[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Scholz nie chce, żeby ktoś grzebał w książkach historycznych? No to pogrzebałem

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził przed kilkoma dniami: „Nie chciałbym, żeby jacyś ludzie szperali w książkach historycznych”. Jako przekorny Polak natychmiast zacząłem grzebać w bibliotece.
Olaf Scholz [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Scholz nie chce, żeby ktoś grzebał w książkach historycznych? No to pogrzebałem
Olaf Scholz / fot. PAP/EPA/JASON SZENES

Scholz ostrzegał, aby nie szukać „rewizji tego, co zostało ustalone”, i wyjaśnił, że chodzi mu o granicę polsko-niemiecką uznaną „raz na zawsze” w układach, „które wynegocjował Willy Brandt i inni”. Miał na myśli układ, który kanclerz Willy Brandt podpisał z premierem PRL Józefem Cyrankiewiczem w grudniu 1970 roku oraz dwustronny traktat graniczny z 1990 roku.

Kanclerz doskonale wie, co to jest niemiecki rewizjonizm. Jego pokolenie uczyło się w szkole z podręcznika, którego autor pisał, że „Polacy i Rosjanie rozgościli się na niemieckim wschodzie tak, jakby to był ich własny teren państwowy”, wskutek czego „zniszczono wysiłki ośmiusetletniej działalności kolonizatorskiej” Niemców. W życiu politycznym, po szkolnej edukacji, Scholz mógł zapoznać się z orzeczeniami najwyższej w Niemczech instancji interpretującej ważność aktów prawnych (w tym układów międzypaństwowych), czyli Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Z licznych orzeczeń wydanych na przestrzeni dziesiątków lat, podobnie jak z wyszperanych w archiwach oświadczeń niemieckich polityków, wyłania się klarowny obraz prawno-politycznego stanowiska Bundesrepubliki: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się „tereny wschodnioniemieckie”, zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem niestosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności. (więcej TUTAJ)

 

„Aglomeracja polsko-niemiecka”

Warto się przyjrzeć na przykład tworzącym pewien klimat i okoliczności konszachtom między władzami województwa zachodnio-pomorskiego z marszałkiem Olgierdem Geblewiczem a kierownictwem landu Meklemburgia Pomorze-Przednie pod wodzą Manueli Schwesig jawnie współpracującej z Rosją. Schwesig jest politykiem rządzącej w Berlinie partii SPD, a jak oceniał Geblewicz, polityk PO z pierwszej półki, współpraca była „regularna i ścisła”. Jej celem było tworzenie „projektów, które wnosiłyby naszą współpracę na wyższy poziom”. Przed dwoma laty Schwesig i Geblewicz planowali wspólną „aglomerację polsko-niemiecką” miast Passewalk i Schwedt „ze stolicą w Szczecinie”, o czym donosił dziennik „Nordkurier”, największa gazeta północno-wschodnich Niemiec, według której Szczecin powinien „oddychać oboma płucami – polskim płucem i niemieckim”.

Jeszcze lepsze warunki dla tworzenia klimatu i okoliczności ma Gdańsk. W umowie poczdamskiej zapisano, że „ostateczne ustalenie” statusu „obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska” powinno być „odłożone do konferencji pokojowej”. Do tego czasu ziemie te znajdować się będą „pod zarządem państwa polskiego i w tym celu nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech”. Tak pisał w 1946 roku wybitny znawca prawa międzynarodowego Alfons Klafkowski na łamach „Przeglądu Zachodniego”. Umowa poczdamska, która określiła dokładnie formę okupacji Niemiec, niestety nie określiła formy wykonywania polskiego zarządu „obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska”, a konferencji pokojowej jak nie było, tak nie ma.

 

Status Gdańska

Układ zgorzelecki między Polską a NRD o „wytyczeniu ustalonej i istniejącej granicy” z lipca 1950 roku nie wspomina słowem o Gdańsku. Podobnie akt o wytyczeniu granicy ze stycznia 1951 roku. Również układ między PRL a RFN z grudnia 1970 roku, o którym wspominał kanclerz Scholz. Traktat z 1990 roku powtarza niemal literalnie postanowienia układu z 1970 roku. Wszystkie międzynarodowe akty prawne piszą o granicy na Odrze i Nysie, ale nie wspominają o statusie Gdańska. Jedynie umowa poczdamska wspomina o obszarze „byłego” Wolnego Miasta. Traktat z 1990 roku stwierdza ogólnie, że obie strony „zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich suwerenności i integralności terytorialnej”, ale… traktat ten nie dotyczy obszaru Wolnego Miasta Gdańska, które nie było częścią terytorium Niemiec, lecz osobnym tworem traktatu wersalskiego.

Tymczasem środowisko zamieszkałych w Niemczech obywateli byłego Freie Stadt Danzig utworzyło w listopadzie 1947 roku, istniejącą do dziś, Radę Gdańska pełniącą rolę rządu Wolnego Miasta Gdańska na wychodźstwie. Ten samozwańczy rząd ma swoją siedzibę w Berlinie, uznaje oryginalną konstytucję Wolnego Miasta z listopada 1920 roku, a 36 członków Rady Gdańska wybieranych korespondencyjnie przez dawnych gdańszczan i ich potomków stawia sobie za cel odzyskanie suwerenności Freie Stadt Danzig. W korespondencji z ONZ radni domagają się oficjalnego uznania Rady Gdańska, przywrócenia Wolnego Miasta oraz deportacji Polaków z zajętego – ich zdaniem – bezprawnie terytorium. Argumentują, że powołane 103 artykułem traktatu wersalskiego Wolne Miasto zostało nielegalnie włączone do terytorium Polski, bowiem zadecydowały o tym strony inne niż te, które w Wersalu podpisały traktat, a więc pozbawione mocy zmienienia jego postanowień.

Kwestionowany status prawny Gdańska daje rozliczne możliwości kreowania „klimatu” o szerszym zasięgu niż osiedle Wolne Miasto, hotel Wolne Miasto, ławeczka pamięci oficera Waffen SS Güntera Grassa i troska gdańskiego ratusza o architektoniczne pamiątki po Freie Stadt Danzig lub naklejki na samochód „DA Wolne Miasto Gdańsk-Freie Stadt Danzig”. Hipotetycznie istnieje przecież możliwość nawiązania kontaktów radnych obecnie zarządzających miastem z członkami Rady Gdańska na wychodźstwie. Na przykład dla troski o poprawność studiów historycznych. Nie brakuje w Europie polityków, którzy z entuzjazmem przyklasnęliby takiemu pojednaniu.

 

Kolejne etapy

Tak więc najpierw klimat, w którym mogą swobodnie „oddychać oba płuca”, potem współpraca samorządów, potem wspólne projekty infrastrukturalne, jak na przykład połączenie w jedno systemów ciepłowniczych Słubic i Frankfurtu nad Odrą w marcu 2015 roku. Zadekretowaną przez samorządy fuzję przeprowadzono w ramach kulturowo-społecznego konceptu zwanego „Słupfurtem”, czyli miasta, gdzie mówi się polsko-niemieckim wolapikiem, witając przyjezdnych: „Szanowni Damen und Panowie, herzlich witamy in Słubfurt, einer Stadt, które liegt auf polskiej und deutscher stronie” Odry. To nie śmiech, to rzeczywistość. Niemiecka tuba państwowej propagandy, czyli Deutsche Welle, kreśliła w 2015 roku sielankowy obraz, kiedy „w zimie ciepło z Niemiec dogrzeje Słubice”. Zobaczymy, jak ta idylla sprawdzi się tegorocznej zimy.

Kolejnym etapem w tym procesie konwergencji może być wspólny samorząd złożony z polskich i niemieckich radnych, a potem referendum w sprawie… Referenda są ostatnio w modzie jak plebiscyty po pierwszej wojnie światowej. Wówczas wyniki akceptowała Liga Narodów, teraz przyklepie je Komisja Europejska i Europarlament, a zatwierdzi TSUE. Pełzająca integracja w procesie federalizacji Unii Europejskiej, w której zamiast suwerennych państw będzie jedno państwo federalne ze sterownią w Berlinie i rządem centralnym w Brukseli.

Wizja transgranicznego polsko-niemieckiego zarządzania miastami ma też istotny w aktualnej sytuacji wymiar militarny. Szczecin i Gdańsk to porty, którymi w razie napięcia na wschodniej flance NATO może szybko i wygodnie dotrzeć wsparcie logistyczne dla jednostek wojskowych Sojuszu Atlantyckiego. Widząc, jak Berlin sabotuje pomoc dla walczącej Ukrainy, wspólne administracje nie gwarantują płynnego przepływu wojskowego zaopatrzenia i wszelkie koncepcje wspólnych polsko-niemieckich samorządów w Szczecinie, Gdańsku, Słubicach i gdzie indziej powinny być postrzegane negatywnie.


 

POLECANE
Obrońcy dobrych pedofilów ogłosili koniec działalności tylko u nas
Obrońcy "dobrych pedofilów" ogłosili koniec działalności

Jedna z najbardziej znanych organizacji normalizujących pedofilię ogłosiła koniec swojej działalności. Jej działacze nie widzą już sensu w dalszych działaniach: nastroje na świecie zmieniły się tak, że nikt nie chce już słuchać o rzekomej potrzebie destygmatyzacji niebezpiecznych parafilii! 

Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia z ostatniej chwili
Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia

Kolejne Javeliny dla Wojska Polskiego - podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz informując o udzieleniu zgody przez Departament Stanu na sprzedaż pocisków Javelin dla Polski.

Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35 Wiadomości
Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35

Norweskie Siły Zbrojne potwierdziły w czwartek PAP, że przygotowują wysłanie do Polski kolejnego kontyngentu samolotów bojowych. Misja ma rozpocząć się jesienią.

Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji gorące
Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził w czwartek informacje rosyjskich i zagranicznych mediów o rezygnacji przez Dmitrija Kozaka, jednego z najbliższych doradców Władimira Putina, ze stanowiska zastępcy szefa administracji (kancelarii) prezydenta Rosji.

Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu Wiadomości
Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu

W Krokowej pojawiła się tablica upamiętniająca trzech żołnierzy walczących w armii Hitlera. Sprawa budzi emocje, a jeszcze większe kontrowersje wywołuje film dokumentalny Marii Wiernikowskiej, który ukazał się na Kanale Zero.

Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków Wiadomości
Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków

Zdarzenie odnotowano w środę w Nowej Wsi (woj. małopolskie). Na teren miejscowej oczyszczalni ścieków spadł dron. Jak poinformował dzień później Urząd Gminy Skała, urządzenie należało do kategorii rekreacyjnych i służyło „głównie do zabawy i nauki latania”.

Kryminalny hit powraca. Jest data premiery Wiadomości
Kryminalny hit powraca. Jest data premiery

Platforma HBO Max ujawniła datę premiery i teaser trzeciego sezonu popularnego serialu kryminalnego „Odwilż”. Nowe odcinki, realizowane ponownie w Szczecinie, będzie można oglądać od 17 października.

Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie tylko u nas
Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie

Pisanie o tym, że Polska znajduje się na historycznym zakręcie to truizm. To oczywiste, chyba wszyscy już to widzą. Obiektywnie znaleźliśmy pomiędzy żarnami rosyjskim i niemiecki, z których każde ma swój pomysł na zagospodarowanie polskiej mąki.

Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu Wiadomości
Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu

Postępowanie Trybunału Stanu ws. immunitetu I prezes SN Małgorzaty Manowskiej zostało umorzone - przekazał PAP Piotr Sak. Sędzia TS - który był w trzyosobowym składzie Trybunału podejmującym decyzję - poinformował, że postępowanie umorzono „z dwóch podstaw: brak kworum i brak uprawnionego oskarżyciela".

Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę Wiadomości
Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał w czwartek ustawę o rzeczniku praw żołnierzy – przekazano na stronie parlamentu. Rzecznik będzie zajmować się ochroną praw żołnierzy, rezerwistów, osób podlegających obowiązkowi wojskowemu, członków ochotniczych formacji i jednostek policyjnych.

REKLAMA

[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Scholz nie chce, żeby ktoś grzebał w książkach historycznych? No to pogrzebałem

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził przed kilkoma dniami: „Nie chciałbym, żeby jacyś ludzie szperali w książkach historycznych”. Jako przekorny Polak natychmiast zacząłem grzebać w bibliotece.
Olaf Scholz [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Scholz nie chce, żeby ktoś grzebał w książkach historycznych? No to pogrzebałem
Olaf Scholz / fot. PAP/EPA/JASON SZENES

Scholz ostrzegał, aby nie szukać „rewizji tego, co zostało ustalone”, i wyjaśnił, że chodzi mu o granicę polsko-niemiecką uznaną „raz na zawsze” w układach, „które wynegocjował Willy Brandt i inni”. Miał na myśli układ, który kanclerz Willy Brandt podpisał z premierem PRL Józefem Cyrankiewiczem w grudniu 1970 roku oraz dwustronny traktat graniczny z 1990 roku.

Kanclerz doskonale wie, co to jest niemiecki rewizjonizm. Jego pokolenie uczyło się w szkole z podręcznika, którego autor pisał, że „Polacy i Rosjanie rozgościli się na niemieckim wschodzie tak, jakby to był ich własny teren państwowy”, wskutek czego „zniszczono wysiłki ośmiusetletniej działalności kolonizatorskiej” Niemców. W życiu politycznym, po szkolnej edukacji, Scholz mógł zapoznać się z orzeczeniami najwyższej w Niemczech instancji interpretującej ważność aktów prawnych (w tym układów międzypaństwowych), czyli Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Z licznych orzeczeń wydanych na przestrzeni dziesiątków lat, podobnie jak z wyszperanych w archiwach oświadczeń niemieckich polityków, wyłania się klarowny obraz prawno-politycznego stanowiska Bundesrepubliki: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się „tereny wschodnioniemieckie”, zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem niestosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności. (więcej TUTAJ)

 

„Aglomeracja polsko-niemiecka”

Warto się przyjrzeć na przykład tworzącym pewien klimat i okoliczności konszachtom między władzami województwa zachodnio-pomorskiego z marszałkiem Olgierdem Geblewiczem a kierownictwem landu Meklemburgia Pomorze-Przednie pod wodzą Manueli Schwesig jawnie współpracującej z Rosją. Schwesig jest politykiem rządzącej w Berlinie partii SPD, a jak oceniał Geblewicz, polityk PO z pierwszej półki, współpraca była „regularna i ścisła”. Jej celem było tworzenie „projektów, które wnosiłyby naszą współpracę na wyższy poziom”. Przed dwoma laty Schwesig i Geblewicz planowali wspólną „aglomerację polsko-niemiecką” miast Passewalk i Schwedt „ze stolicą w Szczecinie”, o czym donosił dziennik „Nordkurier”, największa gazeta północno-wschodnich Niemiec, według której Szczecin powinien „oddychać oboma płucami – polskim płucem i niemieckim”.

Jeszcze lepsze warunki dla tworzenia klimatu i okoliczności ma Gdańsk. W umowie poczdamskiej zapisano, że „ostateczne ustalenie” statusu „obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska” powinno być „odłożone do konferencji pokojowej”. Do tego czasu ziemie te znajdować się będą „pod zarządem państwa polskiego i w tym celu nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech”. Tak pisał w 1946 roku wybitny znawca prawa międzynarodowego Alfons Klafkowski na łamach „Przeglądu Zachodniego”. Umowa poczdamska, która określiła dokładnie formę okupacji Niemiec, niestety nie określiła formy wykonywania polskiego zarządu „obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska”, a konferencji pokojowej jak nie było, tak nie ma.

 

Status Gdańska

Układ zgorzelecki między Polską a NRD o „wytyczeniu ustalonej i istniejącej granicy” z lipca 1950 roku nie wspomina słowem o Gdańsku. Podobnie akt o wytyczeniu granicy ze stycznia 1951 roku. Również układ między PRL a RFN z grudnia 1970 roku, o którym wspominał kanclerz Scholz. Traktat z 1990 roku powtarza niemal literalnie postanowienia układu z 1970 roku. Wszystkie międzynarodowe akty prawne piszą o granicy na Odrze i Nysie, ale nie wspominają o statusie Gdańska. Jedynie umowa poczdamska wspomina o obszarze „byłego” Wolnego Miasta. Traktat z 1990 roku stwierdza ogólnie, że obie strony „zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich suwerenności i integralności terytorialnej”, ale… traktat ten nie dotyczy obszaru Wolnego Miasta Gdańska, które nie było częścią terytorium Niemiec, lecz osobnym tworem traktatu wersalskiego.

Tymczasem środowisko zamieszkałych w Niemczech obywateli byłego Freie Stadt Danzig utworzyło w listopadzie 1947 roku, istniejącą do dziś, Radę Gdańska pełniącą rolę rządu Wolnego Miasta Gdańska na wychodźstwie. Ten samozwańczy rząd ma swoją siedzibę w Berlinie, uznaje oryginalną konstytucję Wolnego Miasta z listopada 1920 roku, a 36 członków Rady Gdańska wybieranych korespondencyjnie przez dawnych gdańszczan i ich potomków stawia sobie za cel odzyskanie suwerenności Freie Stadt Danzig. W korespondencji z ONZ radni domagają się oficjalnego uznania Rady Gdańska, przywrócenia Wolnego Miasta oraz deportacji Polaków z zajętego – ich zdaniem – bezprawnie terytorium. Argumentują, że powołane 103 artykułem traktatu wersalskiego Wolne Miasto zostało nielegalnie włączone do terytorium Polski, bowiem zadecydowały o tym strony inne niż te, które w Wersalu podpisały traktat, a więc pozbawione mocy zmienienia jego postanowień.

Kwestionowany status prawny Gdańska daje rozliczne możliwości kreowania „klimatu” o szerszym zasięgu niż osiedle Wolne Miasto, hotel Wolne Miasto, ławeczka pamięci oficera Waffen SS Güntera Grassa i troska gdańskiego ratusza o architektoniczne pamiątki po Freie Stadt Danzig lub naklejki na samochód „DA Wolne Miasto Gdańsk-Freie Stadt Danzig”. Hipotetycznie istnieje przecież możliwość nawiązania kontaktów radnych obecnie zarządzających miastem z członkami Rady Gdańska na wychodźstwie. Na przykład dla troski o poprawność studiów historycznych. Nie brakuje w Europie polityków, którzy z entuzjazmem przyklasnęliby takiemu pojednaniu.

 

Kolejne etapy

Tak więc najpierw klimat, w którym mogą swobodnie „oddychać oba płuca”, potem współpraca samorządów, potem wspólne projekty infrastrukturalne, jak na przykład połączenie w jedno systemów ciepłowniczych Słubic i Frankfurtu nad Odrą w marcu 2015 roku. Zadekretowaną przez samorządy fuzję przeprowadzono w ramach kulturowo-społecznego konceptu zwanego „Słupfurtem”, czyli miasta, gdzie mówi się polsko-niemieckim wolapikiem, witając przyjezdnych: „Szanowni Damen und Panowie, herzlich witamy in Słubfurt, einer Stadt, które liegt auf polskiej und deutscher stronie” Odry. To nie śmiech, to rzeczywistość. Niemiecka tuba państwowej propagandy, czyli Deutsche Welle, kreśliła w 2015 roku sielankowy obraz, kiedy „w zimie ciepło z Niemiec dogrzeje Słubice”. Zobaczymy, jak ta idylla sprawdzi się tegorocznej zimy.

Kolejnym etapem w tym procesie konwergencji może być wspólny samorząd złożony z polskich i niemieckich radnych, a potem referendum w sprawie… Referenda są ostatnio w modzie jak plebiscyty po pierwszej wojnie światowej. Wówczas wyniki akceptowała Liga Narodów, teraz przyklepie je Komisja Europejska i Europarlament, a zatwierdzi TSUE. Pełzająca integracja w procesie federalizacji Unii Europejskiej, w której zamiast suwerennych państw będzie jedno państwo federalne ze sterownią w Berlinie i rządem centralnym w Brukseli.

Wizja transgranicznego polsko-niemieckiego zarządzania miastami ma też istotny w aktualnej sytuacji wymiar militarny. Szczecin i Gdańsk to porty, którymi w razie napięcia na wschodniej flance NATO może szybko i wygodnie dotrzeć wsparcie logistyczne dla jednostek wojskowych Sojuszu Atlantyckiego. Widząc, jak Berlin sabotuje pomoc dla walczącej Ukrainy, wspólne administracje nie gwarantują płynnego przepływu wojskowego zaopatrzenia i wszelkie koncepcje wspólnych polsko-niemieckich samorządów w Szczecinie, Gdańsku, Słubicach i gdzie indziej powinny być postrzegane negatywnie.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe