Katia, Ukrainka z Żytomierza: Solidarność zapewniła nam wszystko. Opowiadałam o tym na Ukrainie

– Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – mówi Katia, która po wybuchu wojny na Ukrainie wraz z dzieckiem przyjechała do Polski, gdzie znalazła schronienie w jednym z ośrodków Solidarności.
Przewodniczący KK NSZZ
Przewodniczący KK NSZZ "Solidarność" Piotr Duda z Katią / fot. M. Żegliński

Katia wraz ze swoim dzieckiem przyjechała do Polski na początku marca, niedługo po wybuchu wojny. Pochodzi z Żytomierza, miasta położonego w centralnej Ukrainie, ok. 140 km od Kijowa. Tak jak większość obywateli Ukrainy nie spodziewała się, że 24 lutego jej kraj zostanie zaatakowany przez Rosjan. Teraz jej mąż walczy z okupantem na froncie, a ona musiała opuścić kraj.

– Władze przygotowywały nas na taką możliwość, ale nikt tak naprawdę nie wierzył w to na 100 procent. Ja osobiście w życiu bym nie uwierzyła, że w XXI wieku, i to jeszcze w moim kraju, może wybuchnąć wojna – mówi.

Schronienie w Polsce

Rosyjska inwazja zmusiła miliony obywateli Ukrainy do opuszczenia swoich mieszkań. Większość z nich znalazła schronienie w Polsce, a część wyjechała dalej na Zachód. Jednak w miarę upływu czasu narastała tęsknota za krajem i rodziną, dlatego ludzie zaczęli powracać do ojczyzny.

– Wszyscy moi znajomi wrócili na Ukrainę. Wiele z nich wyjechało wcześniej do Polski, Danii, Norwegii, Irlandii czy Finlandii, ale potem i tak wrócili do Żytomierza. Niektórzy z nich mówią, że przyzwyczaili się do ciągłych alarmów, rakiet i ogólnie wojny – stwierdza Katia.

Katia była już w Polsce w 2017 roku, nauczyła się języka i podjęła pracę, ale nie miała w niej najlepszych doświadczeń. Jej stosunek do Polaków diametralnie zmienił się po wybuchu wojny.

– Gdy byłam tutaj kilka lat temu, nie miałam dobrej opinii o Polsce, głównie ze względu na to, jak traktowano mnie w pracy. Ale 3 marca, gdy przekroczyłam granicę i otrzymałam pomoc, to było tak poruszające, że natychmiast zmieniłam zdanie. Wszystkie kobiety, które stały ze mną na granicy, płakały z wdzięczności za pomoc, jaką otrzymaliśmy od Polski – wspomina.

Po przekroczeniu granicy Ukrainka wraz ze swoim dzieckiem udała się do swojej siostry, która mieszkała w Warszawie, a następnie znalazła zakwaterowanie w ośrodku Savoy w Spale, należącym do Solidarności. Tam mieszkała przez 8 miesięcy, po czym przeniosła się do Pruszcza Gdańskiego.

Katia przyznaje, że wcześniej nie znała związku zawodowego Solidarność, ale teraz jest mu wdzięczna za wszelką pomoc.

– Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – podkreśla.

Katii bardzo podoba się w Polsce, ale nie jest do końca pewna, czy zostanie tutaj na stałe, bo „Dom to jednak dom”. Nie wiadomo, kiedy skończy się wojna, dlatego kobieta rozpoczęła poszukiwania pracy. Na Ukrainie prowadziła internetowy sklep sportowy, natomiast w Polsce chciałaby znaleźć pracę, w której miałaby bezpośredni kontakt z ludźmi.

Ukraina zwycięży

Katia głęboko wierzy, że Ukraina odzyska okupowane przez Rosjan tereny i pokona wroga. Pytana o społeczne poparcie dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego mówi, że cieszy się on wysokim poparciem, bo w czasie wojny naród jest zjednoczony. – Nawet ci, którzy wcześniej nie popierali prezydenta Zełeńskiego, teraz, w czasie wojny, stoją za nim – zaznacza.

Gdy zapytaliśmy o stosunek Ukraińców do Rosjan jeszcze przed wojną, Katia podała jako przykład swoje rodzinne relacje.

– Kiedyś postrzegaliśmy Rosjan jako bratni naród, ale wtedy jeszcze nikt nie wierzył, że nas zaatakują. Ja mam rodzinę w Rosji, to jest około 10 osób. Gdy wybuchła wojna, zadzwoniliśmy do nich i usłyszeliśmy: „Co wy? Jesteście jacyś nienormalni? My wam pomagamy, wyzwalamy od nazistów…”. Już nie mamy z nimi kontaktu – podsumowuje.

Tekst pochodzi z 8 (1778) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Deklaracja Hołowni. Wymowny wpis Tuska z ostatniej chwili
"Deklaracja Hołowni". Wymowny wpis Tuska

We wtorek po godz. 21 premier Donald Tusk opublikował wpis, w którym odniósł się do marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Pisze o "wyjaśnieniach i deklaracji".

Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony z ostatniej chwili
Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony

Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że Władimir Putin opowiada bzdury i nie szanuje ludzkiego życia. Powtórzył też, że nie jest z niego zadowolony, i potwierdził, że wyśle broń defensywną Ukrainie.

Seryjny samobójca grasuje w Rosji tylko u nas
Seryjny samobójca grasuje w Rosji

W każdy kraju – znamy to choćby z Polski – zdarzają się zagadkowe samobójstwa. Czy też tragiczne zgony w niewyjaśnionych okolicznościach. Dotyka to nieszczęście urzędników, oficerów, polityków, menedżerów. Ale w Rosji po wybuchu pełnoskalowej wojny z Ukrainą seryjny samobójca zbiera żniwo bogate jak nigdy.

Powstańcy chcą, aby koncert (Nie)zakazane piosenki poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP z ostatniej chwili
Powstańcy chcą, aby koncert "(Nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP

Powstańcy Warszawscy apelują do władz Telewizji Polskiej w likwidacji, aby tegoroczny koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. TVP odpowiedziało w lakoniczny sposób.

NFZ wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał pilny komunikat

Fałszywe SMS-y i e-maile o zwrocie składek wyłudzają dane – ostrzega NFZ. Sprawdź, jak nie dać się oszukać.

Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO] z ostatniej chwili
Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO]

Blisko tragedii było na przejeździe kolejowym w Inowrocławiu. Kierowca miejskiego autobusu wjechał na tory między zamykające się szlabany, ignorując czerwone światło. Świadkami groźnej sytuacji był policyjny patrol.

Poradnik prawny dla obrońców granic z ostatniej chwili
Poradnik prawny dla obrońców granic

Sytuacja na granicy polsko-niemieckiej staje się coraz bardziej napięta z powodu zwiększającej się liczby przybywających do Polski z tego kierunku imigrantów. Nowy poradnik Ordo Iuris podpowiada, jak działać bezpiecznie w czasie przywróconych kontroli.

Niemiecki polityk mówi wprost, kto ma rządzić w Warszawie Wiadomości
Niemiecki polityk mówi wprost, kto ma rządzić w Warszawie

Manfred Weber zaatakował m.in. PiS na forum Parlamentu Europejskiego. Lider Europejskiej Partii Ludowej jasno określił z kim zamierza walczyć w Polsce. Zastrzegł też, że EPL wie jak walczyć "ze skrajną prawicą" i nikt nie ma prawa jej pouczać".  

Oszust udawał głos sekretarza stanu USA. Kontaktował się z szefami MSZ innych państw Wiadomości
Oszust udawał głos sekretarza stanu USA. Kontaktował się z szefami MSZ innych państw

Ktoś podszywał się pod sekretarza stanu USA Marka Rubio, i zmieniając głos oraz styl pisania przy użyciu sztucznej inteligencji, kontaktował się z wysokiej rangi urzędnikami, w tym co najmniej trzema ministrami spraw zagranicznych - podał we wtorek dziennik „Washington Post”.

Polska 2050 ostro reaguje na odejście Bodnar: Dostała jasny sygnał z ostatniej chwili
Polska 2050 ostro reaguje na odejście Bodnar: "Dostała jasny sygnał"

Polska 2050 ostro zareagowała na odejście poseł Izabeli Bodnar. "Izabela dostała jasny sygnał: wyczyszczenie wątpliwości wokół jej rodzinnej działalności biznesowej albo koniec kariery w Polsce 2050. Wybrała koniec kariery" – czytamy w oświadczeniu partii.

REKLAMA

Katia, Ukrainka z Żytomierza: Solidarność zapewniła nam wszystko. Opowiadałam o tym na Ukrainie

– Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – mówi Katia, która po wybuchu wojny na Ukrainie wraz z dzieckiem przyjechała do Polski, gdzie znalazła schronienie w jednym z ośrodków Solidarności.
Przewodniczący KK NSZZ
Przewodniczący KK NSZZ "Solidarność" Piotr Duda z Katią / fot. M. Żegliński

Katia wraz ze swoim dzieckiem przyjechała do Polski na początku marca, niedługo po wybuchu wojny. Pochodzi z Żytomierza, miasta położonego w centralnej Ukrainie, ok. 140 km od Kijowa. Tak jak większość obywateli Ukrainy nie spodziewała się, że 24 lutego jej kraj zostanie zaatakowany przez Rosjan. Teraz jej mąż walczy z okupantem na froncie, a ona musiała opuścić kraj.

– Władze przygotowywały nas na taką możliwość, ale nikt tak naprawdę nie wierzył w to na 100 procent. Ja osobiście w życiu bym nie uwierzyła, że w XXI wieku, i to jeszcze w moim kraju, może wybuchnąć wojna – mówi.

Schronienie w Polsce

Rosyjska inwazja zmusiła miliony obywateli Ukrainy do opuszczenia swoich mieszkań. Większość z nich znalazła schronienie w Polsce, a część wyjechała dalej na Zachód. Jednak w miarę upływu czasu narastała tęsknota za krajem i rodziną, dlatego ludzie zaczęli powracać do ojczyzny.

– Wszyscy moi znajomi wrócili na Ukrainę. Wiele z nich wyjechało wcześniej do Polski, Danii, Norwegii, Irlandii czy Finlandii, ale potem i tak wrócili do Żytomierza. Niektórzy z nich mówią, że przyzwyczaili się do ciągłych alarmów, rakiet i ogólnie wojny – stwierdza Katia.

Katia była już w Polsce w 2017 roku, nauczyła się języka i podjęła pracę, ale nie miała w niej najlepszych doświadczeń. Jej stosunek do Polaków diametralnie zmienił się po wybuchu wojny.

– Gdy byłam tutaj kilka lat temu, nie miałam dobrej opinii o Polsce, głównie ze względu na to, jak traktowano mnie w pracy. Ale 3 marca, gdy przekroczyłam granicę i otrzymałam pomoc, to było tak poruszające, że natychmiast zmieniłam zdanie. Wszystkie kobiety, które stały ze mną na granicy, płakały z wdzięczności za pomoc, jaką otrzymaliśmy od Polski – wspomina.

Po przekroczeniu granicy Ukrainka wraz ze swoim dzieckiem udała się do swojej siostry, która mieszkała w Warszawie, a następnie znalazła zakwaterowanie w ośrodku Savoy w Spale, należącym do Solidarności. Tam mieszkała przez 8 miesięcy, po czym przeniosła się do Pruszcza Gdańskiego.

Katia przyznaje, że wcześniej nie znała związku zawodowego Solidarność, ale teraz jest mu wdzięczna za wszelką pomoc.

– Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – podkreśla.

Katii bardzo podoba się w Polsce, ale nie jest do końca pewna, czy zostanie tutaj na stałe, bo „Dom to jednak dom”. Nie wiadomo, kiedy skończy się wojna, dlatego kobieta rozpoczęła poszukiwania pracy. Na Ukrainie prowadziła internetowy sklep sportowy, natomiast w Polsce chciałaby znaleźć pracę, w której miałaby bezpośredni kontakt z ludźmi.

Ukraina zwycięży

Katia głęboko wierzy, że Ukraina odzyska okupowane przez Rosjan tereny i pokona wroga. Pytana o społeczne poparcie dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego mówi, że cieszy się on wysokim poparciem, bo w czasie wojny naród jest zjednoczony. – Nawet ci, którzy wcześniej nie popierali prezydenta Zełeńskiego, teraz, w czasie wojny, stoją za nim – zaznacza.

Gdy zapytaliśmy o stosunek Ukraińców do Rosjan jeszcze przed wojną, Katia podała jako przykład swoje rodzinne relacje.

– Kiedyś postrzegaliśmy Rosjan jako bratni naród, ale wtedy jeszcze nikt nie wierzył, że nas zaatakują. Ja mam rodzinę w Rosji, to jest około 10 osób. Gdy wybuchła wojna, zadzwoniliśmy do nich i usłyszeliśmy: „Co wy? Jesteście jacyś nienormalni? My wam pomagamy, wyzwalamy od nazistów…”. Już nie mamy z nimi kontaktu – podsumowuje.

Tekst pochodzi z 8 (1778) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe