Krajowej. Oto tytuły z cytowanego "Życia Warszawy": 13 XII 1944 r. - "A.K. - organizacja zbrodni", 14 XII - "Zniszczyć gniazda zbrodni", 16 XII - "Wstąpienie do A.K. to przejście na stronę niemiecką", 21 XII - "Pod pręgierzem - nowa zbrodnia A.K." 

[48] „Zabijano mnie dwa razy” – Rozmowa z Płk Janem Górskim, przewodniczącym Światowego Związku Armii Krajowej w Wielkopolsce, - rozmawia Wojciech Wybranowski: „[…] Wtedy miał pan pierwszy kontakt z komunistami ? Tak. Na trasie pomiędzy Łagowem a Opatowem, koło leśniczówki  Nieskurzów zostałem schwytany przez bojówkarzy Armii Ludowej obserwujących leśniczówkę, […]. Al. – owcy wiedzieli, że jestem żołnierzem AK. Krótka wymiana zdań między ludowcami i zapadła decyzja >>zlikwidować<<. […] Kto był ich dowódcą ? Trudno powiedzieć, oni wówczas bardzo mocno ścierali się między sobą o przywództwo. Właściwie była to banda rabunkowa tworzona przez przedwojennych działaczy PPR (błąd lub brak precyzji – PPR przed wojną nie istniało – prawdopodobnie chodziło o KPP – P.Ł.) i zwykłych przestępców, pospolitych bandytów, którzy wstąpili do AL. Ci, którzy mnie schwytali, podlegali niejakiemu >>Saszce<<, żołnierzowi Armii Czerwonej, który zbiegł z  niewoli, i niejakiemu >>Lepiarzowi<< przedwojennemu bandycie. […] Przeprowadziliście akcję odwetową ?  Doszło do ostrej rozmowy naszego dowództwa z AL. – owcami. Zobowiązali się powstrzymać od takich działań, które w gruncie rzeczy były na rękę Niemcom. […] Ich dowódca >>Brzoza<< (Jan Byk vel Czesław Borecki – przyp. Red) nie wywiązał się z ustaleń. […] schwytali na przykład czterech naszych chłopaków z oddziału AK - >>Nurta<< (mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego – przyp. Red.), gdy ci wracali z przepustki […]. >>Brzoza<< wyprowadził ich do lasu i rozstrzelał. Po wojnie za >>zasługi,, >>Brzoza<< został wojewódzkim komendantem MO. A jego współpracownicy funkcjonariuszami UB.”, tekst rozmowy zamieszczony w numerze 5/2011 tygodnika „Uważam Rze” z dnia 7 marca, s.44, 

[49] „[…] w pobliżu Sobótki nadjeżdżał z przeciwnej strony wózek chłopski, na którym jechali dwaj nieznani nam ludzie. W pewnym momencie jeden z nich zeskoczył z wózka, podbiegł do nas z wyciągniętym pistoletem i krzyknął >>ręce do góry<<. Wtedy Soktnicki wyjął pistolet i strzelił. […] Po krótkiej strzelaninie w której wszyscy brali udział wycofaliśmy się w stronę Sobótki przy czym widzieliśmy jak jeden z przeciwników podniósł swego towarzysza z ziemi […]. Wickenhagen usłyszawszy o tej przygodzie wyraził przypuszczenie, że byli to żołnierze Armii Ludowej, którzy poprzedniej nocy obrabowali dwór w okolicy.[…]” , z protokołu przesłuchania świadka Andrzeja C[L]emańskiego przez funkcjonariusza UB Tadeusza Cibora (24 stycznia 1949) w sprawie Stanisława Skotnickiego sądzonego między innymi za próbę zabójstwa żołnierza AL., IPN GK 317 / 839, s. 114,

[50]  Przykład sądzenia i skazania bardzo młodych ludzi dają nam akta IPN odnoszące się do procesu organizacji  „EKA 3” – akta tej sprawy znajdują się w teczkach o sygnaturach: IPN Bi 015/409, IPN Bi 213 - 23 - 126 V, IPN Bi 212/4880, IPN Bi 213 – 23 – 119 V, IPN Bi 212 – 23 – 073 V, IPN Bi 212/4708. 

#NOWA_STRONA#

[51] „[…] Przechodząc do rozważenia kwestii wymiaru kar. Sąd miał przede wszystkim na uwadze ogrom zbrodni popełnionych przez oskarżonych wobec Polski Ludowej (w chwili , gdy „oskarżeni” popełniali swe „zbrodnie” twór taki jak „Polska Ludowa” nie istniał w jakimkolwiek wymiarze łącznie z tym , który pozwoliłby sądzić kogokolwiek za działanie przeciwko „niej” czyli w wymiarze prawnym – P.Ł.) i własnego narodu. Wydając jednak stosunkowo łagodne wyroki. […] Polska Rzeczpospolita Ludowa rozbiła doszczętnie reakcyjne podziemie inspirowane przez tych samych mocodawców, którzy kierowali zbrodniczą działalnością oskarżonych w czasie okupacji. Władza ludowa okrzepła i może okazać swoją siłę, między innymi tym, że rozbitkom zbankrutowanego obozu politycznego, zasiadającym na ławie oskarżonych […], okazuje swą wielkoduszność i wymierza im łagodne kary, tym bardziej, że zrozumieli oni ogrom zbrodni, których się dopuścili […]. Sąd ludowy hołdując zasadzie, że kara ma być celowa, a więc podyktowana nie pragnieniem odwetu, zemsty, ale dążeniem do osiągnięcia celów leżących u podstaw instytucji kary, […].” Z wyroku Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy Wydział IV Karny na Tadeusza Myślińskiego, Jana Zborowskiego, Wacława Iwaszkiewicza, Bernarda Zakrzewskiego, Antoniego Szperlicha, Stefana Rysia. IPN GK 317/586, s. 236,   

[52] „[…] Wobec odwołania przez skazanych Pajora, Nienałtowskiego, Czystowskiego złożonych przez nich zarówno w śledztwie, jak i rozprawie wyjaśnień, jak również przez niektórych świadków, […], i wysunięcia zarzutów co do stosowania  wobec nich w śledztwie sprzecznych z prawem metod, zarzutów uprawdopodobnionych ujawnianymi obecnie faktami […]. Przytoczone wyżej okoliczności podważające zasadność wyroku skazującego – stwarzają konieczność wznowienia postępowania i przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia w stosunku do wszystkich oskarżonych, a więc i co do Zygmunta Ojrzyńskiego w stosunku do którego wyrok został wykonany, a co do którego za wznowieniem postępowania takie same względy przemawiają. […]”, z uzasadnienia postanowienia o wznowieniu postępowania (z dnia 27 października 1956 roku) podjętego przez Sąd najwyższy Izba Karna w Warszawie w sprawie oskarżonych Pajora, Ojrzyńskiego, Nienałtowskiego, Czystowskiego znajdującego się w teczce IPN GK 317/725 s.1, (reszta dokumentacji w tej sprawie w teczkach IPN GK 317/724, IPN GK 317/726, IPN GK 317/727,).

[53] Bito i torturowano nie tylko „wrogów klasowych” i „bandytów z AK” fizycznej presji poddawani byli w śledztwach także i ci, którzy uznawani byli za na danym etapie „rozwoju socjalizmu” zdrajców „sprawy”: „[…] Sąd nie rozpoznał merytorycznie wniosku o odszkodowanie za wybicie i wstawienie zębów bowiem wiąże się to z niedozwolonymi metodami śledztwa, a więc właściwa dla tego jest droga postępowania cywilnego […]”, z postanowienia Sądu Wojewódzkiego dla m.St. Warszawy odnośnie wniosku o odszkodowanie Aleksandra Łaktiewa (członek „Miecza i Pługa”) , IPN GK 317 / 759, s.104. O „niedozwolonych metodach śledztwa” będziemy wspominać jeszcze w dalszej części tekstu, gdyż wątek ten będzie pojawiał się w kolejnych teczkach i dokumentach wytwarzanych w interesujących nas sprawach po roku 1956. 

[54] Protokół przesłuchania prowadzonego przez Jana Szymczaka dnia 21.02.50 r. IPN GK 317/780 s.5. Charakterystyczne jest, że Jałbrzykowskiego przesłuchiwano kilka razy dziennie przez prawie tydzień. Na protokołach brak godzin przesłuchań można więc wnioskować, że był przesłuchiwany, przez zmieniających się śledczych, w tak zwanym konwejerze czyli de facto w zasadzie bez przerwy lub z niewielkimi przerwami.

[55] „[…] Już obecnie – dla każdego jasną jest sprawą, że moja współpraca z Karwackim w czasie okupacji oraz pomoc materialna jaką mu świadczyłem nie były wspieraniem >>kontrrewolucyjnej grupy dywersyjnej<< czy też działaniem na rzecz >>wielkiej kierowanej prowokacji<< - (przez którą śledztwo uważało grupę tow. Tow. Gomółki , Spychalskiego i innych) lecz ofiarnym wypełnieniem mego obowiązku jako rewolucjonisty i Polaka. […]”, z prośby Stanisława Szczota o rehabilitację i rewizję nadzwyczajną skierowanych do Sądu najwyższego dnia 15.11.56 roku , IPN GK 317 / 870 t. 2, s.166, „[…] Mjr. Michalak tłumaczył mi także, że w tej całej sprawie nie chodzi o mnie. […] W takich oto warunkach powstał protokół rzekomej mojej współpracy z Ardellim. Skoro przez cały czas śledztwa zarzucano mi udział i kontakty z >>kontrrewolucyjną grupą Gomółki<< oraz >>spowodowanie<< przeze mnie (wraz z Karwackim) rzekomego zatwierdzenia przez Moskwę Gomółki na stanowisku sekretarza KC. […] Chcąc przerwać pasmo udręki przesłuchiwań i doprowadzić do tego, by ta gehenna cała czym prędzej się skończyła – złożyłem zeznanie o mojej rzekomej współpracy z Ardellim […] Byłem doprowadzony do takiego stanu, że >>przyznałem<< się nawet do współudziału w zabójstwie Nowotki […] i do rzekomego rozpracowywania M .Fornalskiej. […] We wrześniu 1953 r. został mi odczytany (w ubikacji) akt oskarżenia. […]”, z listu Stanisława Szczota do Ministra Sprawiedliwości Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (20.07.1956) , IPN GK 317 / 870 t.2, s. 176, 177, 178, 180,

[56] Dla wyjaśnienia dodam, że w przygotowanym katalogu , z którego korzystałem widniały tylko nazwiska skazanych i „mniej więcej” definiowano „zbrodnię” jakiej określony człowiek miał się dopuścić, z zaznaczeniem, że wyrok zapadł na podstawie „sierpniówki” lub jakichś innych regulacji prawnych. Tak więc nie było tu możliwości (przy doborze akt) manipulacji i ustawiania ich pod określoną z góry tezę badawczą.

[57]  Z dokumentów Sądu Najwyższego Izba Karna (17.01.57) dotyczących uchylenia wyroku na Stanisława Szczota i uniewinnienia wyżej wymienionego, IPN GK 317 / 870 t. 2, s. 150, oraz z wcześniejszego listu / podania Szczota do Sądu Najwyższego ( 15.11.56) dotyczącego rewizji nadzwyczajnej i rehabilitacji s. 165  dokument znajduje się tym samym co sygnowany wyżej zbiorze archiwaliów,

[58]  Piotr Gontarczyk „Operacja Wallenrod” Rzeczpospolita, 27 lipca 2011, 

[59] „ […] Może być to jednym z powodów, dla których z entuzjazmem przyjmowane są we współczesnej polskiej humanistyce postmodernistyczne tezy o wielostronności historii i wielości interpretacji. Bowiem nie jest chyba przypadkiem, że wiele ze współczesnych "gwiazd" postmodernizmu w humanistyce było wcześniej marksistami. Zgodnie z założeniami tej nowej teorii dąży się do przekonania środowiska historycznego, i w tym duchu wychowuje się kolejne roczniki historyków, że nie ma jednej prawdziwej wersji wydarzeń. Wieloznaczność źródeł ma być powodem zanegowania możliwości odtworzenia ich przebiegu, można mówić jedynie o możliwych wersjach. Podkreśla się więc, że jest wersja wynikająca ze źródeł pisanych (a najczęściej jest to kilka wersji) oraz ta zachowana w ludzkiej pamięci - uczestników zdarzeń czy ich obserwatorów. Dla części metodologów nie do pomyślenia jest krytyczne połączenie tych wizji - możemy mówić, co najwyżej, o równoległych, na równi traktowanych, narracjach. Dodatkowo będą się oni domagać ucieczki od wartościowania. Nie ma więc prawdy i fałszu, bohaterstwa i tchórzostwa, wierności i zdrady - wszystko jest relatywne. W takim ujęciu działania polskiego podziemia niepodległościowego oraz zwalczających je ubeków traktowane będą na równi, podobnie jak aktywność gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" i Bolesława Bieruta. Napisanie, że wprowadzenie stanu wojennego było złe, jest subiektywną oceną, a więc działaniem niezgodnym z warsztatem historyka. On nie ma oceniać, ale relacjonować, jak można widzieć daną sytuację w świetle zróżnicowanych źródeł. Bowiem to, co z punktu widzenia aresztowanych działaczy "Solidarności" jawiło się jako złe, we wspomnieniach Wojciecha Jaruzelskiego będzie pozytywnym działaniem zmierzającym do zaprowadzenia porządku publicznego. Taka wizja przynosi ostateczne uwolnienie od problemów z "ludową" Polską. Czerwony totalitaryzm nie był dobry ani zły, po prostu był, a można go było postrzegać rozmaicie - inaczej postrzegał go gen. "Nil", któremu zakładano pętlę na szyję, a inaczej kat, który uruchamiał pod nim zapadnię. W mętnej wodzie postmodernistycznego relatywizmu rzesze komunistycznych aparatczyków czy wspierających reżim intelektualistów mogą czuć się bezpiecznie. A jeśli komuś przyjdzie do głowy przypomnieć o ich zaangażowaniu sprzed 1989 roku, będzie można o takiej osobie napisać, że na polityczne zamówienie realizuje "politykę hakową. […]". Nasz Dziennik „Miś czy esbecki układ ND.5.08.11”

[60]  Protokół rozprawy sądowej przeciwko Adamowi Kasce (16 października 1953 roku) – IPN GK 318/467 t.1 , s. 36,

#NOWA_STRONA#

[61] „[…] Nie jest mi też wiadomo o tym, że grupa >>Orlika<< dokonywała morderstw ludności polskiej i żydowskiej […]” , z akt sprawy Witolda Nowaka żołnierza AK i późniejszego uciekiniera z MO, IPN GK 318/654, s.104,

[62] IPN-0192/140 t.1

[63] IPN GK 317/733 – teczka akt śledczych z kopiami rozkazów i dokumentów podziemia niepodległościowego. Cytaty z dokumentu zatytułowanego „Sprawozdanie 18.III” – dokument pisany ręcznie (zachowano w nim oryginalną pisownię) sygnowany „Agent – dalej nieczytelne – Komador !?”, datowany 20.V. s.271/272. Wspominany Goldberg został przez piszącego sprawozdanie żołnierza podziemia zabity o czym  żołnierz ów donosi sam relacjonując dalej zdarzenia: „[…] W dniu 14.V. […] r o godz 14 zjawiłem się u Tęczyńskich w towarzystwie kolegi pseudo Apis, wykonaliśmy wyrok przez zastrzelenie […] za jego czyny wyrodne na osobie żony Tęczyńskiej.  Samowolny ten wyrok wykonałem bez zezwolenia sądu który powinien drogę służbową być rozpatrzony. Lecz sprawa przybierała tak szybki obrót, że rodzina Tęczyńskich mogła zostać narażona na śmierć, bo Goldberg stawał się dla otoczenia niemożliwym grożąc że sam pójdzie do żandarmerii i powie że oni go przetrzymywali jako żyda […] Ratując dwóch istnień młodych Polaków dopuściłem się tejże samowoli, zaco Sąd przepraszam jednocześnie podając swoje usprawiedliwienie.” Cytowany wyżej dokument na stronach 271/272 – znajdują się w nim także zeznania świadków potwierdzające twierdzenie osoby, która zastrzeliła Goldberga. Ciąg dalszy „jego” historii  (zeznania świadków odwołujące to co powiedzieli kilka lat wcześniej – patrz wyżej, protokół ekshumacji, wzmianki ukazujące Go jako ofiarę antykomunistycznej działalności „Startu”) znajdziemy w aktach IPN pod sygnaturami IPN GK 317/727 s. 26 (sprawa Witolda Pajora, Zygmunta Ojrzyńskiego, Stanisława Nienałtowskiego i Andrzeja Cystowskiego), IPN GK 317/728, s. 449/453, 457, 461/470, (dokumenty do w.w. sprawy w tym kwestii ekshumacji ciała Goldberga traktowanego niesłusznie jako modelowy przykład prześladowania komunistów i antysemityzmu podziemia),

[64]  Antoni Szperlich nie odegrał niestety w „całej” tej sprawie szczególnie chlubnej roli. 

[65] Z teczki zawierającej wyżej wspominany akt oskarżenia przeciwko wymienianym w tekście osobom. Dokument znajduje się w teczce o sygnaturze IPN GK 317/586 na stronach (własna / odręczna numeracja w teczce) 14 – 49, 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe