Prof. Staniszkis: Chciałabym, żeby w kolejnych wyborach prezydenckich kandydował Andrzej Rzepliński
- powiedziała prof. Staniszkis, która wyznała też, że chciałaby, aby kandydował prof. Rzepliński.Ja bardzo krytykowałam jego politykę, jego sposób bycia, jego taki sposób łamania ludzi we własnej partii, taki w białych rękawiczkach. To widać po Schetynie. Ja znam Schetynę, jak jeszcze był studentem, działał w takich niezależnych związkach i ja po prostu jakoś się z nim kontaktowałam. Widać, jak bardzo został złamany i jak w tej chwili się odbudowuje, ale skutecznie się odbudowuje, bo w porównaniu z Petru, on jednak miał znacznie lepszą strategię. Wyczuwał, że nie można zaakceptować tego, co było wcześniej nielegalne, co dla PiS-u jest normalnością.
Wie pan, to jest odległa kwestia - za trzy lata. Chciałabym zresztą, żeby mówiło się o Andrzeju Rzeplińskim. Nawet się mu to zarzucało, że on o tym myśli. Powiem szczerze, że chciałabym, żeby kandydował.
Jej zdaniem, prezydent Rzepliński nie łamał by tak konstytucji, jak prezydent Duda. T
- oceniła.Myślę, że stosunek do prawa, w tej chwili to jest - dla mnie - papierek lakmusowy; przy tym niszczeniu instytucji pilnujących rządów prawa - dzisiaj dowiadujemy się o Krajowej Radzie Sądownictwa - to po prostu dla mnie to by wystarczyło.
Profesor bardzo krytycznie wypowiedziała się o prezydencie Dudzie:
Pozytywnie natomiast oceniła działania premier Beaty Szydło.Jego siłą jest coś, na co nawet ja po prostu bym się nie zdobyła - taka umiejętność takiego deklamowania, rezonowania, retoryka, upajanie się po prostu własnym głosem, to wytrzymywanie przerw. I to się ludziom podoba, ale ja szukam raczej treści. U niego jest przesyt formy przy minimalnej treści.
Oceniam ją teraz znacznie lepiej i ze współczuciem przyglądałam się, kiedy ostatnio musiała w Sejmie wygłosić pewne bardzo krytyczne wobec opozycji słowa, żeby po prostu utrzymać stanowisko. Bo ona wie, że to była taka danina złożona Jarosławowi Kaczyńskiemu. (...) To, co mówiła, to było fatalne: przekonywanie, że w Polsce nie jest zagrożona demokracja, nieświadomość, że podział władzy, że rządy prawa, że to wszystko jest ważne. Ale myślę, że jest dostatecznie odporna, żeby nie dać się złapać w pułapkę, która jest w PiS taka denerwująca, tzn. żeby uznać za normalne to, co jest łamaniem prawa. Ona stara się zachować dystans wobec Terleckiego, Kaczyńskiego, klubu (PiS) i nie do końca się to udaje, bo jest to niemożliwe w tym procesie rządzenia, ale jest kilku też bardzo dobrych ministrów.
- oceniła Staniszkis.
Profesor Staniszkis w rozmowie z Marcinem Zaborskim skomentowała też wypadek z udziałem ministra Macierewicza
- powiedziała.. - Tutaj się myśli, że można sobie pozwolić - jakiś mały funkcjonariusz prowadzący ten samochód, że można jechać na czerwonym świetle. To jest anarchia! Przekonanie, że nic nas nie ogranicza
Profesor przyznała, że często krytykuje PiS, bo kiedyś bardzo go popierała.
Wydawało mi się, że ta wizja łączenia rozwoju ze sprawiedliwością społeczną, że w ogóle mają jakąkolwiek wizję, w porównaniu z tą "ciepłą wodą" Tuska. Ale w tej chwili... Nie przewidziałam tego, co się dzieje z państwem, tego obsesyjnego i wąskiego rozumienia demokracji. W tej chwili pojawiło się słowo "porządek" - to jest nowe słowo-klucz od paru dni - że właściwie trzeba uporządkować opozycję, czy inne rzeczy - to właśnie jest porządek.
- dodała.
źródło: RMF FM