Grzegorz Gołębiewski: Z Wałęsą czy bez Wałęsy, po Trumpie, marzy im się Hamburg

Tak zwany Komitet Obywatelski, do którego swój akces zgłosili trzej byli prezydenci RP, jawi się im jako nowe koło zamachowe, które zstąpi nieudolną opozycję parlamentarną. Już sama reakcja prominentnych przedstawicieli tego skompromitowanego towarzystwa na wizytę Trumpa w Polsce wiele nam mówi o ich rozchwianym stanie emocjonalnym. Zbigniew Hołdys ubolewa na TT, że gdyby polskie społeczeństwo było wyedukowane, to przywitałoby Trumpa tak jak protestujący w Hamburgu. Kolejny gwiazdor, Walter Chełstowski przyznaje, że metody demokratyczne już zawodzą. Pozostaje tylko chwycić za kamienie i plądrować sklepy, skoro wyczyny Antify w Hamburgu budzą taką sympatię. To wszystko to jest jedna wielka niemoc, brak argumentów, jedna wielka głupota, niemożność do spokojnego życia razem z Polakami. Owszem, można w tej nieznośnej katolickiej Polsce prowadzić wygodny tryb życia, pod warunkiem, że po drugiej stronie będziemy mieli pokornych i zawstydzonych polskością niewolników. Wałęsa nie ma tu nic do rzeczy. Robi to, co mu każą. Jego ego czasami tego nie znosi, pozwalają mu na połajanki PO, ale jak szykuje się wielka wolta u schyłku III RP, musi karnie stanąć na barykadach.
Że jest chory nie ma znaczenia. Pozostaje oczywiście pewna wątpliwość, czy aby nagły stan pogorszenia Jego zdrowia, nie jest próbą wycofania się z zadymy planowanej na poniedziałek. No ale wierzmy lekarzom, to mogło się zdarzyć. Może także błyskawicznie powrócić do zdrowia, i wtedy tym bardziej jego udział będzie wielkim wyczynem, podziwianym przez „cały świat”. Szkoda czasu na jakieś rozważania o tym, że w Polsce nie ma nastrojów do rozruchów społecznych, do buntu na ulicach. Ma być i już, bo tak nakazują elity III RP, więc medialne środki przymusu gimnastykują się jak mogą w podgrzewaniu atmosfery wrogości wobec PiS. Tylko ten Trump, ten „komiwojażer” Trump, mizogin i cham, jak Go nazywają najwybitniejsi przedstawiciele "oświeconych". Nie zdają sobie sprawy z tego (przynajmniej tacy jak Hołdys), że żaden dym na Krakowskim Przedmieściu się nie uda, a jeśli nawet znowu kogoś wyniosą, to trend na Polskę samodzielną i dumną jest już nie do zatrzymania. Także dzięki temu znakomitemu, przemyślanemu i historycznemu przemówieniu Prezydenta USA na placu Krasińskich. Nie umiecie żyć z Polakami w spokoju i symbiozie, i to jest Wasz wielki problem, za nic nie możecie pogodzić się z końcem epoki wstydu. Macie wybór, bardzo prosty.
GW
newsweek.pl