Holandia tonie w znakach drogowych. Eksperci alarmują o zagrożeniu

Co musisz wiedzieć?
- W Holandii znajduje się ponad 3 mln znaków drogowych, z czego 600 tys. uznaje się za zbędne
- Nadmiar tablic rozprasza kierowców i może prowadzić do wypadków
- Niektóre miasta usuwają znaki, by poprawić bezpieczeństwo - np. Vlaardingen i Alphen aan den Rijn
- Jednocześnie przybywa nowych tablic, często na życzenie mieszkańców
- Każdy znak kosztuje rocznie ok. 15 euro w utrzymaniu, a recykling to 7,5 euro
Rob Stomphorst z organizacji VVN podkreśla: „Robienie z dróg dżungli znaków zamiast je upraszczać, paradoksalnie czyni je bardziej niebezpiecznymi”.
Usuwają stare, stawiają nowe
Samorządy starają się porządkować przestrzeń. Vlaardingen i Alphen aan den Rijn zdecydowały się usunąć po 1500 tablic - w tym nawet taką, która stała od 1966 roku. Jak tłumaczą władze, mniej znaków oznacza spokojniejsze otoczenie i większe bezpieczeństwo, a także łatwiejszą pracę dla systemów samochodowych rozpoznających oznaczenia drogowe. Niestety, obok usuwanych znaków pojawiają się kolejne. Tablice dotyczące stref ekologicznych, ostrzeżenia przed wilkami czy nawet przed gęsiami rosną jak grzyby po deszczu. Nierzadko to sami mieszkańcy domagają się dodatkowych oznaczeń, np. tablicy „Uwaga dzieci”, mimo że dana ulica już jest objęta strefą zamieszkania.
Kosztowna „dżungla”
Utrzymanie jednego znaku kosztuje około 15 euro rocznie. Z kolei w momencie demontażu firmy recyklingowe skupują tablice po 7,5 euro, by przygotować je do ponownego użycia. Eksperci oceniają, że uporządkowanie tej „dżungli znaków” wymaga nie tylko pieniędzy i czasu, ale również odwagi ze strony lokalnych władz.