JAPONSKIE i AMERYKANSKIE FIRMY OPUSZCZAJĄ MKOL
To prawdziwa „ never ending story”, a więc niekończąca się opowieść. Boks albo wręcz MMA między Ministerstwem Sportu i Turystyki a Polskim Komitetem Olimpijskim trwają od zakończenia Igrzysk olimpijskich w Paryżu, a wiec niedługo będzie dwa miesiące. Można je zilustrować staropolskim powiedzeniem : „ złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Teraz PKOl zapowiada pozew sadowy przeciwko swojemu resortowemu ministrowi, a media sportowe( i nie tylko) stały się areną przecieków z obu stron. Jeszcze niedawno bardzo mnie to martwiło, bo cierpi na tym polski sport.
Konsekwencją tej „wojny domowej” naszej „Sportowej Polski” będzie z całą pewnością zmniejszenie liczby sponsorów i mniejszy albo znacznie mniejszy napływ środków budżetowych lub pozabudżetowych do naszego sportu. Zresztą nie tylko chodzi o wyczyn, ale też o sport dziecięcy i młodzieżowy, a także zapewne masowy. Powtórzę: martwiło mnie to, ale teraz już tylko ziewam. Nawet nie chce mi się iść po popcorn i zasiąść wygodnie przed telewizorem ,aby oglądać jaki cios wyprowadza właśnie pan Sławomir panu Radosławowi, a pan Radosław panu Sławomirowi.
Co do potencjalnej - i bardzo prawdopodobnej - ucieczki sponsorów z polskiego sportu to w ostatnim czasie mieliśmy spektakularny odwrót trzech wielkich japońskich koncernów od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W ostatnich dniach taką decyzje podjął globalny, ale japoński pod względem kapitału producent opon Bridgestone. Wcześniej uczynił to legendarny koncert motoryzacyjny Toyota. Nie są to jedyne japońskie korporacje, które pokazują niemieckiemu szefowi MKOl Thomasowi Bachowi „gest Kozakiewicza”. Poszło oczywiście o przesunięcie Letnich Igrzysk olimpijskich w Tokio z roku 2020 na 2021. Japończycy , a przede wszystkim ich firmy straciły na tym gigantyczne pieniądze. Nie mogli ze względu na wieloletnie kontrakty sponsorskie z MKOl wycofać się z finansowania Igrzysk w Paryżu ale zaraz po nich dały dyla. Skandale wokół ceremonii otwarcia IO oraz płci pięściarek z Tajwanu i Algierii też sponsorów międzynarodowemu ruchowi olimpijskiemu nie napędziły. Wręcz przeciwnie: wycofały się już niektóre firmy amerykańskie.
Oczywiście MKOl przetrwa, bo 61% swoich wpływów ma z praw do transmisji telewizyjnych , a tylko 30% od sponsorów. Jednak przykręcenie kurka finansowego połączone z katastrofą wizerunkową obniży i tak już bardzo mały prestiż MKOl...
*tekst ukazał się w "Gazecie Olsztyńskiej" (04.10.2024)