Izraelska armia chce ewakuować jedyną parafię katolicką w Gazie

Nie wyjadą
Siostra Nabila Saleh, która znalazła schronienie w parafii Świętej Rodziny wraz z około 600 wiernymi, powiedziała włoskiej agencji katolickiej Sir, że chrześcijanie nie zastosują się do prośby izraelskiego wojska o ewakuację.
- Izrael bombarduje naszą okolicę od wczoraj. Znów jesteśmy pod bombami, a Izrael wysyła wiadomości nakazujące cywilom ewakuację z okolicy - poinformowała siostra ze zgromadzenia Różańca Świętego. Jednak pomimo niebezpieczeństwa, przesiedleńcy decydują się pozostać w parafii.
- Zostaniemy tutaj w parafii i nie wyjedziemy - zaznaczyła s. Nabila.
Rozdroże
Proboszcz ks. Gabriel Romanelli nazywa sytuację "rozdrożem dla chrześcijan i ludności cywilnej w Strefie Gazy". Sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę, a liczba ofiar wciąż rośnie od początku konfliktu, powiedział argentyński duchowny, który nie może wjechać do Strefy Gazy z powodu izraelskich działań wojskowych. W chwili wybuchu wojny ksiądz przebywał chwilowo po stronie izraelskiej i, pomimo podjętych prób, Izrael nie zgodził się na przekroczenie przez proboszcza granicy ze Strefą Gazy. Ks. Romanelli jest jednak w stałym kontakcie z mieszkańcami swojej parafii.
Sytuacja humanitarna
- Od niedawna kuchnia działa trzy dni w tygodniu. Wierni starali się zdobyć jak najwięcej żywności. Nieprzetworzona mąka, która była jedyną dostępną w tym czasie, została wykorzystana do wypieku chleba - wyjaśnił ks. Romanelli. Według niego przesiedleni chrześcijanie, którzy od ponad czterech miesięcy przebywają na terenie parafii, bardzo cierpią z powodu niepewności i trudnej sytuacji.
- Są zmęczeni, smutni, załamani. Nie widzą przyszłości, ale wciąż stają po stronie tych, którzy mają mniej niż oni - powiedział ks. Romanelli.
tom