O KOŃCU PERSKIEJ TRAUMY I KLUBIE CHULIGANÓW...

O KOŃCU PERSKIEJ TRAUMY I KLUBIE CHULIGANÓW...

W sobotę w Krakowie w Tauron Arenie oglądałem Igę Świątek i Agnieszkę Radwańską - a więc aktualną Mistrzynię i niedawną Mistrzynię - które zagrały charytatywnie na zbożny cel – chodzi o wsparcie dla naszych sąsiadów ze Wschodu. Ostatni raz Polacy w ojczyźnie mogli obejrzeć Igę, gdy parę miesięcy temu w Radomiu grała w meczu międzypaństwowym, którego stawką był awans Polski do najlepszej „ósemki” w Pucharze Billie Jean King, czyli kobiecym odpowiedniku Pucharu Daviesa. Rzadko się trafia okazja, aby Igę oglądać w Polsce, stąd też w oddanej po wielu latach od planowanego terminu radomskiej hali, były tłumy rodaków. Ba, znam bardzo ważną osobę publiczną w Polsce, mieszkająca przy granicy z Czechami, która wsiadła w samochód i pojechała do miasta Ostrawa na turniej z udziałem z Igi Świątek. Mówię o jednym z ministrów...

A teraz od małej piłeczki tenisowej przejdźmy do większej piłki – siatkowej. Każdy wie, że w sporcie obok przygotowania fizycznego olbrzymią rolę odgrywa „głowa”, psychika. W siatkówce oczywiście też. Nasz najlepszy „towar eksportowy”, czyli męska reprezentacja siatkarska przegrała dwa mecze na dwóch kluczowych imprezach z tym samym rywalem. Chodzi o Iran. Najpierw Persom po tie-breaku ulegliśmy na IO w Tokio, a trochę ponad tydzień temu w Gdańsku na ważnym meczu Ligi Narodów. Wyraźnie Iran naszym „nie leżał”. Tak, jak kiedyś Biało-Czerwonym nie „leżała” reprezentacja USA. Amerykańska trauma skończyła się, jak nożem uciął, gdy wygraliśmy z nimi w półfinale  MŚ w 2018 w Turynie. Potem już Jankesów regularnie obijaliśmy. Teraz nową Ameryką stawał się Iran. Porażki z nim na tokijskich Igrzyskach i na LN w Polsce nie wysadzały nas z obu tych turniejów, ale mogły wpędzić w kompleksy. Niektórzy zadawali sobie pytanie, czy rzeczywiście nasi gracze dysponują odpowiednią odpornością psychiczną, skoro przegrywają piąte sety z drużyną, która jest w czołówce światowej, ale jednak nie jest na tym najwyższym topie. W ostatni czwartek przepędziliśmy irańską zmorę. Znowu pięć setów, ale tym razem w tym ostatnim polski walec przejechał się po walecznych Irańczykach. Persowie byli do tej pory dla nas „nightmare”, czyli „nocną marą”. Byli, ale już przestali być. Nasza irańska trauma to czas przeszły dokonany. Miejmy nadzieję.

 

Dzielnie ciułają punkty nasze kluby piłkarskie w rozgrywkach europejskich pucharów. Tu liczy się każde zwycięstwo i każdy punkt, bo na ich podstawie układa się rankingi, które decydują później, ile klubów z danego kraju ma prawo brać udział w Lidze Mistrzów, eliminacjach LM, Lidze Europejskiej itd. Stąd też musiała wkurzać porażka Pogoni Szczecin z klubem z Islandii na wyjeździe, choć Szczecinianie spokojnie przeszli dalej. Tylko punktów żal…

 

Jednak w ostatni czwartek, mniej więcej w tym samym czasie, gdy polscy siatkarze toczyli heroiczny bój z Iranem, nasze kluby odniosły dwa zwycięstwa i dwa razy zremisowały w Lidze Europejskiej. Jak już wygrywać, to pięcioma golami – to regułę uznają i Poznaniu i w Częstochowie, skoro Gruzini i Kazachowie wracają na Kaukaz Południowy i do Azji Środkowej z takim właśnie bagażem bramek. Na szczególną pochwałę zasługuje Raków, który przez prawie 70 minut grał w „10”, a mimo to w tym czasie strzelił cztery gole. Tym bardziej że Raków wygrywa także w Ekstraklasie, a Lech oberwał u siebie z mielecką Stalą, której nie tak wiele brakowało do spadku w zeszłym sezonie.

 

W sumie cztery polskie kluby zdobyły 8 punktów, przy czym z tych dwóch „remisowiczów” dumna zwłaszcza może być Lechia, która bezbramkowo zremisowała w Wiedniu. Szczecińska Pogoń zremisował u siebie z Broendby, które w pucharach gra już ze trzydzieści lat. Uratowała remis golem 5 minut przed końcem, faworytem w rewanżu nie jest, ale szanse ma. Piłkarze z Danii grali dobrze - ich kibice zachowywali się dramatycznie, rzucając w naszych zawodników czym popadnie. Wstyd.

W hiszpańskiej lidzie kibicuję „Los Colchoneros”, czyli „Materacowcom” – Atletico Madryt. Od sezonu 2022/2023, zaskakując sam siebie, kibicować będę… Barcelonie. Zapewne jak olbrzymia większość polskich kibiców przede wszystkim trzymam kciuku za te kluby zagraniczne, w których grają nasi rodacy. Stąd sympatyzowałem z Arsenalem, bo Fabiański i Szczęsny – choć wcześniej za nim nie przepadałem. Stąd byłem za Bayernem, bo Lewandowski, a wcześniej za Borussią Dortmund –bo „Lewy”, Błaszczykowski i Piszczek. A jeszcze wcześniej za Wolfsburgiem, w którym przecież też grała cała polska kolonia  z Jackiem Krzynówkiem na czele. No i teraz przyszło mi być za „Barcą”, co kiedyś było nie do pomyślenia...

Czasem pytają mnie w zagranicznych gremiach, za jakim angielskim klubem piłkarskim jestem, skoro urodziłem się na Wyspach Brytyjskich. Pewnie towarzystwo myśli, że powiem:  Chelsea, Liverpool, Manchester City, Manchester United czy od biedy Nottingham Forest, który w latach mojej młodości podbił futbolowy Albion i całą Europę (Trevor Francis? Pamiętacie gościa?). A ja wtedy ku osłupieniu interlokutorów mówię: Millwall. Większość z rozmówców nawet nie słyszała o takim klubie, który jeden jedyny raz był w finale Pucharu Anglii, od dawna nie gra w Premiership i grać pewnie prędko nie będzie. „Dlaczego?” pytają. „Bo to klub chuliganów” odpowiadam i patrzę z satysfakcją na cudzoziemską facjatę. Dobry żart – trawestując – funta wart...

 

  • Tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (25.07.2022)

 

POLECANE
Nie żyje szef sztabu jednostki dronów z Mirosławca. Jest komunikat MON z ostatniej chwili
Nie żyje szef sztabu jednostki dronów z Mirosławca. Jest komunikat MON

We środę 12. Baza Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu poinformowała o śmierci podpułkownika Konrada Banasia. Teraz Ministerstwo Obrony Narodowej wydało komunikat.

Ważny komunikat dla klientów PKO BP z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla klientów PKO BP

PKO BP zapowiedział przerwę techniczną w niedzielę 21 września. Czasowo niedostępne będą bankowość internetowa i mobilna, natomiast karty płatnicze oraz bankomaty będą działały bez zmian.

Zełenski zabrał głos po naruszeniu przestrzeni powietrznej Estonii z ostatniej chwili
Zełenski zabrał głos po naruszeniu przestrzeni powietrznej Estonii

To nie wypadki, to systematyczna rosyjska kampania wymierzona w Europę, NATO i Zachód - napisał na X prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, odnosząc się do trzech rosyjskich myśliwców, które w piątek wtargnęły w przestrzeń powietrzną Estonii.

Kabaret Hrabi wydał komunikat. Grupa ogłosiła plany na najbliższe miesiące Wiadomości
Kabaret Hrabi wydał komunikat. Grupa ogłosiła plany na najbliższe miesiące

Po śmierci Joanny Kołaczkowskiej, która przez długi czas zmagała się z nowotworem mózgu, fani kabaretu Hrabi zastanawiali się nad przyszłością grupy. Teraz zespół poinformował o swoich planach: jeszcze tej jesieni artyści wystąpią razem na scenie, a w 2026 roku przygotowany zostanie nowy program. Na facebooku grupy pojawił się oficjalny komunikat.

Tȟašúŋke Witkó: Niemieccy zbawcy tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Niemieccy "zbawcy"

Zgodnie ze starą zasadą głoszącą, że „sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą”, czołowi politycy z Berlina pobiegli do wszystkich możliwych tytułów prasowych, stacji telewizyjnych i rozgłośni radiowych, aby obwieścić całemu światu, iż to właśnie Niemcy ratują dziś Europę przed agresją Moskwy!

Martwię się. Nowe doniesienia o księżnej Kate Wiadomości
"Martwię się". Nowe doniesienia o księżnej Kate

Donald Trump i Melania Trump odwiedzili Wielką Brytanię podczas oficjalnej wizyty, a brytyjska rodzina królewska powitała ich w ogrodach zamku Windsor. Spotkanie przyciągnęło uwagę mediów na całym świecie. Niektórych obserwatorów zaniepokoił również wygląd księżnej Kate, która zmaga się z chorobą nowotworową.

Pilny komunikat - rosyjskie myśliwce nad polską platformą Petrobalticu na Bałtyku z ostatniej chwili
Pilny komunikat - rosyjskie myśliwce nad polską platformą Petrobalticu na Bałtyku

Straż Graniczna podała pilny komunikat o rosyjskich myśliwcach nad platformą Petrobalticu.

UE zapowiada wspólną odpowiedź na działania Rosji Wiadomości
UE zapowiada wspólną odpowiedź na działania Rosji

Szef Rady Europejskiej Antonio Costa zapowiedział w piątek, że na szczycie 1 października w Kopenhadze przedstawiona zostanie „wspólna odpowiedź” UE na działania Rosji. Jak dodał, naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej pokazuje po raz kolejny pilną potrzebę wzmocnienia wschodniej flanki Unii.

Rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii z ostatniej chwili
Rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii

Trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wleciały w piątek rano w przestrzeń powietrzną Estonii w pobliżu wyspy Vaindloo na Zatoce Fińskiej i pozostawały tam przez około 12 minut; wezwaliśmy do MSZ charge d'affaires Rosji, wręczono mu notę protestacyjną - poinformował resort dyplomacji w Tallinie.

Szykuje się astronomiczne widowisko. Kiedy warto patrzeć w niebo? Wiadomości
Szykuje się astronomiczne widowisko. Kiedy warto patrzeć w niebo?

Już w poniedziałek, 22 września o godzinie 20:19, rozpocznie się astronomiczna jesień. W tym czasie na nocnym niebie czeka nas wyjątkowe widowisko – od trzech superpełni Księżyca po spektakularne roje meteorów.

REKLAMA

O KOŃCU PERSKIEJ TRAUMY I KLUBIE CHULIGANÓW...

O KOŃCU PERSKIEJ TRAUMY I KLUBIE CHULIGANÓW...

W sobotę w Krakowie w Tauron Arenie oglądałem Igę Świątek i Agnieszkę Radwańską - a więc aktualną Mistrzynię i niedawną Mistrzynię - które zagrały charytatywnie na zbożny cel – chodzi o wsparcie dla naszych sąsiadów ze Wschodu. Ostatni raz Polacy w ojczyźnie mogli obejrzeć Igę, gdy parę miesięcy temu w Radomiu grała w meczu międzypaństwowym, którego stawką był awans Polski do najlepszej „ósemki” w Pucharze Billie Jean King, czyli kobiecym odpowiedniku Pucharu Daviesa. Rzadko się trafia okazja, aby Igę oglądać w Polsce, stąd też w oddanej po wielu latach od planowanego terminu radomskiej hali, były tłumy rodaków. Ba, znam bardzo ważną osobę publiczną w Polsce, mieszkająca przy granicy z Czechami, która wsiadła w samochód i pojechała do miasta Ostrawa na turniej z udziałem z Igi Świątek. Mówię o jednym z ministrów...

A teraz od małej piłeczki tenisowej przejdźmy do większej piłki – siatkowej. Każdy wie, że w sporcie obok przygotowania fizycznego olbrzymią rolę odgrywa „głowa”, psychika. W siatkówce oczywiście też. Nasz najlepszy „towar eksportowy”, czyli męska reprezentacja siatkarska przegrała dwa mecze na dwóch kluczowych imprezach z tym samym rywalem. Chodzi o Iran. Najpierw Persom po tie-breaku ulegliśmy na IO w Tokio, a trochę ponad tydzień temu w Gdańsku na ważnym meczu Ligi Narodów. Wyraźnie Iran naszym „nie leżał”. Tak, jak kiedyś Biało-Czerwonym nie „leżała” reprezentacja USA. Amerykańska trauma skończyła się, jak nożem uciął, gdy wygraliśmy z nimi w półfinale  MŚ w 2018 w Turynie. Potem już Jankesów regularnie obijaliśmy. Teraz nową Ameryką stawał się Iran. Porażki z nim na tokijskich Igrzyskach i na LN w Polsce nie wysadzały nas z obu tych turniejów, ale mogły wpędzić w kompleksy. Niektórzy zadawali sobie pytanie, czy rzeczywiście nasi gracze dysponują odpowiednią odpornością psychiczną, skoro przegrywają piąte sety z drużyną, która jest w czołówce światowej, ale jednak nie jest na tym najwyższym topie. W ostatni czwartek przepędziliśmy irańską zmorę. Znowu pięć setów, ale tym razem w tym ostatnim polski walec przejechał się po walecznych Irańczykach. Persowie byli do tej pory dla nas „nightmare”, czyli „nocną marą”. Byli, ale już przestali być. Nasza irańska trauma to czas przeszły dokonany. Miejmy nadzieję.

 

Dzielnie ciułają punkty nasze kluby piłkarskie w rozgrywkach europejskich pucharów. Tu liczy się każde zwycięstwo i każdy punkt, bo na ich podstawie układa się rankingi, które decydują później, ile klubów z danego kraju ma prawo brać udział w Lidze Mistrzów, eliminacjach LM, Lidze Europejskiej itd. Stąd też musiała wkurzać porażka Pogoni Szczecin z klubem z Islandii na wyjeździe, choć Szczecinianie spokojnie przeszli dalej. Tylko punktów żal…

 

Jednak w ostatni czwartek, mniej więcej w tym samym czasie, gdy polscy siatkarze toczyli heroiczny bój z Iranem, nasze kluby odniosły dwa zwycięstwa i dwa razy zremisowały w Lidze Europejskiej. Jak już wygrywać, to pięcioma golami – to regułę uznają i Poznaniu i w Częstochowie, skoro Gruzini i Kazachowie wracają na Kaukaz Południowy i do Azji Środkowej z takim właśnie bagażem bramek. Na szczególną pochwałę zasługuje Raków, który przez prawie 70 minut grał w „10”, a mimo to w tym czasie strzelił cztery gole. Tym bardziej że Raków wygrywa także w Ekstraklasie, a Lech oberwał u siebie z mielecką Stalą, której nie tak wiele brakowało do spadku w zeszłym sezonie.

 

W sumie cztery polskie kluby zdobyły 8 punktów, przy czym z tych dwóch „remisowiczów” dumna zwłaszcza może być Lechia, która bezbramkowo zremisowała w Wiedniu. Szczecińska Pogoń zremisował u siebie z Broendby, które w pucharach gra już ze trzydzieści lat. Uratowała remis golem 5 minut przed końcem, faworytem w rewanżu nie jest, ale szanse ma. Piłkarze z Danii grali dobrze - ich kibice zachowywali się dramatycznie, rzucając w naszych zawodników czym popadnie. Wstyd.

W hiszpańskiej lidzie kibicuję „Los Colchoneros”, czyli „Materacowcom” – Atletico Madryt. Od sezonu 2022/2023, zaskakując sam siebie, kibicować będę… Barcelonie. Zapewne jak olbrzymia większość polskich kibiców przede wszystkim trzymam kciuku za te kluby zagraniczne, w których grają nasi rodacy. Stąd sympatyzowałem z Arsenalem, bo Fabiański i Szczęsny – choć wcześniej za nim nie przepadałem. Stąd byłem za Bayernem, bo Lewandowski, a wcześniej za Borussią Dortmund –bo „Lewy”, Błaszczykowski i Piszczek. A jeszcze wcześniej za Wolfsburgiem, w którym przecież też grała cała polska kolonia  z Jackiem Krzynówkiem na czele. No i teraz przyszło mi być za „Barcą”, co kiedyś było nie do pomyślenia...

Czasem pytają mnie w zagranicznych gremiach, za jakim angielskim klubem piłkarskim jestem, skoro urodziłem się na Wyspach Brytyjskich. Pewnie towarzystwo myśli, że powiem:  Chelsea, Liverpool, Manchester City, Manchester United czy od biedy Nottingham Forest, który w latach mojej młodości podbił futbolowy Albion i całą Europę (Trevor Francis? Pamiętacie gościa?). A ja wtedy ku osłupieniu interlokutorów mówię: Millwall. Większość z rozmówców nawet nie słyszała o takim klubie, który jeden jedyny raz był w finale Pucharu Anglii, od dawna nie gra w Premiership i grać pewnie prędko nie będzie. „Dlaczego?” pytają. „Bo to klub chuliganów” odpowiadam i patrzę z satysfakcją na cudzoziemską facjatę. Dobry żart – trawestując – funta wart...

 

  • Tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (25.07.2022)


 

Polecane
Emerytury
Stażowe