Romuald Szeremietiew: Odszkodowania od Niemiec

Zrobiło się głośno w sprawie odszkodowań jakie Polska powinna otrzymać od Niemiec z racji na szkody wyrządzone przez III Rzeszę, której spadkobiercą prawnym jest obecna Republika Federalna Niemiec. Na odpowiedź z Berlina, że takie zadośćuczynienie miało miejsce w przeszłości można usłyszeć z polskiej strony, iż PRL nie była suwerennym państwem polskim, a więc podejmowane przez jej władze decyzje nie mają żadnej mocy prawnej (Macierewicz). To prawda, ale niestety tylko częściowa prawda. Obecna Polska uznała się za „prawnego spadkobiercę” PRL i strona niemiecka może do tego odwoływać się odmawiając odszkodowań.
 Romuald Szeremietiew: Odszkodowania od Niemiec
/ screen YT
Można było uniknąć tej sytuacji, gdyby kierujący państwem na początku III RP inaczej potraktowali przekazanie przez prezydenta RP na uchodźstwie insygniów władzy państwowej II Rzeczypospolitej. Zamiast sentymentalnej uroczystości na Zamku należało ten fakt potraktować jako zdarzenie o istotnych konsekwencjach prawnych. Stwierdzić, że „Polska Ludowa” nie była państwem polskim, natomiast suwerenność państwową zachował prezydent i rząd znajdujący się na uchodźctwie. Od tego ośrodka nowo wybrany prezydent RP powinien był przejąć władzę ogłaszając, że państwo polskie jest kontynuatorem II RP i deklarując, że ze względów technicznych, do czasu uchwalenia nowej konstytucji, będą obowiązywać przepisy wytworzone w PRL.

Zajęcie takiego stanowiska dawało Polsce różne możliwość np. oceny zadłużenia – na ile te długi zaciągnięto w interesie Polski, ale także zbadanie kwestii odszkodowań za zniszczenia wojenne. Niestety zabrakło wyobraźni, a może nie tylko.
Poniżej odnoszący się do powyższego fragment wywiadu z mojej książki „W prawo marsz! O polityce i wojsku”, Wyd. Print, Warszawa 1993.:
(…)
Pytanie – Był Pan wtedy przeciwnikiem przekazania insygniów władzy z Londynu do Warszawy.
RSz – Oczywiście, skoro uważaliśmy, że Wałęsa nie jest odpowiedni na urząd prezydenta, a PRL nadal istnieje, to jak miałem popierać pomysł przekazania insygniów władzy. Pojechałem wtedy do Londynu i usiłowałem powstrzymać prezydenta Kaczorowskiego od podjęcia takiej decyzji. Przypominałem, że warunki zmuszające władze RP do pozostania na wygnaniu jeszcze nie ustąpiły – Rosjanie są nadal w naszym kraju. Niestety, nacisk różnych kręgów na prezydenta był tak wielki, że nie był on w stanie zając twardego stanowiska. Prezydent Kaczorowski emocjonalnie był po mojej stronie, ale jednocześnie nie mógł się przeciwstawić zwolennikom Wałęsy w Londynie. W rządzie jedynie minister informacji Walery Choroszewski poparł mnie całkowicie. Pozostali ministrowie, zwłaszcza minister spraw krajowych Ryszard Zakrzewski, robili wszystko, aby prezydent ustąpił. Doszło nawet między nami do ostrej wymiany zdań. Zapytałem wprost panów ministrów, dlaczego ośrodek polski na Uchodźstwie robi niepodległościowcom „małą Jałtę”. W Jałcie sprzedano interesy polskie w zamian za jakąś pseudonormalizację w Europie, a tym razem obiektem podobnego zabiegu jesteśmy my, ugrupowania niepodległościowe w Polsce. Zdawałem sobie sprawę z innych proporcji tych dwóch faktów, jednak pominięcie ugrupowań niepodległościowych przy ustalaniu warunków przekazania insygniów władzy państwowej, ugrupowań, które jako jedyne w kraju konsekwentnie popierały władze RP, było rodzajem kapitulacji. Zabolało mnie, kiedy delegacja prezydenta, rządu i Rady Narodowej przyjechała na rozmowy w ustalaniu szczegółów związanych z uroczystościami na Zamku Królewskim i nie znalazła czasu na spotkanie z kierownictwem PPN [Polska Partia Niepodległościowa – byłem prezesem PPN - RSz]. Dopiero później, kiedy byłem ministrem ON, rozmawiałem z Zygmuntem Szadkowskim, który był przewodniczącym delegacji z Londynu. Nie umiał wyjaśnić, dlaczego nie doszło do naszego spotkania przed przekazaniem insygniów władzy p. Wałęsie.
Wraz ze mną bój o insygnia toczył w Londynie także dr Janusz Kamocki z Krakowa, z ugrupowania „Zamek”. Obaj złożyliśmy pismo Prezydentowi RP.

Fragment pisma złożonego prezydentowi RP w Londynie w dniu 19 XII 1990 r.:
„… Musi być zachowana ciągłość prawna Rzeczypospolitej Polskiej – natomiast tekst przysięgi, którą złoży prezydent –elekt, zobowiązuje go do zachowania konstytucji PRL. W tej sytuacji uważamy, że minimalnymi warunkami, pod którymi można przekazać insygnia władzy są:
1. Stwierdzenie przez prezydenta-elekta przed złożeniem przysięgi, iż uznaje jako jedyną ważną i moralnie obowiązującą Konstytucję Kwietniową, jako ostatnią konstytucję wolnego narodu, a jedynie względy praktyczne skłaniają go do tego, aby złożyć przysięgę zgodnie z przepisami Konstytucji z 1952 r., którą uważa za prowizorium aż do czasu, w którym nowo wybrany suwerenny parlament RP przyjmie nową ustawę konstytucyjną. 
2. Dowodem tego stanowiska winno być opublikowanie w Dzienniku Ustaw tekstu Konstytucji z 1935 r.
3. Uznanie przez obecny parlament ciągłości prawnej Państwa Polskiego, którą to ciągłość do dzisiaj reprezentują władze RP na Uchodźstwie.
4. Uznanie nielegalności układów Ribbentrop-Mołotow, teherańskiego i jałtańskiego, zawartych bez zgody Rządu i Narodu Polskiego, a w przypadku teherańskiego i jałtańskiego także z pogwałceniem układów sojuszniczych, jako sprzecznych z samą zasadą prawa narodów i moralności politycznej, a tym samy uznanie za nielegalne wszystkich tych decyzji politycznych powziętych przez władze narzucone na podstawie tych układów, jeśli nie zostaną one zatwierdzone przez parlament Niepodległej Polski.
5. Uznanie, że nikt nie ma prawa odbierania obywatelom polskim ich uprawnień, tym samy zaś wszyscy obywatele polscy i ich potomkowie mieszkający poza aktualnymi liniami granicznymi (a więc i na terenach odstąpionych przez Jałtę czy układy PRL-ZSRR) pozostają pod opieką Rzeczypospolitej. 
…”
Byłem chyba ostatnim człowiekiem, który widział jak kończy swoją misję ośrodek władzy RP na Uchodźstwie – mieszkałem wtedy na Eaton Place w pokoju na piętrze. W tym miejscu, gdzie była siedziba prezydenta i rządu. Kiedy prezydent razem z delegacją wyjechał do kraju, zostałem sam w tym budynku.
– W trakcie uroczystości w Polsce?
RSz – Tak, byłem wtedy w „Zamku” (jak nazywano siedzibę prezydenta) na Eaton Place 40 jedyną osobą. Chodziłem po piętrach, po pustych pokojach, miałem czas na refleksję.
– Co Pan wtedy czuł?
RSz – Rozgoryczenie. W zasadzie w londyńskim ośrodku rządowym, poza min. Choroszewskim, który podzielał moje poglądy, wszyscy twierdzili, że insygnia władzy trzeba przekazać. W pewnym sensie rozumiem tych ludzi, którzy tyle lat czekali na to, żeby Polska była wolna. Wydaje się, że psychicznie nie byli w stanie czekać jeszcze tych kilka miesięcy. Gorzką satysfakcją było dla mnie to, że później, gdy byłem w MON i rozmawiałem z prezydentem Kaczorowskim i innymi członkami rządu RP, przyznawano mi rację.

Romuald Szeremietiew

 

POLECANE
Kłopoty w kadrze. Kolejna kontuzja w polskiej obronie Wiadomości
Kłopoty w kadrze. Kolejna kontuzja w polskiej obronie

Środkowy obrońca piłkarskiej reprezentacji Polski Jan Bednarek odniósł kontuzję w niedzielnym spotkaniu I ligi portugalskiej pomiędzy Famalicao a FC Porto, którego barw broni wspólnie z innym polskim defensorem Jakubem Kiwiorem.

31-letni turysta nie żyje. Ciało odnaleziono na Maderze Wiadomości
31-letni turysta nie żyje. Ciało odnaleziono na Maderze

Po tygodniu dramatycznych poszukiwań na portugalskiej Maderze odnaleziono ciało 31-letniego Igora Holewińskiego z Poznania. Polak zaginął 2 listopada podczas samotnej wyprawy w góry. Jak informuje serwis This is Madeira Island, ciało znaleziono w sobotę w trudno dostępnym rejonie Ribeira Grande, w gminie Santana.

Ty nie umiesz tańczyć. Mocne słowa w Tańcu z gwiazdami Wiadomości
"Ty nie umiesz tańczyć". Mocne słowa w "Tańcu z gwiazdami"

Już dziś wieczorem widzowie poznają finalistów jubileuszowej edycji programu „Taniec z gwiazdami”. W półfinale wystąpi pięć par, a o awansie do finału zadecydują zarówno jurorzy, jak i publiczność. Wśród uczestników, którzy wciąż walczą o Kryształową Kulę, jest Tomasz Karolak, któremu w tańcu partneruje Izabela Skierska.

Polacy wierzą w powrót PiS. Sondaż nie pozostawia wątpliwości Wiadomości
Polacy wierzą w powrót PiS. Sondaż nie pozostawia wątpliwości

67,5 proc. uczestników opublikowanego w niedzielę sondażu United Surveys by IBRiS dla Wirtualnej Polski uważa, że Prawo i Sprawiedliwość ma szansę wrócić do władzy po wyborach parlamentarnych w 2027 r. Przeciwnego zdania jest ponad 22 proc. respondentów.

Niepokojące wieści dla reprezentacji. Polski bramkarz kontuzjowany Wiadomości
Niepokojące wieści dla reprezentacji. Polski bramkarz kontuzjowany

Podstawowy bramkarz Bolonii oraz reprezentacji Polski Łukasz Skorupski doznał kontuzji na początku meczu 11. kolejki włoskiej ekstraklasy piłkarskiej. Jego zespół wygrał u siebie z broniącym tytułu Napoli 2:0.

Nowe odkrycie na księżycu Saturna. Naukowcy nie kryją zaskoczenia Wiadomości
Nowe odkrycie na księżycu Saturna. Naukowcy nie kryją zaskoczenia

Enceladus, niewielki księżyc Saturna, zaskoczył naukowców. Okazuje się, że pod jego grubą, lodową powierzchnią może od milionów lat istnieć ocean, który nie tylko się nie wychładza, ale wciąż pozostaje ciepły i aktywny.

Ważny komunikat Policji dla mieszkańców Warszawy. MSWiA ostrzega przed surowymi karami Wiadomości
Ważny komunikat Policji dla mieszkańców Warszawy. MSWiA ostrzega przed surowymi karami

W dniu Święta Niepodległości – 11 listopada 2025 r. – nad znaczną częścią Warszawą obowiązywać będzie zakaz lotów dronów. Decyzję o wprowadzeniu czasowych ograniczeń w przestrzeni powietrznej podjęły wspólnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA), Komenda Stołeczna Policji (KSP) i Służba Ochrony Państwa (SOP) w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa podczas uroczystości i zgromadzeń publicznych.

IMGW wydał pilny komunikat dla mieszkańców województwa pomorskiego z ostatniej chwili
IMGW wydał pilny komunikat dla mieszkańców województwa pomorskiego

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW-PIB) wydał ostrzeżenie pierwszego stopnia dla niemal całego województwa pomorskiego. Synoptycy zapowiadają gęste mgły, które miejscami mogą ograniczać widzialność poniżej 200 metrów.

Nie żyje znany prezenter telewizyjny. Widzowie go kochali Wiadomości
Nie żyje znany prezenter telewizyjny. Widzowie go kochali

Brytyjskie media poinformowały o śmierci Quentina Willsona - dziennikarza i prezentera znanego z programu „Top Gear”. Miał 68 lat. Jak przekazała jego rodzina, zmarł po krótkiej walce z rakiem płuc.

Spektakularny pościg przez granicę. Śląska policja zatrzymała złodziei pilne
Spektakularny pościg przez granicę. Śląska policja zatrzymała złodziei

Dwóch obywateli Czech zostało zatrzymanych po pościgu, który rozpoczął się w ich kraju, a zakończył w Polsce. Skradziony Volkswagen Transporter wjechał na teren powiatu raciborskiego, gdzie akcję przejęli polscy funkcjonariusze.

REKLAMA

Romuald Szeremietiew: Odszkodowania od Niemiec

Zrobiło się głośno w sprawie odszkodowań jakie Polska powinna otrzymać od Niemiec z racji na szkody wyrządzone przez III Rzeszę, której spadkobiercą prawnym jest obecna Republika Federalna Niemiec. Na odpowiedź z Berlina, że takie zadośćuczynienie miało miejsce w przeszłości można usłyszeć z polskiej strony, iż PRL nie była suwerennym państwem polskim, a więc podejmowane przez jej władze decyzje nie mają żadnej mocy prawnej (Macierewicz). To prawda, ale niestety tylko częściowa prawda. Obecna Polska uznała się za „prawnego spadkobiercę” PRL i strona niemiecka może do tego odwoływać się odmawiając odszkodowań.
 Romuald Szeremietiew: Odszkodowania od Niemiec
/ screen YT
Można było uniknąć tej sytuacji, gdyby kierujący państwem na początku III RP inaczej potraktowali przekazanie przez prezydenta RP na uchodźstwie insygniów władzy państwowej II Rzeczypospolitej. Zamiast sentymentalnej uroczystości na Zamku należało ten fakt potraktować jako zdarzenie o istotnych konsekwencjach prawnych. Stwierdzić, że „Polska Ludowa” nie była państwem polskim, natomiast suwerenność państwową zachował prezydent i rząd znajdujący się na uchodźctwie. Od tego ośrodka nowo wybrany prezydent RP powinien był przejąć władzę ogłaszając, że państwo polskie jest kontynuatorem II RP i deklarując, że ze względów technicznych, do czasu uchwalenia nowej konstytucji, będą obowiązywać przepisy wytworzone w PRL.

Zajęcie takiego stanowiska dawało Polsce różne możliwość np. oceny zadłużenia – na ile te długi zaciągnięto w interesie Polski, ale także zbadanie kwestii odszkodowań za zniszczenia wojenne. Niestety zabrakło wyobraźni, a może nie tylko.
Poniżej odnoszący się do powyższego fragment wywiadu z mojej książki „W prawo marsz! O polityce i wojsku”, Wyd. Print, Warszawa 1993.:
(…)
Pytanie – Był Pan wtedy przeciwnikiem przekazania insygniów władzy z Londynu do Warszawy.
RSz – Oczywiście, skoro uważaliśmy, że Wałęsa nie jest odpowiedni na urząd prezydenta, a PRL nadal istnieje, to jak miałem popierać pomysł przekazania insygniów władzy. Pojechałem wtedy do Londynu i usiłowałem powstrzymać prezydenta Kaczorowskiego od podjęcia takiej decyzji. Przypominałem, że warunki zmuszające władze RP do pozostania na wygnaniu jeszcze nie ustąpiły – Rosjanie są nadal w naszym kraju. Niestety, nacisk różnych kręgów na prezydenta był tak wielki, że nie był on w stanie zając twardego stanowiska. Prezydent Kaczorowski emocjonalnie był po mojej stronie, ale jednocześnie nie mógł się przeciwstawić zwolennikom Wałęsy w Londynie. W rządzie jedynie minister informacji Walery Choroszewski poparł mnie całkowicie. Pozostali ministrowie, zwłaszcza minister spraw krajowych Ryszard Zakrzewski, robili wszystko, aby prezydent ustąpił. Doszło nawet między nami do ostrej wymiany zdań. Zapytałem wprost panów ministrów, dlaczego ośrodek polski na Uchodźstwie robi niepodległościowcom „małą Jałtę”. W Jałcie sprzedano interesy polskie w zamian za jakąś pseudonormalizację w Europie, a tym razem obiektem podobnego zabiegu jesteśmy my, ugrupowania niepodległościowe w Polsce. Zdawałem sobie sprawę z innych proporcji tych dwóch faktów, jednak pominięcie ugrupowań niepodległościowych przy ustalaniu warunków przekazania insygniów władzy państwowej, ugrupowań, które jako jedyne w kraju konsekwentnie popierały władze RP, było rodzajem kapitulacji. Zabolało mnie, kiedy delegacja prezydenta, rządu i Rady Narodowej przyjechała na rozmowy w ustalaniu szczegółów związanych z uroczystościami na Zamku Królewskim i nie znalazła czasu na spotkanie z kierownictwem PPN [Polska Partia Niepodległościowa – byłem prezesem PPN - RSz]. Dopiero później, kiedy byłem ministrem ON, rozmawiałem z Zygmuntem Szadkowskim, który był przewodniczącym delegacji z Londynu. Nie umiał wyjaśnić, dlaczego nie doszło do naszego spotkania przed przekazaniem insygniów władzy p. Wałęsie.
Wraz ze mną bój o insygnia toczył w Londynie także dr Janusz Kamocki z Krakowa, z ugrupowania „Zamek”. Obaj złożyliśmy pismo Prezydentowi RP.

Fragment pisma złożonego prezydentowi RP w Londynie w dniu 19 XII 1990 r.:
„… Musi być zachowana ciągłość prawna Rzeczypospolitej Polskiej – natomiast tekst przysięgi, którą złoży prezydent –elekt, zobowiązuje go do zachowania konstytucji PRL. W tej sytuacji uważamy, że minimalnymi warunkami, pod którymi można przekazać insygnia władzy są:
1. Stwierdzenie przez prezydenta-elekta przed złożeniem przysięgi, iż uznaje jako jedyną ważną i moralnie obowiązującą Konstytucję Kwietniową, jako ostatnią konstytucję wolnego narodu, a jedynie względy praktyczne skłaniają go do tego, aby złożyć przysięgę zgodnie z przepisami Konstytucji z 1952 r., którą uważa za prowizorium aż do czasu, w którym nowo wybrany suwerenny parlament RP przyjmie nową ustawę konstytucyjną. 
2. Dowodem tego stanowiska winno być opublikowanie w Dzienniku Ustaw tekstu Konstytucji z 1935 r.
3. Uznanie przez obecny parlament ciągłości prawnej Państwa Polskiego, którą to ciągłość do dzisiaj reprezentują władze RP na Uchodźstwie.
4. Uznanie nielegalności układów Ribbentrop-Mołotow, teherańskiego i jałtańskiego, zawartych bez zgody Rządu i Narodu Polskiego, a w przypadku teherańskiego i jałtańskiego także z pogwałceniem układów sojuszniczych, jako sprzecznych z samą zasadą prawa narodów i moralności politycznej, a tym samy uznanie za nielegalne wszystkich tych decyzji politycznych powziętych przez władze narzucone na podstawie tych układów, jeśli nie zostaną one zatwierdzone przez parlament Niepodległej Polski.
5. Uznanie, że nikt nie ma prawa odbierania obywatelom polskim ich uprawnień, tym samy zaś wszyscy obywatele polscy i ich potomkowie mieszkający poza aktualnymi liniami granicznymi (a więc i na terenach odstąpionych przez Jałtę czy układy PRL-ZSRR) pozostają pod opieką Rzeczypospolitej. 
…”
Byłem chyba ostatnim człowiekiem, który widział jak kończy swoją misję ośrodek władzy RP na Uchodźstwie – mieszkałem wtedy na Eaton Place w pokoju na piętrze. W tym miejscu, gdzie była siedziba prezydenta i rządu. Kiedy prezydent razem z delegacją wyjechał do kraju, zostałem sam w tym budynku.
– W trakcie uroczystości w Polsce?
RSz – Tak, byłem wtedy w „Zamku” (jak nazywano siedzibę prezydenta) na Eaton Place 40 jedyną osobą. Chodziłem po piętrach, po pustych pokojach, miałem czas na refleksję.
– Co Pan wtedy czuł?
RSz – Rozgoryczenie. W zasadzie w londyńskim ośrodku rządowym, poza min. Choroszewskim, który podzielał moje poglądy, wszyscy twierdzili, że insygnia władzy trzeba przekazać. W pewnym sensie rozumiem tych ludzi, którzy tyle lat czekali na to, żeby Polska była wolna. Wydaje się, że psychicznie nie byli w stanie czekać jeszcze tych kilka miesięcy. Gorzką satysfakcją było dla mnie to, że później, gdy byłem w MON i rozmawiałem z prezydentem Kaczorowskim i innymi członkami rządu RP, przyznawano mi rację.

Romuald Szeremietiew


 

Polecane
Emerytury
Stażowe