Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność. Wojna wdarła się do naszego życia

Wojna na Ukrainie, choć toczona za granicą, w psychice wielu z nas zbiera całkiem realne żniwo. Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność wywołują wiele przykrych dolegliwości emocjonalnych, które nie zawsze sobie uświadamiamy i z którymi nie potrafimy sobie radzić.
 Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność. Wojna wdarła się do naszego życia
/ fot. pixabay.com

Wkrótce minie dokładnie rok od pełnoskalowej wojny toczonej na Ukrainie, w której Rosja jest agresorem. Do kosztów tej wojny po stronie polskiej liczonej liczbą wysłanych czołgów i innej broni doliczyć należy cenę psychiczną, jaką ponosimy.

Złe statystyki

Według badania CBOS z grudnia 2022 roku aż 75 proc. Polaków uważa, że wojna na Ukrainie zagraża bezpieczeństwu Polski, 23 proc. jest przeciwnego zdania. 64 proc. badanych twierdzi w tym badaniu, że Ukraina powinna kontynuować walkę i nie iść na ustępstwa wobec Rosji.

W sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu” Polacy na pytanie, czego najbardziej boją się w nadchodzącym 2023 roku, twierdzili, że drożyzny (58 proc.) i eskalacji wojny na Ukrainie (27 proc.).

W październiku ubiegłego roku podczas tygodnia zdrowia psychicznego Human Week odbywającego się w Krakowie prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Dominika Dudek pytana o stan zdrowia psychicznego Polaków odpowiedziała, że badania wskazują na ok. 25-procentowy wzrost liczby zaburzeń depresyjnych lub lękowych spowodowanych pandemią. Dodała, że z obserwacji lekarzy wynika, iż pacjenci bardziej obawiają się wojny. – Wiele osób ma traumę. Od pierwszego dnia wojny przychodzili pacjenci psychotyczni i przerażeni, mówiący o różnych wizjach jeźdźców Apokalipsy. Na podstawie kontaktu z pacjentem, w codziennej praktyce, śmiem twierdzić, że więcej przerażania widziałam w związku z wojną niż w związku z pandemią – twierdziła prezes PTP.

Wojna wdarła się do naszego życia i od razu stała się bardzo ważna, atakując podstawową potrzebę człowieka, jaką jest potrzeba bezpieczeństwa. Potrzeba ta warunkuje szereg innych fundamentalnych potrzeb. Tymczasem co dzień mijamy na ulicach ofiary tej wojny, które na Ukrainie nie mają już do czego wracać. To działa na wyobraźnię. Starsze i średnie pokolenie Polaków zna relacje o okropności wojny z przekazu rodziców i dziadków. W tych opowieściach zawsze przewijały się lęk przed bezwzględnością okupanta, głód, „ciężkie czasy”, niepewność i zewsząd towarzysząca wtedy śmierć.

Pamięć emocjonalna

Pamięć emocjonalna wojny tkwiła w nas głęboko uśpiona w nieświadomości, my cieszyliśmy się względnym bezpieczeństwem. Niestety świat emocji działa na innych zasadach niż historycznie następujące po sobie wydarzenia i fakty informacyjne. W naszej psychice tragiczne doświadczenia II wojny światowej, będące udziałem rodziców i dziadków, natychmiast skleiły się z wojną na Ukrainie. Pamięć emocjonalna tamtej wojny przeszła ze sfery nieświadomości do świadomości i połączyła się z pamięcią wojny obecnej. Wyobraźnia, którą zawsze karmi się lęk, dołożyła swoje i doznaliśmy szoku. Każdy widział Rosję u naszych bram w pierwszych dniach wojny w inny sposób – jedni widzieli pijanych żołdaków panoszących się po naszych ulicach, innym w wyobraźni stanęły kibitki i wagony bydlęce wywożące Polaków na Syberię. Zresztą od pierwszych dni wojny docierały do nas informacje, że rosyjskie wojska na zajętych terenach wywożą ludność ukraińską, w tym dzieci, w nieznanym kierunku na wschód.

Nagle poczuliśmy na sobie fatalizm historii, a do lutego 2022 roku wierzyliśmy, że Unia Europejska, NATO nie pozwolą Putinowi nawet pomyśleć, by na nas napaść. Tymczasem poczuliśmy mroźny oddech Rosji na plecach. Nie ten abstrakcyjny, nie ten z książek o Powstaniu Styczniowym, ale realny, namacalny w życiu publicznym. I kolejny raz w historii musieliśmy wejść w narrację, której zawsze nie chcieliśmy, w upaństwowioną wersją strachu, gdzie to Kreml tę narrację narzuca i posługuje się zarządzaniem tym strachem. Przecież rozum podpowiadał, że Rosja jest za słaba, a poza tym mamy XXI wiek i nikt pełnoskalowej inwazji w Europie z dominacją artylerii już nie prowadzi. Nagle wszystkie te pewniki prysnęły jak bańka mydlana, w jakiś sposób uznaliśmy, że te marzenia o trwałym pokoju były głupstwem i powróciły w to miejsce stare schematy myślenia i demony wojny. Wcześniej czy później, ale okazało się, że znowu stanęliśmy przed naszym losem z tą samą Rosją. Ten czynnik niewidzialny, lecz dojmujący wpłynął na naszą psychikę i objawił się m.in. poczuciem fatalizmu dziejowego.

Odwieczny wiatr ze wschodu

Moskwa znowu dopadła nasze dusze „rosyjską ideą”, tą zabójczą siłą zmaterializowanej abstrakcji, której nie obchodzi nic ani nikt, a już najmniej realia.

My w Polsce czujemy już to ciśnienie, boimy się podzielenia losu naszych przodków. Dodatkowo los Ukraińców w jakiś sposób stał się naszym losem, ich powodzenia w wojnie są naszymi powodzeniami, porażki zaś wzbudzają lęk nie mniejszy niż u nich samych.

Ta współzależność z walczącym narodem ukraińskim powoduje w nas z jednej strony współczucie i chęć pomocy, z drugiej chęć kontroli i narzucania im własnych wizji, jacy powinni być, jak powinni się zachowywać, by bardziej przypominać nas, i co mają robić, by nas nie zawieść i tę wojnę wygrać. To z kolei wzbudza ich opór i nieufność. Te napięcia z czasem będą coraz bardziej dawały o sobie znać.

Strach i lęk generują ogromne koszty psychologiczne, podsycają obawy, zniechęcają do twórczego wysiłku, zmniejszają pewność siebie, zwiększają za to wątpliwości. Lęk niestety może kreować fałszywe wyobrażenia o przyszłości. Jako społeczeństwo różnie sobie z tymi obciążeniami radziliśmy.

Jedni uciekali w lęk, w tłumioną złość i niezgodę na rzeczywistość, w której się znaleźliśmy, inni się wycofali, by unikać trudnej konfrontacji z rzeczywistością wojny. Jeszcze inni uciekali w zaklinanie rzeczywistości i np. pomniejszanie lub ignorowanie informacji, które mogłyby się okazać zbyt trudne do przyjęcia i zaakceptowania. Wszystkich nas na pewno dotknęła nieufność w pewniki, którymi tyle lat podpieraliśmy się od 1989 roku. Rozstanie z mitem końca historii i triumfem liberalnej demokracji dla wielu Polaków naprawdę było bolesne.

– Straciliśmy pewność siebie. Do 24 lutego ubiegłego roku świat był przewidywalny. Straciliśmy nagle wiarę w tę przewidywalność, a to jest bardzo ważne w życiu każdego człowieka i społeczeństwa jako zbiorowości. Co istotne, dla wielu młodych Polaków wojna kojarzyła się z heroizmem, romantyczną wizją walki za ojczyznę. Tymczasem co dzień dowiadujemy się o nowych okrucieństwach tego konfliktu. Niedawno przeczytałam, że połowa jeńców po powrocie z niewoli była wykastrowana. To powoduje zwiększony poziom lęku, który bardzo wyraźnie widać w badaniach. Pierwsza faza wojny była pod znakiem ogromnego lęku, nie wiedzieliśmy, w jakim tempie wojska rosyjskie będą posuwały się naprzód. Następnie przyszła faza adaptacji, którą pięknie przeszliśmy, ponieważ wsparliśmy ogromną rzeszę uchodźców. Jednak po fazie adaptacji przychodzi faza zmęczenia. Pojawia się ona wtedy, gdy robimy się źli, poirytowani. Obecnie wielu Polaków w ten sposób stara się radzić sobie z lękiem, że odcina się od informacji. Nie chcą interesować się tym, co się dzieje za wschodnią granicą. Spodziewam się, że nasze społeczeństwo bardzo się rozwarstwi, część z nas będzie nadal chciała pomagać, część nie – tłumaczy nam psycholog dr Beata Rajba, wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Wojna nerwów

Przyszło nam, podobnie jak tylu pokoleniom naszych przodków, zmierzyć się z siłą wojennej legendy. Chcąc sobie jakoś radzić z tą obciążającą poznawczo i emocjonalnie rzeczywistością, zaczęliśmy kręcić na jej temat filmy w głowach. Wizualizacje powołane przez wyobraźnię mózg odczytuje jako rzeczywiste, stąd m.in. sportowcy stosują techniki wizualizacyjne w treningu mentalnym. Wyobrażenia i wizualizacje o wojnie również skutkują konkretnymi decyzjami w naszym życiu. – W wojnie nerwów już uczestniczymy. My nie tylko kręcimy sobie w głowach filmy, ale zaczynamy na to reagować. Po inwazji Rosji na Ukrainę strzelnice w Polsce są oblegane, nie chcemy być bierni – tłumaczy dr Beata Rajba.

W zalewie nieciekawych informacji na temat wojny jeden fakt zdecydowanie przemawia na korzyść naszej psychiki: Ukraińcy potrafili rozprawić się z mitem potężnej rosyjskiej armii, wbrew rosyjskiej propagandzie, wbrew obawom NATO i słowom wielu ekspertów o potędze rosyjskich wojsk.

Z punktu widzenia wojennych lęków i fatalizmu naszej sytuacji geopolitycznej to informacja o kapitalnym znaczeniu. Militarne dokonania Ukraińców w tej wojnie wytrącają nas z ewentualnej bezradności i przerażenia i popychają w kierunku sprawczości. Sprawczość mobilizuje do zaradności i zapobiegliwości, poczucie sprawczości jest dalej bardzo ważnym komponentem nadziei, nadzieja z kolei nadaje sens.

Tak długotrwała obrona Ukrainy osłabia jeszcze jedną pokusę – myślenia tunelowego o tej wojnie. Świadomość, że Rosja mimo swoich potężnych zasobów nie pochłania mniejszych krajów, szybko i bez wysiłku obala mit potężnego wroga.

Tekst pochodzi z 5 (1775) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec Wiadomości
Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec

Agata Kaczmarska w kategorii +80 kg zdobyła złoty, a Julia Szeremeta w 57 kg srebrny medal bokserskich mistrzostw świata w Liverpoolu. W niedzielę o tytuł powalczy Aneta Rygielska (60 kg).

To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

REKLAMA

Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność. Wojna wdarła się do naszego życia

Wojna na Ukrainie, choć toczona za granicą, w psychice wielu z nas zbiera całkiem realne żniwo. Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność wywołują wiele przykrych dolegliwości emocjonalnych, które nie zawsze sobie uświadamiamy i z którymi nie potrafimy sobie radzić.
 Stres wojenny, lęk o przyszłość i niepewność. Wojna wdarła się do naszego życia
/ fot. pixabay.com

Wkrótce minie dokładnie rok od pełnoskalowej wojny toczonej na Ukrainie, w której Rosja jest agresorem. Do kosztów tej wojny po stronie polskiej liczonej liczbą wysłanych czołgów i innej broni doliczyć należy cenę psychiczną, jaką ponosimy.

Złe statystyki

Według badania CBOS z grudnia 2022 roku aż 75 proc. Polaków uważa, że wojna na Ukrainie zagraża bezpieczeństwu Polski, 23 proc. jest przeciwnego zdania. 64 proc. badanych twierdzi w tym badaniu, że Ukraina powinna kontynuować walkę i nie iść na ustępstwa wobec Rosji.

W sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu” Polacy na pytanie, czego najbardziej boją się w nadchodzącym 2023 roku, twierdzili, że drożyzny (58 proc.) i eskalacji wojny na Ukrainie (27 proc.).

W październiku ubiegłego roku podczas tygodnia zdrowia psychicznego Human Week odbywającego się w Krakowie prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Dominika Dudek pytana o stan zdrowia psychicznego Polaków odpowiedziała, że badania wskazują na ok. 25-procentowy wzrost liczby zaburzeń depresyjnych lub lękowych spowodowanych pandemią. Dodała, że z obserwacji lekarzy wynika, iż pacjenci bardziej obawiają się wojny. – Wiele osób ma traumę. Od pierwszego dnia wojny przychodzili pacjenci psychotyczni i przerażeni, mówiący o różnych wizjach jeźdźców Apokalipsy. Na podstawie kontaktu z pacjentem, w codziennej praktyce, śmiem twierdzić, że więcej przerażania widziałam w związku z wojną niż w związku z pandemią – twierdziła prezes PTP.

Wojna wdarła się do naszego życia i od razu stała się bardzo ważna, atakując podstawową potrzebę człowieka, jaką jest potrzeba bezpieczeństwa. Potrzeba ta warunkuje szereg innych fundamentalnych potrzeb. Tymczasem co dzień mijamy na ulicach ofiary tej wojny, które na Ukrainie nie mają już do czego wracać. To działa na wyobraźnię. Starsze i średnie pokolenie Polaków zna relacje o okropności wojny z przekazu rodziców i dziadków. W tych opowieściach zawsze przewijały się lęk przed bezwzględnością okupanta, głód, „ciężkie czasy”, niepewność i zewsząd towarzysząca wtedy śmierć.

Pamięć emocjonalna

Pamięć emocjonalna wojny tkwiła w nas głęboko uśpiona w nieświadomości, my cieszyliśmy się względnym bezpieczeństwem. Niestety świat emocji działa na innych zasadach niż historycznie następujące po sobie wydarzenia i fakty informacyjne. W naszej psychice tragiczne doświadczenia II wojny światowej, będące udziałem rodziców i dziadków, natychmiast skleiły się z wojną na Ukrainie. Pamięć emocjonalna tamtej wojny przeszła ze sfery nieświadomości do świadomości i połączyła się z pamięcią wojny obecnej. Wyobraźnia, którą zawsze karmi się lęk, dołożyła swoje i doznaliśmy szoku. Każdy widział Rosję u naszych bram w pierwszych dniach wojny w inny sposób – jedni widzieli pijanych żołdaków panoszących się po naszych ulicach, innym w wyobraźni stanęły kibitki i wagony bydlęce wywożące Polaków na Syberię. Zresztą od pierwszych dni wojny docierały do nas informacje, że rosyjskie wojska na zajętych terenach wywożą ludność ukraińską, w tym dzieci, w nieznanym kierunku na wschód.

Nagle poczuliśmy na sobie fatalizm historii, a do lutego 2022 roku wierzyliśmy, że Unia Europejska, NATO nie pozwolą Putinowi nawet pomyśleć, by na nas napaść. Tymczasem poczuliśmy mroźny oddech Rosji na plecach. Nie ten abstrakcyjny, nie ten z książek o Powstaniu Styczniowym, ale realny, namacalny w życiu publicznym. I kolejny raz w historii musieliśmy wejść w narrację, której zawsze nie chcieliśmy, w upaństwowioną wersją strachu, gdzie to Kreml tę narrację narzuca i posługuje się zarządzaniem tym strachem. Przecież rozum podpowiadał, że Rosja jest za słaba, a poza tym mamy XXI wiek i nikt pełnoskalowej inwazji w Europie z dominacją artylerii już nie prowadzi. Nagle wszystkie te pewniki prysnęły jak bańka mydlana, w jakiś sposób uznaliśmy, że te marzenia o trwałym pokoju były głupstwem i powróciły w to miejsce stare schematy myślenia i demony wojny. Wcześniej czy później, ale okazało się, że znowu stanęliśmy przed naszym losem z tą samą Rosją. Ten czynnik niewidzialny, lecz dojmujący wpłynął na naszą psychikę i objawił się m.in. poczuciem fatalizmu dziejowego.

Odwieczny wiatr ze wschodu

Moskwa znowu dopadła nasze dusze „rosyjską ideą”, tą zabójczą siłą zmaterializowanej abstrakcji, której nie obchodzi nic ani nikt, a już najmniej realia.

My w Polsce czujemy już to ciśnienie, boimy się podzielenia losu naszych przodków. Dodatkowo los Ukraińców w jakiś sposób stał się naszym losem, ich powodzenia w wojnie są naszymi powodzeniami, porażki zaś wzbudzają lęk nie mniejszy niż u nich samych.

Ta współzależność z walczącym narodem ukraińskim powoduje w nas z jednej strony współczucie i chęć pomocy, z drugiej chęć kontroli i narzucania im własnych wizji, jacy powinni być, jak powinni się zachowywać, by bardziej przypominać nas, i co mają robić, by nas nie zawieść i tę wojnę wygrać. To z kolei wzbudza ich opór i nieufność. Te napięcia z czasem będą coraz bardziej dawały o sobie znać.

Strach i lęk generują ogromne koszty psychologiczne, podsycają obawy, zniechęcają do twórczego wysiłku, zmniejszają pewność siebie, zwiększają za to wątpliwości. Lęk niestety może kreować fałszywe wyobrażenia o przyszłości. Jako społeczeństwo różnie sobie z tymi obciążeniami radziliśmy.

Jedni uciekali w lęk, w tłumioną złość i niezgodę na rzeczywistość, w której się znaleźliśmy, inni się wycofali, by unikać trudnej konfrontacji z rzeczywistością wojny. Jeszcze inni uciekali w zaklinanie rzeczywistości i np. pomniejszanie lub ignorowanie informacji, które mogłyby się okazać zbyt trudne do przyjęcia i zaakceptowania. Wszystkich nas na pewno dotknęła nieufność w pewniki, którymi tyle lat podpieraliśmy się od 1989 roku. Rozstanie z mitem końca historii i triumfem liberalnej demokracji dla wielu Polaków naprawdę było bolesne.

– Straciliśmy pewność siebie. Do 24 lutego ubiegłego roku świat był przewidywalny. Straciliśmy nagle wiarę w tę przewidywalność, a to jest bardzo ważne w życiu każdego człowieka i społeczeństwa jako zbiorowości. Co istotne, dla wielu młodych Polaków wojna kojarzyła się z heroizmem, romantyczną wizją walki za ojczyznę. Tymczasem co dzień dowiadujemy się o nowych okrucieństwach tego konfliktu. Niedawno przeczytałam, że połowa jeńców po powrocie z niewoli była wykastrowana. To powoduje zwiększony poziom lęku, który bardzo wyraźnie widać w badaniach. Pierwsza faza wojny była pod znakiem ogromnego lęku, nie wiedzieliśmy, w jakim tempie wojska rosyjskie będą posuwały się naprzód. Następnie przyszła faza adaptacji, którą pięknie przeszliśmy, ponieważ wsparliśmy ogromną rzeszę uchodźców. Jednak po fazie adaptacji przychodzi faza zmęczenia. Pojawia się ona wtedy, gdy robimy się źli, poirytowani. Obecnie wielu Polaków w ten sposób stara się radzić sobie z lękiem, że odcina się od informacji. Nie chcą interesować się tym, co się dzieje za wschodnią granicą. Spodziewam się, że nasze społeczeństwo bardzo się rozwarstwi, część z nas będzie nadal chciała pomagać, część nie – tłumaczy nam psycholog dr Beata Rajba, wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Wojna nerwów

Przyszło nam, podobnie jak tylu pokoleniom naszych przodków, zmierzyć się z siłą wojennej legendy. Chcąc sobie jakoś radzić z tą obciążającą poznawczo i emocjonalnie rzeczywistością, zaczęliśmy kręcić na jej temat filmy w głowach. Wizualizacje powołane przez wyobraźnię mózg odczytuje jako rzeczywiste, stąd m.in. sportowcy stosują techniki wizualizacyjne w treningu mentalnym. Wyobrażenia i wizualizacje o wojnie również skutkują konkretnymi decyzjami w naszym życiu. – W wojnie nerwów już uczestniczymy. My nie tylko kręcimy sobie w głowach filmy, ale zaczynamy na to reagować. Po inwazji Rosji na Ukrainę strzelnice w Polsce są oblegane, nie chcemy być bierni – tłumaczy dr Beata Rajba.

W zalewie nieciekawych informacji na temat wojny jeden fakt zdecydowanie przemawia na korzyść naszej psychiki: Ukraińcy potrafili rozprawić się z mitem potężnej rosyjskiej armii, wbrew rosyjskiej propagandzie, wbrew obawom NATO i słowom wielu ekspertów o potędze rosyjskich wojsk.

Z punktu widzenia wojennych lęków i fatalizmu naszej sytuacji geopolitycznej to informacja o kapitalnym znaczeniu. Militarne dokonania Ukraińców w tej wojnie wytrącają nas z ewentualnej bezradności i przerażenia i popychają w kierunku sprawczości. Sprawczość mobilizuje do zaradności i zapobiegliwości, poczucie sprawczości jest dalej bardzo ważnym komponentem nadziei, nadzieja z kolei nadaje sens.

Tak długotrwała obrona Ukrainy osłabia jeszcze jedną pokusę – myślenia tunelowego o tej wojnie. Świadomość, że Rosja mimo swoich potężnych zasobów nie pochłania mniejszych krajów, szybko i bez wysiłku obala mit potężnego wroga.

Tekst pochodzi z 5 (1775) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe