Ewa Zarzycka dla "TS": I po wizycie
Tego wyważenia niektórym zabrakło przy okazji wizyty Donalda Trumpa w Warszawie. Gdy czytałam i słuchałam pewnych komentarzy, jeszcze przed wizytą, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że oto pomazaniec boży raczy nawiedzić swoją zapadła dziedzinę. I dopiero w odbitym od niego blasku kraina ta zacznie cokolwiek znaczyć. Ale były też listy i apele, których sens w skrócie brzmiał „panie Trump, pana wizyta nad Wisłą tylko wtedy będzie coś znaczyć, jeśli Pan pognębi ksenofobiczny, nacjonalistyczny, faszyzujący (potrzebne dodać), rozbijający Unię Europejską rząd PiS”.
Trump o ksenofobii i faszyzmie w Polsce nic nie mówił, więc dla tych, którzy taką Polskę widzą, wizyta była całkowicie nieudana. A to, co prezydent USA powiedział o idei Trójmorza („Pragnę powiedzieć mieszkańcom tego wspaniałego regionu (państw Trójmorza-red.): Ameryka dąży do poszerzenia współpracy z wami”) jest jawną zachętą do tego, by Polska, jako wasal USA, stała się koniem trojańskim UE.
Wizyta się odbyła. Na pewno była ważna. Ale co z niej naprawdę wyniknie, czas pokaże. Tak czy inaczej z komponowaniem tryumfalnych marszy czy układaniem następnych pamfletów radzę zaczekać.
Ewa Zarzycka
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (28/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.