Halina Kaczmarek z USA dla "TS": Legalni dziękują atakami za akceptację, bo tak chce Allah
W amerykańskich portach lotniczych po podpisaniu dekretu i zatrzymaniu pierwszych przybyłych z krajów objętych zakazem wjazdu do USA pikiety skandowały poparcie dla zatrzymanych. Osoby protestujące, szalenie aktywne werbalnie, mogły prawdopodobnie zlinczować każdego, kto miałby najdelikatniejsze wątpliwości na temat Arabów niefortunnie złapanych w kleszcze zakazu. Protesty przeciw wojnie w Wietnamie odbywały się spokojniej i nacechowane były prawdziwym zaangażowaniem, te dowodzą obskurantyzmu politycznego biorących w nich udział.
Próbowałam dowiedzieć się od Amerykanki, szczerej i oddanej zwolenniczki muzułmańskiej falangi, co wie na temat islamskiego credo i czy zdaje sobie sprawę, jakie są obyczaje arabskie. Gdy powiedziałam jej, że w islamie wielożeństwo jest sankcjonowane prawem, bardzo się zdziwiła. Oświadczyła, że może niektórzy tak robią, ale generalnie oni są podobni do nas. Jednak wyguglała odpowiedź i zgodziła się ze mną, ale od tamtego krótkiego spięcia nie ma dla mnie czasu.
Przy okazji Facebook dostarczył informacji o polskich miłośnikach napływu uchodźców. Nie jest ich wielu, ale trollują resztę „niewdzięcznością” dziejową, bo po wojnie przecież USA, ten kraj emigrantów, przyjmował nas i dał szanse. Oczywiście, sami siebie najlepiej dyskredytujemy i z lubością obrzucamy ksenofobią i rasizmem.
Owszem Stany przyjmowały, ale na bardzo twardych warunkach, przeżuwając dokumenty latami. Stosując preferencje i mając za nic to, że tam czekają ludzie pozbawieni ojczyzny, bo tak, a nie inaczej podzielono po wojnie świat.
Halina Kaczmarek / Korespondencja z USA
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (07/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj