[Nasz wywiad] Upiór – obywatel wielokulturowej Rzeczpospolitej

Upiór był w ludowym ujęciu człowiekiem, który przychodził na świat z dwiema duszami. Gdy umierał, jedna z dusz pozostawała w ciele i je ożywiała – mówi Łukasz Kozak, autor książki „Upiór. Historia naturalna”, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim. 
 [Nasz wywiad] Upiór – obywatel wielokulturowej Rzeczpospolitej
/ FOTOGRAWURA R. PAULUSSENA/ wikipedia/ domena publiczna

Mateusz Kosiński: – Upiory są wśród nas… W swojej książce stawia Pan tezę, że upiór nie jest istotą półdemoniczną, a człowiekiem, być może bliskim nam. To pewnego rodzaju wolta w myśleniu o upioryzmie? 

Łukasz Kozak: – To wolta z perspektywy dotychczasowych prac naukowych, ale jednocześnie powrót do pierwotnego, ludowego postrzegania fenomenu upioryzmu – czyli, najprościej mówiąc, „polskiego wampiryzmu”. Było ono zresztą znane Mickiewiczowi, który już w poprzedzającym „Dziady” wierszu „Upiór” pisał: „Czymże ten człowiek? – Upiorem”, a dwadzieścia lat później swoim paryskim studentom mówił, że upiory są zjawiskiem „ludzkim i przyrodzonym” (choć jednocześnie „niezwykłym i niepodobnym do wytłumaczenia rozumem”). 
Stara szkoła etnologii, antropologii i historii miała tendencję do upychania wszystkich postaci z folkloru do sfery „demonologii ludowej” – zwykle miało to za zadanie dowieść, że istniała jakaś przedchrześcijańska „mitologia niższa”, która zachowała się wśród ludu, a zatem musiała też być „mitologia wyższa” – prasłowiańska religia, za którą uczeni tęsknią od czasów Długosza, choć najprawdopodobniej takowa nigdy nie istniała.
Tymczasem okazuje się, że upioryzm jeszcze w początkach XX w. był wśród ludności polskiej, kaszubskiej, ukraińskiej i karpatorusińskiej wręcz codziennością. Upiór (w zależności od regionu zwany też strzygą, strzygoniem lub wieszczym) był w ludowym ujęciu człowiekiem, który przychodził na świat z dwiema duszami. Gdy umierał, jedna z dusz pozostawała w ciele i je ożywiała. Ludzie „chodzący po śmierci” nie byli czymś niezwykłym, choć wzbudzali lęk i nierzadko stanowili zagrożenie. I właśnie relacje na temat unieszkodliwiania tego zagrożenia w dużym stopniu pozwoliły mi spojrzeć na upioryzm jako nie „wierzenie”, a „rzeczywistość”. Przez cały XIX w. gazety regularnie informowały o rozkopaniu jakiegoś grobu, dekapitacji nieboszczyka uznanego za upiora, wiejskich (choć również miejskich) obławach na żywe trupy. Podobne doniesienia znajdziemy też w materiałach sądowych i policyjnych, a zanim w ogóle zapisano słowo „wampir”, o polsko-ukraińskich upiorach dyskutowali europejscy uczeni. 

– Czy upiór jest konstruktem typowo słowiańskim? A może wręcz typowo polskim? W popkulturze niestety dużo większą karierę zrobił bałkański wampir.

– Popkulturowe metamorfozy wampira całkowicie zdeformowały jego pierwotną postać – bardzo bliską upiorowi, a wręcz z nim tożsamą. Gdyby nie John Polidori, który w „Wampirze” skarykaturował swojego dawnego kochanka, Lorda Byrona, nie mielibyśmy znanego z literatury i filmów wampirycznego stereotypu: bladego, tajemniczego arystokraty w pelerynie, który emanuje jednocześnie grozą i erotyzmem. Upiór szczęśliwie nie podzielił tego losu, choć jego dawne znaczenie się zatarło.
Polska, czy też Rzeczpospolita i „ziemie porozbiorowe”, to jedyne miejsce, w którym na określenie tej postaci funkcjonowały trzy terminy (oraz ich warianty) – każdy o innej etymologii. Słowo „upiór” przyszło do polszczyzny w XVII w. z Ukrainy, a Rusini przejęli je od ludów tureckich – może Kipczaków, może Tatarów. „Strzyga” i „strzygoń”, znane głownie z Małopolski i Śląska, pochodzą z łaciny, pośrednio przez któryś z włoskich dialektów i języki południowosłowiańskie. Jedynym określeniem upiora, które ma słowiańskie pochodzenie, jest „wieszcz” i „wieszczy” – postać jeszcze pod koniec XX w. pojawiająca się w folklorze kaszubskim.
Moglibyśmy śmiało wskazać Polskę i Ukrainę jako kolebkę upioryzmu, ale należy pamiętać, że identyczne wierzenia funkcjonowały nie tylko wśród Słowian, ale i Tatarów. Nieco upraszczając sprawę, można powiedzie, że upiór pochodzi z wielokulturowego społeczeństwa Rzeczpospolitej.

– Wiele zjawisk dotyczących czarów, wiedźm i sił nieczystych jest uniwersalna i powtarza się w różnych kulturach, które miały ze sobą ograniczony kontakt. Czy podobnie jest z upioryzmem? 

– Oczywiście mógłbym tak stwierdzić i zakończyć książkę po pięciu stronach banalną konkluzją, że wampir to „mit uniwersalny”. Że w każdej kulturze znajdziemy takie elementy, jak lęk przed żywymi trupami, czary lub picie krwi. Tymczasem upioryzm jest zjawiskiem endemicznym, choć ma bardzo wiele odcieni – zarówno regionalnych, jak i związanych z próbami wyjaśnienia fenomenu. Przykładowo polscy jezuici wierzyli w upiory, więc próbowali objaśnić je dostępnymi sobie narzędziami teologicznymi. Uznali w końcu, że upiór to martwe ciało opętane przez diabła. To wyjaśnienie doprowadziło do powstania kilku uczonych prac i rezolucji, a także wielkiej oświeceniowej polemiki, która miała wykorzenić wiarę w upiory. Dziś może się to zdawać kuriozalne, ale upiory były bardzo istotnym zagadnieniem u schyłku Rzeczpospolitej – pisali o nich choćby Krasicki, Staszic, Drużbacka, a nawet Stanisław August Poniatowski. 

– Proszę powiedzieć kilka słów o korelacji między upioryzmem i szamanizmem.

– Powiedziałem właśnie, że upioryzm jest endemiczny, a komparatystyka banalna, ale wątek szamanizmu pozwala moim zdaniem spojrzeć na upioryzm w szerszym kontekście. Zacznijmy od tego, że każde ze wspomnianych określeń upiora oznaczało kiedyś czarownika lub czarownicę. Jednocześnie osoby zajmujące się czarami bardzo często uznawano po śmierci za upiory (jeszcze w XX w.!). A co najistotniejsze – badaczom umknęła postać „żywego upiora”. O żywych upiorach wspomina choćby Staszic, zachowały się też zeznania sądowe jednego z nich. Byli to ludzie obdarzeni „szamańskimi” zdolnościami: przepowiadaniem przyszłości, kontaktem z „duchami”, potrafili uzdrawiać, rozpoznawać czarownice i zwalczać martwe upiory. Oczywiście po śmierci zaczynali stanowić problem, ale za życia byli bezcennym wsparciem dla społeczności. Staszic opisuje rytuał żywych upiorów, który wygląda jak szamański trans. Kolberg i inni polscy etnografowie często wspominają o czarownicach, które są w stanie „odłączać duszę od ciała” i odbywać ekstatyczne wędrówki. Jeśli do tego weźmiemy sąsiedztwo ludów tureckich i ugrofińskich, a także upioryczne analogie wśród Jakutów (które opisał Wacław Sieroszewski) czy nawet Buriatów, wątek szamańsko-upioryczny przestaje być wyłącznie antropologią porównawczą, a staje się historycznie uchwytną „animistyczną wspólnotą”, która wydaje się dużo bardziej prawdopodobna niż hipotetyczna pansłowiańska pogańska religia.

– Rozkwit wiary w nadprzyrodzone zjawiska nastąpił w romantyzmie. Co ciekawe, o upioryzm podejrzany był m.in. sam Adam Mickiewicz. Dlaczego? 

– To niezwykły wątek. Mickiewicz nie tylko wprowadził upiory jako pełnoprawne postacie literackie (co było prawdziwą rewolucją i rozwścieczyło elitarnych warszawskich krytyków) oraz własne alter ego w postaci Gustawa-Konrada. Oprócz tego podchodził do upioryzmu naukowo, gdy wykładał w Collège de France. Co ciekawe, zauważył już wtedy podobieństwo między upiorami a syberyjskimi szamanami – a żeby było jeszcze lepiej, w książce Józefa Kobyłeckiego, z której czerpał wiedzę o Syberii, szamani byli nazywani „wieszczami”. Nadal jednak nie mam pewności, czy Mickiewicz wiedział, że w Wielkopolsce i na Pomorzu „wieszcz” i „wieszczy” oznaczają upiora.
Kiedy w 1890 r. sprowadzono szczątki poety do Krakowa i złożono je na Wawelu, w Małopolsce zaczęło padać. Nastały „mokre lata”, jak mówili małopolscy chłopi, narzekając na związany z tym nieurodzaj. Szybko znaleźli winnego: Mickiewicza. Był on ich zdaniem płanetnikiem, czyli człowiekiem potrafiącym kontrolować pogodę, a jednocześnie strzygoniem – dzięki czemu sprowadzał ulewy, żyjąc po śmierci. Krakowski etnograf Seweryn Udziela usłyszał od pewnej starej wójtowej, że Mickiewicz miał w sobie złego ducha, bo „gadał wierszami”, a od jednego chłopa, że Francuzi kazali Polakom zabrać Mickiewicza do siebie, bo dręczył ich niepogodą. Co więcej, część włościan najzupełniej poważnie domagała się, by trumnę z ciałem poety wrzucić do Wisły. Ten wątek, choć już pod koniec XIX w. wywoływał lekkie rozbawienie, jest niezwykłym epilogiem historii doczesnych szczątków Mickiewicza, a jednocześnie bezcennym świadectwem ludowego postrzegania postaci poety. 

– Czy w czasie prac nad książką odkrył Pan jakieś nieznane wcześniej źródła? Które źródła najbardziej Pana zainteresowały? 

– W zasadzie większość źródeł to materiały wcześniej nieznane lub zignorowane. Najważniejsze były dla mnie bezpośrednie świadectwa ludzi wykluczonych z oficjalnej narracji historycznej, zatem najczęściej zeznania sądowe chłopów oskarżonych o samosąd na umarłym upiorze albo uznających siebie za żywe upiory. Obok nich udało mi się zebrać spory materiał kaszubski i ukraiński, bez którego nie da się zrozumieć polskiego upioryzmu. W rękopisach francuskiej Biblioteki Narodowej znalazłem listy Pierre’a des Noyers – sekretarza polskich królowych Marii Gonzagi i Marii Sobieskiej, który opisywał upiory z ukraińskich ziem Rzeczpospolitej. Trafiłem nawet na list papieża Benedykta XIV, w którym krytykuje on lwowskiego biskupa za wiarę w upiory! 
Całego „Upiora” zbudowałem na gęstej źródłowej narracji, mógłbym więc o materiałach mówić w nieskończoność. Przyznam jednak, że chyba największe wrażenie zrobiły na mnie doniesienia prasowe oraz ich ilość – wiadomości o rozkopanych grobach domniemanych upiorów, zdekapitowanych nieboszczykach, aresztowanych „upiorobójcach” pojawiały się w polskich gazetach regularnie od końca XVIII w. Co ważne – źródła te przywracają często podmiotowość osobom wykluczonym, tworzą historię pozaelitarną, w której centralnymi postaciami stają się chłopi, robotnicy, parafialni księża, wiejskie czarownice czy prowincjonalni uczeni. 

– Wiele ludowych wierzeń, w tym wierzeń w upiory, zostało wypalonych rozgrzanym żelazem w PRL-u, komuniści uznawali je za syndrom zacofania. Czy słusznie? 

– PRL skutecznie kontynuował oświeceniową tradycję walki z „zabobonem”. Mnie oczywiście tego „zabobonu”, jak i całej zubożałej kultury ludowej niezmiernie żal – utraciliśmy kawał własnej tożsamości, kluczy do zrozumienia historii, sztuki, literatury czy ludowej religijności. Jednocześnie nie będę ukrywał, że raczej trudno byłoby dziś tolerować ludzi biegających po cmentarzach z łopatą i ucinających głowy podejrzanym trupom. PRL wytworzył „koncesjonowaną kulturę ludową”, nierzadko, co istotne, w porozumieniu z Kościołem – co tym bardziej ułatwiało eliminację „niepożądanych” elementów i okrojenie kulturowego bogactwa do dożynek, cepelii czy zespołów pieśni i tańca. Znajomi Kaszubi podkreślali, że wiarę w wieszczych zwalczał u nich sojusz księży i działaczy partyjnych – egzotyczny, a zarazem niebywale skuteczny. Pozostały więc źródła – i dzięki nim byłem w stanie wniknąć w ten utracony świat.

– Czy polski upiór może zostać wykorzystany w celach promowania wizerunku Polski? Gra komputerowa Wiedźmin 3, która stała się prawdziwym światowym hitem, przesiąknięta jest klimatem słowiańszczyzny i wierzeń naszych przodków.

– Bez wątpienia upioryzm ma taki potencjał, będąc „prawdziwszym” od wyświechtanych fabuł o wampirach. Praktycznie każde źródło, które wykorzystałem w książce, może stać się podstawą atrakcyjnej powieści, filmu czy gry. Jednocześnie upiory, czego sami nie do końca jesteśmy świadomi, są bardzo mocno związane z naszą kulturą – by nie wspomnieć kolejny raz Mickiewicza.
Osobiście mam jednak obawy przed skomercjalizowaniem i zbanalizowaniem tematu, który wymaga wielkiej wrażliwości. Historia upioryzmu to często historia prawdziwych lęków, emocji, tragedii i śmierci prawdziwych ludzi. Ludzi całkowicie bezbronnych – bo od wieków umarłych.

 

Książka „Upiór Historia naturalna ukazała się w 2021 r. nakładem Fundacji Evviva L’Arte.

 


 

POLECANE
Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: rozmawiałem z prezydentem Trumpem  z ostatniej chwili
Drony nad Polską. Prezydent Nawrocki: rozmawiałem z prezydentem Trumpem 

Prezydent Karol Nawrocki poinformował o swojej rozmowie telefonicznej z prezydentem USA. Przywódcy rozmawiali na temat wielokrotnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Rozmowy potwierdziły jedność sojuszniczą.

Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim z ostatniej chwili
Trwa rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim

Trwającą rozmowę prezydenta Karola Nawrockiego i prezydenta USA Donalda Trumpa potwierdził w środę wieczorem na antenie Polsat News Zbigniew Bogucki. Jak podkreślił Zbigniew Bogucki, to czwarta rozmowa obu polityków, jeśli liczyć telekonferencje w szerszym gronie. Szef kancelarii prezydenta poinformował też, że prezydent zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego na czwartek o godz. 17.

Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie z ostatniej chwili
Donald Tusk po rozmowach z przywódcami kluczowych krajów NATO w Europie

Premier Donald Tusk poinformował, że Polska nie tylko otrzymała zapewnienia solidarności od sojuszników, ale także konkretne propozycje wsparcia w zakresie obrony powietrznej. W tle trwają rozmowy na najwyższym szczeblu, w tym planowana rozmowa online prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem. 

Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze tylko u nas
Drony nad Polską. Gen. Leon Komornicki: Gdybyśmy mieli system SkyCTRL ryzyko mogłoby być dużo mniejsze

- Wszystkie systemy obrony przeciwlotniczej, które są do dyspozycji wojsk lądowych trzeba przybliżyć maksymalnie do granicy – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim gen. Leonem Komornicki, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku.

Prokuratura: Znalezione drony bez materiałów wybuchowych z ostatniej chwili
Prokuratura: Znalezione drony bez materiałów wybuchowych

Szczątki kolejnego drona odnaleziono w miejscowości Zabłocie-Kolonia w powiecie bialskim (Lubelskie) – poinformowała prokuratura. Spośród znalezionych wcześniej dronów w siedmiu innych miejscach na Lubelszczyźnie trzy zidentyfikowano jako drony typu Gerbera. Nie znaleziono materiałów wybuchowych.

Zaczynamy. Jest reakcja Donalda Trumpa ws. ataku rosyjskich dronów z ostatniej chwili
"Zaczynamy". Jest reakcja Donalda Trumpa ws. ataku rosyjskich dronów

"O co chodzi z naruszaniem przez Rosję polskiej przestrzeni powietrznej za pomocą dronów? Zaczynamy!" – napisał Donald Trump we wtorek po południu czasu polskiego na platformie Truth Social.

Drony na Polską. Viktor Orban: Bez względu na wszystko możecie na nas liczyć z ostatniej chwili
Drony na Polską. Viktor Orban: Bez względu na wszystko możecie na nas liczyć

Premier Węgier Viktor Orban poinformował w serwisie X, że jego kraj w pełni solidaryzuje się z Polską w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez drony. – Naruszenie integralności terytorialnej Polski jest nie do przyjęcia – oświadczył szef węgierskiego rządu.

Skradziono samochód Tusków. Nieoficjalnie: To samochód żony premiera z ostatniej chwili
Skradziono samochód Tusków. Nieoficjalnie: To samochód żony premiera

W Trójmieście skradziono samochód należący do rodziny premiera Donalda Tuska. Jak podaje TVN24.pl, chodzi o luksusowego lexusa, który znajdował się w Sopocie – w pobliżu prywatnego domu szefa rządu. Nad sprawą pracuje policja, a także służby specjalne.

Zamieszki w całej Francji. Ton nadaje skrajna lewica z ostatniej chwili
Zamieszki w całej Francji. Ton nadaje skrajna lewica

W całej Francji mają dziś miejsce gwałtowne demonstracje. Grupy często zamaskowanych mężczyzn stawiają barykady i podkładają ogień. Robią to pod hasłem „Blokujmy wszystko”. Ton zamieszkom na ulicach nadają skrajnie lewicowe organizacje.

Jeszcze dziś rozmowa Nawrocki-Trump ws. rosyjskich dronów nad Polską z ostatniej chwili
Jeszcze dziś rozmowa Nawrocki-Trump ws. rosyjskich dronów nad Polską

Prezydent USA Donald Trump planuje jeszcze dziś przeprowadzić rozmowę z prezydentem RP Karolem Nawrockim - przekazała w środę PAP przedstawicielka Białego Domu.

REKLAMA

[Nasz wywiad] Upiór – obywatel wielokulturowej Rzeczpospolitej

Upiór był w ludowym ujęciu człowiekiem, który przychodził na świat z dwiema duszami. Gdy umierał, jedna z dusz pozostawała w ciele i je ożywiała – mówi Łukasz Kozak, autor książki „Upiór. Historia naturalna”, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim. 
 [Nasz wywiad] Upiór – obywatel wielokulturowej Rzeczpospolitej
/ FOTOGRAWURA R. PAULUSSENA/ wikipedia/ domena publiczna

Mateusz Kosiński: – Upiory są wśród nas… W swojej książce stawia Pan tezę, że upiór nie jest istotą półdemoniczną, a człowiekiem, być może bliskim nam. To pewnego rodzaju wolta w myśleniu o upioryzmie? 

Łukasz Kozak: – To wolta z perspektywy dotychczasowych prac naukowych, ale jednocześnie powrót do pierwotnego, ludowego postrzegania fenomenu upioryzmu – czyli, najprościej mówiąc, „polskiego wampiryzmu”. Było ono zresztą znane Mickiewiczowi, który już w poprzedzającym „Dziady” wierszu „Upiór” pisał: „Czymże ten człowiek? – Upiorem”, a dwadzieścia lat później swoim paryskim studentom mówił, że upiory są zjawiskiem „ludzkim i przyrodzonym” (choć jednocześnie „niezwykłym i niepodobnym do wytłumaczenia rozumem”). 
Stara szkoła etnologii, antropologii i historii miała tendencję do upychania wszystkich postaci z folkloru do sfery „demonologii ludowej” – zwykle miało to za zadanie dowieść, że istniała jakaś przedchrześcijańska „mitologia niższa”, która zachowała się wśród ludu, a zatem musiała też być „mitologia wyższa” – prasłowiańska religia, za którą uczeni tęsknią od czasów Długosza, choć najprawdopodobniej takowa nigdy nie istniała.
Tymczasem okazuje się, że upioryzm jeszcze w początkach XX w. był wśród ludności polskiej, kaszubskiej, ukraińskiej i karpatorusińskiej wręcz codziennością. Upiór (w zależności od regionu zwany też strzygą, strzygoniem lub wieszczym) był w ludowym ujęciu człowiekiem, który przychodził na świat z dwiema duszami. Gdy umierał, jedna z dusz pozostawała w ciele i je ożywiała. Ludzie „chodzący po śmierci” nie byli czymś niezwykłym, choć wzbudzali lęk i nierzadko stanowili zagrożenie. I właśnie relacje na temat unieszkodliwiania tego zagrożenia w dużym stopniu pozwoliły mi spojrzeć na upioryzm jako nie „wierzenie”, a „rzeczywistość”. Przez cały XIX w. gazety regularnie informowały o rozkopaniu jakiegoś grobu, dekapitacji nieboszczyka uznanego za upiora, wiejskich (choć również miejskich) obławach na żywe trupy. Podobne doniesienia znajdziemy też w materiałach sądowych i policyjnych, a zanim w ogóle zapisano słowo „wampir”, o polsko-ukraińskich upiorach dyskutowali europejscy uczeni. 

– Czy upiór jest konstruktem typowo słowiańskim? A może wręcz typowo polskim? W popkulturze niestety dużo większą karierę zrobił bałkański wampir.

– Popkulturowe metamorfozy wampira całkowicie zdeformowały jego pierwotną postać – bardzo bliską upiorowi, a wręcz z nim tożsamą. Gdyby nie John Polidori, który w „Wampirze” skarykaturował swojego dawnego kochanka, Lorda Byrona, nie mielibyśmy znanego z literatury i filmów wampirycznego stereotypu: bladego, tajemniczego arystokraty w pelerynie, który emanuje jednocześnie grozą i erotyzmem. Upiór szczęśliwie nie podzielił tego losu, choć jego dawne znaczenie się zatarło.
Polska, czy też Rzeczpospolita i „ziemie porozbiorowe”, to jedyne miejsce, w którym na określenie tej postaci funkcjonowały trzy terminy (oraz ich warianty) – każdy o innej etymologii. Słowo „upiór” przyszło do polszczyzny w XVII w. z Ukrainy, a Rusini przejęli je od ludów tureckich – może Kipczaków, może Tatarów. „Strzyga” i „strzygoń”, znane głownie z Małopolski i Śląska, pochodzą z łaciny, pośrednio przez któryś z włoskich dialektów i języki południowosłowiańskie. Jedynym określeniem upiora, które ma słowiańskie pochodzenie, jest „wieszcz” i „wieszczy” – postać jeszcze pod koniec XX w. pojawiająca się w folklorze kaszubskim.
Moglibyśmy śmiało wskazać Polskę i Ukrainę jako kolebkę upioryzmu, ale należy pamiętać, że identyczne wierzenia funkcjonowały nie tylko wśród Słowian, ale i Tatarów. Nieco upraszczając sprawę, można powiedzie, że upiór pochodzi z wielokulturowego społeczeństwa Rzeczpospolitej.

– Wiele zjawisk dotyczących czarów, wiedźm i sił nieczystych jest uniwersalna i powtarza się w różnych kulturach, które miały ze sobą ograniczony kontakt. Czy podobnie jest z upioryzmem? 

– Oczywiście mógłbym tak stwierdzić i zakończyć książkę po pięciu stronach banalną konkluzją, że wampir to „mit uniwersalny”. Że w każdej kulturze znajdziemy takie elementy, jak lęk przed żywymi trupami, czary lub picie krwi. Tymczasem upioryzm jest zjawiskiem endemicznym, choć ma bardzo wiele odcieni – zarówno regionalnych, jak i związanych z próbami wyjaśnienia fenomenu. Przykładowo polscy jezuici wierzyli w upiory, więc próbowali objaśnić je dostępnymi sobie narzędziami teologicznymi. Uznali w końcu, że upiór to martwe ciało opętane przez diabła. To wyjaśnienie doprowadziło do powstania kilku uczonych prac i rezolucji, a także wielkiej oświeceniowej polemiki, która miała wykorzenić wiarę w upiory. Dziś może się to zdawać kuriozalne, ale upiory były bardzo istotnym zagadnieniem u schyłku Rzeczpospolitej – pisali o nich choćby Krasicki, Staszic, Drużbacka, a nawet Stanisław August Poniatowski. 

– Proszę powiedzieć kilka słów o korelacji między upioryzmem i szamanizmem.

– Powiedziałem właśnie, że upioryzm jest endemiczny, a komparatystyka banalna, ale wątek szamanizmu pozwala moim zdaniem spojrzeć na upioryzm w szerszym kontekście. Zacznijmy od tego, że każde ze wspomnianych określeń upiora oznaczało kiedyś czarownika lub czarownicę. Jednocześnie osoby zajmujące się czarami bardzo często uznawano po śmierci za upiory (jeszcze w XX w.!). A co najistotniejsze – badaczom umknęła postać „żywego upiora”. O żywych upiorach wspomina choćby Staszic, zachowały się też zeznania sądowe jednego z nich. Byli to ludzie obdarzeni „szamańskimi” zdolnościami: przepowiadaniem przyszłości, kontaktem z „duchami”, potrafili uzdrawiać, rozpoznawać czarownice i zwalczać martwe upiory. Oczywiście po śmierci zaczynali stanowić problem, ale za życia byli bezcennym wsparciem dla społeczności. Staszic opisuje rytuał żywych upiorów, który wygląda jak szamański trans. Kolberg i inni polscy etnografowie często wspominają o czarownicach, które są w stanie „odłączać duszę od ciała” i odbywać ekstatyczne wędrówki. Jeśli do tego weźmiemy sąsiedztwo ludów tureckich i ugrofińskich, a także upioryczne analogie wśród Jakutów (które opisał Wacław Sieroszewski) czy nawet Buriatów, wątek szamańsko-upioryczny przestaje być wyłącznie antropologią porównawczą, a staje się historycznie uchwytną „animistyczną wspólnotą”, która wydaje się dużo bardziej prawdopodobna niż hipotetyczna pansłowiańska pogańska religia.

– Rozkwit wiary w nadprzyrodzone zjawiska nastąpił w romantyzmie. Co ciekawe, o upioryzm podejrzany był m.in. sam Adam Mickiewicz. Dlaczego? 

– To niezwykły wątek. Mickiewicz nie tylko wprowadził upiory jako pełnoprawne postacie literackie (co było prawdziwą rewolucją i rozwścieczyło elitarnych warszawskich krytyków) oraz własne alter ego w postaci Gustawa-Konrada. Oprócz tego podchodził do upioryzmu naukowo, gdy wykładał w Collège de France. Co ciekawe, zauważył już wtedy podobieństwo między upiorami a syberyjskimi szamanami – a żeby było jeszcze lepiej, w książce Józefa Kobyłeckiego, z której czerpał wiedzę o Syberii, szamani byli nazywani „wieszczami”. Nadal jednak nie mam pewności, czy Mickiewicz wiedział, że w Wielkopolsce i na Pomorzu „wieszcz” i „wieszczy” oznaczają upiora.
Kiedy w 1890 r. sprowadzono szczątki poety do Krakowa i złożono je na Wawelu, w Małopolsce zaczęło padać. Nastały „mokre lata”, jak mówili małopolscy chłopi, narzekając na związany z tym nieurodzaj. Szybko znaleźli winnego: Mickiewicza. Był on ich zdaniem płanetnikiem, czyli człowiekiem potrafiącym kontrolować pogodę, a jednocześnie strzygoniem – dzięki czemu sprowadzał ulewy, żyjąc po śmierci. Krakowski etnograf Seweryn Udziela usłyszał od pewnej starej wójtowej, że Mickiewicz miał w sobie złego ducha, bo „gadał wierszami”, a od jednego chłopa, że Francuzi kazali Polakom zabrać Mickiewicza do siebie, bo dręczył ich niepogodą. Co więcej, część włościan najzupełniej poważnie domagała się, by trumnę z ciałem poety wrzucić do Wisły. Ten wątek, choć już pod koniec XIX w. wywoływał lekkie rozbawienie, jest niezwykłym epilogiem historii doczesnych szczątków Mickiewicza, a jednocześnie bezcennym świadectwem ludowego postrzegania postaci poety. 

– Czy w czasie prac nad książką odkrył Pan jakieś nieznane wcześniej źródła? Które źródła najbardziej Pana zainteresowały? 

– W zasadzie większość źródeł to materiały wcześniej nieznane lub zignorowane. Najważniejsze były dla mnie bezpośrednie świadectwa ludzi wykluczonych z oficjalnej narracji historycznej, zatem najczęściej zeznania sądowe chłopów oskarżonych o samosąd na umarłym upiorze albo uznających siebie za żywe upiory. Obok nich udało mi się zebrać spory materiał kaszubski i ukraiński, bez którego nie da się zrozumieć polskiego upioryzmu. W rękopisach francuskiej Biblioteki Narodowej znalazłem listy Pierre’a des Noyers – sekretarza polskich królowych Marii Gonzagi i Marii Sobieskiej, który opisywał upiory z ukraińskich ziem Rzeczpospolitej. Trafiłem nawet na list papieża Benedykta XIV, w którym krytykuje on lwowskiego biskupa za wiarę w upiory! 
Całego „Upiora” zbudowałem na gęstej źródłowej narracji, mógłbym więc o materiałach mówić w nieskończoność. Przyznam jednak, że chyba największe wrażenie zrobiły na mnie doniesienia prasowe oraz ich ilość – wiadomości o rozkopanych grobach domniemanych upiorów, zdekapitowanych nieboszczykach, aresztowanych „upiorobójcach” pojawiały się w polskich gazetach regularnie od końca XVIII w. Co ważne – źródła te przywracają często podmiotowość osobom wykluczonym, tworzą historię pozaelitarną, w której centralnymi postaciami stają się chłopi, robotnicy, parafialni księża, wiejskie czarownice czy prowincjonalni uczeni. 

– Wiele ludowych wierzeń, w tym wierzeń w upiory, zostało wypalonych rozgrzanym żelazem w PRL-u, komuniści uznawali je za syndrom zacofania. Czy słusznie? 

– PRL skutecznie kontynuował oświeceniową tradycję walki z „zabobonem”. Mnie oczywiście tego „zabobonu”, jak i całej zubożałej kultury ludowej niezmiernie żal – utraciliśmy kawał własnej tożsamości, kluczy do zrozumienia historii, sztuki, literatury czy ludowej religijności. Jednocześnie nie będę ukrywał, że raczej trudno byłoby dziś tolerować ludzi biegających po cmentarzach z łopatą i ucinających głowy podejrzanym trupom. PRL wytworzył „koncesjonowaną kulturę ludową”, nierzadko, co istotne, w porozumieniu z Kościołem – co tym bardziej ułatwiało eliminację „niepożądanych” elementów i okrojenie kulturowego bogactwa do dożynek, cepelii czy zespołów pieśni i tańca. Znajomi Kaszubi podkreślali, że wiarę w wieszczych zwalczał u nich sojusz księży i działaczy partyjnych – egzotyczny, a zarazem niebywale skuteczny. Pozostały więc źródła – i dzięki nim byłem w stanie wniknąć w ten utracony świat.

– Czy polski upiór może zostać wykorzystany w celach promowania wizerunku Polski? Gra komputerowa Wiedźmin 3, która stała się prawdziwym światowym hitem, przesiąknięta jest klimatem słowiańszczyzny i wierzeń naszych przodków.

– Bez wątpienia upioryzm ma taki potencjał, będąc „prawdziwszym” od wyświechtanych fabuł o wampirach. Praktycznie każde źródło, które wykorzystałem w książce, może stać się podstawą atrakcyjnej powieści, filmu czy gry. Jednocześnie upiory, czego sami nie do końca jesteśmy świadomi, są bardzo mocno związane z naszą kulturą – by nie wspomnieć kolejny raz Mickiewicza.
Osobiście mam jednak obawy przed skomercjalizowaniem i zbanalizowaniem tematu, który wymaga wielkiej wrażliwości. Historia upioryzmu to często historia prawdziwych lęków, emocji, tragedii i śmierci prawdziwych ludzi. Ludzi całkowicie bezbronnych – bo od wieków umarłych.

 

Książka „Upiór Historia naturalna ukazała się w 2021 r. nakładem Fundacji Evviva L’Arte.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe