„Trzeba było słuchać prof. Szyszko”. Nieuzasadniony hejt za Lex Szyszko

Śp. prof. Jan Szyszko. Wybitny znawca przyrody, nauczyciel akademicki, polityk, wielki patriota. Człowiek niezmiennych zasad, żyjący według „przedwojennego” etosu służby publicznej. Pracujący dla Polski, nie obawiający się sprzeciwu wobec potężnych lobbies.
Śp. Jan Szyszko „Trzeba było słuchać prof. Szyszko”. Nieuzasadniony hejt za Lex Szyszko
Śp. Jan Szyszko / fot. flickr.com/Radio WNET

Bezpardonowo atakowany i zaszczuwany. Wiele jego diagnoz okazało się trafnych, a fakty potwierdziły bezzasadność „kampanii nienawiści” wobec niego.

Niewielu było chyba w najnowszej historii Polski polityków atakowanych tak brutalnie, jak prof. Jan Szyszko. Podobny poziom „hejtu” spotkał chyba jedynie Antoniego Macierewicza i braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Co znamienne, demonstrowanie nienawiści wobec prof. Szyszki rozpoczęło się w momencie, kiedy uzyskał on na tyle silną pozycję zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej, iż zaczął zagrażać rozmaitym lobbies realizującym własne interesy, które prof. Szyszko postrzegał jako niezwykle niebezpieczne dla Polski.

Hejt vs przyznanie racji

Sztandarowym powodem krytyki profesora stało się tzw. lex Szyszko, czyli umożliwienie osobom prywatnym wycinanie drzew i krzewów na własnych posesjach. Przed wprowadzeniem tego prawa decyzja w tego typu sprawach należała do urzędników, a samowola groziła ogromnymi karami. „Na przykład rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego dostał rachunek za wycięcie topoli na 101 tys. złotych, inny właściciel działki w Łodzi za nielegalnie ścięty buk musiał zapłacić 150 tys. złotych. Były nawet sytuacje, że drzewo zostało zniszczone przez piorun, właściciel posesji je uprzątnął, a następnie otrzymał drakoński paragon do zapłacenia” – przypomina w artykule pt. „Dlaczego powrót Lex Szyszko może pomóc w ochronie zasobów drzewnych w Polsce?” opublikowanym na łamach „Monitora Leśnego” Rafał Chudy, bloger pracujący na stanowisku starszego konsultanta w norweskim zrzeszeniu prywatnych właścicieli lasów – NORSKOG. „Lex Szyszko” zostało potraktowane przez niektóre organizacje ekologiczne i wtórujące im media jako niemal zamach na polski drzewostan, a nawet… przemysł meblarski. „Zmarnowaliśmy mnóstwo drzew liściastych, które pożądane są zwłaszcza w przemyśle meblarskim, ale odpowiednio ścięte na deski, a nie szybko i byle jak. Straciły więc nie tylko samorządy, ale też przemysł i w efekcie budżet państwa” – łamał wówczas ręce dr hab. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. „Chciałbym to zobaczyć, jak przemysł meblarski wybiera się po jedno lub dwa drzewa do pana Kowalskiego na jego posesję, a kontroler jakości stoi na straży, jak prawidłowo ściąć drzewo na deskę” – komentuje tę wypowiedź Rafał Chudy. „Jako liberał myślę, że sposób zarządzania i planowania zasobami drzewnymi w Polsce powinien być spójny, przejrzysty oraz konsekwentny zarówno dla właściciela posesji, prywatnego lasu czy też dla administracji Lasów Państwowych. Dlatego też uważam, że ponowne wprowadzenie Lex Szyszko, zniesienie wielu ograniczeń dla właścicieli prywatnych lasów (np. wieki rębności) czy wcielenie Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w struktury Lasów Państwowych może przynieść wiele pozytywnych rezultatów dla przyrody czy samej ekonomii zarządzania zasobami naturalnymi w Polsce” – puentuje swój artykuł Chudy.
Kolejnym powodem nagonki na prof. Szyszkę był jego postulat wycinki części drzew w Puszczy Białowieskiej zaatakowanych przez kornika drukarza. „Jeszcze w 2007 r. Puszcza tętniła życiem. Obecnie na tym terenie zamarło już ponad milion drzew. To skutek błędnych decyzji politycznych rządu PO – PSL, który ograniczył działania ochronne na terenie Puszczy. Doprowadziło to do masowego rozwoju kornika drukarza, który zabija kolejne świerki. Obecnie mamy do czynienia z największą plagą kornika w całej historii Puszczy Białowieskiej” – ostrzegał wówczas minister Szyszko. „Jeśli pojawiają się chore drzewa, trzeba je usunąć, żeby nie zarażały innych drzew. My chcemy pomóc, a nie zniszczyć zasoby przyrodnicze. Zrobiliśmy eksperyment: jedną trzecią drzew pozostawiliśmy bez działania człowieka, bo stwierdziliśmy, że damy protestującym to, czego chcą. Natomiast pozostałą część naprawiamy zgodnie z planem. Widać rezultaty i nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za jedną trzecią, którą zostawiliśmy” – tłumaczył.

Organizacje ekologiczne dostały wówczas szału, przypisując prof. Szyszce chęć dokonania zamachu na polskie parki narodowe, środowisko naturalne, klimat i wszystko, co żywe. Tymczasem wkrótce miało się okazać, że… profesor miał rację. „Puszczę Białowieską dziesiątkuje kornik drukarz. Ponad 7 mln metrów sześciennych drzew jest już martwych” – podawał w 2019 roku, już po śmierci profesora, serwis PolsatNews.pl. „Trzeba było słuchać prof. Szyszko” – komentowali na Twitterze internauci.
„Na Słowacji kornik drukarz doprowadził do zniszczenia całych połaci lasu, co spowodowało erozję stoków i ich zawalanie się. Gwałtowny rozpad całych ekosystemów nie jest dobry. Wycinka sanitarna chorych drzew bywa konieczna” – wskazywał w tym samym czasie Jan Tabor, naczelnik Wydziału Ochrony Zasobów Przyrodniczych w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w programie zastępcy redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Cezarego Krysztopy „Gorące pytania” na antenie telewizji wPolsce.pl.

Macron odwołuje ministra?

Inny powód hejtowania profesora to jego badania nad rolą dwutlenku węgla w systemie przyrodniczym i jego wpływu na klimat. Wyniki tych badań okazały się sprzeczne z wynikami ustaleń wybitnego znawcy przyrody i klimatu, Emmanuela Macrona – co doprowadziło ostatecznie do odwołania prof. Szyszki ze stanowiska ministra środowiska. „Tuż przed ważną konferencją klimatyczną dla Polski został odwołany na życzenia pana Macrona. Mąż zdawał sobie sprawę z tego, że jest pewne lobby w Unii Europejskiej, dla którego jest on zbyt silnym autorytetem w swojej dziedzinie – zarówno jako naukowiec, jak i jako polityk. Innymi metodami nie potrafili męża usunąć, żeby nie mógł tak skutecznie działać. Odbywało się to także polskimi rękoma i na terenie Polski. To, w jaki sposób były finansowane organizacje Zielonych, to, co robiono z Rospudą, z Białowieżą i innymi miejscami w Polsce, w jaki sposób atakowano męża itd… Impuls szedł z pewnego lobby unijnego i tu w Polsce było to realizowane. Mąż zdawał sobie sprawę z siły tego lobby i wiedział, do czego może dojść. Ale oczywiście działał i robił wszystko, żeby to, co jest możliwe, dla Polski wynegocjować. Uważał, że Polska jest ważnym krajem w Unii Europejskiej i ma czym się pochwalić. Zresztą gdyby tak nie było, nie byłoby takiej walki o Polskę” – opowiadała w rozmowie z Ewą Stankiewicz wyemitowanej w TV Republika Krystyna Szyszko. „Kiedy wstępowaliśmy do Unii, mąż bał się jednej rzeczy: że Polska tej szansy nie wykorzysta. Zdawał sobie sprawę, jak wielkie bogactwo wnosimy do Unii, jak Polska jest bogata, jeśli chodzi o zasoby przyrodnicze, geologiczne, energetyczne…” – wspominała. „Unia Wolności proponowała wówczas hasło: «ziemia za pracę», postulując, żebyśmy umożliwili obcokrajowcom kupno polskiej ziemi w zamian za to, że oni dopuszczą nas do tego, żebyśmy mogli na tej ziemi pracować. Mąż widział, że to straszna rzecz i że to my byliśmy bardzo potrzebni Unii. Zresztą nie tylko Polska, ale i inne kraje, które wyzwoliły się z reżimu komunistycznego. Unia podupadała, zmagając się z ogromnym problemem braku rąk do pracy, młodych ludzi, rynków zbytu etc. Ponadto musieli wejść na nasz teren – co się niestety później stało – żeby zniszczyć nam nasze gałęzie przemysłu, pewne instytucje i pozbyć się w ten sposób konkurencji” – tłumaczyła Krystyna Szyszko.

Pytana o to, kim był jej mąż prywatnie, odpowiedziała: „był człowiekiem honoru, w każdej dziedzinie. Nie było takiej możliwości, żeby mąż, jeżeli chodzi o naukę czy o prawo, odstąpił o choćby maleńki kroczek. Nie szedł na żadne kompromisy, jeśli chodzi o sprawy zasadnicze. To było niemożliwe, żeby mąż twierdził coś innego, niż mówi nauka, i postępował inaczej, niż stanowi prawo. Był zawsze życzliwy w stosunku do ludzi. Przyciągał do siebie ludzi młodych, którzy bardzo męża szanowali i lubili, do tej pory mam bardzo dobry kontakt z jego dawnymi współpracownikami. Bardzo cenił ludzi starszych. Nie tylko tych, którzy mieli wyższe wykształcenie, ale także prostych ludzi mieszkających na wsi. Mówił, że bardzo wiele się od nich uczył. Ataki na niego traktował jako przejaw czyjejś niewiedzy, zawsze powtarzał, że jeśli ktoś źle postępuje, to dlatego, że o czymś nie wie. Wielu ludziom go brak. Dostaję na to bardzo wiele dowodów. Wielu ludzi nie może się pogodzić z jego odejściem”.

Tekst pochodzi z 7 (1777) numeru „Tygodnika Solidarność”. 


 

POLECANE
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów z ostatniej chwili
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów

Jak donosi lokalny gorzowski serwis gorzowianin.com, na cmentarzu komunalnym przy ul. Żwirowej w Gorzowie doszło do awantury pomiędzy policją, która zatrzymała księdza do kontroli, a żałobnikami, którzy po pogrzebie zmierzali na stypę. 

Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą tylko u nas
Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą

Co łączy spotkanie liderów czterech zachodnich państw w 2024 roku z rozmowami w Mińsku ws. Ukrainy w 2015 roku? To pokaz politycznej abdykacji Ameryki w Europie. Która zawsze prowadzi do nieszczęść dla naszej części kontynentu zwłaszcza. Ekskluzywne spotkanie Bidena z liderami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii właśnie w Berlinie, bez udziału np. Polski, Włoch czy Ukrainy, to zapowiedź polityki, jaką prowadzić będzie w Europie Kamala Harris. Oczywiście jeśli wygra wybory prezydenckie.

Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. To dobrze dla klimatu z ostatniej chwili
Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. "To dobrze dla klimatu"

Katastrofalne dane ze sklepów o wynikach sprzedaży detalicznej we wrześniu zaskoczyły dzisiaj ekspertów w całej Polsce. Optymistycznie w sprawie wypowiedziała się jednak minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która stwierdziła, że spada sprzedaż produktów "takich, bez których czasami możemy się obyć", a poza tym, to "dobrze dla klimatu". 

Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus” z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus”

Rząd Tuska przesłał do Sejmu coroczne sprawozdanie z wykonywania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci za rok 2023, w którym znalazły się między innymi tezy, że program 800 plus „miał ograniczony wpływ na dzietność”, oraz że „program prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. 

Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos z ostatniej chwili
Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos

W rozmowie z Onetem obrońca kierowcy oskarżonego o spowodowanie katastrofy lądowej na S7 mecenas Marek Wasilewski zabrał głos ws. okoliczności wypadku i stanu swojego klienta.

RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw z ostatniej chwili
RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw

Pozbawione podstaw jest przyjmowanie założenia, iż osoby powołane na stanowiska sędziowskie od 2018 r. nie są sędziami, a wydawane przez nich orzeczenia są orzeczeniami nieistniejącymi - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w stanowisku przesłanym do premiera Donalda Tuska.

Pan bredzi!. Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości z ostatniej chwili
"Pan bredzi!". Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości

We wtorek przed Kancelarią Premiera odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu. Obecna na niej była kontrowersyjna reżyser, Agnieszka Holland, twórca filmu "Zielona Granica", który szkalował polską Straż Graniczną i jej działania w obronie granic państwowych.

Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji z ostatniej chwili
Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji

Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała podczas wtorkowej konferencji prasowej decyzję Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.

Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce z ostatniej chwili
Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce

We wtorek pod Prokuraturą Krajową zjawili się rodzice przetrzymywanego od miesięcy w areszcie ks. Michała Olszewskiego.

Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu z ostatniej chwili
Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że za ostatnimi próbami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych stoi Rosja, dlatego zdecydował o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu. Jego personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Polsce.

REKLAMA

„Trzeba było słuchać prof. Szyszko”. Nieuzasadniony hejt za Lex Szyszko

Śp. prof. Jan Szyszko. Wybitny znawca przyrody, nauczyciel akademicki, polityk, wielki patriota. Człowiek niezmiennych zasad, żyjący według „przedwojennego” etosu służby publicznej. Pracujący dla Polski, nie obawiający się sprzeciwu wobec potężnych lobbies.
Śp. Jan Szyszko „Trzeba było słuchać prof. Szyszko”. Nieuzasadniony hejt za Lex Szyszko
Śp. Jan Szyszko / fot. flickr.com/Radio WNET

Bezpardonowo atakowany i zaszczuwany. Wiele jego diagnoz okazało się trafnych, a fakty potwierdziły bezzasadność „kampanii nienawiści” wobec niego.

Niewielu było chyba w najnowszej historii Polski polityków atakowanych tak brutalnie, jak prof. Jan Szyszko. Podobny poziom „hejtu” spotkał chyba jedynie Antoniego Macierewicza i braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Co znamienne, demonstrowanie nienawiści wobec prof. Szyszki rozpoczęło się w momencie, kiedy uzyskał on na tyle silną pozycję zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej, iż zaczął zagrażać rozmaitym lobbies realizującym własne interesy, które prof. Szyszko postrzegał jako niezwykle niebezpieczne dla Polski.

Hejt vs przyznanie racji

Sztandarowym powodem krytyki profesora stało się tzw. lex Szyszko, czyli umożliwienie osobom prywatnym wycinanie drzew i krzewów na własnych posesjach. Przed wprowadzeniem tego prawa decyzja w tego typu sprawach należała do urzędników, a samowola groziła ogromnymi karami. „Na przykład rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego dostał rachunek za wycięcie topoli na 101 tys. złotych, inny właściciel działki w Łodzi za nielegalnie ścięty buk musiał zapłacić 150 tys. złotych. Były nawet sytuacje, że drzewo zostało zniszczone przez piorun, właściciel posesji je uprzątnął, a następnie otrzymał drakoński paragon do zapłacenia” – przypomina w artykule pt. „Dlaczego powrót Lex Szyszko może pomóc w ochronie zasobów drzewnych w Polsce?” opublikowanym na łamach „Monitora Leśnego” Rafał Chudy, bloger pracujący na stanowisku starszego konsultanta w norweskim zrzeszeniu prywatnych właścicieli lasów – NORSKOG. „Lex Szyszko” zostało potraktowane przez niektóre organizacje ekologiczne i wtórujące im media jako niemal zamach na polski drzewostan, a nawet… przemysł meblarski. „Zmarnowaliśmy mnóstwo drzew liściastych, które pożądane są zwłaszcza w przemyśle meblarskim, ale odpowiednio ścięte na deski, a nie szybko i byle jak. Straciły więc nie tylko samorządy, ale też przemysł i w efekcie budżet państwa” – łamał wówczas ręce dr hab. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. „Chciałbym to zobaczyć, jak przemysł meblarski wybiera się po jedno lub dwa drzewa do pana Kowalskiego na jego posesję, a kontroler jakości stoi na straży, jak prawidłowo ściąć drzewo na deskę” – komentuje tę wypowiedź Rafał Chudy. „Jako liberał myślę, że sposób zarządzania i planowania zasobami drzewnymi w Polsce powinien być spójny, przejrzysty oraz konsekwentny zarówno dla właściciela posesji, prywatnego lasu czy też dla administracji Lasów Państwowych. Dlatego też uważam, że ponowne wprowadzenie Lex Szyszko, zniesienie wielu ograniczeń dla właścicieli prywatnych lasów (np. wieki rębności) czy wcielenie Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w struktury Lasów Państwowych może przynieść wiele pozytywnych rezultatów dla przyrody czy samej ekonomii zarządzania zasobami naturalnymi w Polsce” – puentuje swój artykuł Chudy.
Kolejnym powodem nagonki na prof. Szyszkę był jego postulat wycinki części drzew w Puszczy Białowieskiej zaatakowanych przez kornika drukarza. „Jeszcze w 2007 r. Puszcza tętniła życiem. Obecnie na tym terenie zamarło już ponad milion drzew. To skutek błędnych decyzji politycznych rządu PO – PSL, który ograniczył działania ochronne na terenie Puszczy. Doprowadziło to do masowego rozwoju kornika drukarza, który zabija kolejne świerki. Obecnie mamy do czynienia z największą plagą kornika w całej historii Puszczy Białowieskiej” – ostrzegał wówczas minister Szyszko. „Jeśli pojawiają się chore drzewa, trzeba je usunąć, żeby nie zarażały innych drzew. My chcemy pomóc, a nie zniszczyć zasoby przyrodnicze. Zrobiliśmy eksperyment: jedną trzecią drzew pozostawiliśmy bez działania człowieka, bo stwierdziliśmy, że damy protestującym to, czego chcą. Natomiast pozostałą część naprawiamy zgodnie z planem. Widać rezultaty i nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za jedną trzecią, którą zostawiliśmy” – tłumaczył.

Organizacje ekologiczne dostały wówczas szału, przypisując prof. Szyszce chęć dokonania zamachu na polskie parki narodowe, środowisko naturalne, klimat i wszystko, co żywe. Tymczasem wkrótce miało się okazać, że… profesor miał rację. „Puszczę Białowieską dziesiątkuje kornik drukarz. Ponad 7 mln metrów sześciennych drzew jest już martwych” – podawał w 2019 roku, już po śmierci profesora, serwis PolsatNews.pl. „Trzeba było słuchać prof. Szyszko” – komentowali na Twitterze internauci.
„Na Słowacji kornik drukarz doprowadził do zniszczenia całych połaci lasu, co spowodowało erozję stoków i ich zawalanie się. Gwałtowny rozpad całych ekosystemów nie jest dobry. Wycinka sanitarna chorych drzew bywa konieczna” – wskazywał w tym samym czasie Jan Tabor, naczelnik Wydziału Ochrony Zasobów Przyrodniczych w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w programie zastępcy redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Cezarego Krysztopy „Gorące pytania” na antenie telewizji wPolsce.pl.

Macron odwołuje ministra?

Inny powód hejtowania profesora to jego badania nad rolą dwutlenku węgla w systemie przyrodniczym i jego wpływu na klimat. Wyniki tych badań okazały się sprzeczne z wynikami ustaleń wybitnego znawcy przyrody i klimatu, Emmanuela Macrona – co doprowadziło ostatecznie do odwołania prof. Szyszki ze stanowiska ministra środowiska. „Tuż przed ważną konferencją klimatyczną dla Polski został odwołany na życzenia pana Macrona. Mąż zdawał sobie sprawę z tego, że jest pewne lobby w Unii Europejskiej, dla którego jest on zbyt silnym autorytetem w swojej dziedzinie – zarówno jako naukowiec, jak i jako polityk. Innymi metodami nie potrafili męża usunąć, żeby nie mógł tak skutecznie działać. Odbywało się to także polskimi rękoma i na terenie Polski. To, w jaki sposób były finansowane organizacje Zielonych, to, co robiono z Rospudą, z Białowieżą i innymi miejscami w Polsce, w jaki sposób atakowano męża itd… Impuls szedł z pewnego lobby unijnego i tu w Polsce było to realizowane. Mąż zdawał sobie sprawę z siły tego lobby i wiedział, do czego może dojść. Ale oczywiście działał i robił wszystko, żeby to, co jest możliwe, dla Polski wynegocjować. Uważał, że Polska jest ważnym krajem w Unii Europejskiej i ma czym się pochwalić. Zresztą gdyby tak nie było, nie byłoby takiej walki o Polskę” – opowiadała w rozmowie z Ewą Stankiewicz wyemitowanej w TV Republika Krystyna Szyszko. „Kiedy wstępowaliśmy do Unii, mąż bał się jednej rzeczy: że Polska tej szansy nie wykorzysta. Zdawał sobie sprawę, jak wielkie bogactwo wnosimy do Unii, jak Polska jest bogata, jeśli chodzi o zasoby przyrodnicze, geologiczne, energetyczne…” – wspominała. „Unia Wolności proponowała wówczas hasło: «ziemia za pracę», postulując, żebyśmy umożliwili obcokrajowcom kupno polskiej ziemi w zamian za to, że oni dopuszczą nas do tego, żebyśmy mogli na tej ziemi pracować. Mąż widział, że to straszna rzecz i że to my byliśmy bardzo potrzebni Unii. Zresztą nie tylko Polska, ale i inne kraje, które wyzwoliły się z reżimu komunistycznego. Unia podupadała, zmagając się z ogromnym problemem braku rąk do pracy, młodych ludzi, rynków zbytu etc. Ponadto musieli wejść na nasz teren – co się niestety później stało – żeby zniszczyć nam nasze gałęzie przemysłu, pewne instytucje i pozbyć się w ten sposób konkurencji” – tłumaczyła Krystyna Szyszko.

Pytana o to, kim był jej mąż prywatnie, odpowiedziała: „był człowiekiem honoru, w każdej dziedzinie. Nie było takiej możliwości, żeby mąż, jeżeli chodzi o naukę czy o prawo, odstąpił o choćby maleńki kroczek. Nie szedł na żadne kompromisy, jeśli chodzi o sprawy zasadnicze. To było niemożliwe, żeby mąż twierdził coś innego, niż mówi nauka, i postępował inaczej, niż stanowi prawo. Był zawsze życzliwy w stosunku do ludzi. Przyciągał do siebie ludzi młodych, którzy bardzo męża szanowali i lubili, do tej pory mam bardzo dobry kontakt z jego dawnymi współpracownikami. Bardzo cenił ludzi starszych. Nie tylko tych, którzy mieli wyższe wykształcenie, ale także prostych ludzi mieszkających na wsi. Mówił, że bardzo wiele się od nich uczył. Ataki na niego traktował jako przejaw czyjejś niewiedzy, zawsze powtarzał, że jeśli ktoś źle postępuje, to dlatego, że o czymś nie wie. Wielu ludziom go brak. Dostaję na to bardzo wiele dowodów. Wielu ludzi nie może się pogodzić z jego odejściem”.

Tekst pochodzi z 7 (1777) numeru „Tygodnika Solidarność”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe