"Rz": Czołgi K2 dla Polski wciąż nie są pewne
Umowa na czołgi K2
Na początku publikacji przypomniano, że umowę na zakup 180 czołgów K2 wyprodukowanych w Korei Południowej podpisał w 2022 r. szef MON z ramienia PiS Mariusz Błaszczak. Dostawy już trwają, jednak czołgów ma być więcej.
Pierwotnie umowa na kolejną partię 180 koreańskich czołgów K2 miała zostać podpisana na początku września. Przynajmniej tak deklarował wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale rozmowy między Agencją Uzbrojenia oraz konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej a Hyundai Rotem oraz między samymi konsorcjantami toczą się do tej pory. I choć pojawiają się głosy, że umowa zaraz powinna zostać podpisana, to wcale nie jest to oczywiste
– informuje "Rz". Jak przybliża dziennik, według założeń mniej niż 120 czołgów K2 ma zostać wyprodukowanych w Korei Południowej, a potem nastąpi wytworzenie czołgu K2PL, przy produkcji którego udział polskiego przemysłu ma być znacznie większy. Maszyny w wersji K2PL mają już być montowane w Polsce.
- Przed nami kolejna fala uchodźców z Ukrainy. "Sytuacja jest tragiczna"
- Skandal na spotkaniu z Trzaskowskim. Dziennikarze oburzeni
- Tej wojny nie wygra ani Rosja, ani Ukraina
Wysokie koszty
Okazuje się, że głównym problemem jest astronomiczna cena za jeden egzemplarz wersji K2PL. W publikacji przekazano, że za podobną kwotę można kupić więcej niż dwa amerykańskie czołgi Abrams w najnowszej wersji czy ok. półtora niemieckiego Leoparda 2A8 w najnowszej wersji.
Cena jednego czołgu K2PL to ok. dwa i pół czołgu w wersji K2GF, czyli produkowanego w Korei Południowej tzw. gap fillera, czyli zdolność pomostową
– podano.
Co dalej?
"Rz" podaje, że Polska Grupa Zbrojeniowa zaproponowała tak wysoką cenę z powodu wliczenia w nią kosztów utworzenia zdolności do produkcji czołgów – remont zakładów, utworzenie linii produkcyjnych, szkolenia pracowników itd. W ostatecznym podsumowaniu koszt wyprodukowania jednego czołgu to ponad 10 mln dolarów.
Nie sądzę, że ktoś w wojsku podpisze się pod takim dokumentem
– podsumował rozmówca "Rzeczpospolitej" znający kulisy sprawy.