[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Mentalność zbiorowa i indywidualna II

Tutaj należy rozpatrzeć kolejny czynnik wpływający na zrozumienie oraz percepcję rzeczywistości – zmiany mentalnościowe. Przyjrzyjmy się im ze szczególnym uwzględnieniem zjawiska „żydokomuny”. Rozważmy poziom kolektywny i indywidualny. 
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Mentalność zbiorowa i indywidualna II
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

    Z jednej strony zmiany mentalnościowe są zwykle nieuchwytne, rozłożone na proces długiego trwania (longue durée). Kolektywnie zachodzą stopniowo, często podświadomie w ramach społeczności poddanej cierpliwemu bombardowaniu rozmaitymi czynnikami zewnętrznymi wpływającymi na zmianę postaw, modyfikację percepcji oraz adiustację zwyczajów. Z drugiej strony jednostka pod wpływem przełomowych doznań, często traumatycznych, może doświadczyć przyspieszonych zmian mentalnościowych, które niejako autonomicznie narzuca sobie czy też przyjmuje je świadomie w odpowiedzi na takie wyzwania. Wydarzenia rewolucyjne, zwykle związane z przemocą, mogą być katalizatorem takich przyspieszonych zmian mentalnościowych. Może dojść do nich z różnych powodów. Oscylują one między pragnieniem samowywyższenia poprzez pozbycie się „kajdanów” przeszłości (w tym uprzedniej identyfikacji etnokulturowej) aż do samoobrony poprzez usunięcie uprzedniej identyfikacji i zastąpienie jej nowej, e.g. sztetlowy Żyd vs. człowiek sowiecki. 
    Baruch Gurevitz w taki sposób opisuje (zapewne zbyt generalizując) kolektywną mentalność żydowską po zwycięstwie komunistów w Rosji:
„Wśród Żydów idea bycia prześladowanym ludem była bardzo silna. Została zaadaptowana jako teoria polityczna, szczególnie po rewolucji bolszewickiej, przez niemarksistowskich Żydów. Żydzi uważali się za jeszcze bardziej prześladowanych niż ludy skolonizowane. Ludy skolonizowane przynajmniej miały nadzieję na wyzwolenie narodowe. Tę nadzieję aprobowały wszystkie elementy postępowe świata. Ludy skolonizowane mogły wierzyć w przyszłość i nie musiały udowadniać swego istnienia w teraźniejszości. Z drugiej strony, Żydzi musieli walczyć o prawo do istnienia jako naród zarówno przeciwko reakcyjnym, jak i postępowym elementom społeczeństwa. Dla reakcjonistów byli oni społecznymi, gospodarczymi i politycznymi kozłami ofiarnymi. Dla postępowców stanowili oni część «starego ładu». W «nowym porządku» Żydzi powinni być zasymilowani, co oznaczałoby zniszczenie ich. Innymi słowy, nie było ani teraźniejszości, ani przyszłości, a tylko prześladowanie i negacja”. 
    Spójrzmy na dawne ziemie I RP pod komunistyczną władzą, aby uchwycić większą subtelność analizy. W ciągu 20 lat od bolszewickiego przewrotu w 1917 r. większość kresowych Żydów, choćby w Mińsku czy Smoleńsku, stała się żydowskimi Sowietami. Towarzyszyły temu głębokie zmiany mentalnościowe u większości osób. Dyktowane były odpowiednimi postawami psychologicznymi jako reakcją na bodźce zewnętrzne płynące z natury systemu komunistycznego. Postawy owe objawiały się w ramach trzech głównych typów. Po pierwsze, niektórzy przywitali nowe i nowoczesne wręcz euforycznie, kolaborując z entuzjazmem w systemie sowieckim. Część uznała, że można wyzyskać bolszewickie zwycięstwo, aby w ramach nowego systemu kontynuować pożyteczne dla społeczności żydowskiej zmiany, które pojawiły się od lutego 1917 r. Inni patrzyli na zmiany z nieufnością, starali się zachować szczątki tradycji w formie coraz bardziej odruchowej, ale dla ocalenia siebie dostosowali się do władzy bolszewickiej, kooptując elementy przydatne w przeżyciu. Z czasem stawały się one ich drugą naturą, wypierającą uprzednie zestawy wartości, rytuały i zwyczaje. Dopasowywali te nowe elementy do odziedziczonych po przodkach codziennych odruchów. Początkowo je tym sposobem kamuflowali, ale w następnych pokoleniach stały się niewiele znaczącymi odruchami, ocalonymi bezwiednie przed buldożerem sowieckiej urawniłowki. Po trzecie, wierni judaizmowi świadomie i uparcie trwali przy swej religii, chociaż wolny proces przekazywania ich tradycji został w większości albo zupełnie przerwany, albo straszliwie ograniczony. 
    I tak w tym kontekście wielu ze społeczności żydowskiej, szczególnie młodszych, wyzyskało możliwości awansu społecznego oferowanego im przez komunizm. Tutaj sowietyzacja szła ręka w rękę z rusyfikacją. Większość biernie poddała się losowi, chociaż zachowała jidisz jako swój pierwszy bądź chociaż równoległy język w stosunku do rosyjskiego. 
A tymczasem religijni robili, co mogli, aby pozostać w swojej autonomicznej przestrzeni, która była coraz bardziej ograniczana. Kontynuowali modlitwy po hebrajsku, rozmowy domowe w jidisz, a funkcjonowanie w świecie zewnętrznym w języku dominującym, czyli rosyjskim. Fizyczna forma świata wiernych albo skurczyła się straszliwie, albo wręcz zniknęła. Jednak mentalnie kosmos judaizmu kontynuował swą egzystencję w świadomości i podświadomości wiernych. Jak stwierdził na podstawie badań Smoleńszczyzny Merle Fainsod, tylko „mała grupka” (tiny band) pozostała wierna tradycji i religii. Zarówno wierni, jak i bierni jednak zachowali i w rozmaitym stopniu kultywowali oraz praktykowali poczucie żydowskiej odrębności (separateness). 
Wierni byli Żydami w Sowdepii. Bierni stali się sowieckimi Żydami. Aktywni po prostu transformowali się w Sowietów, a najbardziej dynamiczni z nich w bolszewików, ludzi, których przynajmniej część nieżydowskiego społeczeństwa postrzegała jako „żydokomunę”. 
Ale przez pierwsze lata zdarzało się, że nawet komuniści żydowscy w Mińsku prywatnie przeprowadzali ceremoniał obrzezania swoich dzieci, jak przyznaje Elissa Bemporad. Takie procesy dostosowawcze w sensie trwania przy tradycji i pozornego przyjmowania sowietyzmu były jeszcze bardziej wyraziste w małych białoruskich sztetlach. 
Mamy tu więc do czynienia z próbą pogodzenia spuścizny żydowskiej z sowieckim życiem. To był taki swoisty dualizm, rozdwojenie jaźni, a w ekstremalnym wypadku schizofrenia. No bo przecież normalny człowiek nie może być i Żydem, i komunistą. Komunizm jest bowiem totalną negacją żydostwa w sensie religijnym i narodowym. Wyklucza ciągłość kulturową, zrywa z historią, stara się w ten sposób stworzyć nowy byt, a więc nie może być w żaden sposób kontynuacją żydowskości. Jednak Andrew Sloin dziwacznie widzi w tej totalitarnej urawniłowce i represji tradycji „modernizację” i „uproduktowienie” Żydów, przeprowadzane rękoma utopijnych żydowskich renegatów, często z dołów społecznych oraz z wyalienowanych inteligentów, wbrew woli większości społeczności. 
Trzeba uwypuklić ponadto, że w większości wypadków decydujący wpływ na zmiany mentalnościowe miała polityka bolszewicka, w tym inżynieria społeczna, a przede wszystkim terror bądź jego widmo. Agentami wdrażającymi tę politykę byli często rewolucyjni psychopaci wywodzący się ze społeczności żydowskiej. 
Jak naciska Richard Pipes, „W latach dwudziestych reżim sowiecki użyje żydowskich bolszewików oraz członków żydowskiego socjalistycznego Bundu, aby zniszczyć zorganizowane życie żydowskie w Rosji”. Naturalnie dyrektywy szły z góry, renegaci żydowscy zwykle egzekwowali je oddolnie. Oczywiście mogli liczyć na pomoc specjalnej „żydowskiej” sekcji CzeKa. Bodźce stosowane przez skrajnie lewicowych żydowskich i innych apostatów oraz ich zleceniodawców z Politbiura dotknęły nie tylko Żydów, ale naturalnie również chrześcijan i wszystkich innych. 
Podkreślmy jednak, że – według Terry Martin i Yuri Slezkine – Żydzi byli proporcjonalnie najmniej prześladowaną mniejszością Sowdepii, a sowieccy Polacy najbardziej. To ci ostatni stanowili największą grupę ofiar komunistów przed II wojną światową, a szczególnie w ramach tzw. antypolskiej operacji NKWD, co opisał najobszerniej Tomasz Sommer. 
Jednocześnie i Polacy, i Żydzi nie byli proporcjonalnie reprezentowani w partii bolszewickiej, występowali wręcz w ilościach śladowych wśród komunistów. Szczególnie odnosi się to do lat dwudziestych, bo potem liczba tych mniejszości w szeregach komuny odpowiednio spadała właściwie niemal do niebytu. Trochę inaczej sprawa ma się z udziałem Żydów i Polaków w organach terroru państwa sowieckiego, szczególnie w tajnej policji. Ich obecność w początkowym okresie jest niezaprzeczalna. Całościowych badań jeszcze nie ma, ale można pokusić się o kilka obserwacji na podstawie danych z aparatu republikańskiego Ukrainy i centralnego w Moskwie. Osoby z polskiej grupy etnicznej – na czele z Dzierżyńskim – szczególnie ponuro wyróżniali się w centrali Czeka i organizacjach z niej pochodzących, a w dużo mniejszym stopniu funkcjonowali na poziomie republikańskim ukraińskim. Natomiast Żydzi, oprócz nadreprezentacji w centrali, w różnych okresach prominentnie, choć falami pojawiają się w organach ukraińskich: bardzo licznie w okresie rewolucji i wojny domowej, zanikająco w latach dwudziestych i ponownie stanowiąc grupę przeważającą procentowo w stosunku do ich udziału w populacji w latach trzydziestych. 
Podsumujmy: ludność żydowska doświadczyła podobnych prześladowań w formie takiej jak reszta sowieckich niewolników, chociaż natężenie terroru, jaki na nią spadł, był mniejszy od innych grup etno-kulturowych. Kontrastowało to szczególnie z Polakami, którzy znaleźli się na skrajnej stronie skali prześladowań. Takie bulwersujące zlewanie się czynników (Polacy najbardziej prześladowani ze wszystkich, Żydzi najmniej prześladowani ze wszystkich, a jednocześnie – odwrotnie niż Polacy – Żydzi najbardziej nadreprezentowani w aparacie komunistycznego terroru) bezsprzecznie stałoby się podstawą oskarżeń o antysemityzm, gdyby sytuacja została odwrócona albo przynajmniej służyłaby za usprawiedliwienie percepcji antysemityzmu. W tej sytuacji jednak możemy mówić o okrutnym i wszędobylskim antypolonizmie systemu sowieckiego. Ponadto podkreślmy raz jeszcze, że tzw. żydowscy bolszewicy, czyli członkowie partii komunistycznej, stanowili ułamek swojej społeczności, podobnie jak czerwoni pośród sowieckich Polaków. Natomiast informacje o nadreprezentacji żydowskiej w aparacie terroru komunistycznego są po prostu faktami niepodważalnymi, w większym nawet stopniu niż wśród współtworzących tę organizację komunistów polskiego pochodzenia.
W taki kompleksowy sposób – przez różne formy inżynierii społecznej, włączając w to wszystko od nowych zwyczajów i promocji aż po represje i masowe mordy – społeczność żydowska (i inne) kolektywnie doświadczyła władzy komunistycznej, jeśli chodzi o wpływy na mentalność zbiorową. Pokazaliśmy, jak w systemie sowieckim znaleźli się normalni ludzie. Opisaliśmy też patologiczny margines bolszewicki, w tym tajną policję. Nie można mówić więc absolutnie o „czystej” „żydokomunie”, a raczej o jej rozmaitych odcieniach, w większości absolutnie nie występujących radośnie spontanicznie, jako samorodki i rzekomo gremialnie wśród „Żydów”, oprócz patologicznego marginesu, który zdołał się prawie zupełnie odciąć od żydowskiego narodu i tradycji. 
Wśród większości sowieckich Żydów pewne podkłady żydowskości przetrwały jeszcze przez jakiś czas po rewolucji, chociaż z upływem czasu słabły, blakły, zanikały. Było to wynikiem bolszewickiej modernizacji terrorem.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 30 marca 2021 r.
Intel z DC


 

POLECANE
„Ta liczba jest dla nas punktem odniesienia”. Karol Nawrocki dla Bilda o reparacjach z ostatniej chwili
„Ta liczba jest dla nas punktem odniesienia”. Karol Nawrocki dla "Bilda" o reparacjach

Prezydent RP Karol Nawrocki w wywiadzie dla niemieckiej gazety „Bild” powiedział, że niedawny atak dronów na Polskę inspirowany był przez Rosję. Opowiedział się za rezygnacją przez wszystkie kraje NATO z importu rosyjskiej ropy. Zdaniem polskiego prezydenta kwestia niemieckich reparacji wojennych dla Polski nie jest prawnie zamknięta.

Zbigniew Ziobro: Tak właśnie wygląda mafijne państwo z ostatniej chwili
Zbigniew Ziobro: Tak właśnie wygląda mafijne państwo

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ostro skrytykował rząd koalicji 13 grudnia po decyzji Waldemara Żurka o odwołaniu prezesów sądów. Zdaniem ekspertów decyzja ministra jest bezprawna i nie wywołuje żadnych skutków prawnych.

Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotka się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z Kanclerzem Friedrichem Merzem. Później tego dnia Karol Nawrocki będzie rozmawiał z prezydentem Republiki Francuskiej Emmanuelem Macronem.

Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska – przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: Zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: Zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. – Policja bada okoliczności incydentu – dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

''Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata'' – czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany ''sanacją sądownictwa''.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: Wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "Wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Mentalność zbiorowa i indywidualna II

Tutaj należy rozpatrzeć kolejny czynnik wpływający na zrozumienie oraz percepcję rzeczywistości – zmiany mentalnościowe. Przyjrzyjmy się im ze szczególnym uwzględnieniem zjawiska „żydokomuny”. Rozważmy poziom kolektywny i indywidualny. 
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Mentalność zbiorowa i indywidualna II
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

    Z jednej strony zmiany mentalnościowe są zwykle nieuchwytne, rozłożone na proces długiego trwania (longue durée). Kolektywnie zachodzą stopniowo, często podświadomie w ramach społeczności poddanej cierpliwemu bombardowaniu rozmaitymi czynnikami zewnętrznymi wpływającymi na zmianę postaw, modyfikację percepcji oraz adiustację zwyczajów. Z drugiej strony jednostka pod wpływem przełomowych doznań, często traumatycznych, może doświadczyć przyspieszonych zmian mentalnościowych, które niejako autonomicznie narzuca sobie czy też przyjmuje je świadomie w odpowiedzi na takie wyzwania. Wydarzenia rewolucyjne, zwykle związane z przemocą, mogą być katalizatorem takich przyspieszonych zmian mentalnościowych. Może dojść do nich z różnych powodów. Oscylują one między pragnieniem samowywyższenia poprzez pozbycie się „kajdanów” przeszłości (w tym uprzedniej identyfikacji etnokulturowej) aż do samoobrony poprzez usunięcie uprzedniej identyfikacji i zastąpienie jej nowej, e.g. sztetlowy Żyd vs. człowiek sowiecki. 
    Baruch Gurevitz w taki sposób opisuje (zapewne zbyt generalizując) kolektywną mentalność żydowską po zwycięstwie komunistów w Rosji:
„Wśród Żydów idea bycia prześladowanym ludem była bardzo silna. Została zaadaptowana jako teoria polityczna, szczególnie po rewolucji bolszewickiej, przez niemarksistowskich Żydów. Żydzi uważali się za jeszcze bardziej prześladowanych niż ludy skolonizowane. Ludy skolonizowane przynajmniej miały nadzieję na wyzwolenie narodowe. Tę nadzieję aprobowały wszystkie elementy postępowe świata. Ludy skolonizowane mogły wierzyć w przyszłość i nie musiały udowadniać swego istnienia w teraźniejszości. Z drugiej strony, Żydzi musieli walczyć o prawo do istnienia jako naród zarówno przeciwko reakcyjnym, jak i postępowym elementom społeczeństwa. Dla reakcjonistów byli oni społecznymi, gospodarczymi i politycznymi kozłami ofiarnymi. Dla postępowców stanowili oni część «starego ładu». W «nowym porządku» Żydzi powinni być zasymilowani, co oznaczałoby zniszczenie ich. Innymi słowy, nie było ani teraźniejszości, ani przyszłości, a tylko prześladowanie i negacja”. 
    Spójrzmy na dawne ziemie I RP pod komunistyczną władzą, aby uchwycić większą subtelność analizy. W ciągu 20 lat od bolszewickiego przewrotu w 1917 r. większość kresowych Żydów, choćby w Mińsku czy Smoleńsku, stała się żydowskimi Sowietami. Towarzyszyły temu głębokie zmiany mentalnościowe u większości osób. Dyktowane były odpowiednimi postawami psychologicznymi jako reakcją na bodźce zewnętrzne płynące z natury systemu komunistycznego. Postawy owe objawiały się w ramach trzech głównych typów. Po pierwsze, niektórzy przywitali nowe i nowoczesne wręcz euforycznie, kolaborując z entuzjazmem w systemie sowieckim. Część uznała, że można wyzyskać bolszewickie zwycięstwo, aby w ramach nowego systemu kontynuować pożyteczne dla społeczności żydowskiej zmiany, które pojawiły się od lutego 1917 r. Inni patrzyli na zmiany z nieufnością, starali się zachować szczątki tradycji w formie coraz bardziej odruchowej, ale dla ocalenia siebie dostosowali się do władzy bolszewickiej, kooptując elementy przydatne w przeżyciu. Z czasem stawały się one ich drugą naturą, wypierającą uprzednie zestawy wartości, rytuały i zwyczaje. Dopasowywali te nowe elementy do odziedziczonych po przodkach codziennych odruchów. Początkowo je tym sposobem kamuflowali, ale w następnych pokoleniach stały się niewiele znaczącymi odruchami, ocalonymi bezwiednie przed buldożerem sowieckiej urawniłowki. Po trzecie, wierni judaizmowi świadomie i uparcie trwali przy swej religii, chociaż wolny proces przekazywania ich tradycji został w większości albo zupełnie przerwany, albo straszliwie ograniczony. 
    I tak w tym kontekście wielu ze społeczności żydowskiej, szczególnie młodszych, wyzyskało możliwości awansu społecznego oferowanego im przez komunizm. Tutaj sowietyzacja szła ręka w rękę z rusyfikacją. Większość biernie poddała się losowi, chociaż zachowała jidisz jako swój pierwszy bądź chociaż równoległy język w stosunku do rosyjskiego. 
A tymczasem religijni robili, co mogli, aby pozostać w swojej autonomicznej przestrzeni, która była coraz bardziej ograniczana. Kontynuowali modlitwy po hebrajsku, rozmowy domowe w jidisz, a funkcjonowanie w świecie zewnętrznym w języku dominującym, czyli rosyjskim. Fizyczna forma świata wiernych albo skurczyła się straszliwie, albo wręcz zniknęła. Jednak mentalnie kosmos judaizmu kontynuował swą egzystencję w świadomości i podświadomości wiernych. Jak stwierdził na podstawie badań Smoleńszczyzny Merle Fainsod, tylko „mała grupka” (tiny band) pozostała wierna tradycji i religii. Zarówno wierni, jak i bierni jednak zachowali i w rozmaitym stopniu kultywowali oraz praktykowali poczucie żydowskiej odrębności (separateness). 
Wierni byli Żydami w Sowdepii. Bierni stali się sowieckimi Żydami. Aktywni po prostu transformowali się w Sowietów, a najbardziej dynamiczni z nich w bolszewików, ludzi, których przynajmniej część nieżydowskiego społeczeństwa postrzegała jako „żydokomunę”. 
Ale przez pierwsze lata zdarzało się, że nawet komuniści żydowscy w Mińsku prywatnie przeprowadzali ceremoniał obrzezania swoich dzieci, jak przyznaje Elissa Bemporad. Takie procesy dostosowawcze w sensie trwania przy tradycji i pozornego przyjmowania sowietyzmu były jeszcze bardziej wyraziste w małych białoruskich sztetlach. 
Mamy tu więc do czynienia z próbą pogodzenia spuścizny żydowskiej z sowieckim życiem. To był taki swoisty dualizm, rozdwojenie jaźni, a w ekstremalnym wypadku schizofrenia. No bo przecież normalny człowiek nie może być i Żydem, i komunistą. Komunizm jest bowiem totalną negacją żydostwa w sensie religijnym i narodowym. Wyklucza ciągłość kulturową, zrywa z historią, stara się w ten sposób stworzyć nowy byt, a więc nie może być w żaden sposób kontynuacją żydowskości. Jednak Andrew Sloin dziwacznie widzi w tej totalitarnej urawniłowce i represji tradycji „modernizację” i „uproduktowienie” Żydów, przeprowadzane rękoma utopijnych żydowskich renegatów, często z dołów społecznych oraz z wyalienowanych inteligentów, wbrew woli większości społeczności. 
Trzeba uwypuklić ponadto, że w większości wypadków decydujący wpływ na zmiany mentalnościowe miała polityka bolszewicka, w tym inżynieria społeczna, a przede wszystkim terror bądź jego widmo. Agentami wdrażającymi tę politykę byli często rewolucyjni psychopaci wywodzący się ze społeczności żydowskiej. 
Jak naciska Richard Pipes, „W latach dwudziestych reżim sowiecki użyje żydowskich bolszewików oraz członków żydowskiego socjalistycznego Bundu, aby zniszczyć zorganizowane życie żydowskie w Rosji”. Naturalnie dyrektywy szły z góry, renegaci żydowscy zwykle egzekwowali je oddolnie. Oczywiście mogli liczyć na pomoc specjalnej „żydowskiej” sekcji CzeKa. Bodźce stosowane przez skrajnie lewicowych żydowskich i innych apostatów oraz ich zleceniodawców z Politbiura dotknęły nie tylko Żydów, ale naturalnie również chrześcijan i wszystkich innych. 
Podkreślmy jednak, że – według Terry Martin i Yuri Slezkine – Żydzi byli proporcjonalnie najmniej prześladowaną mniejszością Sowdepii, a sowieccy Polacy najbardziej. To ci ostatni stanowili największą grupę ofiar komunistów przed II wojną światową, a szczególnie w ramach tzw. antypolskiej operacji NKWD, co opisał najobszerniej Tomasz Sommer. 
Jednocześnie i Polacy, i Żydzi nie byli proporcjonalnie reprezentowani w partii bolszewickiej, występowali wręcz w ilościach śladowych wśród komunistów. Szczególnie odnosi się to do lat dwudziestych, bo potem liczba tych mniejszości w szeregach komuny odpowiednio spadała właściwie niemal do niebytu. Trochę inaczej sprawa ma się z udziałem Żydów i Polaków w organach terroru państwa sowieckiego, szczególnie w tajnej policji. Ich obecność w początkowym okresie jest niezaprzeczalna. Całościowych badań jeszcze nie ma, ale można pokusić się o kilka obserwacji na podstawie danych z aparatu republikańskiego Ukrainy i centralnego w Moskwie. Osoby z polskiej grupy etnicznej – na czele z Dzierżyńskim – szczególnie ponuro wyróżniali się w centrali Czeka i organizacjach z niej pochodzących, a w dużo mniejszym stopniu funkcjonowali na poziomie republikańskim ukraińskim. Natomiast Żydzi, oprócz nadreprezentacji w centrali, w różnych okresach prominentnie, choć falami pojawiają się w organach ukraińskich: bardzo licznie w okresie rewolucji i wojny domowej, zanikająco w latach dwudziestych i ponownie stanowiąc grupę przeważającą procentowo w stosunku do ich udziału w populacji w latach trzydziestych. 
Podsumujmy: ludność żydowska doświadczyła podobnych prześladowań w formie takiej jak reszta sowieckich niewolników, chociaż natężenie terroru, jaki na nią spadł, był mniejszy od innych grup etno-kulturowych. Kontrastowało to szczególnie z Polakami, którzy znaleźli się na skrajnej stronie skali prześladowań. Takie bulwersujące zlewanie się czynników (Polacy najbardziej prześladowani ze wszystkich, Żydzi najmniej prześladowani ze wszystkich, a jednocześnie – odwrotnie niż Polacy – Żydzi najbardziej nadreprezentowani w aparacie komunistycznego terroru) bezsprzecznie stałoby się podstawą oskarżeń o antysemityzm, gdyby sytuacja została odwrócona albo przynajmniej służyłaby za usprawiedliwienie percepcji antysemityzmu. W tej sytuacji jednak możemy mówić o okrutnym i wszędobylskim antypolonizmie systemu sowieckiego. Ponadto podkreślmy raz jeszcze, że tzw. żydowscy bolszewicy, czyli członkowie partii komunistycznej, stanowili ułamek swojej społeczności, podobnie jak czerwoni pośród sowieckich Polaków. Natomiast informacje o nadreprezentacji żydowskiej w aparacie terroru komunistycznego są po prostu faktami niepodważalnymi, w większym nawet stopniu niż wśród współtworzących tę organizację komunistów polskiego pochodzenia.
W taki kompleksowy sposób – przez różne formy inżynierii społecznej, włączając w to wszystko od nowych zwyczajów i promocji aż po represje i masowe mordy – społeczność żydowska (i inne) kolektywnie doświadczyła władzy komunistycznej, jeśli chodzi o wpływy na mentalność zbiorową. Pokazaliśmy, jak w systemie sowieckim znaleźli się normalni ludzie. Opisaliśmy też patologiczny margines bolszewicki, w tym tajną policję. Nie można mówić więc absolutnie o „czystej” „żydokomunie”, a raczej o jej rozmaitych odcieniach, w większości absolutnie nie występujących radośnie spontanicznie, jako samorodki i rzekomo gremialnie wśród „Żydów”, oprócz patologicznego marginesu, który zdołał się prawie zupełnie odciąć od żydowskiego narodu i tradycji. 
Wśród większości sowieckich Żydów pewne podkłady żydowskości przetrwały jeszcze przez jakiś czas po rewolucji, chociaż z upływem czasu słabły, blakły, zanikały. Było to wynikiem bolszewickiej modernizacji terrorem.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 30 marca 2021 r.
Intel z DC



 

Polecane
Emerytury
Stażowe