[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.


 

POLECANE
Skandal w sądzie. „Polski wątek” afery Nowaka umorzony przed procesem z ostatniej chwili
Skandal w sądzie. „Polski wątek” afery Nowaka umorzony przed procesem

Sprawa dotycząca głośnej afery Sławomira Nowaka została umorzona zanim zdążyła się rozpocząć. Według ustaleń „Faktów” TVN, podczas piątkowego posiedzenia wstępnego w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów zapadła decyzja o umorzeniu tzw. „polskiego wątku” afery korupcyjnej Nowaka.

Burza w Pilchowie. Trwa spór o prywatne lądowisko Wiadomości
Burza w Pilchowie. Trwa spór o prywatne lądowisko

W Pilchowie, niewielkiej miejscowości w województwie zachodniopomorskim, coraz głośniej mówi się o konflikcie związanym z prywatnym lądowiskiem dla helikopterów. Mieszkańcy skarżą się na hałas i wibracje, a pod petycją sprzeciwiającą się jego legalizacji zebrano już 74 podpisy. Sołtys wsi podkreśla, że śmigłowiec generuje hałas nawet do 110 dB, co znacznie przekracza normy dopuszczalne dla terenów mieszkalnych.

Lewandowski przed kluczową decyzją. Co planuje Barcelona? Wiadomości
Lewandowski przed kluczową decyzją. Co planuje Barcelona?

Nowe doniesienia ws. Roberta Lewandowskiego. Wiadomo, że Polak rozgrywa już czwarty sezon w barwach FC Barcelony, ale nie jest pewne, czy pozostanie w klubie na dłużej. Jego kontrakt wygasa wraz z końcem obecnych rozgrywek, a możliwość przedłużenia współpracy zależy przede wszystkim od postawy napastnika na boisku.

Elektryki tylko na eksport? Niemcy chcą pozostać przy samochodach spalinowych z ostatniej chwili
Elektryki tylko na eksport? Niemcy chcą pozostać przy samochodach spalinowych

Niemcy sprzeciwiają się planowanemu na 2035 rok wycofaniu samochodów z silnikiem spalinowym. Z sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej YouGov na zlecenie niemieckiej agencji prasowej DPA, a cytowanego przez portal dw.com wynika, że aż 44 procent respondentów domaga się od niemieckiego rządu, aby sprzeciwił się zakazowi sprzedaży nowych samochodów z silnikami diesla oraz benzynowymi.

Orban ostro o stanowisku KE ws. konkurencyjności UE: Bruksela zawiodła w działaniach z ostatniej chwili
Orban ostro o stanowisku KE ws. konkurencyjności UE: Bruksela zawiodła w działaniach

„Mario Draghi ostrzegał ws. konkurencyjności UE, a Bruksela zawiodła w działaniach” - stwierdził premier Węgier Viktor Orban cytowany przez "The Budapest Times". Zapowiedział też zerwanie z unijną polityką surowcową.

Kierwiński chce odwołać połowę komisarzy wyborczych. Jest zawiadomienie pilne
Kierwiński chce odwołać połowę komisarzy wyborczych. Jest zawiadomienie

MSWiA w porozumieniu z resortem sprawiedliwości żąda od PKW odwołania prawie połowy komisarzy wyborczych. Eksperci alarmują: chodzi o przygotowanie gruntu pod wybory w 2027 roku. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożył Marcin Romanowski.

Charlie Kirk miał polskie korzenie. „Moi rodzice, moi pradziadkowie przybyli do USA z Polski” z ostatniej chwili
Charlie Kirk miał polskie korzenie. „Moi rodzice, moi pradziadkowie przybyli do USA z Polski”

„Moi rodzice, moi pradziadkowie przybyli tu z Polski. Legalnie. Nie przeskoczyli przez granicę” - mówił Charlie Kirk na udostępnionym na X przez eurodeputowanego Dominika Tarczyńskiego nagraniu dyskutując na temat nielegalnej imigracji, z którą obecnie borykają się Stany Zjednoczone.

Pilny komunikat dla mieszkańców Białegostoku z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Białegostoku

Białystok staje przed poważnym problemem – coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców dotyczy dzików wchodzących w głąb osiedli. Straż Miejska szykuje akcję, która ma powstrzymać niebezpieczne zwierzęta.

Spada sympatia Polaków do Ukraińców Wiadomości
Spada sympatia Polaków do Ukraińców

Nowy sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazał, że coraz więcej Polaków krytycznie patrzy na obecność Ukraińców w kraju. Jeszcze niedawno dominowały pozytywne oceny, dziś trend jest zupełnie inny.

WHO dodaje pigułki aborcyjne do listy leków podstawowych z ostatniej chwili
WHO dodaje pigułki aborcyjne do listy leków podstawowych

Jak poinformował portal LifeSiteNews, Światowa Organizacja Zdrowia dodała mifepriston i mizoprostol do listy leków podstawowych i to pomimo zgłaszanych zagrożeń związanych z aborcjami chemicznymi.

REKLAMA

[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe