Rosemann: Komisja czyli Jojo uczy Bartka etyki

Jeśli zależało Brudzińskiemu, Kamińskiemu i Suskiemu by udawać, że pochylają się nad problemem z powagą, mogli puścić krótki komunikat o konieczności wnikliwej oceny faktów a publiczną orkę zorganizować pod koniec następnego dnia. Wyglądałoby to zdecydowanie poważniej i byłoby mniej upokarzające. Nie tylko dla Bartłomieja Misiewicza.
 Rosemann: Komisja czyli Jojo uczy Bartka etyki
/ screen YouTube
Wiem, że dla niektórych to już nudne, wiem, że sprawa jest w zasadzie zakończona ale sposób jej zakończenia nie daje mi spokoju. Właściwie stwierdzenie „nie daje mi spokoju” to bardzo delikatnie powiedziane. Dlatego wrócę, ostatni raz mam nadzieję, do Bartłomieja Misiewicza i jego wczorajszego upadku.

Tak jak sugerowałem od dłuższego czasu i tak jak pisałem wczoraj, sprawa Misiewicza szkodziła PiS i rządowi i dlatego trzeba było ją zakończyć. Co, jak wiemy właśnie się dokonało. Problem natomiast w tym jak się dokonało.

Od samego początku medialnej odsłony „the rise and fall” protegowanego Antoniego Macierewicza nie miałem wątpliwości (czemu zresztą dawałem wyraz), że problem nie w Misiewiczu lecz w tych, którzy na ten jego imponujący wzlot parzą z pobłażliwością. Tłumaczyłem, że Misiewicz to jeszcze (niech mi wybaczy kolokwializm) gówniarz bez doświadczenia i związanej z nią politycznej wyobraźni i te jego braki powinno rekompensować i w razie konieczności korygować doświadczenie i wyobraźnia starych politycznych wyjadaczy, wśród których przyszło mu się obracać.
Wczorajsze zdarzenia pokazały, że wina Misiewicza była mniejsza nawet niż to, co wyżej przypomniałem.

W konfrontacji z powołaną przez Kaczyńskiego komisją, złożoną z Brudzińskiego, Kamińskiego i Suskiego to raczej „gówniarz” Misiewicz popisał się wyjątkowym rozsądkiem i dojrzałością. Natomiast „trójca” pod kierunkiem Brudzińskiego chyba nie po raz pierwszy dowiodła, że niektórzy w PiS tak mają, że jak się im da do wyboru dziesięć możliwych rozwiązań jakiegoś problemu, wybiorą to najgłupsze i najbardziej szkodliwe.

Kiedy okazało się, że Misiewicz skutecznie wystąpił do kierownictwa Polskiej Grupy Zbrojeniowej o rozwiązanie tej nieszczęsnej umowy, która była powodem ostatniego zamieszania wokół niego i kiedy po pojawieniu się na Nowogrodzkiej zrezygnował z członkostwa w PiS wspomnianej komisji pozostało w zasadzie publiczne poinformowanie o tych dwóch faktach i wyjaśnienie, że w związku z nimi sprawa jest już z punktu widzenia PiS bezprzedmiotowa.

Zamiast tego, po niewiele dłuższym czasie usłyszeliśmy wiele krytycznych słów o kompetencjach Misiewicza z ust pana Brudzińskiego, który niecały tydzień temu miał na ten temat chyba diametralnie odmienne zdanie.

Nie wiem jak inni ale ja, gorący orędownik „wygaszenia” kariery pana Bartłomieja uznałem, że to nie jest żadne „załatwienie sprawy” tylko jakaś demonstracja siły wyrażająca się w dotkliwym kopaniu kogoś, kto ani nie atakuje ani nawet się nie broni.  W zasadzie dziwiłem się, że „Jojo” Brudziński stanowiska „komisji” nie zakomunikował Misiewiczowi oraz „miastu i światu” wychylając się z okna kiedy Misiewicz dopiero zamierzał wejść do siedziby PiS.

Jeśli już zależało Brudzińskiemu, Kamińskiemu i Suskiemu by udawać, że pochylają się nad problemem z powagą, mogli puścić krótki komunikat o konieczności wnikliwej oceny faktów a publiczną orkę zorganizować pod koniec następnego dnia. Wyglądałoby to zdecydowanie poważniej i byłoby mniej upokarzające. Nie tylko dla Bartłomieja Misiewicza.

Zanim powiem co mi przyszło do głowy następne, przypomnę, że w poprzednim tekście, oczywiście poświęconym tej samej sprawie, wyraziłem nadzieję, że już po całej sprawie zaangażowani w nią pośrednio zachowają się jak dorośli i nie będą wszczynać żadnych „wojenek domowych”. Miałem na myśli między innymi a może przede wszystkim Antoniego Macierewicza, którego wcześniejszy upór we wspieraniu Misiewicza mógł teraz zaowocować reakcją trudną do przewidzenia.

Tak więc, wracając do moich odczuć na temat  pracy „komisji do zbadania etyki”,  po wczorajszym pokazowym skopaniu Misiewicza bardzo mocno zamarzyło mi się, żeby dożyć dnia, w którym los Joachima Brudzińskiego zależeć będzie od Antoniego Macierewicza.

Teraz to ja (dalej mając nadzieję na jej uniknięcie) nawet nie zdziwiłbym się jakąś prywatną wojenką Macierewicza. Bo w zasadzie został on wystawiony na ciężką próbę przyzwoitości. Którą udowodni nie łykając wątpliwy „profesjonalizm” komisji Brudzińskiego lecz pozostając wiernym zasadzie „swoich na polu walki nie zostawiamy”. A już tym bardziej pobitego przez kolegów.

 Jedyne, co mi z tej mojej wczorajszej nadziei zostało to to, że Macierewicz swą złość skieruje najpierw przeciwko innym wrogom a partyjnym „mędrcom” odpuści albo, jeśli inaczej nie będzie umiał, zostawi ich na koniec. Gdy nie będzie to już mogło zaszkodzić partii i rządowi.

I tyle, mam wielką nadzieję „w temacie” Misiewicza.

 

POLECANE
Polska Straż Graniczna nie wpuściła nielegalnego imigranta, więc Niemcy podrzucili go Polakom 60 km dalej z ostatniej chwili
Polska Straż Graniczna nie wpuściła nielegalnego imigranta, więc Niemcy podrzucili go Polakom 60 km dalej

Po interwencji Ruchu Obrony Granic i polskiej Straży Granicznej niemiecka policja odesłała Afgańczyka z mostu w Gubinie i wywiozła 60 km dalej do Łęknicy – informuje niemiecki Die Welt.

Ryż z pestycydem wycofany ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów Wiadomości
Ryż z pestycydem wycofany ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów

Znana sieć hipermarketów Auchan ogłosiła wycofanie ze sprzedaży partii ryżu naturalnego, brązowego, pełnoziarnistego marki „Cenos” (opakowanie 4x100 g). Powodem tej decyzji jest przekroczenie dopuszczalnego poziomu pozostałości pestycydu - heksakonazolu.

Co dalej z koalicją rządzącą? Wymowny wpis Tuska z ostatniej chwili
Co dalej z koalicją rządzącą? Wymowny wpis Tuska

W koalicji rządzącej wrze po "tajnym spotkaniu" marszałka Sejmu Szymona Hołowni z europosłem PiS Adamem Bielanem. Tymczasem premier Donald Tusk opublikował wymowny wpis na platformie X.

Nie żyje legendarny muzyk i kompozytor Wiadomości
Nie żyje legendarny muzyk i kompozytor

Zmarł Mark Snow, amerykański kompozytor, autor muzyki do filmów i seriali. Największą sławę przyniósł mu trzymający w napięciu kultowy muzyczny motyw przewodni do serialu „Z Archiwum X”.

W koalicji wrze. Nam się wszystko wali, a on się zastanawia z ostatniej chwili
W koalicji wrze. "Nam się wszystko wali, a on się zastanawia"

W koalicji rządzącej wrze po "tajnym spotkaniu" marszałka Sejmu Szymona Hołowni z europosłem PiS Adamem Bielanem. Politycy Koalicji Obywatelskiej nie przebierają w słowach.

Polacy pilnują granicy z Niemcami. Jest nagranie z ostatniej chwili
Polacy pilnują granicy z Niemcami. Jest nagranie

Ruch Obrony Granic patroluje granicę z Niemcami. Członkowie ruchu postanowili pokazali, jak wygląda ich nocny patrol.

Komunikat dla mieszkańców Górnego Śląska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Górnego Śląska

Wojewoda śląski wydał rozporządzenie o zakazie korzystania do końca lipca z rzeki Kłodnicy na odcinku od Małej Elektrowni Wodnej w Pławniowicach do granic województwa śląskiego – podały w sobotę służby kryzysowe wojewody.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Weekend w Polsce: spadek ciśnienia, do 31 °C i lokalne burze. Sprawdź szczegółową prognozę IMGW na 5–6 lipca 2025.

Tadeusz Płużański: Prowokacja kielecka tylko u nas
Tadeusz Płużański: Prowokacja kielecka

Tragedia kielecka – tak zatytułowaną informację autorstwa Tadeusza Szturm de Sztrema, działacza Polskiej Partii Socjalistycznej – Wolność, Równość, Niepodległość, można znaleźć w aktach powojennego mordu sądowego na rtm. Witoldzie Pileckim. Antysowiecka grupa Pileckiego dzięki kurierom przekazała ją do sztabu II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa we Włoszech.

Blackout w Czechach. Premier przekazał nowe ustalenia Wiadomości
Blackout w Czechach. Premier przekazał nowe ustalenia

Premier Czech Petr Fiala powiedział dziennikarzom po posiedzeniu Centralnego Sztabu Kryzysowego, że przyczyną awarii prądu w piątek była usterka techniczna. Wykluczył cyberatak jako powód. Według Fiali awaria objęła 500 tys. odbiorców prądu. Po południu bez energii elektrycznej było 2000 odbiorców.

REKLAMA

Rosemann: Komisja czyli Jojo uczy Bartka etyki

Jeśli zależało Brudzińskiemu, Kamińskiemu i Suskiemu by udawać, że pochylają się nad problemem z powagą, mogli puścić krótki komunikat o konieczności wnikliwej oceny faktów a publiczną orkę zorganizować pod koniec następnego dnia. Wyglądałoby to zdecydowanie poważniej i byłoby mniej upokarzające. Nie tylko dla Bartłomieja Misiewicza.
 Rosemann: Komisja czyli Jojo uczy Bartka etyki
/ screen YouTube
Wiem, że dla niektórych to już nudne, wiem, że sprawa jest w zasadzie zakończona ale sposób jej zakończenia nie daje mi spokoju. Właściwie stwierdzenie „nie daje mi spokoju” to bardzo delikatnie powiedziane. Dlatego wrócę, ostatni raz mam nadzieję, do Bartłomieja Misiewicza i jego wczorajszego upadku.

Tak jak sugerowałem od dłuższego czasu i tak jak pisałem wczoraj, sprawa Misiewicza szkodziła PiS i rządowi i dlatego trzeba było ją zakończyć. Co, jak wiemy właśnie się dokonało. Problem natomiast w tym jak się dokonało.

Od samego początku medialnej odsłony „the rise and fall” protegowanego Antoniego Macierewicza nie miałem wątpliwości (czemu zresztą dawałem wyraz), że problem nie w Misiewiczu lecz w tych, którzy na ten jego imponujący wzlot parzą z pobłażliwością. Tłumaczyłem, że Misiewicz to jeszcze (niech mi wybaczy kolokwializm) gówniarz bez doświadczenia i związanej z nią politycznej wyobraźni i te jego braki powinno rekompensować i w razie konieczności korygować doświadczenie i wyobraźnia starych politycznych wyjadaczy, wśród których przyszło mu się obracać.
Wczorajsze zdarzenia pokazały, że wina Misiewicza była mniejsza nawet niż to, co wyżej przypomniałem.

W konfrontacji z powołaną przez Kaczyńskiego komisją, złożoną z Brudzińskiego, Kamińskiego i Suskiego to raczej „gówniarz” Misiewicz popisał się wyjątkowym rozsądkiem i dojrzałością. Natomiast „trójca” pod kierunkiem Brudzińskiego chyba nie po raz pierwszy dowiodła, że niektórzy w PiS tak mają, że jak się im da do wyboru dziesięć możliwych rozwiązań jakiegoś problemu, wybiorą to najgłupsze i najbardziej szkodliwe.

Kiedy okazało się, że Misiewicz skutecznie wystąpił do kierownictwa Polskiej Grupy Zbrojeniowej o rozwiązanie tej nieszczęsnej umowy, która była powodem ostatniego zamieszania wokół niego i kiedy po pojawieniu się na Nowogrodzkiej zrezygnował z członkostwa w PiS wspomnianej komisji pozostało w zasadzie publiczne poinformowanie o tych dwóch faktach i wyjaśnienie, że w związku z nimi sprawa jest już z punktu widzenia PiS bezprzedmiotowa.

Zamiast tego, po niewiele dłuższym czasie usłyszeliśmy wiele krytycznych słów o kompetencjach Misiewicza z ust pana Brudzińskiego, który niecały tydzień temu miał na ten temat chyba diametralnie odmienne zdanie.

Nie wiem jak inni ale ja, gorący orędownik „wygaszenia” kariery pana Bartłomieja uznałem, że to nie jest żadne „załatwienie sprawy” tylko jakaś demonstracja siły wyrażająca się w dotkliwym kopaniu kogoś, kto ani nie atakuje ani nawet się nie broni.  W zasadzie dziwiłem się, że „Jojo” Brudziński stanowiska „komisji” nie zakomunikował Misiewiczowi oraz „miastu i światu” wychylając się z okna kiedy Misiewicz dopiero zamierzał wejść do siedziby PiS.

Jeśli już zależało Brudzińskiemu, Kamińskiemu i Suskiemu by udawać, że pochylają się nad problemem z powagą, mogli puścić krótki komunikat o konieczności wnikliwej oceny faktów a publiczną orkę zorganizować pod koniec następnego dnia. Wyglądałoby to zdecydowanie poważniej i byłoby mniej upokarzające. Nie tylko dla Bartłomieja Misiewicza.

Zanim powiem co mi przyszło do głowy następne, przypomnę, że w poprzednim tekście, oczywiście poświęconym tej samej sprawie, wyraziłem nadzieję, że już po całej sprawie zaangażowani w nią pośrednio zachowają się jak dorośli i nie będą wszczynać żadnych „wojenek domowych”. Miałem na myśli między innymi a może przede wszystkim Antoniego Macierewicza, którego wcześniejszy upór we wspieraniu Misiewicza mógł teraz zaowocować reakcją trudną do przewidzenia.

Tak więc, wracając do moich odczuć na temat  pracy „komisji do zbadania etyki”,  po wczorajszym pokazowym skopaniu Misiewicza bardzo mocno zamarzyło mi się, żeby dożyć dnia, w którym los Joachima Brudzińskiego zależeć będzie od Antoniego Macierewicza.

Teraz to ja (dalej mając nadzieję na jej uniknięcie) nawet nie zdziwiłbym się jakąś prywatną wojenką Macierewicza. Bo w zasadzie został on wystawiony na ciężką próbę przyzwoitości. Którą udowodni nie łykając wątpliwy „profesjonalizm” komisji Brudzińskiego lecz pozostając wiernym zasadzie „swoich na polu walki nie zostawiamy”. A już tym bardziej pobitego przez kolegów.

 Jedyne, co mi z tej mojej wczorajszej nadziei zostało to to, że Macierewicz swą złość skieruje najpierw przeciwko innym wrogom a partyjnym „mędrcom” odpuści albo, jeśli inaczej nie będzie umiał, zostawi ich na koniec. Gdy nie będzie to już mogło zaszkodzić partii i rządowi.

I tyle, mam wielką nadzieję „w temacie” Misiewicza.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe