Grzegorz Gołębiewski: PiS tyłem do wizji i do Internetu

Telewizję zostawiono z tym problemem samej sobie, dopuszczając radosną twórczość Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, choć jest w nim Jarosław Sellin, znający się dobrze na mediach. W pocie czoła kombinuje się, jak w końcu naprawić demolkę Donalda Tuska. Jakieś abolicje, ściąganie danych od kablówek, cyrki, które nie tylko odbiją się na poparciu dla PiS (na własne życzenie), ale ostatecznie obrzydzą ludziom płacenie abonamentu, bo ten bałagan doskonale wykorzystuje opozycja. Już przekonała, śmiem twierdzić, że więcej niż połowę Polaków, że to jest „haracz dla Kurskiego”, że to są pieniądze na propagandę pisowską. Co robi sama TVP? Nic nie robi. Puszcza paski o obowiązku płacenia abonamentu i nieśmiało mówi o tym, że przecież to jest misja, teatr, ambitny film, że nowe seriale i takie inne, jakże słuszne i prawdziwe argumenty, ginące jednak dziwnym trafem w morzu oskarżeń o wielki skok na kasę tych Polaków, którzy przecież i tak płacą co miesiąc za kablówki, więc hola, hola, jaki abonament?
Opozycja w ogóle nie potrzebuje telewizji publicznej, bo ona nie jest jej, to znaczy nie są to jej „Wiadomości” i nie jest to jej TVP INFO, więc można zaorać całe media publiczne, które jednak, pomimo nędzy finansowej, zajmują się polską kulturą, promują polskie wartości, zajmują się naszą historią, są – choć to może niezbyt trafne określenie – strażnikiem naszej tożsamości kulturowej i narodowej, naszej wspólnoty – takie argumenty usłyszymy w każdym demokratycznym kraju. Po pewne produkcje komercja nigdy nie sięgnie, co nie znaczy, że ona z definicji jest antynarodowa. Zanim cokolwiek zrobiono w sprawie abonamentu, obowiązkiem TVP, Polskiego Radia i Rady Mediów Narodowych była publikacja zestawienia, na co idą pieniądze, jakie dostają media publiczne. Ile na informację i publicystkę, ile na film, teatr, reportaż, administrację i tak dalej, ale krótko i jasno dla każdego. Już jest na to za późno. Należało powiedzieć widzom i słuchaczom, ile kosztuje owa „propaganda” w TVP w skali roku, jaką część budżetu pochłania informacja. A tak, cały ten skandaliczny raban opozycji, w tym i Kukiz `15, sprowadza się do 19.30. w TVP 1. No i wreszcie jeden konkretny projekt ustawy, bez prowizorki i grzebania po bazie danych kablówek. Nie dlatego, że to jest niezgodne z prawem, tylko dlatego, że to jest robienie zamętu.
Każde gospodarstwo domowe płaci rachunek za prąd. Był taki pomysł, prawda? Ale padł. Jednak gospodarstwa domowe w ogóle istnieją, jest ich w Polsce około 13 milionów. Niech to będzie więc raczej opłata elektroniczna, a nie abonament, jaką zapłacą lokatorzy każdego mieszkania, z wyjątkiem (tak jak do tej pory) osób starszych. I z bardzo jasnym przesłaniem, bez ściemniania: to będzie raczej powszechny podatek od posiadania urządzeń elektronicznych odbierających sygnał radiowo – telewizyjny, który państwo przeznacza na rozwój polskiego rynku medialnego, polskiej kultury, polskiego punktu widzenia, a byłoby jeszcze pewnie możliwe i to, że także na powszechny i szybki dostęp do Internetu. I tak sieć przejmuje w błyskawicznym tempie młodych widzów, którzy jeśli już w ogóle oglądają TVP czy słuchają Polskiego Radia, to korzystają z laptopów czy smartfonów. Przy ściągalności opłaty elektronicznej na poziomie choćby i nawet 60-70% można ograniczyć w TVP emisję reklam, a w przyszłości w ogóle z nich zrezygnować. W tle toczy się też spór o wysokość nowego abonamentu. Biorąc pod uwagę nasze dochody na tle bogatych krajów Unii Europejskiej, nie może być ona wyższa niż 15-17 złotych miesięcznie, z możliwością zniżki przy opłacie jednorazowej. Raz na rok 120 złotych i koniec. Tak byłoby najlepiej. To gwarantuje wpływy na poziomie co najmniej 4-5 miliardów złotych rocznie.
Chaos z abonamentem, to tylko niestety fragment niemocy Prawa i Sprawiedliwości na rynku medialnym w Polsce, o czym za moment. Bo będzie pewnie tak, że to uszczelnienie zostanie przepchnięte, a ludzie będą kląć, szczególnie ci z wielkich miast, że płacą na Kurskiego. Mam takie głębokie przekonanie, że można było tego uniknąć, ale już się stało. Odpuszczam wiele grzechów TVP, bo ona nie ma dziś pieniędzy na to, żeby stworzyć serwisy informacyjne na światowym poziomie, żeby produkować wysokobudżetowe seriale, bo jak napisałem na początku, telewizja publiczna zdycha, podobnie jak publiczne radio. Pisząc o niemocy mam na myśli wybitną bezradność prawicy w tworzeniu mediów konkurujących na rynku ze stacjami komercyjnymi i „antypisowskimi” portalami. Rynek gazet lokalnych zajęty przez koncerny niemieckie – stało się, stacje komercyjne antypisowskie – jakieś i tak by były, żyjemy jeszcze w III RP dla przypomnienia, wreszcie portale informacyjne – arcyważne dziś w tworzeniu obrazu rzeczywistości. One już zresztą z powodzeniem zastępują ludziom serwisy TVP czy TVN, bo uruchamiają własne studia telewizyjne, mają swoje dzienniki i publicystykę, wywiady z politykami i gwiazdami.
Dominują trzy: Onet.pl, WP.pl, Interia.pl, potem jest gazeta.pl*(dane CBOS – 15.05.2017r.). Zajmują one ponad połowę polskiego rynku, czyli większość osób w Polsce interesujących się polityką i wiadomościami ze świata czy z kraju, sięga w Internecie po ich informacje. Po prawej stronie, jak się zbierze wszystkie portale, to będziemy mieli razem niewiele ponad 6% udziału w rynku. Tak to wygląda proszę PiS. Ja rozumiem, że do stworzenia komercyjnej telewizji informacyjnej, reprezentującej polską stronę sporu trzeba sporego kapitału i LUDZI. Ale duży portal informacyjny będący odtrutką na internetowe „parówki i podroby” już powinien działać. Nie umniejszam roli Niezależna.pl czy wPolityce.pl. Robią swoje, na tyle na ile mogą, ale po ich informacje sięga łącznie 3,2% odbiorców. Na tym polu jest dezercja PiS. Ale jasne, fajnie jest, że mamy „nasze” portale w Internecie, tylko jaki Panowie one mają zasięg? Dlatego „Gazeta Wyborcza”, dziś na pierwszej stronie, tryumfuje, że trwa wielki bunt w telewizjach kablowych i buntują się ich widzowie. Że się odłączą od TVP, a może zablokują nawet satelity, a poza tym dane osobowe rzecz święta i nie damy ich poczcie. Tylko z winy rządu udało się przekonać wielu Polaków, że płacenie abonamentu to wspieranie „pisowskiej propagandy”. No i jak minister kultury, Piotr Gliński, mówi w porze największej oglądalności o operatorach telewizji kablowych per „kablarze”, to może właśnie dlatego, między innymi, mamy ten zbędny cyrk.
*http://niezalezna.pl/98776-polacy-ocenili-niezaleznapl-niekwestionowanym-liderem-po-prawej-stronie-internetu