Jakub Pacan: Nasze stosunki z Niemcami zawsze będą asymetryczne

Niemcy kolejny raz stają się najważniejszym wyzwaniem naszej polityki. Być w Europie i nie dać się zdominować przez Niemcy to problem nie tylko Polski.
/ fot. pixabay.com

„Główną orientacją każdego z państw europejskich coraz bardziej zaczyna być jego stosunek do Niemiec i do planów polityki niemieckiej; w końcu zaś o przymierzach i porozumieniach zaczyna decydować przede wszystkim potrzeba zabezpieczenia się przed Niemcami” – pisał w 1908 roku Roman Dmowski w publikacji pt. „Niemcy, Rosja a kwestia Polska”.

Niemiecka Europa

Rok 2022, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na antenie radia RMF FM: – Realizowany jest scenariusz, przed którym Solidarna Polska konsekwentnie przestrzegała. Polityka międzynarodowa jest brutalna. Główną rolę w Unii Europejskiej odgrywają Niemcy z panią von der Leyen na czele, którzy chcą doprowadzić do zmiany władzy w Polsce. To jest operacja niemiecka realizowana przy pomocy Unii Europejskiej. [UE] chce tutaj zmienić władzę na taką, która będzie spolegliwa wobec Berlina, która nie będzie domagać się reparacji od Niemiec, która będzie się zgadzać na hegemonię Niemiec w Europie, która będzie się zgadzać na to, aby Niemcy budowały nowe państwo europejskie, w którym nie będzie miejsca dla suwerennego państwa polskiego. Nigdy rząd Zjednoczonej Prawicy na to się nie zgodzi – mówił szef resortu sprawiedliwości odnośnie do pieniędzy z KPO.

Znowu Niemcy, a właściwie trzeba byłoby dodać: znowu Niemcy i Rosja, bo Rosja weszła w rolę, która zawsze wychodziła jej najlepiej, czyli w rolę najeźdźcy. Pewne style politycznego myślenia się nie zmieniają. Polska ma podwójny problem z Niemcami, ponieważ z jednej strony nasz wybór, nasze losy i naszą przyszłość związaliśmy z Europą Zachodnią, a największym graczem w Europie są właśnie Niemcy.

„I znów, jak przed wiekami, wzrok nasz musimy kierować przede wszystkim za Zachód, gdyż tu leżą dziś najważniejsze, najbardziej życiodajne źródła naszej siły i tu krzyżują się zarazem największe, najgroźniejsze niebezpieczeństwa” – pisał niemal sto lat temu w książce „Dysproporcje” minister przemysłu i handlu, a później minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski.

Problem Polski z Niemcami tym się różni od tego z dwudziestolecia międzywojennego, że wtedy cała polska klasa polityczna i społeczeństwo nie miały najmniejszych złudzeń co do niemieckich zamiarów wobec Polski. Ba, czytając wspomnienia polityków i publicystów z czasów II RP, uderza ich żywe zainteresowanie niemieckim zagrożeniem i powszechne niemal przekonanie o konfrontacji z Berlinem na polu dyplomatycznym, militarnym, politycznym i gospodarczym.

W III RP wiedza ta wyparowała. W sytuacji, gdy niemiecki kapitał posiadał 90 proc. polskiego rynku medialnego i uzależnił polską gospodarkę od siebie w sposób nierozerwalny, Polacy nie wiedzieli dosłownie nic o niemieckich planach wobec Polski. W rozmowach z akademikami dało się nieraz nawet słyszeć, że Niemcy, kraj dla nas tak ważny, nie doczekały się u nas porządnych studiów niemcoznawczych.

Uderzające jest to, że przez pierwsze dekady III RP niemal nikt o tym nie mówił. W głównej agendzie politycznej nie istniał np. problem powrotu statusu mniejszości narodowej dla Polaków w RFN, którą znieśli jeszcze naziści. Nikt w polskiej debacie publicznej nie mówił, że u naszych zachodnich sąsiadów przez lata nie było podręcznika do języka polskiego, nikt lub prawie nikt nie wołał głośno, że Polska jako jedyny kraj został bez reparacji za II wojnę światową. Elity III RP nie uważały za konieczne, by w niemieckich szkołach zaczęto uczyć o bestialstwach niemieckiej okupacji w Polsce. Dopiero po wybudowaniu Muzeum Powstania Warszawskiego do szerszej opinii publicznej zaczęła docierać świadomość, że w naszych relacjach z Berlinem coś nie gra, że o coś się trzeba w końcu upomnieć.

I tutaj pojawia się druga różnica między II a III RP. Kiedy polska klasa polityczna i prawa strona publicystyki zaczęły coraz głośniej mówić o Niemczech jako problemie strony postkomunistycznej, strona lewicowa i liberalna odpaliła huraganowy ogień krytyki. Padały argumenty o antyniemieckiej fobii, próbie rozbijania Unii Europejskiej, gry na resentymentach, skupianiu się na przeszłości, zamiast ramię w ramię budować jedną Unię Europejską. Skąd nagle tak zgodna opinia tak wielu Polaków co do obrony Niemiec?

Niemcy to odpowiedzialne państwo, które w sposób mistrzowski potrafi kreować swoją „soft power”. Zabiegi, które mają formować przychylne im stanowisko polskiego społeczeństwa, są w ich żywotnym interesie. I znowu warto pochylić się ku Romanowi Dmowskiemu, który pisał o tym w ten sposób: „Cała Europa Środkowa i Wschodnia jest dziś polem wytężonej niemieckiej pracy dla przyszłości oraz energicznej akcji politycznej prowadzonej często metodami znanymi tylko polityce niemieckiej; jest sferą szybkiego wzrostu niemieckiego wpływu, polem pokojowego ze strony Niemiec podboju. Drogi tego wpływu, rozmiary tego podboju są często dla polityków nawet nieuchwytne, nie podchodzą bowiem pod żadne ustalone kategorie, którymi w polityce międzynarodowej przywykliśmy myśleć”.

Dzisiaj sytuacja jest o tyle inna, że jesteśmy organicznie złączeni z państwem niemieckim w jednym politycznym bycie, jakim jest Unia Europejska, gdzie prymat prawa wspólnotowego nad krajowym wprowadzany jest w Polsce metodami siłowymi właśnie za przyczyną Niemiec.

Mówił o tym lider PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Kędzierzyna-Koźla: „Niemcy zdominowały UE. To sytuacja, z którą musimy sobie dawać radę; mówiąc najkrócej, nie może być tak – ja tak sądzę i jak myślę wszyscy polscy patrioci – żeby nasza droga historii przełomu XX i XXI wieku wyglądała tak, że spod jednego buta wyrwaliśmy się po to, by po 35 czy 40 latach znaleźć się pod kolejnym. To jest droga od jednego zła do drugiego; nie twierdzę, że one są takie same, ale to jest zło – życie pod butem to jest życie niegodne, niegodne takiego narodu jak Polacy, zresztą każdego narodu z prawdziwego zdarzenia, a po drugie to jest życie, które szkodzi, w wymiarze ekonomicznym, politycznym, kulturalnym, jest po prostu złe, jest złem samym przez się. Nie możemy się na to godzić. Niemcy do tego stopnia zdominowały już Unię Europejską, że mogą traktować ją jako narzędzie do realizacji swojego planu” – tłumaczył.

Można tylko zadać retoryczne pytanie: Czy Polakom przyszłoby do głowy w 2004 roku, kiedy wchodziliśmy do UE, że polityka niemiecka będzie dotykać samych trzewi naszej polityki krajowej, nie tylko naszych zresztą, ale większości państw naszego regionu? Polityka europejska Niemiec działa w sposób bezpośredni na politykę innych państw. KPO to tylko jeden z przykładów.

Clausewitz o Polsce

Kolejny raz można odwołać się do historii, by wiedzieć, przed jaką skalą trudności musi stanąć Polska w swoich niełatwych relacjach z Niemcami. Otóż sam Carl von Clausewitz [pruski teoretyk wojny, generał i pisarz – przyp. red.] twierdził, że Rosja, gdyby utraciła swoje polskie tereny zabrane, nadal trwałaby jako niewzruszone imperium, Austro-Węgry poczułyby to bardziej, lecz nadal byłyby wielkim i znaczącym państwem. Dla Niemiec z kolei posiadanie zaboru na ziemiach polskich było żywotnym interesem, warunkiem podstawowym do budowy swojej hegemonii na kontynencie.

Zresztą dzisiejsi zwolennicy cywilizowania i europeizacji Polski używali argumentów bardzo podobnych do Clausewitza: „Rozbiory Polski były dziełem dobroczynnym. Zostały postanowione przez los, aby ten naród [polski], który od tysiąca lat trwa w takim stanie, raz na zawsze z niego wyzwolić”.

Joachim Bartoszewicz, polski polityk dwudziestolecia międzywojennego, publicysta, działacz niepodległościowy i prawnik, tak pisał w „Zagadnieniach polityki polskiej” w 1919 roku: „Prusy mogły zdominować Niemcy i myśleć o dominacji świata dopiero po rozbiorze i upadku Polski. Zarówno wielkość Prus, jak i wielkość Niemiec jest nie do pogodzenia z wielkością Polski. To dlatego Niemcy, przygotowując swoją Mitteleuropę, nie mogły wyjść poza małą, rozbitą Polskę otoczoną z jednej strony Prusami, z drugiej małymi państwami. Te małe państwa pomyślane były jako teren eksploatacji i kolonizacji dla ludu panów. To dlatego Niemcy chętnie by dzisiaj przystały na wyrzeczenia znacznie bardziej dotkliwe, jeżeli chodzi o interesy na Zachodzie, jeśliby pozwolono im powetować straty na Wschodzie, to znaczy przyjąć tam niemiecką koncepcję Mittel und Osteuropa”.

Nasze stosunki z Niemcami zawsze będą asymetryczne – oni zawsze będą w lepszej pozycji. Wszystkie państwa UE w kontaktach z Berlinem są dzisiaj w słabszym położeniu. Warto jeszcze wspomnieć, ile ważyły nasze racje w konfrontacji z racjami niemieckimi.

Eugeniusz Kwiatkowski w książce „Dysproporcje” pisze: „Wszystko, co mówili Polacy, było w opinii światowej uznawane za niesłuszne i niesprawiedliwe. W czasie tworzenia nowej, powojennej karty Europy zwyciężały nie nasze argumenty i dowody, ale niemieckie. Ich mapy, ich statystyki, ich opinie […] Niemcy mają w opinii politycznej kredyt na rachunku otwartym, my mamy tylko kredyt hipoteczny, lichwiarsko oprocentowany. Niemcy – w razie potrzeby uzyskują pomoc nawet od swych politycznych przeciwników – my nie możemy uzyskać tej pomocy nawet od przyjaciół. Niemcy mają uznane prawo nawet do agresji, nasze prawo do obrony jest stawiane pod znakiem zapytania. Dla Niemiec wydaje się za mało miejsca nawet w potężnym, czterofrontowym domu; dla nas ma być za dużo we własnym, ciasnym «korytarzu». To jest atmosfera psychiczna, którą żyje współczesny świat; skorygowanie jej wymaga od nas wysiłku, powagi w każdym działaniu, wytrwałości i czasu” – brzmi niepokojąco znajomo?

Tekst pochodzi z 48. (1767) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Nie żyje Maciej Misztal. Kabareciarz miał tylko 43 lata z ostatniej chwili
Nie żyje Maciej Misztal. Kabareciarz miał tylko 43 lata

Maciej Misztal, współzałożyciel Kabaretu Trzeci Wymiar i wieloletni współpracownik OFPA w Rybniku, zmarł 22 grudnia 2025 r. po ciężkiej chorobie. Miał 43 lata.

Katastrofa samolotu w Turcji. Nie żyje szef sztabu armii Libii z ostatniej chwili
Katastrofa samolotu w Turcji. Nie żyje szef sztabu armii Libii

Służby dotarły do wraku samolotu, którym leciał szef sztabu armii Libii Mohammed Ali Ahmed Al-Haddad – przekazał minister spraw wewnętrznych Turcji Ali Yerlikaya. Wcześniej informowano, że z samolotem utracono kontakt radiowy.

Ogłoszenia o pracę muszą być neutralne płciowo. Minister: Mamy piękny, bogaty język z ostatniej chwili
Ogłoszenia o pracę muszą być neutralne płciowo. Minister: "Mamy piękny, bogaty język"

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w TVP w likwidacji przekonywała, że w ogłoszeniach o pracę nie powinno się wskazywać płci. Zmiany wejdą w życie 24 grudnia 2025 r.

Nie żyje mężczyzna zaatakowany przez nożownika w Gdańsku z ostatniej chwili
Nie żyje mężczyzna zaatakowany przez nożownika w Gdańsku

Nie żyje mężczyzna, który w niedzielę w centrum Gdańska został zaatakowany przez 26-latka – poinformował serwis tvn24.pl.

Szokujące wieści z Włoch. Znany biathlonista znaleziony martwy podczas zgrupowania z ostatniej chwili
Szokujące wieści z Włoch. Znany biathlonista znaleziony martwy podczas zgrupowania

Sivert Guttorm Bakken, reprezentant Norwegii w biathlonowym Pucharze Świata, został we wtorek znaleziony martwy w hotelu we włoskim Lavaze – poinformowała norweska federacja biathlonu.

Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika z ostatniej chwili
Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika

Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika. Chodzi o opublikowane przez stację w czerwcu tzw. "taśmy Giertycha". – Powodem tej sprawy jest to, że opublikowaliśmy jego rozmowę z Romanem Giertychem. Czyli nie to, że pokazaliśmy nieprawdę – stwierdził szef Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.

Łódzkie: Budynek zawalił się po wybuchu. Trwają poszukiwania z ostatniej chwili
Łódzkie: Budynek zawalił się po wybuchu. Trwają poszukiwania

Prawdopodobnie wybuch butli z gazem doprowadził do zawalenia się budynku w miejscowości Besiekierz Nawojowy w woj. łódzkim. Trwają poszukiwania jednej osoby, która w chwili katastrofy mogła przebywać w budynku.

Pijany lekarz na izbie przyjęć. Grozi mu do 5 lat więzienia Wiadomości
Pijany lekarz na izbie przyjęć. Grozi mu do 5 lat więzienia

Trzy promile alkoholu w organizmie miał lekarz pełniący dyżur na izbie przyjęć w jednym ze szpitali w powiecie opolskim. Sprawą zajmuje się prokuratura, która sprawdza, czy pacjenci nie zostali narażeni na utratę zdrowia lub życia.

Wtargnęli do bazy wojskowej w Gdyni. Trzech cudzoziemców stanie przed sądem pilne
Wtargnęli do bazy wojskowej w Gdyni. Trzech cudzoziemców stanie przed sądem

Trzech młodych cudzoziemców z Ukrainy i Białorusi przyznało się do wtargnięcia na teren bazy wojskowej w Gdyni. Sprawę przejęła Żandarmeria Wojskowa, która analizuje zabezpieczone telefony podejrzanych.

Rodzinna choinka już w pałacu. Prezydent Nawrocki zamieścił film z ostatniej chwili
"Rodzinna choinka już w pałacu". Prezydent Nawrocki zamieścił film

Prezydent Karol Nawrocki pokazał nagranie z przygotowań świątecznych. Po żywą choinkę pojechał osobiście na plantację do gminy Celestynów.

REKLAMA

Jakub Pacan: Nasze stosunki z Niemcami zawsze będą asymetryczne

Niemcy kolejny raz stają się najważniejszym wyzwaniem naszej polityki. Być w Europie i nie dać się zdominować przez Niemcy to problem nie tylko Polski.
/ fot. pixabay.com

„Główną orientacją każdego z państw europejskich coraz bardziej zaczyna być jego stosunek do Niemiec i do planów polityki niemieckiej; w końcu zaś o przymierzach i porozumieniach zaczyna decydować przede wszystkim potrzeba zabezpieczenia się przed Niemcami” – pisał w 1908 roku Roman Dmowski w publikacji pt. „Niemcy, Rosja a kwestia Polska”.

Niemiecka Europa

Rok 2022, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na antenie radia RMF FM: – Realizowany jest scenariusz, przed którym Solidarna Polska konsekwentnie przestrzegała. Polityka międzynarodowa jest brutalna. Główną rolę w Unii Europejskiej odgrywają Niemcy z panią von der Leyen na czele, którzy chcą doprowadzić do zmiany władzy w Polsce. To jest operacja niemiecka realizowana przy pomocy Unii Europejskiej. [UE] chce tutaj zmienić władzę na taką, która będzie spolegliwa wobec Berlina, która nie będzie domagać się reparacji od Niemiec, która będzie się zgadzać na hegemonię Niemiec w Europie, która będzie się zgadzać na to, aby Niemcy budowały nowe państwo europejskie, w którym nie będzie miejsca dla suwerennego państwa polskiego. Nigdy rząd Zjednoczonej Prawicy na to się nie zgodzi – mówił szef resortu sprawiedliwości odnośnie do pieniędzy z KPO.

Znowu Niemcy, a właściwie trzeba byłoby dodać: znowu Niemcy i Rosja, bo Rosja weszła w rolę, która zawsze wychodziła jej najlepiej, czyli w rolę najeźdźcy. Pewne style politycznego myślenia się nie zmieniają. Polska ma podwójny problem z Niemcami, ponieważ z jednej strony nasz wybór, nasze losy i naszą przyszłość związaliśmy z Europą Zachodnią, a największym graczem w Europie są właśnie Niemcy.

„I znów, jak przed wiekami, wzrok nasz musimy kierować przede wszystkim za Zachód, gdyż tu leżą dziś najważniejsze, najbardziej życiodajne źródła naszej siły i tu krzyżują się zarazem największe, najgroźniejsze niebezpieczeństwa” – pisał niemal sto lat temu w książce „Dysproporcje” minister przemysłu i handlu, a później minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski.

Problem Polski z Niemcami tym się różni od tego z dwudziestolecia międzywojennego, że wtedy cała polska klasa polityczna i społeczeństwo nie miały najmniejszych złudzeń co do niemieckich zamiarów wobec Polski. Ba, czytając wspomnienia polityków i publicystów z czasów II RP, uderza ich żywe zainteresowanie niemieckim zagrożeniem i powszechne niemal przekonanie o konfrontacji z Berlinem na polu dyplomatycznym, militarnym, politycznym i gospodarczym.

W III RP wiedza ta wyparowała. W sytuacji, gdy niemiecki kapitał posiadał 90 proc. polskiego rynku medialnego i uzależnił polską gospodarkę od siebie w sposób nierozerwalny, Polacy nie wiedzieli dosłownie nic o niemieckich planach wobec Polski. W rozmowach z akademikami dało się nieraz nawet słyszeć, że Niemcy, kraj dla nas tak ważny, nie doczekały się u nas porządnych studiów niemcoznawczych.

Uderzające jest to, że przez pierwsze dekady III RP niemal nikt o tym nie mówił. W głównej agendzie politycznej nie istniał np. problem powrotu statusu mniejszości narodowej dla Polaków w RFN, którą znieśli jeszcze naziści. Nikt w polskiej debacie publicznej nie mówił, że u naszych zachodnich sąsiadów przez lata nie było podręcznika do języka polskiego, nikt lub prawie nikt nie wołał głośno, że Polska jako jedyny kraj został bez reparacji za II wojnę światową. Elity III RP nie uważały za konieczne, by w niemieckich szkołach zaczęto uczyć o bestialstwach niemieckiej okupacji w Polsce. Dopiero po wybudowaniu Muzeum Powstania Warszawskiego do szerszej opinii publicznej zaczęła docierać świadomość, że w naszych relacjach z Berlinem coś nie gra, że o coś się trzeba w końcu upomnieć.

I tutaj pojawia się druga różnica między II a III RP. Kiedy polska klasa polityczna i prawa strona publicystyki zaczęły coraz głośniej mówić o Niemczech jako problemie strony postkomunistycznej, strona lewicowa i liberalna odpaliła huraganowy ogień krytyki. Padały argumenty o antyniemieckiej fobii, próbie rozbijania Unii Europejskiej, gry na resentymentach, skupianiu się na przeszłości, zamiast ramię w ramię budować jedną Unię Europejską. Skąd nagle tak zgodna opinia tak wielu Polaków co do obrony Niemiec?

Niemcy to odpowiedzialne państwo, które w sposób mistrzowski potrafi kreować swoją „soft power”. Zabiegi, które mają formować przychylne im stanowisko polskiego społeczeństwa, są w ich żywotnym interesie. I znowu warto pochylić się ku Romanowi Dmowskiemu, który pisał o tym w ten sposób: „Cała Europa Środkowa i Wschodnia jest dziś polem wytężonej niemieckiej pracy dla przyszłości oraz energicznej akcji politycznej prowadzonej często metodami znanymi tylko polityce niemieckiej; jest sferą szybkiego wzrostu niemieckiego wpływu, polem pokojowego ze strony Niemiec podboju. Drogi tego wpływu, rozmiary tego podboju są często dla polityków nawet nieuchwytne, nie podchodzą bowiem pod żadne ustalone kategorie, którymi w polityce międzynarodowej przywykliśmy myśleć”.

Dzisiaj sytuacja jest o tyle inna, że jesteśmy organicznie złączeni z państwem niemieckim w jednym politycznym bycie, jakim jest Unia Europejska, gdzie prymat prawa wspólnotowego nad krajowym wprowadzany jest w Polsce metodami siłowymi właśnie za przyczyną Niemiec.

Mówił o tym lider PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Kędzierzyna-Koźla: „Niemcy zdominowały UE. To sytuacja, z którą musimy sobie dawać radę; mówiąc najkrócej, nie może być tak – ja tak sądzę i jak myślę wszyscy polscy patrioci – żeby nasza droga historii przełomu XX i XXI wieku wyglądała tak, że spod jednego buta wyrwaliśmy się po to, by po 35 czy 40 latach znaleźć się pod kolejnym. To jest droga od jednego zła do drugiego; nie twierdzę, że one są takie same, ale to jest zło – życie pod butem to jest życie niegodne, niegodne takiego narodu jak Polacy, zresztą każdego narodu z prawdziwego zdarzenia, a po drugie to jest życie, które szkodzi, w wymiarze ekonomicznym, politycznym, kulturalnym, jest po prostu złe, jest złem samym przez się. Nie możemy się na to godzić. Niemcy do tego stopnia zdominowały już Unię Europejską, że mogą traktować ją jako narzędzie do realizacji swojego planu” – tłumaczył.

Można tylko zadać retoryczne pytanie: Czy Polakom przyszłoby do głowy w 2004 roku, kiedy wchodziliśmy do UE, że polityka niemiecka będzie dotykać samych trzewi naszej polityki krajowej, nie tylko naszych zresztą, ale większości państw naszego regionu? Polityka europejska Niemiec działa w sposób bezpośredni na politykę innych państw. KPO to tylko jeden z przykładów.

Clausewitz o Polsce

Kolejny raz można odwołać się do historii, by wiedzieć, przed jaką skalą trudności musi stanąć Polska w swoich niełatwych relacjach z Niemcami. Otóż sam Carl von Clausewitz [pruski teoretyk wojny, generał i pisarz – przyp. red.] twierdził, że Rosja, gdyby utraciła swoje polskie tereny zabrane, nadal trwałaby jako niewzruszone imperium, Austro-Węgry poczułyby to bardziej, lecz nadal byłyby wielkim i znaczącym państwem. Dla Niemiec z kolei posiadanie zaboru na ziemiach polskich było żywotnym interesem, warunkiem podstawowym do budowy swojej hegemonii na kontynencie.

Zresztą dzisiejsi zwolennicy cywilizowania i europeizacji Polski używali argumentów bardzo podobnych do Clausewitza: „Rozbiory Polski były dziełem dobroczynnym. Zostały postanowione przez los, aby ten naród [polski], który od tysiąca lat trwa w takim stanie, raz na zawsze z niego wyzwolić”.

Joachim Bartoszewicz, polski polityk dwudziestolecia międzywojennego, publicysta, działacz niepodległościowy i prawnik, tak pisał w „Zagadnieniach polityki polskiej” w 1919 roku: „Prusy mogły zdominować Niemcy i myśleć o dominacji świata dopiero po rozbiorze i upadku Polski. Zarówno wielkość Prus, jak i wielkość Niemiec jest nie do pogodzenia z wielkością Polski. To dlatego Niemcy, przygotowując swoją Mitteleuropę, nie mogły wyjść poza małą, rozbitą Polskę otoczoną z jednej strony Prusami, z drugiej małymi państwami. Te małe państwa pomyślane były jako teren eksploatacji i kolonizacji dla ludu panów. To dlatego Niemcy chętnie by dzisiaj przystały na wyrzeczenia znacznie bardziej dotkliwe, jeżeli chodzi o interesy na Zachodzie, jeśliby pozwolono im powetować straty na Wschodzie, to znaczy przyjąć tam niemiecką koncepcję Mittel und Osteuropa”.

Nasze stosunki z Niemcami zawsze będą asymetryczne – oni zawsze będą w lepszej pozycji. Wszystkie państwa UE w kontaktach z Berlinem są dzisiaj w słabszym położeniu. Warto jeszcze wspomnieć, ile ważyły nasze racje w konfrontacji z racjami niemieckimi.

Eugeniusz Kwiatkowski w książce „Dysproporcje” pisze: „Wszystko, co mówili Polacy, było w opinii światowej uznawane za niesłuszne i niesprawiedliwe. W czasie tworzenia nowej, powojennej karty Europy zwyciężały nie nasze argumenty i dowody, ale niemieckie. Ich mapy, ich statystyki, ich opinie […] Niemcy mają w opinii politycznej kredyt na rachunku otwartym, my mamy tylko kredyt hipoteczny, lichwiarsko oprocentowany. Niemcy – w razie potrzeby uzyskują pomoc nawet od swych politycznych przeciwników – my nie możemy uzyskać tej pomocy nawet od przyjaciół. Niemcy mają uznane prawo nawet do agresji, nasze prawo do obrony jest stawiane pod znakiem zapytania. Dla Niemiec wydaje się za mało miejsca nawet w potężnym, czterofrontowym domu; dla nas ma być za dużo we własnym, ciasnym «korytarzu». To jest atmosfera psychiczna, którą żyje współczesny świat; skorygowanie jej wymaga od nas wysiłku, powagi w każdym działaniu, wytrwałości i czasu” – brzmi niepokojąco znajomo?

Tekst pochodzi z 48. (1767) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane