Marcin Bąk: Kiedyś królowie trzymali na dworach wróżbitów. Teraz rządzący mają analityków
„Jak na świntego Prota jest pogoda albo słota,
To na świntego Hieronima jest dysc, albo go nima”
Taką to mądrość życiową starzy górale mają na wszelkie sposoby przewidywania przyszłości, tej bliższej i tej dalszej. Kto z nas nie chciałby jednak mieć wglądu w sprawy, które mają się dopiero wydarzyć? Jest to równie ważne dla zwykłych ludzi jak i dla szefów rządu, prezesów banków, czy dyrektorów instytutów badawczych.
Prognozy przed inwazją
Niegdyś królowie, by poznać przyszłość w trudnych momentach swego panowania udawali się do wróżki, niczym biblijny król Saul. Nic dobrego z tego, jak pamiętamy, nie wyniknęło. Dzisiaj miejsce wróżbitów zajęli częściowo analitycy z dobrze opłacanych instytucji badawczych. Ludzie ci mają dostęp do ogromnej ilości danych, uzyskiwanych zarówno ze źródeł oficjalnych jak i poufnych, wywiadowczych. Jeszcze jesienią 2021 roku nad granicami Ukrainy zaczęły się zbierać ciemne chmury w postaci wojsk rosyjskich. I już wtedy mogliśmy usłyszeć lub przeczytać wypowiedzi ekspertów, które sprowadzały się do kwestii – wejdą czy nie wejdą? Po ekspertach głos zabierali politycy i publicyści, powtarzając na ogół eksperckie słowa okraszane własnym komentarzem. Ja sam, jeszcze w lutym zeszłego roku, zastanawiałem się nad szansą pełnej inwazji na Ukrainę >>> https://www.tysol.pl/a78889-tylko-u-nas-marcin-bak-wejda-czy-nie-wejda
Trzeba otwarcie powiedzieć, że większość zabierających głos w mediach pomyliła się i to grubo w kwestii prawdziwych zamiarów Rosji. Jeszcze w przeddzień ataku, 23 lutego można było usłyszeć/przeczytać opinie, że Putin w żadnym wypadku nie zaatakuje Ukrainy w formie pełnoskalowej inwazji. Może ewentualnie zintensyfikować działania na Donbasie ale całe to straszenie, całe gromadzenie wojsk, ma służyć wyłącznie wywarciu presji i podwyższeniu własnej pozycji negocjacyjnej z Zachodem. Trzeba przyznać, że wypowiadający te słowa argumentowali dość rozsądnie – siły zgromadzone przez Rosjan są zbyt małe na taką operację, brakuje odpowiedniej logistyki, Rosja ryzykuje zbyt wiele w relacjach międzynarodowych. Te wszystkie argumenty były bardzo racjonalne. Cóż z tego, Rosja zachowuje się często w sposób nieracjonalny, albo jak mawia mój znajomy, kieruje w swoich działaniach zupełnie innymi, niezrozumiałymi dla ludzi Zachodu racjami.
Niektórzy z ludzi wypowiadających się publicznie o tym, że „Putin tylko blefuje”, potrafili przyznać się po 24 lutego do błędu i powiedzieć otwarcie – „Pomyliłem się”. Inni wyparli całkowicie ze świadomości własne słowa i traktują je tak, jakby wypowiedział je kto inny. Jednak internet nie zapomina i nigdy w nim nic nie ginie. Była też część komentatorów i specjalistów, część zdecydowanie mniejsza, która pod koniec 2021 roku zaczęła sygnalizować z coraz większym niepokojem, że tym razem Rosja nie blefuje tylko naprawdę uderzy, z czołgami, nalotami lotniczymi, ostrzałem rakietowym. Dla niektórych takim przekroczeniem Rubikonu w rosyjskich przygotowaniach był sygnał o gromadzeniu krwi w szpitalach polowych na terenie Białorusi i okręgu kurskiego. Można się dzisiaj zastanawiać, czy trafność ich prognoz wynikała faktycznie z dużej zdolności prawidłowego analizowania dostępnych danych, czy też była po prostu dziełem przypadku? W końcu jeśli wielu ludzi wypowiada się w różny sposób na temat przyszłości, to istnieje spora szansa, że któryś z nich zwyczajnie trafi, jak los na loterii. Czy takie trafienie powtórzy się przy kolejnych próbach przewidzenia zdarzeń w przyszłości – kto to może wiedzieć...
Wróżowie, jasnowidze, magicy...
Oprócz ludzi próbujących poznać przyszłość za pomocą racjonalnych środków, analizujących dużą ilość danych i dokonujących syntezy, wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością osoby, które twierdzą że uzyskały wgląd w sprawy zakryte dzięki wiedzy ezoterycznej. Istnieją nawet badania, które wykazują wzrost zainteresowania usługami wróżek w krajach zachodniej cywilizacja. Tam, gdzie upada wiara w Boga, jako jej namiastka rozwija się zabobon.
Jaka jest skuteczność przepowiedni w wydaniu zawodowych wróżbitów? Niewielka, trzeba to przyznać uczciwie. W naszym kraju od wielu lat działa aktywnie człowiek, reklamowany jako „najsłynniejszy jasnowidz w Polsce”. Co roku a czasem kilka razy w roku publikuje swoje przewidywania na temat nadchodzących wydarzeń politycznych. Można prześledzić te opowieści na przestrzeni kilkunastu lat wstecz, bo internet nie zapomina. Niczego nie udało mu się przewidzieć, część jego głośnych przepowiedni okazało się spektakularną pomyłką, co nie przeszkadza mu nadal uchodzić za „najsłynniejszego polskiego jasnowidza”.
Kilka dni temu umarł największy znawca i praktyk tarota w naszym kraju. Od wielu lat nie tylko sam zajmował się wróżeniem za pomocą kart tarota ale prowadził naukę tej techniki dywinacyjnej. Jeszcze w grudniu organizował nabór do swojej szkoły wróżbiarstwa, zajęcia w której miały ruszyć w styczniu. Wszystkie plany pokrzyżowała śmierć wróżbity. Nie dziwią więc pytania, stawiane przy tej okazji, o skuteczność jego metody zaglądania w przyszłość i wiarygodność samego wróżbity. Skoro nie potrafił zinterpretować zbliżających się niepomyślnych zdarzeń dotyczących prowadzonego biznesu oraz własnej osoby...
Mieszkańcy Podhala mają, o ile mi wiadomo, prostą odpowiedź na pytanie o to, które proroctwa pochodzą od Boga – „te, które się sprawdzają”.