Tȟašúŋke Witkó: Intelektualny potworek z Białego Domu
Co musisz wiedzieć
- Tekst jest felietonem, w którym autor krytycznie ocenia decyzje Donalda Trumpa dotyczące polityki wobec Rosji i Ukrainy po objęciu urzędu w 2025 roku.
- Autor spiera się z kolegą redakcyjnym o konsekwencje działań amerykańskiej administracji, uznając plan pokojowy Trumpa za szkodliwy dla interesów Polski.
- Felieton przewiduje, że Rosja może wykorzystać propozycje USA, by wzmocnić własne wpływy i zwiększyć presję na Zachód.
- Autor twierdzi, że zbyt szybkie dążenie do rozejmu może zwiększać ryzyko rosyjskich działań destabilizacyjnych w Europie, w tym wobec Polski.
Spór z Cezarym Krysztopą
Czarek – nieuleczalny optymista, człek permanentnie uśmiechnięty i wiecznie pałętający się po tym padole łez w różowych okularach – z sobie tylko wiadomych przyczyn, zawsze odnajduje dobre strony w postępowaniu Donalda Trumpa. Indywiduum klecące niniejszy felieton, czyli cynik i żelbetonowy realista – co oznacza nieprzemakalnego pesymistę oraz osobnika genetycznie podejrzewającego wszystkich o jak najniecniejsze zamiary – praktycznie od marca roku 2025, czyli pierwszych ujawnionych decyzji 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych tyczących amerykańskiej polityki względem Rosji, twierdziło, że postępowanie Trumpa, bardzo łagodnie i oględnie mówiąc, nie jest żadną rewelacją z punktu widzenia Warszawy. Oczywiście, Cezary ostro ze mną polemizował w przedmiotowej sprawie i – ku memu zdumieniu – śmiał twierdzić, że on ma rację, choć, jak wszyscy wiemy, słuszność zawsze jest po mojej stronie, bowiem to ja jestem nieomylny. Po ujawnieniu planu pokojowego tyczącego Ukrainy, tego intelektualnego potworka wyklutego w Gabinecie Owalnym, z małpią satysfakcją odnotowałem zwycięstwo mych tez nad tymi Czarka i w związku z zaistniałą sytuacją zamierzam zażądać podwyżki! Niech ów przemądrzały Krysztopa dowie się wreszcie, że za błędy trzeba płacić! O!
Paradoksalnie, cała nadzieja w Putinie!
Nie wiem, czy Kreml – który, dzięki Białemu Domowi, od kilku dni ma znakomitą passę – zaakceptuje propozycje pokojowe Amerykanów, ale ja mam nadzieję, że Władimir Władimirowicz Putin, nienasycony dobrami mentalny człek Wschodu, zażąda więcej, niż Donald John Trump oferuje. Nie, Drodzy Państwo, chyba jeszcze nie postradałem rozumu, a jedynie życzę sobie, by ekskagiebista przelicytował, co wywoła gniew u zapalczywego Jankesa i, w konserwacji, odstąpienie od rozmów o zawieszeniu broni, a to pozwoli konfliktowi rosyjsko-ukraińskiemu wciąż trwać. W tym miejscu oznajmiam, że jestem gotów poświęcić spokój w Donbasie, byle tylko setki tysięcy sołdatów wciąż musiało go pilnować przed niecnymi zakusami żołnierzy spod niebiesko-żółtego sztandaru. Już słyszę te oburzone głosy twierdzące, że jestem bezdusznym bytem nieczułym na ludzkie cierpienie! Owszem, nigdy nie ukrywałem, że oddam każdą dzielnicę Doniecka w zamian za spokój w Rawie Mazowieckiej i Brzezinach. Tak, wiem, to nieludzkie, ale jeśli walczące wojska chwilowo przestaną do siebie strzelać na lewym brzegu Dniepru, wówczas w Polsce natychmiast nasilą się pożary magazynów i składów, pociągi zaczną wypadać z szyn, a miejskie oczyszczalnie ścieków nawiedzi seria niespodziewanych awarii. Skąd to wiem? Ano stąd, że zawsze wtedy, kiedy ktoś ustępuje Moskwie o jeden mały kroczek, ta czyni trzy potężne susy do przodu, po czym podnosi potężny wrzask o krzywdach, jakie wyrządził jej cofający się. Dlatego życzmy sobie, by Kijów – nawet jeśli podpisze niekorzystny dla siebie rozejm – miał długotrwały plan zbrojnego nękania sił okupacyjnych, stacjonujących na terenach zagarniętych przez nienasyconego rosyjskiego agresora.
Waszyngton we mgle
Administracja waszyngtońska, dla osiągniecia krótkotrwałych celów własnych – odwiecznym prawem mocarstw – poświęca los swych sojuszników. I, już dziś Państwu piszę, owa działalność przyniesie opłakane skutki jeszcze za kadencji Trumpa. Tak, Putin weźmie wszystko, co Biały Dom oferuje z ukraińskiego tortu, potrząśnie prawicą Jankesa, powie mu kilka okrągłych zdań, po czym natychmiast zacznie wzmacniać militarnie taką choćby Wenezuelę. Temu wszystkiemu będą uważnie przypatrywać się skośne oczy Pekinu, który wyciągnie – dodajmy, słuszne – wnioski, że warto naciskać na kraje zarządzane demokratycznie, gdyż głupawi politycy są gotowi poczynić każdy kretynizm dla chwilowego wzrostu słupów poparcia. Zaznaczam, że umyślnie nie napomykam o lojalności i moralności, bowiem pojęcia owe w polityce międzynarodowej – wyłączywszy polską – nie istnieją. Dyplomacja amerykańska jest katastrofalnie słaba, merytorycznie całkowicie nieprzygotowana do pełnienia swej funkcji, dlatego była w stanie wyprodukować i wypluć z siebie owe 28 punktów, niebezpiecznie meblujące przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej. Im szybciej Rosjanie znów ukłują USA, tym, paradoksalnie, lepiej dla nas, dlatego przestańmy udawać, że zależy nam na pokoju, gdyż to wojna za naszą wschodnia granicą jest dla Polski najlepszą tarczą przed zakusami kremlowskich władyków.
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 28 listopada 2025 r.
[Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus]




