Henryk Nakonieczny: To, że dzisiejsza władza sprzyja dialogowi, nie oznacza, że tak będzie zawsze
Siła regionów wymaga wsparcia
I właśnie z tego powodu dyskusja panelowa moderowana przez Mateusza Szymańskiego z działu eksperckiego „S” poświęcona została sytuacji polskiego dialogu regionalnego. Jak mówił Wiesław Łubiński, reprezentujący olsztyńską Lożę BCC, są nadal tacy ministrowie, którzy nie mają żadnego szacunku dla dialogu społecznego, a na pisma przesłane z regionów nawet nie odpowiadają. Skuteczność dialogu, która przecież jest najważniejsza, zależy więc od ludzi. Tymczasem jest tak, że bardzo wiele osób, także polityków, nie wie, jak ważne sprawy są lub powinny być w dialogu rozstrzygane. Z drugiej strony przedstawiciele partnerów społecznych muszą chcieć poświęcić swój czas i doświadczenie na pracę na rzecz dialogu. Muszą stale podejmować próby wzajemnego zrozumienia, bo „prawda jest taka, że związki i pracodawcy nie mogą bez siebie żyć”. W regionach widać to szczególnie. Wymaga to jednak wsparcia finansowego, z którym dziś WRDS-y mają duże kłopoty.
Zdaniem Wojciecha Grzeszka, przedstawiciela małopolskiej WRDS z ramienia Solidarności, konieczne jest wyodrębnienie z budżetu środków na funkcjonowanie dialogu regionalnego. Chodzi m.in. o możliwość korzystania z ekspertów, na co dziś rad nie stać.
Mówiąc o pomyśle podporządkowania na nowo dialogu w regionach wojewodom, stwierdził, że być może skutkowałoby to lepszymi relacjami z rządem. Dziś bardzo rzadko ministrowie przyjmują zaproszenia WRDS-ów.
Zaznaczył, że w radach wojewódzkich nie powinny być podejmowane sprawy ogólne, jak np. reforma zdrowia czy edukacji, bo te należy rozstrzygać na szczeblu centralnym. WRDS-y powinny natomiast zajmować się sprawami regionów. Informacje o nich należy jednak częściej przekazywać na szczebel centralny.
Uczestniczący w debacie wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed odniósł się m.in. do kwestii samodzielności instytucji dialogu, w tym do koncepcji rzecznika. Jego zdaniem nikt tej samodzielności dziś nie ogranicza, także strona rządowa. Dyskusję na ten temat należy zatem raczej „odłożyć na przyszłość”. Co zaś do samodzielności finansowej, to na szczeblu centralnym 1 mln zł z funduszu eksperckiego RDS nie zostało w 2016 r. wykorzystane i dziś środki te są zwracane.
Odnosząc się do problemów finansowych WRDS-ów, przypomniał, że była próba zmiany ustawy tak, by podporządkować je ponownie wojewodom, ale napotkała opór strony społecznej, więc została przez stronę rządową poniechana.
W opinii wiceministra należy natomiast zastanowić się nad ilością spraw, którymi dziś zajmują się RDS i WRDS-y. Uznał, że warto wyłowić te priorytetowe, żeby móc spokojnie o nich rozmawiać. To trudne, szczególnie z perspektywy regionalnej. Na pewno jednak rząd w kluczowych sprawach zawsze powinien reagować na stanowiska partnerów społecznych. Jednak przy obecnej mnogości spraw przedstawiciele rządu nie zawsze są w stanie przyjeżdżać do WRDS-ów czy nawet być obecni, ci odpowiedniego szczebla, na posiedzeniach w RDS.
– podkreślił.– Lekceważenie dialogu jest jednak niedopuszczalne
Ze stanowiskiem wiceministra Szweda co do samodzielności RDS całkowicie nie zgodził się Henryk Nakonieczny. Przypominał, że partnerzy społeczni już na etapie pisania projektu ustawy ocenili pomysł niezależności Rady jako dobry, przy porozumieniu stron zapisano specjalną rekomendację w tej sprawie. Dziś należy do tego pomysłu wrócić. Zaznaczył, że rzecznik byłby organem publicznym tak jak Rzecznik Praw Obywatelskich i tak jak on byłby podmiotem finansów publicznych. Dałoby mu to niezależność, ale w oparciu o wsparcie finansowe z budżetu państwa. Jest to niezbędne dla partnerów społecznych, żeby czuli się prawdziwymi partnerami w dialogu. Dawałoby to też bezpieczeństwo na przyszłość.
Anna Grabowska
Cały artykuł w nanowszym numerze "TS" (08/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj