[Felieton "TS"] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Źródła w Rosji bolszewickiej

    Aby dojść do jądra stereotypu „żydokomuny”, musimy jednak wrócić w czasie do początków władzy sowieckiej w Rosji. Lecz i tutaj widzimy celność zasady, że nadreprezentacja osób wywodzących się z tej czy innej ludności w organach terroru wcale nie odzwierciedla ich nadreprezentacji w odniesieniu do całej społeczności żydowskiej (czy innej). Tym bardziej widoczny jest ten mechanizm, że obserwować go można przed Holocaustem, który przecież zniszczył wszelkie normalne proporcje wśród ludności żydowskiej. Zgładzono ogół, margines rewolucyjny przeżył w Sowietach w nieproporcjonalny sposób. 
 [Felieton
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

W każdym razie tematyka „Żydów” w komunistycznym aparacie terroru nie jest opracowana dogłębnie. W dużym stopniu pozostaje ona tabu, chociaż niektórzy historycy odważnie starają się do niej odnieść. Na przykład Anna Geifman i Richard Pipes otwarcie przyznają, że Lenin używał w tajnej policji mniejszości narodowych, które były wrogie caratowi, a szczególnie Polaków, Łotyszy, Ormian i Żydów. Antony Polonsky mówi o interesującym nas formacyjnym okresie rewolucji i wojny domowej, że „około 75 procent czekistów w Kijowie to Żydzi”. 

    Według najnowszych badań odpowiednia statystyka narodowościowa w ukraińskim kierownictwie republikańskim tajnej policji sowieckiej w połowie lat trzydziestych to: Żydzi (66,67 proc.), Rosjanie (14,44), Ukraińcy (6,67), Łotysze (3,33), Polacy (2,22), Białorusini (1,11), a co do reszty nie zachowały się wiadomości o ich pochodzeniu (5,56). Naukowiec ukraiński Vadym Zolotarov podkreśla, że w tym czasie ludność żydowska stanowiła 6 proc. wszystkich mieszkańców Ukrainy sowieckiej. Oznacza to, że 66,67 proc. enkawudzistów żydowskiego pochodzenia na stanowiskach kierowniczych wskazywało na ponad dziesięciokrotną nadreprezentację tej grupy etnicznej na szczycie sowieckiej tajnej policji. W połowie lat dwudziestych uczestnictwo w organach terroru osób pochodzenia żydowskiego było znacznie niższe. Znakomita większość czekistów na stanowiskach kierowniczych to etniczni Ukraińcy, co odzwierciedlało politykę „korenizacji”, czyli ukrainizacji władzy bolszewickiej. Ale polityka ta dopiero zaczęła funkcjonować na dobre po wojnie domowej. Przed nią pozostają jedynie niepotwierdzone szacunki Polonsky’ego i innych. Jeszcze raz zwróćmy uwagę, że mamy tu do czynienia z patologicznym marginesem rewolucyjnym, a nie przeciętnym przekrojem ukraińskiego żydostwa. 


    Autorzy najnowszych ustaleń statystycznych pokazują jednoznacznie, że wąski margines osób urodzonych w rodzinach żydowskich odrzucił swoje tradycje i korzenie, albo bezpośrednio obejmując bolszewizm, albo przechodząc przez rozmaite żydowskie partie rewolucyjne (takie jak Bund czy Poalej Syjon). Mechanizm samoselekcji do instytucji utworzonych czy przejętych przez czerwoną rewolucję gwarantował, że trafiały do nich całe grupy związane ideowo, a nie etnicznie, a potem wzmacniane przez kooptację rodziny i przyjaciół. Rekrutacja nie zachodziła według klucza etnicznego, a tylko ideowego i środowiskowego. I tak na przykład Polacy ciągnęli podobnych sobie Polaków i innych związanych tymi samymi ideałami czy wspólnymi przeżyciami, Łotysze podobnych sobie Łotyszy i innych, a Żydzi również. Stąd tow. Leon Trocki skarżył się na posiedzeniu Politbiura 18 kwietnia 1919 r.: „potężny procent pracowników w Czeka oraz w centralnych instytucjach sowieckich składa się z Łotyszy i Żydów”. Jednak w sensie liczb absolutnych było ich niewielu. Kilkuset zbrodniczych czekistów o żydowskich korzeniach to kropla w wodzie przy 2 milionach sowieckich Żydów, którzy przecież ze zbrodniami komunistycznymi i terrorem nie miała w swojej masie nic wspólnego, chyba że jako ofiary. 


Podobne wnioski wynikają z badań porównawczych w ośrodkach kierowniczych tajnej policji w centrum wykonawczym ZSRR. Na poziomie moskiewskiej centrali około 37 proc. kierownictwa było pochodzenia żydowskiego w połowie lat trzydziestych, podczas gdy ich udział wśród ludności Związku Sowieckiego wynosił 2 proc. (celem porównania – Polacy w kierownictwie NKWD stanowili około 5 proc., a Łotysze do 8 proc., również nieproporcjonalnie więcej niż ich udział w całej ludności). Wśród przywódców aparatu terroru na Ukrainie, jak podaje Volodimir Czisnikov (Chesnikov), funkcjonowały podobne mechanizmy i proporcje w latach 1918-1953. Z tym że na samym szczycie na 10 najważniejszych szefów, którzy kierowali czerwonym ukraińskim aparatem terroru między 1918 a 1940 r., tylko dwóch było Żydami (Icek Izrailovicz Szwartz od grudnia 1918 r. do kwietnia 1919 r. oraz Izraeil Moseievicz Leplevski od czerwca 1937 do stycznia 1938 r.). Reszta to Ukraińcy czy Rosjanie oraz 1 Łotysz i 1 Polak (Stanisław Redens, czerwiec 1931 – luty 1933). Notabene V.A. Zolotarov ustalił, że w ukraińskiej NKWD Polaków służyło proporcjonalnie więcej niż Ukraińców (w stosunku do ich udziału w całej populacji). Ale tak jak w wypadku czekistów pochodzenia żydowskiego, tak też i tajni policjanci sowieccy o polskich korzeniach nie byli reprezentatywni w stosunku do całej, ponadmilionowej ludności polskiej w Związku Sowieckim. 


Zvi Gitelman przeprowadził następującą syntezę tej kwestii: „W listopadzie 1923, na 96 głównych kierowników OGPU, spadkobiercy Czeka i poprzednika NKWD, 15 (15,7 proc.) było Żydami, druga kategoria zaraz po Rosjanach (54, czy 56,3 proc.). W maju 1924 na 2402 pracowników aparatu centralnego OGPU 204 (8,5 proc.) to Żydzi, na trzecim miejscu za Rosjanami (69,5 proc.) i Łotyszami (8,7 proc.). Stopniowo proporcja nie-Rosjan, szczególnie Łotyszów, zmniejszyła się w aparacie tajnej policji. Ale w 1934 r., gdy zaczęto „wielkie czystki”, na czołowych pozycjach w NKWD stało więcej Żydów (37) niż Rosjan (30), ale to się drastycznie zmieniło do 1941 r.”.

Wykazaliśmy więc nadreprezentację Żydów (ale też Polaków i innych mniejszości) w aparacie sowieckiego terroru we wczesnych okresach. Nadreprezentacja często była przytłaczająca. Z drugiej strony jednak potrafiliśmy udowodnić, że była to w zasadzie garstka ludzi w stosunku do milionowych rzesz ich krajan czy byłych współwyznawców. Ale fakt ten nie zmienia ważności percepcji o nadreprezentacji. Nadreprezentacja taka odzwierciedla charakter rewolucji i dynamikę rekrutacji rewolucyjnych kadr. Dotyczy to zarówno osób wywodzących się z judaizmu, jak i chrześcijaństwa. Jak widać, rzeczywistość, twarde, statystyczne fakty – a nie mit czy antysemityzm – wpłynęły na powstanie stereotypu „Żydów w NKWD”. 
W jaki sposób wpisywało się to wszystko w stereotyp „żydokomuny”? Jak wpływało na percepcję tego zjawiska? Jak miało się do rzeczywistości?


Intel z DC
Waszyngton, DC, 15 października 2020 r.


 

POLECANE
NFZ wydał ważny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał ważny komunikat

Narodowy Fundusz Zdrowia wydał pilny komunikat. Do instytucji docierają kolejne sygnały o próbach wyłudzeń, w których oszuści podszywają się pod NFZ. Fałszywe SMS-y i e-maile mają nakłaniać do kliknięcia w niebezpieczne linki. Eksperci ostrzegają – możesz stracić nie tylko dane, ale i pieniądze.

Szokujące zachowanie europosła Platformy w odpowiedzi na pytania Telewizji Republika z ostatniej chwili
Szokujące zachowanie europosła Platformy w odpowiedzi na pytania Telewizji Republika

Republika opublikowała w swoich mediach społecznościowych serię pytań, jakie reporter telewizji zadał Krzysztofowi Brejzie. Europoseł był pytany o swoje kontakty z SKW w 2015 r. Powodem pytań, jak mówił reporter, miały być interpelacje poselskie in blanco znalezione w sejfie SKW, "takiej samej treści" jak te, które złożył do marszałka Sejmu ówczesny poseł PO Krzysztof Brejza.  

Spotkanie Karol Nawrocki – Friedrich Merz. Jest komunikat prezydenta RP z ostatniej chwili
Spotkanie Karol Nawrocki – Friedrich Merz. Jest komunikat prezydenta RP

Karol Nawrocki po raz pierwszy zabrał głos po spotkaniu z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem.

USA: Nie żyje legendarny aktor i reżyser Robert Redford z ostatniej chwili
USA: Nie żyje legendarny aktor i reżyser Robert Redford

We wtorek rano w swoim domu w stanie Utah zmarł Robert Redford, jeden z największych aktorów i reżyserów w historii Hollywood. Artysta odszedł we śnie. Miał 89 lat.

Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców

Mieszkańcy województwa pomorskiego muszą przygotować się na planowane przerwy w dostawie energii elektrycznej. Energa Operator poinformowała o pracach modernizacyjnych i konserwacyjnych, które spowodują czasowe wyłączenia prądu w wielu miastach i mniejszych miejscowościach regionu.

Greckie media: „Nawrocki zbombardował Niemcy” gorące
Greckie media: „Nawrocki zbombardował Niemcy”

„«Bomba» Nawrockiego w Niemczech – Polska żąda reparacji wojennych w wysokości 1,3 biliona euro – Grecja… śpi” – pisze grecki Banking News. Artykuł jest pisany językiem „poprawnościowym”, wyraża jednak pewnego rodzaju zazdrość wobec asertywności prezydenta RP.

Co spadło na dom w Wyrykach? „Rz”: To nie dron, ale rakieta z polskiego F-16 Wiadomości
Co spadło na dom w Wyrykach? „Rz”: To nie dron, ale rakieta z polskiego F-16

Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi śledztwo w sprawie „niezidentyfikowanego obiektu latającego”, który spadł na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. Według oficjalnego komunikatu obiekt „nie został na chwilę obecną zidentyfikowany ani jako dron, ani jako jego fragmenty”. Z kolei, jak donosi dziennik „Rzeczpospolita”, powołując się na swoich informatorów, na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16.  

Radosław Sikorski uderza w Karola Nawrockiego. Jest odpowiedź z ostatniej chwili
Radosław Sikorski uderza w Karola Nawrockiego. Jest odpowiedź

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotkał się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z kanclerzem Friedrichem Merzem. Szef MSZ Radosław Sikorski uznał to za dobrą okazję do twitterowych złośliwości.

Na profilach kanclerza Niemiec Friedricha Merza nie ma ani śladu po spotkaniu z prezydentem RP Karolem Nawrockim gorące
Na profilach kanclerza Niemiec Friedricha Merza nie ma ani śladu po spotkaniu z prezydentem RP Karolem Nawrockim

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotkał się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z Kanclerzem Friedrichem Merzem. Co ciekawe, na oficjalnych profilach tego drugiego nie ma śladu po spotkaniu.

Jest oświadczenie niemieckiego rządu po rozmowie Merz–Nawrocki z ostatniej chwili
Jest oświadczenie niemieckiego rządu po rozmowie Merz–Nawrocki

W rozmowie z prezydentem Karolem Nawrockim kanclerz RFN Friedrich Merz zapewnił go, że w obliczu rosyjskiego zagrożenia Niemcy „mocno i niezachwianie” stoją po stronie Polski – przekazał we wtorek rzecznik niemieckiego rządu Sebastian Hille. Oświadczenie wydał także prezydent RFN, Steinmeier.

REKLAMA

[Felieton "TS"] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Źródła w Rosji bolszewickiej

    Aby dojść do jądra stereotypu „żydokomuny”, musimy jednak wrócić w czasie do początków władzy sowieckiej w Rosji. Lecz i tutaj widzimy celność zasady, że nadreprezentacja osób wywodzących się z tej czy innej ludności w organach terroru wcale nie odzwierciedla ich nadreprezentacji w odniesieniu do całej społeczności żydowskiej (czy innej). Tym bardziej widoczny jest ten mechanizm, że obserwować go można przed Holocaustem, który przecież zniszczył wszelkie normalne proporcje wśród ludności żydowskiej. Zgładzono ogół, margines rewolucyjny przeżył w Sowietach w nieproporcjonalny sposób. 
 [Felieton
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

W każdym razie tematyka „Żydów” w komunistycznym aparacie terroru nie jest opracowana dogłębnie. W dużym stopniu pozostaje ona tabu, chociaż niektórzy historycy odważnie starają się do niej odnieść. Na przykład Anna Geifman i Richard Pipes otwarcie przyznają, że Lenin używał w tajnej policji mniejszości narodowych, które były wrogie caratowi, a szczególnie Polaków, Łotyszy, Ormian i Żydów. Antony Polonsky mówi o interesującym nas formacyjnym okresie rewolucji i wojny domowej, że „około 75 procent czekistów w Kijowie to Żydzi”. 

    Według najnowszych badań odpowiednia statystyka narodowościowa w ukraińskim kierownictwie republikańskim tajnej policji sowieckiej w połowie lat trzydziestych to: Żydzi (66,67 proc.), Rosjanie (14,44), Ukraińcy (6,67), Łotysze (3,33), Polacy (2,22), Białorusini (1,11), a co do reszty nie zachowały się wiadomości o ich pochodzeniu (5,56). Naukowiec ukraiński Vadym Zolotarov podkreśla, że w tym czasie ludność żydowska stanowiła 6 proc. wszystkich mieszkańców Ukrainy sowieckiej. Oznacza to, że 66,67 proc. enkawudzistów żydowskiego pochodzenia na stanowiskach kierowniczych wskazywało na ponad dziesięciokrotną nadreprezentację tej grupy etnicznej na szczycie sowieckiej tajnej policji. W połowie lat dwudziestych uczestnictwo w organach terroru osób pochodzenia żydowskiego było znacznie niższe. Znakomita większość czekistów na stanowiskach kierowniczych to etniczni Ukraińcy, co odzwierciedlało politykę „korenizacji”, czyli ukrainizacji władzy bolszewickiej. Ale polityka ta dopiero zaczęła funkcjonować na dobre po wojnie domowej. Przed nią pozostają jedynie niepotwierdzone szacunki Polonsky’ego i innych. Jeszcze raz zwróćmy uwagę, że mamy tu do czynienia z patologicznym marginesem rewolucyjnym, a nie przeciętnym przekrojem ukraińskiego żydostwa. 


    Autorzy najnowszych ustaleń statystycznych pokazują jednoznacznie, że wąski margines osób urodzonych w rodzinach żydowskich odrzucił swoje tradycje i korzenie, albo bezpośrednio obejmując bolszewizm, albo przechodząc przez rozmaite żydowskie partie rewolucyjne (takie jak Bund czy Poalej Syjon). Mechanizm samoselekcji do instytucji utworzonych czy przejętych przez czerwoną rewolucję gwarantował, że trafiały do nich całe grupy związane ideowo, a nie etnicznie, a potem wzmacniane przez kooptację rodziny i przyjaciół. Rekrutacja nie zachodziła według klucza etnicznego, a tylko ideowego i środowiskowego. I tak na przykład Polacy ciągnęli podobnych sobie Polaków i innych związanych tymi samymi ideałami czy wspólnymi przeżyciami, Łotysze podobnych sobie Łotyszy i innych, a Żydzi również. Stąd tow. Leon Trocki skarżył się na posiedzeniu Politbiura 18 kwietnia 1919 r.: „potężny procent pracowników w Czeka oraz w centralnych instytucjach sowieckich składa się z Łotyszy i Żydów”. Jednak w sensie liczb absolutnych było ich niewielu. Kilkuset zbrodniczych czekistów o żydowskich korzeniach to kropla w wodzie przy 2 milionach sowieckich Żydów, którzy przecież ze zbrodniami komunistycznymi i terrorem nie miała w swojej masie nic wspólnego, chyba że jako ofiary. 


Podobne wnioski wynikają z badań porównawczych w ośrodkach kierowniczych tajnej policji w centrum wykonawczym ZSRR. Na poziomie moskiewskiej centrali około 37 proc. kierownictwa było pochodzenia żydowskiego w połowie lat trzydziestych, podczas gdy ich udział wśród ludności Związku Sowieckiego wynosił 2 proc. (celem porównania – Polacy w kierownictwie NKWD stanowili około 5 proc., a Łotysze do 8 proc., również nieproporcjonalnie więcej niż ich udział w całej ludności). Wśród przywódców aparatu terroru na Ukrainie, jak podaje Volodimir Czisnikov (Chesnikov), funkcjonowały podobne mechanizmy i proporcje w latach 1918-1953. Z tym że na samym szczycie na 10 najważniejszych szefów, którzy kierowali czerwonym ukraińskim aparatem terroru między 1918 a 1940 r., tylko dwóch było Żydami (Icek Izrailovicz Szwartz od grudnia 1918 r. do kwietnia 1919 r. oraz Izraeil Moseievicz Leplevski od czerwca 1937 do stycznia 1938 r.). Reszta to Ukraińcy czy Rosjanie oraz 1 Łotysz i 1 Polak (Stanisław Redens, czerwiec 1931 – luty 1933). Notabene V.A. Zolotarov ustalił, że w ukraińskiej NKWD Polaków służyło proporcjonalnie więcej niż Ukraińców (w stosunku do ich udziału w całej populacji). Ale tak jak w wypadku czekistów pochodzenia żydowskiego, tak też i tajni policjanci sowieccy o polskich korzeniach nie byli reprezentatywni w stosunku do całej, ponadmilionowej ludności polskiej w Związku Sowieckim. 


Zvi Gitelman przeprowadził następującą syntezę tej kwestii: „W listopadzie 1923, na 96 głównych kierowników OGPU, spadkobiercy Czeka i poprzednika NKWD, 15 (15,7 proc.) było Żydami, druga kategoria zaraz po Rosjanach (54, czy 56,3 proc.). W maju 1924 na 2402 pracowników aparatu centralnego OGPU 204 (8,5 proc.) to Żydzi, na trzecim miejscu za Rosjanami (69,5 proc.) i Łotyszami (8,7 proc.). Stopniowo proporcja nie-Rosjan, szczególnie Łotyszów, zmniejszyła się w aparacie tajnej policji. Ale w 1934 r., gdy zaczęto „wielkie czystki”, na czołowych pozycjach w NKWD stało więcej Żydów (37) niż Rosjan (30), ale to się drastycznie zmieniło do 1941 r.”.

Wykazaliśmy więc nadreprezentację Żydów (ale też Polaków i innych mniejszości) w aparacie sowieckiego terroru we wczesnych okresach. Nadreprezentacja często była przytłaczająca. Z drugiej strony jednak potrafiliśmy udowodnić, że była to w zasadzie garstka ludzi w stosunku do milionowych rzesz ich krajan czy byłych współwyznawców. Ale fakt ten nie zmienia ważności percepcji o nadreprezentacji. Nadreprezentacja taka odzwierciedla charakter rewolucji i dynamikę rekrutacji rewolucyjnych kadr. Dotyczy to zarówno osób wywodzących się z judaizmu, jak i chrześcijaństwa. Jak widać, rzeczywistość, twarde, statystyczne fakty – a nie mit czy antysemityzm – wpłynęły na powstanie stereotypu „Żydów w NKWD”. 
W jaki sposób wpisywało się to wszystko w stereotyp „żydokomuny”? Jak wpływało na percepcję tego zjawiska? Jak miało się do rzeczywistości?


Intel z DC
Waszyngton, DC, 15 października 2020 r.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe