Prawo i Sprawiedliwość skazane na zaostrzenie kursu w dyskusji z Unią Europejską

Tak naprawdę dla tego rządu od początku nie było dobrego rozwiązania w polityce unijnej. Mając takie cele, które sobie wyznaczył, tzn. zablokowanie federalizacji wspólnoty, zawalczenie o rechrystianizację kontynentu i utemperowanie niemieckiej hegemonii w Europie Środkowo-Wschodniej, musiał zderzyć się ze ścianą.
 Prawo i Sprawiedliwość skazane na zaostrzenie kursu w dyskusji z Unią Europejską
/ fot. pxfuel.com

Najpierw Szymon Szynkowski vel Sęk zastąpił Konrada Szymańskiego na stanowisku ministra ds. unijnych, niedługo potem padła informacja, że Polska nie dostanie żadnych pieniędzy z UE, dopóki „nie naprawi sądownictwa”, jak podała „Rzeczpospolita”. Wcześniej polski rząd ogłosił oficjalnie, że będzie walczył o reparacje od Niemiec w kwocie 6220 mld zł. Czy można łączyć te fakty? Dwa ostatnie na pewno, tzn. podniesienie kwestii reparacji na arenie międzynarodowej ze zdominowaną przez Niemcy UE, która nie chce nam nic już wypłacać. Dymisja prounijnego ministra i zastąpienie go większym eurosceptykiem to gra raczej na rynek wewnętrzny. Mamy rok wyborczy i retoryka w pewnych obszarach będzie się zaostrzać.

 

PiS walczy o mainstream

Prawo i Sprawiedliwość postawiło na zaostrzenie kursu z Unią Europejską. Decyzję tę bardziej traktować należy jako skutek i etap domykający pewnych złudzeń dotyczących funkcjonowania rządu Zjednoczonej Prawicy w przestrzeni europejskiej niż nowy zwrot akcji.

Dla Jarosława Kaczyńskiego, który mocno walczył, by jego partia funkcjonowała w głównym nurcie europejskiej polityki, była to na pewno decyzja trudna. Przecież nigdy nie chciał iść ramię w ramię z eurosceptykami i antysystemowcami, ba to opozycja próbowała zepchnąć tam PiS, a ten z uporem maniaka twierdził, że bycie w UE to polska racja stanu. Politycy jego ugrupowania do znudzenia powtarzali, że nie są antyunijni, tylko kieruje nimi eurorealizm. Teraz ta walka o utrzymanie partii w głównym nurcie europejskim ulega znacznemu pogorszeniu.

Inna sprawa, jak będzie ten europejski mainstream partyjny wyglądał za kilka lat, ponieważ ciężkie czasy, które już nadeszły, uruchomią w Europejczykach zupełnie nowe emocje i dążenia, których syte, zajęte tematami zastępczymi partie, takie jak EPP czy europejscy socjaliści, nazywają „populizmem” i nie uważają za ważne. Na rozczarowaniu Europejczyków obecną sytuacją w różnych krajach wspólnoty korzysta jednak prawica i jest to dla PiS dobra wiadomość. Tyle tylko, że to perspektywa mglista z wieloma znakami zapytania.

Jak może wyglądać nowy rozdział unijno-polskich potyczek? Według dotychczasowej logiki i wypraktykowanych doświadczeń czeka nas taktyka „oko za oko, ząb za ząb”. Unia zamierza zablokować nam fundusze? W takim razie Polska nie ma wyjścia i będzie musiała zawiesić wpłacanie składek członkowskich.

Przypadek Polski walczącej o lepszą pozycję w UE przypomina na tym etapie trochę wojnę totalną według teorii gen. Ericha Ludendorffa, czołowego dowódcy wojsk niemieckich w czasie I wojny światowej: „wojna jest aktem gwałtu, za pomocą którego jedno państwo chce podporządkować swojej woli inne. (...) dziś teatr wojenny rozciąga się w pełnym tego słowa znaczeniu na cały obszar wojujących narodów. Nie tylko armie, ale i ludność cywilna, chociaż rozrzucona po całym kraju, podlega bezpośrednim działaniom wojennym i bierze udział w walce pośredniej, takiej jak blokada głodowa lub propaganda” – pisał w dziełku „Wojna totalna” ponad sto lat temu. W tej wojnie unijni decydenci nie zamierzają brać jeńców.

Widać duch Ludendorffa i jego metody nie tracą na aktualności. Katarina Barley, wiceszefowa Parlamentu Europejskiego, która chciała „finansowo zagłodzić” Polskę i Węgry, jest niemiecką socjalistką. I to „głodzenie”, gdyby do niego doszło, faktycznie odczuje większość Polaków. Mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski wbrew traktatom trudno też nazwać inaczej niż gwałt polityczny.

Tak naprawdę dla tego rządu od początku nie było dobrego rozwiązania w polityce unijnej. Mając takie cele, które sobie wyznaczył, tzn. zablokowanie federalizacji wspólnoty, zawalczenie o rechrystianizację kontynentu i utemperowanie niemieckiej hegemonii w Europie Środkowo-Wschodniej, musiał zderzyć się ze ścianą.

Bo to jest tak, z jednej strony – żeby w tej Europie przetrwać i jakoś funkcjonować, Polska musi z niemieckim parciem do dominacji walczyć, inaczej czeka nas bezwolne poddaństwo Berlinowi. Z drugiej strony – można chcieć być w Unii i próbować ją reformować po swojemu, ale jak się nie jest Francją i Niemcami, to trudno tego dokonać, a nawet jest to niemożliwe.

Jak zatem być w Unii i przeciw niej? Do jakiego stopnia można być w Unii i obok Unii funkcjonującej według motoru niemiecko-francuskiego? Innego obowiązującego projektu UE jak na razie nie ma. Z jednej strony PiS słusznie wskazuje Niemcy jako winowajcę naszych potyczek z Brukselą, z drugiej te same Niemcy rozdają karty we wspólnocie.

Poza tym jak być konserwatywnym w postępowej UE? Większość spraw, które polscy konserwatywni europosłowie zaczęli podnosić w PE w tzw. starej Unii, zostały przedyskutowane i zamknięte dekady temu. Wywołując w instytucjach unijnych ponownie sprawy dotyczące aborcji, małżeństw jednopłciowych czy sekularyzacji, polska prawica kierowana szlachetnymi pobudkami nie policzyła szabel. Owszem, są sprawy – wydawać by się mogło – przegrane lub bardzo trudne, za które i tak warto walczyć w imię czystych wartości, jednak w takich bojach trzeba sobie sprzyjać i rząd to zaniedbał, o czym niżej.

 

Wojna totalna

Prowadzenie wojny totalnej, jak w tym przypadku, jest możliwe na jakiś czas, ale trzeba mieć stałe i gigantyczne poparcie większości społeczeństwa. Wtedy można długo okopywać się na swoich pozycjach ogniowych i czekać na ewentualną zmianę polityki swojego przeciwnika lub kryzys, który nim wstrząśnie i go osłabi. Partia rządząca ma jak na razie mniej więcej 40-procentowe poparcie, co gwarantuje jej niemal samodzielne rządzenie, ale przy tak ambitnych planach na Europę to poparcie powinno być większe.

To czekanie na zmiany mogłoby mieć swój sens, bo wybory parlamentarne w kolejnych europejskich krajach dają poparcie partiom prawicowym. Wskazują na to choćby ostatnie wybory we Włoszech, gdzie wygrała prawicowa Fratelli d’Italia, bardzo podobnie myśląca o sprawach europejskich jak PiS. Prawica przez te lata, które rządzi, powinna była zadbać o szukanie sojuszników wśród elit intelektualnych i środowisk opiniotwórczych w UE, a takie tam są. To jednak zlekceważono.

Ten ważny grzech zaniechania trzeba PiS-owi wypomnieć, bo Polska ma dramatycznie mało swoich aktywów w Europie Zachodniej, a to tam leżą nasze najbardziej żywotne interesy i w tamtą stronę skierowana jest głównie nasza polityka.

 

Węzeł gordyjski

– Polska stała się nadzieją tych wszystkich środowisk w Europie Zachodniej, które nazywamy konserwatywnymi, religijnymi, tradycjonalistycznymi itp., a które we wszystkich tych krajach znajdowały się przez lata w defensywnie i teraz walczą o odzyskanie gruntu. Z tych środowisk dochodzą do nas głosy, byśmy się nie ugięli przed lewicą, jak to się stało w ich krajach. Oni na nas liczą, oczekują idei i działań na rzecz całej Europy, naszego oddziaływania w świecie zachodnim. Organizowałem kiedyś dyskusję w Poznaniu, w której wziął udział pewien ekspert z francuskiego think tanku. Po tej dyskusji westchnął: „jak to dobrze być w kraju rządzonym przez konserwatystów”. Oni u siebie nie czują się już dobrze, często mają poczucie marginalizacji czy wręcz wyzucia z ojczyzny. Ale od 2015 roku siły konserwatywne, stygmatyzowane jako populistyczne, wszędzie w Europie bardzo się wzmocniły. Ważny impuls do tej kontrofensywy wyszedł z Polski. Poprzedni podobny okres zainteresowania – choć oczywiście skala była wtedy o wiele większa i oddziaływanie silniejsze – Polska przeżywała w latach 80., kiedy narodziła się Solidarność. Wielu zachodnich marksistów pod wpływem Solidarności otrzeźwiało i odwróciło się od marksizmu. Potem były mniej pozytywne okresy, gdy nasza transformacja odbywała się przez imitację zachodnich wzorców, tak dobrych, jak i złych. Teraz znowu trend się odwraca. Znowu dla wielu konserwatywnych środowisk na Zachodzie jesteśmy inspiracją. Trzymają za nas kciuki bardzo różni ludzie, od intelektualistów, poprzez ruchy społeczne i partie polityczne, aż do zwykłych obywateli. Wbrew pozorom jest ich sporo. Przypomnę tylko, że w obronie tradycyjnej rodziny we Francji wyszło 2 mln ludzi – mówił ponad dwa lata temu w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Kolejny węzeł gordyjski, który trudno rozsupłać, to, jak być proamerykańskim w antyamerykańskiej UE? Francja i Niemcy chronicznie nie godzą się na aktywny udział Stanów Zjednoczonych w polityce europejskiej. Jak bronić Europy ojczyzn, gdy tworzenie superpaństwa konsekwentnie się dokonuje?

Tutaj niestety nie wszystko zależy od Polski. Jesteśmy teraz miejscem, w którym dzieje się historia, geopolityczne ruchy tektoniczne zaczęły się właśnie tutaj, dlatego wielcy tego świata mają swoje interesy do załatwienia i je załatwiają w naszej przestrzeni geopolitycznej. Nasza pozycja w UE to wypadkowa siły USA w Europie i stopnia złych relacji między USA a Niemcami i w mniejszym stopniu Francją. Im lepsze Ameryka ma kontakty z Niemcami, tym my mamy słabszą pozycję w relacji z Waszyngtonem odnośnie do Berlina. Niestety każde wybory prezydenckie w USA czy wybór kanclerza Niemiec obserwujemy z zaciśniętymi zębami, ponieważ te wybory niezależne od nas coraz mocniej oddziałują na naszą politykę wewnętrzną.

Prawu i Sprawiedliwości wobec tak potężnych sprzeczności wewnętrznych zostaje obrona i pełzanie. W tak trudnej sytuacji, w jakiej jest PiS, nie jest to kapitulacja, to jeszcze trwanie na zagrożonych pozycjach, wytrzymywanie napięcia. Między Polską a UE od dawna nie ma dialogu, są dwa monologii. Dwie fundamentalnie odmienne wizje świata. Rząd Zjednoczonej Prawicy doszedł w unijnych bataliach do ściany, ale jeszcze się o nią nie rozbił. Piłka jeszcze w grze.

Tekst pochodzi z 43. (1762) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Nie żyje były mistrz świata w boksie Wiadomości
Nie żyje były mistrz świata w boksie

Świat sportu pogrążył się w smutku. Nie żyje Ricky Hatton, były mistrz świata federacji IBF i WBA. Zmarł w wieku 46 lat. Jego ciało zostało znalezione w domu w Hyde w hrabstwie Greater Manchester - poinformowała policja. Bokser kilka tygodni temu zapowiadał powrót na ring.

Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce z ostatniej chwili
Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce

Prezydent Karol Nawrocki podpisał postanowienie o wyrażeniu zgody na pobyt na terytorium RP komponentu wojsk obcych Państw-Stron Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, jako wzmocnienie RP w ramach operacji „Eastern Sentry” - poinformowało w niedzielę Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na platformie X.

Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic z ostatniej chwili
Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic

Samolot Enter Air lecący z Antalyi podczas lądowania na lotnisku Kraków Airport wypadł z pasa. Lotnisko wstrzymało przyloty i odloty. Zdołano już ewakuować wszystkich pasażerów

Niezwykłe zjawisko przy jednej z pobliskich gwiazd Wiadomości
Niezwykłe zjawisko przy jednej z pobliskich gwiazd

Fomalhaut, jedna z najjaśniejszych gwiazd widocznych na nocnym niebie, od dawna jest obiektem szczególnego zainteresowania badaczy. To dlatego, że znajduje się "blisko" - zaledwie 25 lat świetlnych od Ziemi – i jest stosunkowo młoda, bo liczy około 440 mln lat. Dla porównania nasz Układ Słoneczny ma około 4,6 miliarda lat.

Komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Po kilku miesiącach prac modernizacyjnych MPK Wrocław zakończyło remont skrzyżowania Pomorska/Dubois. Od soboty tramwaje i autobusy wróciły na swoje stałe trasy, a mieszkańcy mogą korzystać z odnowionej infrastruktury.

Aneta Rygielska ze srebrnym medalem mistrzostw świata w boksie Wiadomości
Aneta Rygielska ze srebrnym medalem mistrzostw świata w boksie

Aneta Rygielska wywalczyła w Liverpoolu srebrny medal mistrzostw świata w boksie w kategorii 60 kg. W finale przegrała z Brazylijką Rebecą de Lima Santos 2:3 (28:29, 29:28, 29:28, 28:29, 27:30).

Powstanie arabskie NATO? Negocjacje na szczycie w Katarze z ostatniej chwili
Powstanie arabskie "NATO"? Negocjacje na szczycie w Katarze

Egipt naciska na utworzenie wspólnych arabskich sił zbrojnych na wzór NATO, które byłyby zdolne do ochrony każdego państwa członkowskiego narażonego na agresję. Według dziennika „The Arab News” Kair liczy na poparcie tej inicjatywy na poniedziałkowym szczycie arabsko-islamskim w Dosze w Katarze.

Komunikat dla mieszkańców Poznania Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Poznania

W niedzielę, z okazji 100-lecia kursowania autobusów po Poznaniu oraz w ramach obchodów 145-lecia komunikacji miejskiej, ulicami stolicy Wielkopolski przejedzie parada autobusów. Wydarzenie będzie okazją do tego, by wsiąść zarówno do zabytkowych pojazdów, jak i do tych najnowocześniejszych.

Totalny paraliż. Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację Wiadomości
"Totalny paraliż". Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację

Znany stylista fryzur gwiazd, Łukasz Urbański, przeszedł operację usunięcia guza mózgu. Informacją podzielił się z fanami na Instagramie, publikując zdjęcie ze szpitalnego łóżka i opatrując je żartobliwym komentarzem:

Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku z ostatniej chwili
Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku

Ponad sto razy wyjeżdżali już strażacy w województwie śląskim do zdarzeń związanych z intensywnymi opadami deszczu. Najwięcej interwencji odnotowano w Katowicach, a stan alarmowy przekroczono na wodowskazie Szabelnia na Brynicy na Śląsku.

REKLAMA

Prawo i Sprawiedliwość skazane na zaostrzenie kursu w dyskusji z Unią Europejską

Tak naprawdę dla tego rządu od początku nie było dobrego rozwiązania w polityce unijnej. Mając takie cele, które sobie wyznaczył, tzn. zablokowanie federalizacji wspólnoty, zawalczenie o rechrystianizację kontynentu i utemperowanie niemieckiej hegemonii w Europie Środkowo-Wschodniej, musiał zderzyć się ze ścianą.
 Prawo i Sprawiedliwość skazane na zaostrzenie kursu w dyskusji z Unią Europejską
/ fot. pxfuel.com

Najpierw Szymon Szynkowski vel Sęk zastąpił Konrada Szymańskiego na stanowisku ministra ds. unijnych, niedługo potem padła informacja, że Polska nie dostanie żadnych pieniędzy z UE, dopóki „nie naprawi sądownictwa”, jak podała „Rzeczpospolita”. Wcześniej polski rząd ogłosił oficjalnie, że będzie walczył o reparacje od Niemiec w kwocie 6220 mld zł. Czy można łączyć te fakty? Dwa ostatnie na pewno, tzn. podniesienie kwestii reparacji na arenie międzynarodowej ze zdominowaną przez Niemcy UE, która nie chce nam nic już wypłacać. Dymisja prounijnego ministra i zastąpienie go większym eurosceptykiem to gra raczej na rynek wewnętrzny. Mamy rok wyborczy i retoryka w pewnych obszarach będzie się zaostrzać.

 

PiS walczy o mainstream

Prawo i Sprawiedliwość postawiło na zaostrzenie kursu z Unią Europejską. Decyzję tę bardziej traktować należy jako skutek i etap domykający pewnych złudzeń dotyczących funkcjonowania rządu Zjednoczonej Prawicy w przestrzeni europejskiej niż nowy zwrot akcji.

Dla Jarosława Kaczyńskiego, który mocno walczył, by jego partia funkcjonowała w głównym nurcie europejskiej polityki, była to na pewno decyzja trudna. Przecież nigdy nie chciał iść ramię w ramię z eurosceptykami i antysystemowcami, ba to opozycja próbowała zepchnąć tam PiS, a ten z uporem maniaka twierdził, że bycie w UE to polska racja stanu. Politycy jego ugrupowania do znudzenia powtarzali, że nie są antyunijni, tylko kieruje nimi eurorealizm. Teraz ta walka o utrzymanie partii w głównym nurcie europejskim ulega znacznemu pogorszeniu.

Inna sprawa, jak będzie ten europejski mainstream partyjny wyglądał za kilka lat, ponieważ ciężkie czasy, które już nadeszły, uruchomią w Europejczykach zupełnie nowe emocje i dążenia, których syte, zajęte tematami zastępczymi partie, takie jak EPP czy europejscy socjaliści, nazywają „populizmem” i nie uważają za ważne. Na rozczarowaniu Europejczyków obecną sytuacją w różnych krajach wspólnoty korzysta jednak prawica i jest to dla PiS dobra wiadomość. Tyle tylko, że to perspektywa mglista z wieloma znakami zapytania.

Jak może wyglądać nowy rozdział unijno-polskich potyczek? Według dotychczasowej logiki i wypraktykowanych doświadczeń czeka nas taktyka „oko za oko, ząb za ząb”. Unia zamierza zablokować nam fundusze? W takim razie Polska nie ma wyjścia i będzie musiała zawiesić wpłacanie składek członkowskich.

Przypadek Polski walczącej o lepszą pozycję w UE przypomina na tym etapie trochę wojnę totalną według teorii gen. Ericha Ludendorffa, czołowego dowódcy wojsk niemieckich w czasie I wojny światowej: „wojna jest aktem gwałtu, za pomocą którego jedno państwo chce podporządkować swojej woli inne. (...) dziś teatr wojenny rozciąga się w pełnym tego słowa znaczeniu na cały obszar wojujących narodów. Nie tylko armie, ale i ludność cywilna, chociaż rozrzucona po całym kraju, podlega bezpośrednim działaniom wojennym i bierze udział w walce pośredniej, takiej jak blokada głodowa lub propaganda” – pisał w dziełku „Wojna totalna” ponad sto lat temu. W tej wojnie unijni decydenci nie zamierzają brać jeńców.

Widać duch Ludendorffa i jego metody nie tracą na aktualności. Katarina Barley, wiceszefowa Parlamentu Europejskiego, która chciała „finansowo zagłodzić” Polskę i Węgry, jest niemiecką socjalistką. I to „głodzenie”, gdyby do niego doszło, faktycznie odczuje większość Polaków. Mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski wbrew traktatom trudno też nazwać inaczej niż gwałt polityczny.

Tak naprawdę dla tego rządu od początku nie było dobrego rozwiązania w polityce unijnej. Mając takie cele, które sobie wyznaczył, tzn. zablokowanie federalizacji wspólnoty, zawalczenie o rechrystianizację kontynentu i utemperowanie niemieckiej hegemonii w Europie Środkowo-Wschodniej, musiał zderzyć się ze ścianą.

Bo to jest tak, z jednej strony – żeby w tej Europie przetrwać i jakoś funkcjonować, Polska musi z niemieckim parciem do dominacji walczyć, inaczej czeka nas bezwolne poddaństwo Berlinowi. Z drugiej strony – można chcieć być w Unii i próbować ją reformować po swojemu, ale jak się nie jest Francją i Niemcami, to trudno tego dokonać, a nawet jest to niemożliwe.

Jak zatem być w Unii i przeciw niej? Do jakiego stopnia można być w Unii i obok Unii funkcjonującej według motoru niemiecko-francuskiego? Innego obowiązującego projektu UE jak na razie nie ma. Z jednej strony PiS słusznie wskazuje Niemcy jako winowajcę naszych potyczek z Brukselą, z drugiej te same Niemcy rozdają karty we wspólnocie.

Poza tym jak być konserwatywnym w postępowej UE? Większość spraw, które polscy konserwatywni europosłowie zaczęli podnosić w PE w tzw. starej Unii, zostały przedyskutowane i zamknięte dekady temu. Wywołując w instytucjach unijnych ponownie sprawy dotyczące aborcji, małżeństw jednopłciowych czy sekularyzacji, polska prawica kierowana szlachetnymi pobudkami nie policzyła szabel. Owszem, są sprawy – wydawać by się mogło – przegrane lub bardzo trudne, za które i tak warto walczyć w imię czystych wartości, jednak w takich bojach trzeba sobie sprzyjać i rząd to zaniedbał, o czym niżej.

 

Wojna totalna

Prowadzenie wojny totalnej, jak w tym przypadku, jest możliwe na jakiś czas, ale trzeba mieć stałe i gigantyczne poparcie większości społeczeństwa. Wtedy można długo okopywać się na swoich pozycjach ogniowych i czekać na ewentualną zmianę polityki swojego przeciwnika lub kryzys, który nim wstrząśnie i go osłabi. Partia rządząca ma jak na razie mniej więcej 40-procentowe poparcie, co gwarantuje jej niemal samodzielne rządzenie, ale przy tak ambitnych planach na Europę to poparcie powinno być większe.

To czekanie na zmiany mogłoby mieć swój sens, bo wybory parlamentarne w kolejnych europejskich krajach dają poparcie partiom prawicowym. Wskazują na to choćby ostatnie wybory we Włoszech, gdzie wygrała prawicowa Fratelli d’Italia, bardzo podobnie myśląca o sprawach europejskich jak PiS. Prawica przez te lata, które rządzi, powinna była zadbać o szukanie sojuszników wśród elit intelektualnych i środowisk opiniotwórczych w UE, a takie tam są. To jednak zlekceważono.

Ten ważny grzech zaniechania trzeba PiS-owi wypomnieć, bo Polska ma dramatycznie mało swoich aktywów w Europie Zachodniej, a to tam leżą nasze najbardziej żywotne interesy i w tamtą stronę skierowana jest głównie nasza polityka.

 

Węzeł gordyjski

– Polska stała się nadzieją tych wszystkich środowisk w Europie Zachodniej, które nazywamy konserwatywnymi, religijnymi, tradycjonalistycznymi itp., a które we wszystkich tych krajach znajdowały się przez lata w defensywnie i teraz walczą o odzyskanie gruntu. Z tych środowisk dochodzą do nas głosy, byśmy się nie ugięli przed lewicą, jak to się stało w ich krajach. Oni na nas liczą, oczekują idei i działań na rzecz całej Europy, naszego oddziaływania w świecie zachodnim. Organizowałem kiedyś dyskusję w Poznaniu, w której wziął udział pewien ekspert z francuskiego think tanku. Po tej dyskusji westchnął: „jak to dobrze być w kraju rządzonym przez konserwatystów”. Oni u siebie nie czują się już dobrze, często mają poczucie marginalizacji czy wręcz wyzucia z ojczyzny. Ale od 2015 roku siły konserwatywne, stygmatyzowane jako populistyczne, wszędzie w Europie bardzo się wzmocniły. Ważny impuls do tej kontrofensywy wyszedł z Polski. Poprzedni podobny okres zainteresowania – choć oczywiście skala była wtedy o wiele większa i oddziaływanie silniejsze – Polska przeżywała w latach 80., kiedy narodziła się Solidarność. Wielu zachodnich marksistów pod wpływem Solidarności otrzeźwiało i odwróciło się od marksizmu. Potem były mniej pozytywne okresy, gdy nasza transformacja odbywała się przez imitację zachodnich wzorców, tak dobrych, jak i złych. Teraz znowu trend się odwraca. Znowu dla wielu konserwatywnych środowisk na Zachodzie jesteśmy inspiracją. Trzymają za nas kciuki bardzo różni ludzie, od intelektualistów, poprzez ruchy społeczne i partie polityczne, aż do zwykłych obywateli. Wbrew pozorom jest ich sporo. Przypomnę tylko, że w obronie tradycyjnej rodziny we Francji wyszło 2 mln ludzi – mówił ponad dwa lata temu w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Kolejny węzeł gordyjski, który trudno rozsupłać, to, jak być proamerykańskim w antyamerykańskiej UE? Francja i Niemcy chronicznie nie godzą się na aktywny udział Stanów Zjednoczonych w polityce europejskiej. Jak bronić Europy ojczyzn, gdy tworzenie superpaństwa konsekwentnie się dokonuje?

Tutaj niestety nie wszystko zależy od Polski. Jesteśmy teraz miejscem, w którym dzieje się historia, geopolityczne ruchy tektoniczne zaczęły się właśnie tutaj, dlatego wielcy tego świata mają swoje interesy do załatwienia i je załatwiają w naszej przestrzeni geopolitycznej. Nasza pozycja w UE to wypadkowa siły USA w Europie i stopnia złych relacji między USA a Niemcami i w mniejszym stopniu Francją. Im lepsze Ameryka ma kontakty z Niemcami, tym my mamy słabszą pozycję w relacji z Waszyngtonem odnośnie do Berlina. Niestety każde wybory prezydenckie w USA czy wybór kanclerza Niemiec obserwujemy z zaciśniętymi zębami, ponieważ te wybory niezależne od nas coraz mocniej oddziałują na naszą politykę wewnętrzną.

Prawu i Sprawiedliwości wobec tak potężnych sprzeczności wewnętrznych zostaje obrona i pełzanie. W tak trudnej sytuacji, w jakiej jest PiS, nie jest to kapitulacja, to jeszcze trwanie na zagrożonych pozycjach, wytrzymywanie napięcia. Między Polską a UE od dawna nie ma dialogu, są dwa monologii. Dwie fundamentalnie odmienne wizje świata. Rząd Zjednoczonej Prawicy doszedł w unijnych bataliach do ściany, ale jeszcze się o nią nie rozbił. Piłka jeszcze w grze.

Tekst pochodzi z 43. (1762) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe