Wywiad z panią Agnieszką Marią Szubą, której norweski Urząd Ochrony Praw Dziecka odebrał syna.

Polacy w poszukiwaniu lepszych warunków do życia, lepszej pracy, możliwości podnoszenia swoich kwalifikacji decydują się na emigrację. Marząc o „European dream” wpadają czasem w poważne kłopoty związane z nieznajomością specyfiki kraju do którego się przenoszą. Zdarza się, że nieroztropnie pozbywają się polskiego obywatelstwa lekceważąc możliwości wsparcia swojego państwa. W takiej sytuacji trudno wymagać od polskich placówek dyplomatycznych skutecznej pomocy rodakom, którzy nie są polskimi obywatelami. Zdarza się, że osoby z polskim obywatelstwem potrzebują wsparcia. Wtedy jest łatwiej uzyskać pomoc polskiego państwa, ale okazuje się, że skuteczność działania ambasad i konsulatów bardziej zależy od osobistego zaangażowania poszczególnych pracowników niż od wypracowanych procedur i pracy wyspecjalizowanych zespołów. W sytuacji wymagającej pomocy znalazły się polskie rodziny mieszkające w Norwegii, którym instytucje tego kraju odebrały opiekę nad ich dziećmi. Oczywiście są różne przypadki. Zbyt często jednak system popełnia błędy przyczyniajać się do krzywdy i cierpień dzieci i rodziców. Zbyt często władze Norwegii nie korygują błedów decyzji swoich urzędników. Polityka społeczna w Norwegii kieruje się w teorii przede wszystkim dobrem dziecka, Problem, że to „dobro” jest określane przez państwowego funkcjonariusza. W przypadku wystąpienia jakiś wątpliwości co do sposobu wychowywania dzieci na przykład, przez „nie zintegrowanych” cudzoziemców, urzędnicy kierując się przekonaniem o wyższości norweskiej kultury, skuteczności rozwiązań norweskiego państwa zbyt lekko podejmują decyzje o odebraniu takim rodzinom dzieci. Wytworzył się zresztą cały biznes w którym uczestniczą urzędnicy państwowi, a także firmy zatrudniające rodziny zastępcze. Odbierane jednej rodzinie dziecko przynosi innej, która została wybrana do opieki zastępczej wymierne korzyści finansowe. System norweski tak jest skonstruowany iż kontakt z dzieckiem można stracić na lata a decyzja o tymczasowym odebraniu dziecka jest podejmowana przez Urząd Ochrony Praw Dziecka bez udziału sądu. Wygranie sprawy przed norweskim sądem jest trudne. Niech ten wywiad będzie przestrogą dla osób wybierających się na stałe za granicę, a także skłoni do refleksji polskie służby dyplomatyczne, czy misja polskich ambasad i konsulatów naprawdę jest dobrze realizowana.

 

Dzień dobry, bardzo proszę przedstawić się naszym czytelnikom. 

Jestem matką  samotnie wychowującą chłopca, który teraz ma 12 lat , Został mi odebrany w 2010 r  przez norweskie  służby opieki społecznej znane pod nazwą Barnevernet, czyli norweski Urząd Ochrony Praw Dziecka, 

Przeszłam piekło sądów. W końcu doczekałam się pozytywnego dla mnie wyroku  Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCZ), który stwierdził wyrządzenie szkody matce i synowi z powodu odebrania mi opieki nad dzieckiem. Zasądzono odszkodowanie pieniężne za wyrządzone mi szkody. Niestety mimo wyroku władze norweskie nie chcą przywrócić matce opieki nad synem. 

Chłopiec nadal nie mieszka  w  domu ze mną , pomimo że mam 100 % praw rodzicielskich  nad synem posiadającym polskie obywatelstwo. 

W sprawie którą z udziałem  polskiego rządu  wygrałam Norwegia została zobowiązana do reperacji wyrządzonej szkody. 

Wyrok został wydany 17 12 2019 r , uprawomocnienie nastąpiło  w 2020 r., niestety sądy norweskie kierując się przesłanką iż po tylu latach została rzekomo zerwana więź matki z dzieckiem, ze względu na dobro dziecka, obstają za pozostawieniem dziecka u rodziny zastępczej.

A przecież można przywrócić więź matki z dzieckiem, nawet gdyby została zerwana , wystarczy chęć. Moja więź z synem nie została jednak zerwana. To nie mój przypadek.

Od kiedy zaczęły się pani kłopoty w Norwegii? 

Problemy zaczęły się od kwietnia 2010 roku, kiedy to pielęgniarka złożyła donos do norweskiego Barnevernet, w którym poinformowała iż „martwi się o dziecko,  ponieważ chłopczyk  śmieje się do matki , a  pielęgniarka została obdarzona od syna tylko przelotnym uśmiechem podczas  wizyty  w przychodni dziecięcej”. 

Zadawałam też jej zdaniem zbyt  wiele pytań na temat mojego dziecka, co oznaczało według pielęgniarki  brak  „kompetencji rodzicielskich”  .

Jak wyglądała procedura odebrania pani jedynego synka, i co się z nim działo? 

Procedura   odebrania syna wyglądała tak, że dziecko odebrano bez  uprzedniego procesu sądowego .

Po prostu dziecko zabrano z przedszkola, poniewaz norweskie  Barnevernet tak sobie zdecydowało . Dziecko chodziło regularnie  do przedszkola I według przedszkolnych pedagogów było dobrze rozwiniętym chłopcem.

Lekarze nie wysyłali donosów mnie obciążających , nie mieli wątpliwości co do jakości mojej opieki nad dzieckiem.

Tragedia dziecka i matki nikogo nie interesowała. Dziecko przez 3 tygodnie stawało pod drzwiami domu matki zastępczej , I mówiło „mama” , pokazując paluszkiem na drzwi wyjściowe” .

Tak zeznała pierwsza matka zastępcza mojego syna.

Jakie działania pani podjęła by być z synem?

Czy syn ma podwójne obywatelstwo czy tylko  polskie ? 

Działania by przywrócić moją opiekę nad synem skupiały się na poprawieniu  mojej sytuacji pod  każdym  względem. Wierzyłam w dobrą  wolę norweskich urzędników i w to iż szybko błąd systemu zostanie wyjaśniony. Mój syn ma polskie obywatelstwo. Nie spodziewałam się długiej rozłąki z synem.

Moja matka, a także lekarz rodzinny  syna pomogli   mi załatwić przestronniejsze mieszkanie o wyższym standardzie.

Poszłam na kursy rodzicielskie. 

W zaświadczeniach osób prowadzących zajęcia napisano , że „zadaję wiele pytań , świadczących o tym że interesuję  się  swoim  synem”.

Skończyłam praktyki w przedszkolu, podjęłam tam stałą pracę, Zaczęłam  zarabiać znacznie więcej pieniędzy. 

Dostałam  zaświadczenia  z pracy w przedszkolu i z policji, wskazujące iż jestem dobrze przygotowana do roli matki. 

Przeprowadziłam badania psychologiczne .Ponieważ te moje starania nie odniosły żadnego skutku, 

podałam sprawę do norweskiego sądu pierwszej instancji  o przywrócenie mi opieki nad synem, Na moją korzyść zeznawało 14  świadków.

Matka  zastepcza zeznała, że mój syn pytał ją o spotkania  ze mną  Przed rozprawą mogłam widywać syna 2 razy do roku. 

W 2 miesiące  od ostatniego  spotkania z synem   sąd  nie tylko nie oddał mi syna , ale też zabronił mi widzeń. Przeciętnie w Norwegii daje się  6- 8 widzeń w roku, niestety moja emocjonalna więź z dzieckiem stała się argumentem na moją niekorzyść.

Jak wyglądała pani współpraca z przedstawicielami polskich władz? 

Współpraca z władzami polskimi wyglądała pozytywnie, kiedy w Norwegii mieszkał i pracował pan konsul Sławomir Kowalski.

Rząd polski pracował  nad przetłumaczeniem dokumentów otrzymanych z sądu w Strasburgu, potem zdecydowano, że mnie  wesprą ,będą stroną  w sprawie przeciwko Norwegii.

 Jakie ma pani oczekiwania w stosunku do polskich władz ? 

W stosunku do  władz polskich  proszę  o pomoc w skutecznej egzekucji wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. 

Sprawa została wygrana, niestety władze norweskie nie chcą poddać się egzekucji wyroku blokując mi możliwość odzyskania opieki nad moim dzieckiem. Oczekuję aktywnej postawy polskiej dyplomacji  i rozmowów  z wladzami norweskimi. 

W ten sposób udało się rozwiązać problem powrotu do domów rodzinnych dzieci hinduskich  odebranych ich rodzicom. Władze Indii poprzez działania dyplomatyczne wpłynęły na władze Norwegii, które zdecydowały się na  odesłanie dzieci do Indii. Władze Indii powołały się tu na prawo reprezentowania praw  matki, która posiadała podwójne  obywatelstwo - norweskie i indyjskie, przy tym nie miała .wygranej sprawy w Strasburgu jak ja. 

My, polscy rodzice, którym odebrano dzieci zauważyliśmy, że po wyjeździe z Norwegii konsula Sławomira Kowalskiego ambasada RP przestała wykazywać zainteresowanie sprawami skrzywdzonych polskich małych obywateli. 

Przedstawiciele polskiej  ambasady nie odwiedzają  polskich dzieci w norweskich domach zastępczych. Rodzice przestali dostawać wsparcie od polskiej ambasady  do jakiego przecież mają  prawo

Prosimy o przysłanie do Norwegi  równie aktywnego i zaangażowanego w sprawy polskiej społeczności konsula jakim był pan Sławomir Kowalski. Polski konsul wobec skali problemu nie może być pasywny. Sławomir Kowalski właśnie doskonale  rozumiał swoją misję, angażując się w ratowanie polskich dzieci i ich rodziców, zgodnie zresztą z konwencjami regulującymi pracę  dyplomatów.

Czy pani problem jest problemem jednostkowym czy też dotyczy większej ilości polskich rodziców mieszkających w Norwegii? 

Mój przypadek jest szczególny , bowiem jestem pierwszą  matką obywatelką  Polski, która wygrała proces w ETPC przeciwko Norwegii i otrzymała wyrok nakazujący państwu norweskiemu dokonania reperacji błędu. W procesie  formalnie stronami były państwa,  czyli rząd RP przeciwko Królestwu Norwegii.

Wedle mojej wiedzy w Norwegii  odebranych zostało 400 polskich dzieci.

Co mogłaby pani doradzić osobom planującym zamieszkanie w Norwegii?

 Osobom planującym zamieszkanie  w Norwegii , radzę  dobrze rozważyć przyjazd  ze swoimi dziećmi.

Trzeba się liczyć, że dzieci trzeba będzie wychowywać w kulturze  norweskiej, która jednak znacznie różni się od polskiej. 

Jakiekolwiek kwestionowanie opinii pielęgniarek dotyczących wychowania dzieci, używanie innych niż akceptowane w Norwegii sposobów wychowania  swoich  dzieci , może skończyć  się dozorem kuratora a nawet odebraniem  dziecka. 

Mój wyrok przyczynił się do zmiany prawa w Norwegii. z korzyścią dla innych matek mających problemy z norweskim Urzędem  Ochrony Praw Dziecka.

Marna to jednak pociecha dla mnie, gdyż jak dotąd nie przywrócono mi opieki nad moim synem.

Można omijać publiczną opiekę zdrowotną i oświatę wysyłając   dzieci  do prywatnych szkół i przychodni, tak jak to zrobiła moja siostra. Dzięki temu nie miała problemów  z norweskim  Barnevernet. 

Na zakończenie chciałabym prosić instytucje polskiego państwa, organizacje pozarządowe a także osoby  prywatne  o pomoc w przywróceniu opieki nad moim synem. 

Tu zostawiam mój adres mailowy:

[email protected]

Dziekuje za wywiad

Rozmowę przeprowadził Mariusz Patey

 


 

POLECANE
KRRiT odwołała Macieja Świrskiego. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
KRRiT odwołała Macieja Świrskiego. Jest oświadczenie

Członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji odwołali Macieja Świrskiego, ustawową większością czterech głosów, z funkcji przewodniczącego KRRiT. Przewodniczącą została Agnieszka Glapiak. Do całej sprawy odniósł się Maciej Świrski, który stwierdził, że to złamanie konstytucji.

Robert Bąkiewicz usłyszy zarzuty. Komunikat prokuratury z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz usłyszy zarzuty. Komunikat prokuratury

Polecenie przedstawienia Robertowi Bąkiewiczowi zarzutu znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej przy granicy polsko-niemieckiej w Słubicach przekazała prokurator regionalna w Szczecinie gorzowskiemu prokuratorowi - poinformował w poniedziałek rzecznik PK prok. Przemysław Nowak.

Głód w Strefie Gazy. Trump: Izrael ponosi „dużą odpowiedzialność” z ostatniej chwili
Głód w Strefie Gazy. Trump: Izrael ponosi „dużą odpowiedzialność”

Prezydent USA Donald Trump ogłosił podczas spotkania z brytyjskim premierem Keirem Starmerem, że oba kraje wspólnie zorganizują nowy system dystrybucji pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych od 27 maja 1054 osoby zginęły w Strefie Gazy przy poszukiwaniu żywności. ONZ za taką sytuację wini Izrael.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Od 1 sierpnia w zabudowie wielorodzinnej wprowadzona zostaje nowa metoda naliczania opłaty - w oparciu o średniomiesięczne zużycie wody – informuje w poniedziałek miasto Lublin.

Prezes TK wzywa Hołownię. Jest dokument z ostatniej chwili
Prezes TK wzywa Hołownię. Jest dokument

Prezes TK Bogdan Święczkowski wezwał Marszałka Sejmu Szymona Hołownię do "respektowania ostatecznych i powszechnie obowiązujących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego".

Media: Antyterroryści w firmie znanego przedsiębiorcy. Krytykował władze w internecie z ostatniej chwili
Media: Antyterroryści w firmie znanego przedsiębiorcy. Krytykował władze w internecie

W poniedziałek południa do firmy znanego nyskiego przedsiębiorcy wkroczyła 8-osobowa grupa antyterrorystyczna. Funkcjonariusze zatrzymali przedsiębiorcę - poinformował portal Nowiny Nyskie. Prokuratura Okręgowa w Opolu potwierdziła, jak zaznaczył portal, że działania były prowadzone na jej wniosek. Powodem takiej akcji miały być publikacje zatrzymanego w sieci, krytykujące rządzących i lokalnych samorządowców.

Ulewy na południu. Wody Polskie wydały komunikat z ostatniej chwili
Ulewy na południu. Wody Polskie wydały komunikat

Wody Polskie w Gliwicach kontynuują działania polegajace na obserwacji stanów wód w korytach rzek, potoków i innych cieków – informują w poniedziałek po południu Wody Polskie.

Polska kontra zagraniczne korporacje. Brzoska publikuje listę wstydu z ostatniej chwili
Polska kontra zagraniczne korporacje. Brzoska publikuje "listę wstydu"

Prezes InPostu, Rafał Brzoska, ostro skrytykował zagraniczne firmy kurierskie działające w Polsce. W dosadnym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych opublikował tzw. „podatkową listę wstydu” i wezwał do patriotyzmu konsumenckiego. Jego zdaniem wiele globalnych korporacji unika płacenia podatków w Polsce, mimo że generuje tu olbrzymie przychody.

Nagły ruch Trumpa: Skracam czas, który dałem Putinowi z ostatniej chwili
Nagły ruch Trumpa: Skracam czas, który dałem Putinowi

–  Jestem rozczarowany prezydentem Putinem, bardzo rozczarowany (...) Zamierzam skrócić te 50 dni, które mu dałem – przekazał w poniedziałek prezydent USA Donald Trump.

Prezes znanej polskiej spółki ścigany listem gończym. Śledczy: Jego klienci stracili ponad 100 milionów z ostatniej chwili
Prezes znanej polskiej spółki ścigany listem gończym. Śledczy: Jego klienci stracili ponad 100 milionów

Marcin P., prezes zarządu spółki Cinkciarz.pl, jest poszukiwany listem gończym – poinformowała w poniedziałek Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Mężczyzna przebywa poza Polską, sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.

REKLAMA

Wywiad z panią Agnieszką Marią Szubą, której norweski Urząd Ochrony Praw Dziecka odebrał syna.

Polacy w poszukiwaniu lepszych warunków do życia, lepszej pracy, możliwości podnoszenia swoich kwalifikacji decydują się na emigrację. Marząc o „European dream” wpadają czasem w poważne kłopoty związane z nieznajomością specyfiki kraju do którego się przenoszą. Zdarza się, że nieroztropnie pozbywają się polskiego obywatelstwa lekceważąc możliwości wsparcia swojego państwa. W takiej sytuacji trudno wymagać od polskich placówek dyplomatycznych skutecznej pomocy rodakom, którzy nie są polskimi obywatelami. Zdarza się, że osoby z polskim obywatelstwem potrzebują wsparcia. Wtedy jest łatwiej uzyskać pomoc polskiego państwa, ale okazuje się, że skuteczność działania ambasad i konsulatów bardziej zależy od osobistego zaangażowania poszczególnych pracowników niż od wypracowanych procedur i pracy wyspecjalizowanych zespołów. W sytuacji wymagającej pomocy znalazły się polskie rodziny mieszkające w Norwegii, którym instytucje tego kraju odebrały opiekę nad ich dziećmi. Oczywiście są różne przypadki. Zbyt często jednak system popełnia błędy przyczyniajać się do krzywdy i cierpień dzieci i rodziców. Zbyt często władze Norwegii nie korygują błedów decyzji swoich urzędników. Polityka społeczna w Norwegii kieruje się w teorii przede wszystkim dobrem dziecka, Problem, że to „dobro” jest określane przez państwowego funkcjonariusza. W przypadku wystąpienia jakiś wątpliwości co do sposobu wychowywania dzieci na przykład, przez „nie zintegrowanych” cudzoziemców, urzędnicy kierując się przekonaniem o wyższości norweskiej kultury, skuteczności rozwiązań norweskiego państwa zbyt lekko podejmują decyzje o odebraniu takim rodzinom dzieci. Wytworzył się zresztą cały biznes w którym uczestniczą urzędnicy państwowi, a także firmy zatrudniające rodziny zastępcze. Odbierane jednej rodzinie dziecko przynosi innej, która została wybrana do opieki zastępczej wymierne korzyści finansowe. System norweski tak jest skonstruowany iż kontakt z dzieckiem można stracić na lata a decyzja o tymczasowym odebraniu dziecka jest podejmowana przez Urząd Ochrony Praw Dziecka bez udziału sądu. Wygranie sprawy przed norweskim sądem jest trudne. Niech ten wywiad będzie przestrogą dla osób wybierających się na stałe za granicę, a także skłoni do refleksji polskie służby dyplomatyczne, czy misja polskich ambasad i konsulatów naprawdę jest dobrze realizowana.

 

Dzień dobry, bardzo proszę przedstawić się naszym czytelnikom. 

Jestem matką  samotnie wychowującą chłopca, który teraz ma 12 lat , Został mi odebrany w 2010 r  przez norweskie  służby opieki społecznej znane pod nazwą Barnevernet, czyli norweski Urząd Ochrony Praw Dziecka, 

Przeszłam piekło sądów. W końcu doczekałam się pozytywnego dla mnie wyroku  Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCZ), który stwierdził wyrządzenie szkody matce i synowi z powodu odebrania mi opieki nad dzieckiem. Zasądzono odszkodowanie pieniężne za wyrządzone mi szkody. Niestety mimo wyroku władze norweskie nie chcą przywrócić matce opieki nad synem. 

Chłopiec nadal nie mieszka  w  domu ze mną , pomimo że mam 100 % praw rodzicielskich  nad synem posiadającym polskie obywatelstwo. 

W sprawie którą z udziałem  polskiego rządu  wygrałam Norwegia została zobowiązana do reperacji wyrządzonej szkody. 

Wyrok został wydany 17 12 2019 r , uprawomocnienie nastąpiło  w 2020 r., niestety sądy norweskie kierując się przesłanką iż po tylu latach została rzekomo zerwana więź matki z dzieckiem, ze względu na dobro dziecka, obstają za pozostawieniem dziecka u rodziny zastępczej.

A przecież można przywrócić więź matki z dzieckiem, nawet gdyby została zerwana , wystarczy chęć. Moja więź z synem nie została jednak zerwana. To nie mój przypadek.

Od kiedy zaczęły się pani kłopoty w Norwegii? 

Problemy zaczęły się od kwietnia 2010 roku, kiedy to pielęgniarka złożyła donos do norweskiego Barnevernet, w którym poinformowała iż „martwi się o dziecko,  ponieważ chłopczyk  śmieje się do matki , a  pielęgniarka została obdarzona od syna tylko przelotnym uśmiechem podczas  wizyty  w przychodni dziecięcej”. 

Zadawałam też jej zdaniem zbyt  wiele pytań na temat mojego dziecka, co oznaczało według pielęgniarki  brak  „kompetencji rodzicielskich”  .

Jak wyglądała procedura odebrania pani jedynego synka, i co się z nim działo? 

Procedura   odebrania syna wyglądała tak, że dziecko odebrano bez  uprzedniego procesu sądowego .

Po prostu dziecko zabrano z przedszkola, poniewaz norweskie  Barnevernet tak sobie zdecydowało . Dziecko chodziło regularnie  do przedszkola I według przedszkolnych pedagogów było dobrze rozwiniętym chłopcem.

Lekarze nie wysyłali donosów mnie obciążających , nie mieli wątpliwości co do jakości mojej opieki nad dzieckiem.

Tragedia dziecka i matki nikogo nie interesowała. Dziecko przez 3 tygodnie stawało pod drzwiami domu matki zastępczej , I mówiło „mama” , pokazując paluszkiem na drzwi wyjściowe” .

Tak zeznała pierwsza matka zastępcza mojego syna.

Jakie działania pani podjęła by być z synem?

Czy syn ma podwójne obywatelstwo czy tylko  polskie ? 

Działania by przywrócić moją opiekę nad synem skupiały się na poprawieniu  mojej sytuacji pod  każdym  względem. Wierzyłam w dobrą  wolę norweskich urzędników i w to iż szybko błąd systemu zostanie wyjaśniony. Mój syn ma polskie obywatelstwo. Nie spodziewałam się długiej rozłąki z synem.

Moja matka, a także lekarz rodzinny  syna pomogli   mi załatwić przestronniejsze mieszkanie o wyższym standardzie.

Poszłam na kursy rodzicielskie. 

W zaświadczeniach osób prowadzących zajęcia napisano , że „zadaję wiele pytań , świadczących o tym że interesuję  się  swoim  synem”.

Skończyłam praktyki w przedszkolu, podjęłam tam stałą pracę, Zaczęłam  zarabiać znacznie więcej pieniędzy. 

Dostałam  zaświadczenia  z pracy w przedszkolu i z policji, wskazujące iż jestem dobrze przygotowana do roli matki. 

Przeprowadziłam badania psychologiczne .Ponieważ te moje starania nie odniosły żadnego skutku, 

podałam sprawę do norweskiego sądu pierwszej instancji  o przywrócenie mi opieki nad synem, Na moją korzyść zeznawało 14  świadków.

Matka  zastepcza zeznała, że mój syn pytał ją o spotkania  ze mną  Przed rozprawą mogłam widywać syna 2 razy do roku. 

W 2 miesiące  od ostatniego  spotkania z synem   sąd  nie tylko nie oddał mi syna , ale też zabronił mi widzeń. Przeciętnie w Norwegii daje się  6- 8 widzeń w roku, niestety moja emocjonalna więź z dzieckiem stała się argumentem na moją niekorzyść.

Jak wyglądała pani współpraca z przedstawicielami polskich władz? 

Współpraca z władzami polskimi wyglądała pozytywnie, kiedy w Norwegii mieszkał i pracował pan konsul Sławomir Kowalski.

Rząd polski pracował  nad przetłumaczeniem dokumentów otrzymanych z sądu w Strasburgu, potem zdecydowano, że mnie  wesprą ,będą stroną  w sprawie przeciwko Norwegii.

 Jakie ma pani oczekiwania w stosunku do polskich władz ? 

W stosunku do  władz polskich  proszę  o pomoc w skutecznej egzekucji wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. 

Sprawa została wygrana, niestety władze norweskie nie chcą poddać się egzekucji wyroku blokując mi możliwość odzyskania opieki nad moim dzieckiem. Oczekuję aktywnej postawy polskiej dyplomacji  i rozmowów  z wladzami norweskimi. 

W ten sposób udało się rozwiązać problem powrotu do domów rodzinnych dzieci hinduskich  odebranych ich rodzicom. Władze Indii poprzez działania dyplomatyczne wpłynęły na władze Norwegii, które zdecydowały się na  odesłanie dzieci do Indii. Władze Indii powołały się tu na prawo reprezentowania praw  matki, która posiadała podwójne  obywatelstwo - norweskie i indyjskie, przy tym nie miała .wygranej sprawy w Strasburgu jak ja. 

My, polscy rodzice, którym odebrano dzieci zauważyliśmy, że po wyjeździe z Norwegii konsula Sławomira Kowalskiego ambasada RP przestała wykazywać zainteresowanie sprawami skrzywdzonych polskich małych obywateli. 

Przedstawiciele polskiej  ambasady nie odwiedzają  polskich dzieci w norweskich domach zastępczych. Rodzice przestali dostawać wsparcie od polskiej ambasady  do jakiego przecież mają  prawo

Prosimy o przysłanie do Norwegi  równie aktywnego i zaangażowanego w sprawy polskiej społeczności konsula jakim był pan Sławomir Kowalski. Polski konsul wobec skali problemu nie może być pasywny. Sławomir Kowalski właśnie doskonale  rozumiał swoją misję, angażując się w ratowanie polskich dzieci i ich rodziców, zgodnie zresztą z konwencjami regulującymi pracę  dyplomatów.

Czy pani problem jest problemem jednostkowym czy też dotyczy większej ilości polskich rodziców mieszkających w Norwegii? 

Mój przypadek jest szczególny , bowiem jestem pierwszą  matką obywatelką  Polski, która wygrała proces w ETPC przeciwko Norwegii i otrzymała wyrok nakazujący państwu norweskiemu dokonania reperacji błędu. W procesie  formalnie stronami były państwa,  czyli rząd RP przeciwko Królestwu Norwegii.

Wedle mojej wiedzy w Norwegii  odebranych zostało 400 polskich dzieci.

Co mogłaby pani doradzić osobom planującym zamieszkanie w Norwegii?

 Osobom planującym zamieszkanie  w Norwegii , radzę  dobrze rozważyć przyjazd  ze swoimi dziećmi.

Trzeba się liczyć, że dzieci trzeba będzie wychowywać w kulturze  norweskiej, która jednak znacznie różni się od polskiej. 

Jakiekolwiek kwestionowanie opinii pielęgniarek dotyczących wychowania dzieci, używanie innych niż akceptowane w Norwegii sposobów wychowania  swoich  dzieci , może skończyć  się dozorem kuratora a nawet odebraniem  dziecka. 

Mój wyrok przyczynił się do zmiany prawa w Norwegii. z korzyścią dla innych matek mających problemy z norweskim Urzędem  Ochrony Praw Dziecka.

Marna to jednak pociecha dla mnie, gdyż jak dotąd nie przywrócono mi opieki nad moim synem.

Można omijać publiczną opiekę zdrowotną i oświatę wysyłając   dzieci  do prywatnych szkół i przychodni, tak jak to zrobiła moja siostra. Dzięki temu nie miała problemów  z norweskim  Barnevernet. 

Na zakończenie chciałabym prosić instytucje polskiego państwa, organizacje pozarządowe a także osoby  prywatne  o pomoc w przywróceniu opieki nad moim synem. 

Tu zostawiam mój adres mailowy:

[email protected]

Dziekuje za wywiad

Rozmowę przeprowadził Mariusz Patey

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe