[Tylko u nas] Prof. David Engels: Błędna kalkulacja rusofilów

Minęło prawie trzy czwarte wieku, odkąd znaczna część Europy weszła w ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki którym udało się nie tylko zwycięsko zakończyć zimną wojnę przeciwko totalitarnemu Związkowi Radzieckiemu i przezwyciężyć podział Europy, ale które także do dziś reprezentują interesy Zachodu na innych kontynentach.
flaga Rosji [Tylko u nas] Prof. David Engels: Błędna kalkulacja rusofilów
flaga Rosji / Screen YouTube grafika modyfikowana

Rzecz jasna europejskie państwa narodowe zostały tym samym zdegradowane do młodszych partnerów USA, a za sprawą amerykanizacji przekształcone w znacznym stopniu także kulturowo, co zresztą było do przewidzenia już przed pierwszą wojną światową – los, który najwyraźniej większość Europejczyków była jednak skłonna zaakceptować. Tymczasem teraz, w obliczu rosyjskiej agresji, widzimy iż wielu ludzi – nie tylko w Niemczech, ale także w innych częściach Europy Zachodniej – nie stoi po stronie zaatakowanej Ukrainy i po stronie Sojuszu Atlantyckiego, do którego przyłączyć chce się także większość obywateli tego kraju, lecz popiera Rosję – fenomen rzeczywiście zdumiewający, którego próba zrozumienia mogłoby nam wiele powiedzieć o liniach podziału w społeczeństwie europejskim.

Powszechnie wiadomo, że Stany Zjednoczone stały się bardzo niepopularne po lewej stronie spektrum politycznego, ale także w dużej części świata pozaeuropejskiego. A to z powodu swojego interwencjonizmu tyleż nieudolnego, co i dosyć skąpo upiększonego moralnie. Ale także po stronie konserwatywnej wielu wrogów przyczyniła Stanom Zjednoczonym ich coraz agresywniejsza promocja ideologii nazywanej słusznie marksizmem kulturowym, co sprawia, że dla wielu konserwatystów przyłączenie Ukrainy do zachodniego sojuszu obronnego miałoby nieuchronnie oznaczać śmierć tradycyjnych wartości również w tej części świata. Zaś ewentualny kontrapunkt widzą oni w okupacji tego kraju przez rzekomo konserwatywną Rosję. Warto jednak zauważyć, że owa sympatia wielu konserwatystów do Rosji nie ogranicza się jedynie do kontekstu ukraińskiego, lecz dotyczy całej Europy. Wielu bowiem wątpi w to, że obecna lewicowo-liberalna dominacja zechce tolerować jakąkolwiek próbę wewnętrznej konwersji na bardziej tradycyjne wartości, stąd też wiążą swoje nadzieje z Rosją jako swoistej „deus ex machina”, bowiem im silniejsza będzie Rosja w Europie, tym bardziej obiecująco przedstawiać się będzie sytuacja europejskich konserwatystów – tak by wynikało z ich kalkulacji.

 

Błędy rusofilów

I choć tego rodzaju argumenty mogą się wydawać częściowo zrozumiałe, to jako całość są niekompletne i bardzo problematyczne. Pomijając już moralne odium umniejszania morderczej rosyjskiej inwazji na Ukrainę i w szczególności odmawiania temu krajowi prawa do narodowego samostanowienia – skądinąd tak ważnego aspektu w pojęciu konserwatystów – można tu wskazać jeszcze dwa inne zasadnicze błędy, mianowicie błędne przekonanie, iż Rosja jest integralną częścią Zachodu, a także błędne zrównywanie konserwatyzmu rosyjskiego z europejskim.

Jak wielokrotnie podkreślali myśliciele rosyjscy najpóźniej od XIX wieku, Rosja jest bowiem samodzielnym i dla nas obcym obszarem kulturowym, który co prawda w tym czy innym aspekcie dzieli wspólne korzenie z Zachodem, ale reinterpretuje je na swój oryginalny sposób i ostatecznie podąża za własnym, autonomicznym, zupełnie innym typem dynamiki. A zatem to ciągłe bronienie Rosji przed Zachodem i promowanie życzliwego dla niej „zrozumienia” (którego notabene odmawia się jej bezpośrednim europejskim sąsiadom), zwłaszcza w kontekście rzekomego prawa Rosji do własnego strategicznego obszaru geopolitycznego, ostatecznie nie jest niczym innym jak tylko przejawem desolidaryzacji, sprzeniewierzeniem się interesom ich własnej zachodniej cywilizacji, bez względu na to, jak problematyczny może być jej obecny kurs ideologiczny – postawa dziwnie przypominająca „selbsthass” lewicowych liberałów, choć z diametralnie innej perspektywy. Bowiem podczas gdy lewica gardzi Zachodem z powodu jego rzekomych historycznych win – począwszy od „white guilt”, przez „rasizm systemowy”, aż po  „toksyczną męskość” – i chce świadomie dokonać jego demontażu, rusofilscy konserwatyści postrzegają swoją własną cywilizację jako nieodwołalnie wypaczoną i projektują wszystkie swoje nadzieje na młodą rosyjską kulturę, interpretowaną przez nich jako tę jedyną posiadającą jeszcze jakąś przyszłość – osobliwa forma egzotyki, w której, morfologicznie rzecz biorąc, tkwią bardzo podobne motywacje jak w przypadku nawracania się zachodnioeuropejskich konserwatystów na islam.

Drugi błąd, ściśle z tym pierwszym związany, polega na niezrozumieniu priorytetów ideologicznych rosyjskiego reżimu, któremu naiwnie przypisuje się rzeczywistą troskę o przyszłość „prawdziwego”, czyli konserwatywnego, chrześcijańskiego, nacjonalistycznego, jednorodnego etnicznie i kulturowo Zachodu. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Wartości konserwatywne, takie jak ochrona wolności jednostki, nigdy nie stanowiły priorytetu dla Rosji; pozytywny związek z coraz bardziej wpływowym islamem jest jednym z centralnych filarów władzy Putina, który lubi otaczać się zarówno popami, jak i imamami, i celowo podżega czeczeńskich najemników przeciwko ukraińskiemu „bratniemu” narodowi; a owo „poszanowanie autonomii narodowej” mamy okazję zobaczyć na własne oczy w postaci zbombardowanych miast Ukrainy; a do tego instrumentalizacja muzułmańskich migrantów w celu destabilizacji Polski. To wszystko razem pokazuje dobitnie, jak wiarygodnym jest owo przywiązanie Rosji do zachodniej tożsamości kulturowej. 

Oczywiście w celu lepszej analizy sytuacji na świecie trzeba nauczyć się interpretować wszystkie te punkty również z rosyjskiej perspektywy i rozwijać doskonalsze i bezstronne rozumienie rosyjskich interesów. Tak czy inaczej zachodni patrioci powinni jednak uznać, że rosyjska polityka jest pod wieloma względami niekompatybilna z podstawowymi celami i ideami europejskich konserwatystów. Rosja nie jest państwem, lecz światem samym dla siebie i nie można jej wcisnąć w typowe dla Zachodu kategorie „państwa narodowego” bez zatarcia jego istoty; mamy tam bowiem  do czynienia z ich własną pierwotną logiką przestrzenną, która jest niczym innym jak chęcią stworzenia (lub odtworzenia) zdominowanego przez Rosjan, ale w istocie bardzo wielokulturowego, obszaru pomiędzy Wisłą a Amurem – który nigdy nie posiądzie satysfakcjonującego związku  z rozdrobnionym światem państw Europy.

Nie oznacza to wprawdzie, że Rosja nie mogłaby się stać kiedyś wschodnim sojusznikiem silnego związku państw Zachodu, jednak nigdy nie pozwoli się zdegradować do instytucjonalnej cząstki takiego tworu. A zatem, bynajmniej nie interesy niemieckich, hiszpańskich czy francuskich konserwatystów znajdują się aktualnie na samej górze listy priorytetów Kremla, lecz to, jak Rosja może ponownie wyłonić się jako dominujący aktor polityczny w Eurazji, co zachodni sąsiedzi Rosji, biorąc pod uwagę immanentnie imperialną logikę rosyjskiego spojrzenia na świat, muszą traktować jako realne dla siebie zagrożenie. Z pewnością w interesie Rosji jest odwrócenie ideologicznego zagrożenia stwarzanego przez lewicowy liberalizm, a także osłabienie jego przeciwników poprzez kierowanie od czasu do czasu zachęt pod adresem europejskich konserwatystów; jednak najpóźniej od momentu, kiedy faktycznie powstanie silna i zjednoczona konserwatywna Europa, obecni sojusznicy Rosji zdadzą sobie sprawę, jak bardzo Moskwa, w celu ochrony swojej zachodniej flanki, prowadzić będzie w Europie swoją politykę „dziel i rządź”, która w najmniejszym nawet stopniu nie ustępuje tej amerykańskiej, krótko mówiąc: klasyczne z deszczu pod rynnę.
 


 

POLECANE
Ofiary własnych kłamstw tylko u nas
Ofiary własnych kłamstw

W polityce, po lewej stronie, króluje zasada "Jeśli się że mną nie zgadzasz, jesteś faszystą". Faszystą jest więc np. Trump, Orban, Meloni i Le Pen. Nawet gorzej: oni dla wielu są reinkarnacjami Hitlera.

Jest pierwszy sondaż parlamentarny po wyborach z ostatniej chwili
Jest pierwszy sondaż parlamentarny po wyborach

Według najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię IBRiS dla dziennika "Rzeczpospolita" liderem zestawienia jest Koalicja Obywatelska.

Zaginęła 17-letnia Anna. Policja prosi o pomoc z ostatniej chwili
Zaginęła 17-letnia Anna. Policja prosi o pomoc

Gliwicka policja poszukuje 17-letniej Anny Wójcik, która w sobotę wyszła do parku Chopina i zaginęła.

Chaos na ulicach Los Angeles. Donald Trump zabrał głos z ostatniej chwili
Chaos na ulicach Los Angeles. Donald Trump zabrał głos

Donald Trump zapytany o wysłanie 2 tysięcy gwardzistów do Los Angeles, twierdzi, że uratowali oni miasto przed zniszczeniem podczas gwałtownych protestów.

Wyniki wyborów. Jest nowy komunikat szefa PKW z ostatniej chwili
Wyniki wyborów. Jest nowy komunikat szefa PKW

W poniedziałek odbyło się "spotkanie organizacyjne" przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej. Wieczorem pojawił się komunikat podpisany przez szefa PKW Sylwestra Marciniaka.

Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Marszałek Sejmu podał datę z ostatniej chwili
Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Marszałek Sejmu podał datę

''Jeśli Sąd Najwyższy potwierdzi ważność wyborów, zwołam na 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe, by odebrać przysięgę od prezydenta Karola Nawrockiego'' – poinformował marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Konflikt w kadrze. Tomaszewski nie przebierał w słowach z ostatniej chwili
Konflikt w kadrze. Tomaszewski nie przebierał w słowach

– Przede wszystkim karty powinien rozdawać selekcjoner. Jestem całym sercem za Michałem Probierzem – stwierdził Jan Tomaszewski, były wybitny reprezentant Polski.

Michnik chce budować z Trzaskowskim międzynarodówkę pilne
Michnik chce budować z Trzaskowskim międzynarodówkę

Dzisiaj w Darłowie Międzynarodową Nagrodę Króla Eryka Pomorskiego za "zasługi na rzecz budowania pokoju i jedności w Europie" otrzymała Věra Jourová, czeska polityk, prawnik, była wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. Laureatka otrzymała medal z rąk Adama Michnika, który z tej okazji wygłosił okolicznościowe przemówienie, w którym nie zabrakło nawiązań do ostatnich wyborów prezydenckich.

Lot Polaka w kosmos przełożony. Jest komunikat z ostatniej chwili
Lot Polaka w kosmos przełożony. Jest komunikat

Silne wiatry przesunęły start Ax-4. Falcon 9 z Polakiem wystartuje najwcześniej 11 czerwca o 14:00 czasu polskiego.

Wjechał bmw w nastolatków – był pod wpływem narkotyków. Jest wniosek o areszt z ostatniej chwili
Wjechał bmw w nastolatków – był pod wpływem narkotyków. Jest wniosek o areszt

Prokuratura Rejonowa w Końskich przedstawiła zarzuty i skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 30-letniego mężczyzny, który będąc pod wpływem narkotyków, wjechał w grupę jadących rowerami nastolatków. Dwóch chłopców doznało obrażeń zagrażających życiu.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Błędna kalkulacja rusofilów

Minęło prawie trzy czwarte wieku, odkąd znaczna część Europy weszła w ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki którym udało się nie tylko zwycięsko zakończyć zimną wojnę przeciwko totalitarnemu Związkowi Radzieckiemu i przezwyciężyć podział Europy, ale które także do dziś reprezentują interesy Zachodu na innych kontynentach.
flaga Rosji [Tylko u nas] Prof. David Engels: Błędna kalkulacja rusofilów
flaga Rosji / Screen YouTube grafika modyfikowana

Rzecz jasna europejskie państwa narodowe zostały tym samym zdegradowane do młodszych partnerów USA, a za sprawą amerykanizacji przekształcone w znacznym stopniu także kulturowo, co zresztą było do przewidzenia już przed pierwszą wojną światową – los, który najwyraźniej większość Europejczyków była jednak skłonna zaakceptować. Tymczasem teraz, w obliczu rosyjskiej agresji, widzimy iż wielu ludzi – nie tylko w Niemczech, ale także w innych częściach Europy Zachodniej – nie stoi po stronie zaatakowanej Ukrainy i po stronie Sojuszu Atlantyckiego, do którego przyłączyć chce się także większość obywateli tego kraju, lecz popiera Rosję – fenomen rzeczywiście zdumiewający, którego próba zrozumienia mogłoby nam wiele powiedzieć o liniach podziału w społeczeństwie europejskim.

Powszechnie wiadomo, że Stany Zjednoczone stały się bardzo niepopularne po lewej stronie spektrum politycznego, ale także w dużej części świata pozaeuropejskiego. A to z powodu swojego interwencjonizmu tyleż nieudolnego, co i dosyć skąpo upiększonego moralnie. Ale także po stronie konserwatywnej wielu wrogów przyczyniła Stanom Zjednoczonym ich coraz agresywniejsza promocja ideologii nazywanej słusznie marksizmem kulturowym, co sprawia, że dla wielu konserwatystów przyłączenie Ukrainy do zachodniego sojuszu obronnego miałoby nieuchronnie oznaczać śmierć tradycyjnych wartości również w tej części świata. Zaś ewentualny kontrapunkt widzą oni w okupacji tego kraju przez rzekomo konserwatywną Rosję. Warto jednak zauważyć, że owa sympatia wielu konserwatystów do Rosji nie ogranicza się jedynie do kontekstu ukraińskiego, lecz dotyczy całej Europy. Wielu bowiem wątpi w to, że obecna lewicowo-liberalna dominacja zechce tolerować jakąkolwiek próbę wewnętrznej konwersji na bardziej tradycyjne wartości, stąd też wiążą swoje nadzieje z Rosją jako swoistej „deus ex machina”, bowiem im silniejsza będzie Rosja w Europie, tym bardziej obiecująco przedstawiać się będzie sytuacja europejskich konserwatystów – tak by wynikało z ich kalkulacji.

 

Błędy rusofilów

I choć tego rodzaju argumenty mogą się wydawać częściowo zrozumiałe, to jako całość są niekompletne i bardzo problematyczne. Pomijając już moralne odium umniejszania morderczej rosyjskiej inwazji na Ukrainę i w szczególności odmawiania temu krajowi prawa do narodowego samostanowienia – skądinąd tak ważnego aspektu w pojęciu konserwatystów – można tu wskazać jeszcze dwa inne zasadnicze błędy, mianowicie błędne przekonanie, iż Rosja jest integralną częścią Zachodu, a także błędne zrównywanie konserwatyzmu rosyjskiego z europejskim.

Jak wielokrotnie podkreślali myśliciele rosyjscy najpóźniej od XIX wieku, Rosja jest bowiem samodzielnym i dla nas obcym obszarem kulturowym, który co prawda w tym czy innym aspekcie dzieli wspólne korzenie z Zachodem, ale reinterpretuje je na swój oryginalny sposób i ostatecznie podąża za własnym, autonomicznym, zupełnie innym typem dynamiki. A zatem to ciągłe bronienie Rosji przed Zachodem i promowanie życzliwego dla niej „zrozumienia” (którego notabene odmawia się jej bezpośrednim europejskim sąsiadom), zwłaszcza w kontekście rzekomego prawa Rosji do własnego strategicznego obszaru geopolitycznego, ostatecznie nie jest niczym innym jak tylko przejawem desolidaryzacji, sprzeniewierzeniem się interesom ich własnej zachodniej cywilizacji, bez względu na to, jak problematyczny może być jej obecny kurs ideologiczny – postawa dziwnie przypominająca „selbsthass” lewicowych liberałów, choć z diametralnie innej perspektywy. Bowiem podczas gdy lewica gardzi Zachodem z powodu jego rzekomych historycznych win – począwszy od „white guilt”, przez „rasizm systemowy”, aż po  „toksyczną męskość” – i chce świadomie dokonać jego demontażu, rusofilscy konserwatyści postrzegają swoją własną cywilizację jako nieodwołalnie wypaczoną i projektują wszystkie swoje nadzieje na młodą rosyjską kulturę, interpretowaną przez nich jako tę jedyną posiadającą jeszcze jakąś przyszłość – osobliwa forma egzotyki, w której, morfologicznie rzecz biorąc, tkwią bardzo podobne motywacje jak w przypadku nawracania się zachodnioeuropejskich konserwatystów na islam.

Drugi błąd, ściśle z tym pierwszym związany, polega na niezrozumieniu priorytetów ideologicznych rosyjskiego reżimu, któremu naiwnie przypisuje się rzeczywistą troskę o przyszłość „prawdziwego”, czyli konserwatywnego, chrześcijańskiego, nacjonalistycznego, jednorodnego etnicznie i kulturowo Zachodu. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Wartości konserwatywne, takie jak ochrona wolności jednostki, nigdy nie stanowiły priorytetu dla Rosji; pozytywny związek z coraz bardziej wpływowym islamem jest jednym z centralnych filarów władzy Putina, który lubi otaczać się zarówno popami, jak i imamami, i celowo podżega czeczeńskich najemników przeciwko ukraińskiemu „bratniemu” narodowi; a owo „poszanowanie autonomii narodowej” mamy okazję zobaczyć na własne oczy w postaci zbombardowanych miast Ukrainy; a do tego instrumentalizacja muzułmańskich migrantów w celu destabilizacji Polski. To wszystko razem pokazuje dobitnie, jak wiarygodnym jest owo przywiązanie Rosji do zachodniej tożsamości kulturowej. 

Oczywiście w celu lepszej analizy sytuacji na świecie trzeba nauczyć się interpretować wszystkie te punkty również z rosyjskiej perspektywy i rozwijać doskonalsze i bezstronne rozumienie rosyjskich interesów. Tak czy inaczej zachodni patrioci powinni jednak uznać, że rosyjska polityka jest pod wieloma względami niekompatybilna z podstawowymi celami i ideami europejskich konserwatystów. Rosja nie jest państwem, lecz światem samym dla siebie i nie można jej wcisnąć w typowe dla Zachodu kategorie „państwa narodowego” bez zatarcia jego istoty; mamy tam bowiem  do czynienia z ich własną pierwotną logiką przestrzenną, która jest niczym innym jak chęcią stworzenia (lub odtworzenia) zdominowanego przez Rosjan, ale w istocie bardzo wielokulturowego, obszaru pomiędzy Wisłą a Amurem – który nigdy nie posiądzie satysfakcjonującego związku  z rozdrobnionym światem państw Europy.

Nie oznacza to wprawdzie, że Rosja nie mogłaby się stać kiedyś wschodnim sojusznikiem silnego związku państw Zachodu, jednak nigdy nie pozwoli się zdegradować do instytucjonalnej cząstki takiego tworu. A zatem, bynajmniej nie interesy niemieckich, hiszpańskich czy francuskich konserwatystów znajdują się aktualnie na samej górze listy priorytetów Kremla, lecz to, jak Rosja może ponownie wyłonić się jako dominujący aktor polityczny w Eurazji, co zachodni sąsiedzi Rosji, biorąc pod uwagę immanentnie imperialną logikę rosyjskiego spojrzenia na świat, muszą traktować jako realne dla siebie zagrożenie. Z pewnością w interesie Rosji jest odwrócenie ideologicznego zagrożenia stwarzanego przez lewicowy liberalizm, a także osłabienie jego przeciwników poprzez kierowanie od czasu do czasu zachęt pod adresem europejskich konserwatystów; jednak najpóźniej od momentu, kiedy faktycznie powstanie silna i zjednoczona konserwatywna Europa, obecni sojusznicy Rosji zdadzą sobie sprawę, jak bardzo Moskwa, w celu ochrony swojej zachodniej flanki, prowadzić będzie w Europie swoją politykę „dziel i rządź”, która w najmniejszym nawet stopniu nie ustępuje tej amerykańskiej, krótko mówiąc: klasyczne z deszczu pod rynnę.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe